Reklama

Pep, to chyba już ten czas?

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

17 maja 2023, 23:01 • 3 min czytania 61 komentarzy

Pep Guardiola mimo tego, że przez lata prowadził Bayern Monachium i Manchester City, nie wygrał Ligi Mistrzów. Ostatni raz po triumf sięgnął z Barceloną, przez co był obiektem kpin – że wydaje miliony, ba, miliardy, a wiele z tego nie ma, bo ledwie mistrzostwa kraju. Wiadomo, że nie „ledwie”, ale taką narrację bardzo łatwo dało się usłyszeć. Niemniej dziś znów jest w finale i należy zadać pytanie: jak nie teraz, to kiedy?

Pep, to chyba już ten czas?

Naprawdę wszystko układa się pod to zwycięstwo. Ostatnio nawet agent Yayi Toure stwierdził: – Zaklęcie voodoo zostało zdjęte przez szamanów. Uważam, że City wygra Ligę Mistrzów pod wodzą Pepa. Ma duże szanse na zwycięstwo w tym roku. Cokolwiek się jednak wydarzy, na pewno zdobędzie ją w ciągu najbliższych trzech lat. Chciałbym przeprosić. Myślę, że nadszedł czas, aby cała ta gorycz dobiegła końca. Wiem, że Yaya czuje to samo, ponieważ życzy Manchesterowi City samych sukcesów. Skoro tak, skoro nawet szamani rezygnują z zaklęć wymierzonych w Hiszpana, to chyba już musi sięgnąć po ostateczne zwycięstwo.

Nie da się bowiem wyobrazić lepszych okoliczności. Po pierwsze – City jest w kosmicznej formie. W Premier League wygrywa wszystko co popadnie od połowy lutego, wyprzedziło Arsenal, który chciał sięgnąć po sensacyjny tytuł, ale musiał ustąpić pola Obywatelom. Jak przecież wyglądało ich bezpośrednie starcie… Jak mecz drużyny z elity z – co najwyżej – średniakiem tego samego poziomu. A może i niżej. Jeśli chodzi o tak wymagające rozgrywki, to szczególnie rzecz niezwykła i nieprzypadkowa, trudno być tak wielkim, gdzie – niekiedy z definicji – każdy mógłby mieć prawo cię walnąć. Tu nie było na to opcji.

Po drugie – dzisiejsze spotkanie. Tak zdominować Real, jak w pierwszej połowie, a pewnie i drugiej, to historia niesamowita. Hiszpanie nawet nie pierdnęli, bo nawet jakby pierdnąć chcieli, musieliby spytać o zgodę przeciwnika. Ten i tak nie wyraziłby zgody. Przecież to wyglądało jak pokazowe spotkanie piłkarzy z, załóżmy, aktorami. Jedni pykają na luzie, a jednocześnie z dużą intensywnością, drudzy próbują się odgryźć na ambicji, ale nie mają żadnych szans.

Tyle że to nie był mecz piłkarze kontra aktorzy, tylko City kontra Real. Spodziewaliśmy się jakkolwiek wyrównanego starcia, tymczasem tutaj od początku było widać, że na takie się nie zanosi. Wręcz od pierwszych sekund. Jedyny argument Realu? „To Real”. Tak, cała magia Królewskich zawierała się w tak prostym zaklęciu.

Reklama

I oczywiście, że należy doceniać Inter, za to co zrobił w tym sezonie Ligi Mistrzów, ale jak on może się równać z ekipą Guardioli? W Serie A nie będzie mistrzem, w fazie pucharowej Ligi Mistrzów musiał się mierzyć z Porto, Benfiką i Milanem. Sorry, to nie ten poziom co Real, ba, Bayern też trzeba stawiać półkę wyżej. Trudno znaleźć logiczne argumenty stojące za tym, by stwierdzić, że to Inter na końcu będzie zwycięski.

Ha, ale właśnie – to jest złośliwość tej dyscypliny. Mało osób przewidywało, że Guardiola przegra finał z Chelsea. Właściwie nikt nie wierzył, że City mimo prowadzenia do 90. minuty z Realem rok temu wypuści ten awans z rąk. 1/4 z Lyonem? Też aberracja. No Hiszpan miał tyle dziwnych momentów w LM, że mógłby nimi obdzielić kilka menadżerskich karier.

Jednak dziś naprawdę już absolutnie wszystko stoi za nim. W końcu musi wygrać, być najlepszy na kontynencie, uciszyć wszystkich krytyków.

Prawda?

WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:

Reklama

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Maciej Szełęga
1
Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…
1 liga

Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Damian Popilowski
0
Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu
Anglia

Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha

Maciej Szełęga
1
Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha

Liga Mistrzów

Ekstraklasa

Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Maciej Szełęga
1
Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…
1 liga

Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Damian Popilowski
0
Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu
Anglia

Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha

Maciej Szełęga
1
Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha

Komentarze

61 komentarzy

Loading...