Reklama

Kłopot bogactwa na przyjęciu. Czy reprezentacja potrzebuje Wilfredo Leona?

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

21 kwietnia 2023, 14:52 • 9 min czytania 6 komentarzy

Wilfredo Leon w okolicach 2018 roku bywał nazywany „Messim siatkówki”, ale kilka lat w sporcie to bardzo wiele. Nasz przyjmujący na pewno otrzyma powołanie Nikoli Grbicia, ale nie wydaje się już niezbędny, bezpodstawnie najlepszy czy niezastąpiony. To budzi pytanie: jak przyjęcie reprezentacji Polski ułoży Serb? Kandydatów do gry w pierwszej szóstce będzie miał tradycyjnie od groma.

Kłopot bogactwa na przyjęciu. Czy reprezentacja potrzebuje Wilfredo Leona?

Jeszcze przed igrzyskami w Tokio Vital Heynen nie miał żadnych wątpliwości. Skrzydła polskiej kadry tworzyli – poza Bartoszem Kurkiem – Michał Kubiak oraz Wilfredo Leon. Pierwszy nie wszystkich przekonywał ówczesną formą i zdrowiem, ale Belg cenił go również za zdolności przywódcze, charakter, status lidera. A Leon… bronił się po prostu grą.

Rozczarowujący wynik na olimpijskiej imprezie nie mógł wpłynąć na ocenę gry Wilfredo, bo ten nie zawodził ani w ataku, ani w polu serwisowym. Potem pokazał się też na mistrzostwach Europy. I co tu dużo gadać: był świetny.

Wcale oczywiście nie twierdzimy, że w 2023 roku świetny już nie jest. Patrząc ze strony statystycznej: Wilfredo Leon nie miał złego sezonu klubowego, a bardziej złą końcówkę (choć zaznaczmy: Perugia wciąż walczy o piąte miejsce w lidze włoskiej). Andrea Anastasi przestał mu ufać do tego stopnia, że ważne momenty spotkań Polakowi zdarzyło się przesiedzieć w kwadracie rezerwowych. Ale parę miesięcy wcześniej to właśnie Leon był jednym z powodów, dla których Perugia seryjnie wygrywała mecze we wszystkich rozgrywkach.

Czasem trzeba jednak spojrzeć na fakty: podczas gdy Wilfredo Leon, jak i również Kamil Semeniuk nie sięgną ani po mistrzostwo Włoch, ani Ligę Mistrzów – zawodnicy jak Tomasz Fornal, Bartosz Bednorz i Aleksander Śliwka liczą się jeszcze w grze na wszystkich frontach. To po prostu musi zmuszać do przemyśleń, którzy zawodnicy ostatecznie będą stanowić o sile naszego zespołu.

Reklama

Powołania Nikoli Grbicia do szerokiej kadry reprezentacji Polski poznamy na dniach. Serb obiecywał, że swoje decyzje ogłosi przed 26 kwietnia. Wtedy będziemy wiedzieć jeszcze więcej. Ale już teraz jest spore pole do dyskusji. Więc podyskutujmy.

Czy Wilfredo Leon jest niezbędny?

Tę kwestię już omawialiśmy – jeszcze w latach 2014-2018 Wilfredo Leon nieprzerwanie czterokrotnie zdobywał mistrzostwa kraju, a także triumfował w Lidze Mistrzów. Od czasu, gdy trafił do Perugii, nie udało mu się wygrać w Europie – i w rozgrywkach ligi włoskiej – ani razu. Co było tego powodem? W dużym skrócie: siatkówka to nie gra indywidualna, potrzebne jest też szczęście do unikania kontuzji. Polak nie zawsze je miał.

Ktoś może jednak powiedzieć: ta dyscyplina na przestrzeni lat ewoluowała. I przyjmujący jak Leon, którzy opierają się przede wszystkim na atakach na dużym zasięgu oraz mocnym serwisie, są nieco w odwrocie. Coraz bardziej ceni się za to wszechstronność – zawodników, którzy w każdym elemencie rzemiosła (przyjęcie, obrona, obijanie o blok) radzą sobie przynajmniej bardzo dobrze. Nawet jeśli nie dysponują takim zasięgiem jak Wilfredo.

Na zmiany trendów zwraca w rozmowie z nami Ireneusz Kłos, 337-krotny reprezentant Polski w siatkówce: – Wydaje mi się, że dotyczy to nie tylko przyjęcia. Na każdej pozycji stawia się na wszechstronność. Na przykład środkowy kiedyś miał tylko blokować i atakować na pojedynczym bloku. A teraz nawet wymaga się od niego nawet obrony – bo takie skuteczne rzucenie się do piłki może uratować akcję, zagwarantować ważny punkt.

Ryszard Bosek również dostrzega, że przyjmujący musieli dostosować się do innych realiów, ale zauważa też inną rzecz: – Na pewno trendy są takie, że trzeba lepiej przyjmować. Kiedy wcześniej się liczył bardziej atak. Ale w dalszym ciągu trenerzy wybierają zawodników, którzy lepiej atakują, a gorzej przyjmują. Od przyjmowania zawsze będzie libero. Natomiast Leon? Nie uważam, że do końca jest jednostronny, bo jak ma formę, to nawet przyjmuje dobrze. Tak to działa. W drugą stronę: Śliwka i Fornal, kiedy mają gorszy okres, to też nie przyjmują. Nie można więc oceniać poziomu zawodnika, gdy jest on bez formy.

Reklama

W tym wszystkim należy pamiętać, że o ile Leon może nie zaliczać się do kategorii „szwajcarskich scyzoryków”, to jego charakterystyka też jest cenna. Zawodnik Perugii potrafi być armatą, która przebija się nawet przez najwyższy blok. Zawodnikiem dającym punkty w naprawdę trudnych sytuacjach, kiedy zespołowi absolutnie nie idzie. Cofając się w czasie: Nikola Grbić mógł żałować, że w trakcie przegranego finału mistrzostw świata nie miał w składzie Wilfredo. Bo w momentach słabości naszych skrzydłowych, to właśnie on mógł się przydać szczególnie.

– Myślę, że wciąż potrzebujemy Leona – ocenia Ireneusz Kłos. –  To chłopak, który w decydujących fazach potrafi przechylić szalę spotkania na korzyść swojej drużyny. Oczywiście, jak to się okazało już w 2022 roku, reprezentacja potrafi sobie poradzić bez Leona. To nie problem. Ale myślę, że warto w niego zainwestować i mieć go w kadrze.

Bednorz i nie tylko, czyli jest kim grać

Skąd w ogóle dyskutujemy o tym, czy Nikola Grbić będzie stawiał na Leona? Wszystko sprowadza się do bogactwa, jakim będzie dysponował Serb. Żadna pozycja w naszej reprezentacji nie jest tak mocno obsadzona jak przyjęcie.

To w końcu nie żadna tajemnica, że największą gwiazdą ostatnich tygodni nie tylko w polskiej, ale w ogóle europejskiej siatkówce, był Bartosz Bednorz. Zawodnik, który od stycznia występuje w Grupie Azoty ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle, zagrał wprost fenomenalnie w półfinale Ligi Mistrzów. W dwumeczu przeciwko Perugii zdobył łącznie 36 punktów na…. 66% skuteczności w ataku.

Bednorz nie zwolnił zresztą też na krajowych parkietach. Choćby trzeci mecz ćwierćfinału PlusLigi z Projektem Warszawa przyniósł mu 27 punktów, na które złożyło się 7 (!!!) asów serwisowych. Forma Polaka jest po prostu wyborna. Inna sprawa, że jego przypadek pokazuje, jak szybko zmieniać potrafi się opinia kibiców oraz ekspertów na temat siatkarza. Jeszcze w 2022 roku notowania Bednorza nie stały bowiem za wysoko. W sezonie reprezentacyjnym był „zaledwie” piątym wyborem Nikola Grbicia na pozycji przyjmującego, a licząc kontuzjowanego Leona, nawet szóstym. Nie pojechał na MŚ. Trochę zniknął też z radaru w siatkówce klubowej, ze względu na występy w „odległej” lidze chińskiej.

Tymczasem wystarczyły przenosiny do ZAKSY, kilka świetnych miesięcy i już możemy mówić, że trudno sobie wyobrazić reprezentację Polski bez Bartosza Bednorza. Inna sprawa, że takiej formy nie da się kwestionować. Cytując klasyka: „on sam sobie to wyrwał”.

Czy to jednak 28-latek – patrząc na cały sezon, nie tylko ostatnie miesiące – zbudował sobie na ten moment najmocniejszą pozycję „startową” przed rozgrywkami reprezentacyjnymi? Nie do końca. Ireneusz Kłos najpierw wskazuje na dwa inne nazwiska:

– Na pewno Tomasz Fornal miał i ma świetny sezon. Podobnie Olek Śliwka. Od tej dwójki bym zaczął. Bartek Bednorz oczywiście też ostatnio pokazuje się niesamowicie. Mimo tego, że jeszcze niedawno zastanawiałem się, czy ZAKSA zrobiła dobry ruch, że go ściągnęła do siebie. Ale tak, Bartek na pewno zasługuje na grę w reprezentacji. Czy podstawową szóstkę? Tego nie wiem.

– Zostaje czwarte miejsce na przyjęciu – kontynuuje Kłos. – To prawdopodobnie będzie Leon. Ale tak naprawdę musimy poczekać nawet nie na końcowe rozstrzygnięcia w PlusLidze i Lidze Mistrzów, ale na Ligę Narodów. W niej szanse dostaną wszyscy zawodnicy, o których rozmawiamy. I ta hierarchia się bardziej wyklaruje. A potem będziemy myśleć o najważniejszym, czyli zakwalifikowaniu się na igrzyska w Paryżu. Brakuje nam tego złotego medalu olimpijskiego. To już prawie pięćdziesiąt lat.

Kto wróci do łask?

Selekcjonerzy nie zawsze nie przepadają ze rewolucjami. Przekonaliśmy się o tym, kiedy trenerem Polski był Vital Heynen, i możemy przekonać się i teraz. Jeśli Nikola Grbić miał rok temu zawodników, na których stawiał, to sezon 2022/2023 wcale nie musiał zmienić w jego „rankingach” zbyt wiele.

Odnosimy się tu choćby do Kamila Semeniuka, który przeżywał ciężkie chwile w barwach Perugii. Momentami oglądaliśmy cień najlepszego siatkarza roku 2022. Ba, być może dojdzie nawet do tego, że po roku we Włoszech 26-latek wróci do PlusLigi. Mimo pewnego kryzysu formy nie zdziwi nas jednak, jeśli w układance Grbicia – przynajmniej początkowo – Semeniuk będzie pierwszym wyborem na przyjęciu. Zapracował sobie po prostu na taki poziom zaufania. Inna sprawa, że, owszem, zniżka formy była ostatnio u niego niezaprzeczalna.

– Nie ma co się martwić o Semeniuka? – mówi Ryszard Bosek. – Martwić się zawsze trzeba. Jeśli jest taki zawodnik i ma kryzys, to trudno patrzeć obojętnie. Na szczęście trener Grbić zna tych zawodników, wie na co ich stać. Semeniuk ma trudny sezon, poczuł się mniej pewny, ale to też dla niego nowe doświadczenie. Przed reprezentacją na pewno nie zwiesi głowy, może mu ten gorszy okres nawet pomóc.

Fornal, Śliwka, Bednorz, Leon, Semeniuk – kwestię tej piątki już omówiliśmy. Ale to wciąż nie wszyscy przyjmujący, którzy pukają do reprezentacji. Bez wątpienia Grbić zwrócił uwagę na grę Artura Szalpuka, który w tym sezonie przeszedł prawdziwe odrodzenie w barwach Projektu Warszawa. Mistrz świata z 2018 roku był jednym z powodów, dla którego zespół ze stolicy zanotował serię kilkunastu wygranych w fazie zasadniczej PlusLigi. Można śmiało stwierdzić, że Szalpuk znalazłby się w pierwszej szóstce… niemal każdej reprezentacji świata. Ale to kadra Polski, więc do przekonania serbskiego szkoleniowca byłaby mu potrzebna choćby znakomita postawa w Lidze Narodów.

Idąc dalej: kogo jeszcze powoła Grbić do szerokiej kadry? Z jego ust padało już nazwisko Michała Gierżota. Zawodnik Stali Nysa nie ma większych szans na rywalizację z Fornalem oraz spółką, ale może otrzymać powołanie w ramach „szansy do ogrania się”. To w końcu zawodnik z rocznika 2001, mierzący 206 cm, który powinien być podporą naszej kadry w czasie igrzysk w Los Angeles. Warto zatem już teraz dać mu okazję do nauki.

– Gierżot ma najmniejszą szansę na grę z naszych najlepszych przyjmujących, bo jest najmniej doświadczony – komentuje Bosek. – Wiadomo, że trener musi na końcu zawsze patrzeć na wyniki. Jak chce wszystko wygrywać, to musi w końcu postawić na podstawową szóstkę. Ale wcześniej Gierżot powinien dostać szansę. Ma piękne warunki. Czasem gra świetnie, czasem gorzej, ale to też kwestia wieku.

Jak popatrzymy na rok 2022 – wówczas w Lidze Narodów na pozycji przyjmującego w reprezentacji Polski grali też Bartłomiej Lipiński, Rafał Szymura oraz Bartosz Kwolek. Czy któregoś z tych graczy również zobaczymy za parę miesięcy w biało-czerwonym stroju? Prawdopodobnie tylko ostatniego z nich, który mimo przeciętnego – jak na swoje możliwości – sezonu w Zawierciu, jest już doświadczonym, i sprawdzonym na imprezach międzynarodowych zawodnikiem. Większe notowania od Lipińskiego oraz Szymury może za to mieć Mikołaj Sawicki, po bardzo udanym sezonie w Treflu Gdańsk.

– Jeśli chodzi o zawodników, mamy ich nieskończoność – podsumowuje Ryszard Bosek. – I tu jest rola trenera, żeby zrobić z tego zespół. Musi sobie wybrać takich zawodników, żeby mu pasowali do koncepcji. To wszystko okaże się w okresie przygotowawczym. Myślę, że nie zaczniemy od podstawowej pary, która będzie grać najczęściej. Tylko wszyscy dostaną swoje szanse. Szczególnie że nasi najlepsi przyjmujący grają na podobnym poziomie. Nie można nikogo skreślać. A to, że Leon obecnie jest w słabszej formie, to nie znaczy, że tak będzie też w sezonie reprezentacyjnym.

Czytaj także:

Fot. Newspix.pl

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Kędziorek skomentował porażkę z Koroną. „W takim meczu nie ma pozytywów”

Bartosz Lodko
0
Kędziorek skomentował porażkę z Koroną. „W takim meczu nie ma pozytywów”
1 liga

Zagłębie mogło wygrać po raz pierwszy od września, ale wypuściło dwubramkową przewagę

Bartosz Lodko
0
Zagłębie mogło wygrać po raz pierwszy od września, ale wypuściło dwubramkową przewagę

Inne sporty

Polecane

Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]

Jakub Radomski
4
Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]
Polecane

Mateusz Bieniek: Nie mogłem stanąć na stopie. Gdy wróciłem, na nowo pokochałem siatkówkę [WYWIAD]

Jakub Radomski
3
Mateusz Bieniek: Nie mogłem stanąć na stopie. Gdy wróciłem, na nowo pokochałem siatkówkę [WYWIAD]

Komentarze

6 komentarzy

Loading...