Reklama

Smolarow: – Zawodnicy Lechii potrzebowali zdecydowanego pobudzenia

Arek Dobruchowski

Autor:Arek Dobruchowski

27 marca 2023, 12:51 • 4 min czytania 4 komentarze

Obecnie Lechia Gdańsk znajduje się w strefie spadkowej Ekstraklasy. Przed przerwą reprezentacyjną zwolniła trenera Marcina Kaczmarka i zatrudniła Davida Badię. Dyrektor sportowy „biało-zielonych” w rozmowie z portalem „Gol24.pl” opowiedział o kulisach zakontraktowania hiszpańskiego szkoleniowca. 

Smolarow: – Zawodnicy Lechii potrzebowali zdecydowanego pobudzenia

Badia to 48-letni trener, który w przeszłości pracował w drużynach młodzieżowych FC Barcelony. Później był zatrudniony w następujących seniorskich klubach: Antalyaspor (Turcja), Ethnikos (Grecja), AEK Larnaka (Cypr) oraz Akritas Chlorakas (Cypr). Bez większych sukcesów i dobrych wyników. Dlaczego akurat ten szkoleniowiec otrzymał za zadanie utrzymanie Lechii w Ekstraklasie?

Biorąc pod uwagę naszą pozycję, każda decyzja albo jej brak jest obarczona ryzykiem. Oczekując zupełnie innych efektów, musieliśmy podjąć ryzyko takiej zmiany. To wszystko wiąże się z diagnozą aktualnej sytuacji. Poszliśmy w nowe spojrzenie. Postawiliśmy na mocną zmianę, bo wzięliśmy cały nowy sztab. Nie chcieliśmy kontynuować tego, co było, tylko nowego otwarcia – przyznał Łukasz Smolarow dyrektor sportowy Lechii Gdańsk.

Nowy sztab szkoleniowy prezentuje się następująco: Tomasz Mazurkiewicz (II trener), Alberto Vazquez (asystent), Mateusz Gliniecki (analityk), Damian Fos (trener od przygotowania fizycznego) i Piotr Opuszewicz (trener bramkarzy).

Dlaczego nie postawiono na trenera z Polski? – W toku prowadzenia rozmów klarowało się to, czego chcemy. Jeśli to byłby trener z Polski albo będący blisko Lechii, to już nie byłoby efektu pobudzenia. Wielu zawodników gra już w Lechii długo, poruszaliśmy się wśród podobnych rozwiązań. Potrzebowali na pewno zdecydowanego pobudzenia, walki od nowa o udowodnienie swojej wartości na boisku. Stanęło na tym, że zdecydowaliśmy się na spojrzenie zagraniczne – wyznał Smolarow.

Reklama

O zwolnieniu Marcina Kaczmarka mówiło się już kilka tygodni wcześniej. W którym momencie zarząd Lechii Gdańsk podjął decyzję o pożegnaniu się z dotychczasowym szkoleniowcem? – Posłużę się przykładem piłkarzy, że nawet jeśli w danym momencie nie potrzebujemy nikogo na daną pozycję, to nie znaczy, że nie myślimy trzy kroki do przodu. I, że jak nie będziemy zainteresowani w czerwcu, to może sytuacja zmienić się w grudniu. Na ten temat wtedy myśli się 10 minut dziennie, a nie osiem godzin, ale mimo wszystko takie analizy i badanie rynku trenerskiego czy piłkarskiego prowadzone są stale. Po przegranym meczu z Lechem poszliśmy w inną stronę. Była próba reanimacji, ostatecznie bez podejmowania zdecydowanych ruchów w drużynie. Bazowaliśmy na tym, co mieliśmy do dyspozycji. Na chwilę się udało i wygraliśmy z Miedzią, ale potem po meczu z Wartą nastąpił powrót do punktu wyjścia – zaznaczył dyrektor sportowy.

O przespanych dwóch okienkach transferowych: – Nie da się ukryć, że każda drużyna potrzebuje dopływu świeżej krwi. Ten dopływ był w obu okienkach, ale nie tak duży. Uczciwie mówiłem na pierwszej konferencji, jak wyglądało kilka sytuacji, w których transfery nie doszły do skutku. Wzięliśmy dwóch zawodników, którzy dziś są w pierwszym składzie i mają wpływ na grę drużyny. Ktoś powie, że dwóch na jedenastu to niezbyt dużo, ale jakiś dopływ jednak był. We wcześniejszym oknie doszedł Joeri de Kamps i tutaj nastąpił nieszczęśliwy zbieg okoliczności, że doznał kontuzji. To piłkarz, który na pewno ma bardzo duży potencjał, ale na razie nie został w pełni wykorzystany. Jak wcześniej pracowałem w Lechii, to ruchy były bardziej konkretne, ale też decyzje były podejmowane w bardziej burzliwy sposób – dochodziło do nagłego żegnania się z zawodnikami i różne były też konsekwencje.

W dalszej części rozmowy Smolarow podkreślał, że dla klubu liczy się tu i teraz. Nie myślą i nie szykują się na potencjalny spadek. Nie mają uszykowanego planu B na wypadek niepowodzenia w lidze. Dyrektor sportowy zapytany o to, czy Lechia w przypadku degradacji może nie przystąpić do rozgrywek I ligi, odmówił komentarza.

Gdańszczanie zajmują aktualnie przedostatnie miejsce w ligowej tabeli z dorobkiem 25 punktów. Mają trzy oczka straty do piętnastego Górnika Zabrze.

WIĘCEJ O LECHII GDAŃSK:

Reklama

Entuzjasta młodzieżowego futbolu. Jest na tym punkcie tak walnięty, że woli oglądać Centralną Ligę Juniorów niż Ekstraklasę. Większą frajdę sprawia mu odkrywanie nowych talentów niż obserwowanie cały czas tych samych twarzy, o których mówi się, że są „solidnymi ligowcami”. Twierdzi, że szkolenie dzieci i młodzieży w Polsce z roku na rok się prężnie rozwija, ale niestety w Ekstraklasie dalej są trenerzy, którzy boją się stawiać na zdolnych młodych chłopaków. Aczkolwiek nie samą juniorską piłką człowiek żyje - masowo pochłania również mecze Premier League, a w jego żyłach płynie niebieska krew sympatyka londyńskiej Chelsea.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
5
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Suche Info

EURO 2024

Świerczewski: Zatrudnienie Santosa było błędem, a zwolnienie Michniewicza pomyłką

Piotr Rzepecki
7
Świerczewski: Zatrudnienie Santosa było błędem, a zwolnienie Michniewicza pomyłką

Komentarze

4 komentarze

Loading...