Reklama

Górnik i jego uniwersum. 100 sytuacji, które mogły wydarzyć się tylko w Zabrzu

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

22 marca 2023, 08:36 • 17 min czytania 78 komentarzy

Ciężka patologia. Absurd z gatunku „tego nie ogarniesz”. Ale i wielka tradycja, imponująca baza kibicowska i przyzwoita (zazwyczaj) jakość piłkarska. Bieda i gablota wypchana po brzegi. Miejskie powiązania i szok ludzi spoza układu. Rotacje na kierowniczych stanowiskach i kaprysy pani prezydent. Ultimatum i komunikaty. Zabrzańskie uniwersum nigdy nas nie zawodzi. Jako że w zeszłym tygodniu Górnik dostarczył nam trochę rozrywki, postanowiliśmy zebrać w jedno miejsce najbardziej kuriozalne sceny z najnowszej historii 14-krotnego mistrza Polski. Oto 100 absurdalno-patologicznych sytuacji, które mogły wydarzyć się tylko w Zabrzu.

Górnik i jego uniwersum. 100 sytuacji, które mogły wydarzyć się tylko w Zabrzu

Górnik Zabrze. Anegdoty, ciekawostki, historie

1. Kiedy szkoleniowcem Górnika był Adam Nawałka, piłkarze zbiegali na przerwę do szatni. Były selekcjoner uważał, że piłkarz nie może marnować ani chwili pomiędzy połowami. 

2. Górnik zanotował w dwanaście lat około 133 milionów straty. Radosną księgowość sponsorują oczywiście podatnicy.

3. Tylko w Zabrzu może powstać taki komunikat:

Reklama

4. Tylko w Zabrzu też możliwe jest ultimatum: albo wygrywasz najbliższy mecz w przekonującym stylu, albo twoja głowa zostanie ścięta. To powiew świeżości w polskiej piłce.

5. W Zabrzu trener, który musi wygrać przekonująco, żeby zachować pracę, wygrywa przekonująco i nie zachowuje pracy.

6. Wyciągnięcie rezultatu z 0:2 do 3:2, wysoka intensywność, szaleńcze ataki w pierwszym kwadransie (10 strzałów) i piękna bomba Podolskiego z wolnego. Dla osób weryfikujących pracę trenerów to nie jest przekonujące zwycięstwo.

7. Prezes klubu mówi, że trener nie dostał żadnego ultimatum. Na tej samej konferencji trener prostuje, że to co usłyszał „nie było dosłownym ultimatum, ale właściwie tak zabrzmiało”.

8. Bartosz Mrozek jedną nieudaną interwencją przedłuża żywot trenera o prawie miesiąc.

Reklama

9. Władze Górnika, które nie potrafiąc szybko zatrudnić następcy Gaula, przedłużają żywot trenera o co najmniej tydzień.

10. Górnik naprawdę myślał, że Bartosz Grzelak może być zainteresowany ratowaniem Ekstraklasy w fatalnie zorganizowanym klubie. Podobnie myślała też Lechia. 

11. Zwalnianie i zatrudnianie bywa w Górniku problematyczne. Arkadiusz Szymanek chciał odpalić Jana Urbana i przekonał do tego pomysłu Małgorzatę Mańkę-Szulik. Po aprobacie z ratusza pożegnał trenera, ustalił z nim warunki rozstania i zaczął rozglądać się na rynku za nowymi szkoleniowcami. Po kilku dniach Mańka-Szulik… niespodziewanie zmieniła decyzję. Uznała, że Urban jednak ma zostać.

12. Szymanek poczuł, że jego autorytet jest podburzany i chciał honorowo odejść z klubu. Nie wyobrażał sobie sytuacji, w której ma ciągnąć wózek w tę samą stronę z gościem, którego przed chwilą tak ceremonialnie zwolnił. Stanęli za nim Podolski i Torcida, co sprawiło, że prezydent Zabrza miała prosty wybór. Urban najpierw został więc zwolniony, potem przywrócony, by ponownie otrzymać wypowiedzenie.

13. Podolski stanął za Szymankiem, a nie Urbanem, bo nie chciało mu się tłumaczyć nowemu prezesowi, jaki ma pomysł na siebie w klubie.

14. Po tej wielkiej awanturze Szymanek wytrwał w Górniku ledwie dwa miesiące.

15. Po tym jak Jan Urban został zwolniony poproszono go o poprowadzenie jeszcze jednego treningu.

16. Jedną nogą w Górniku był latem Maciej Gostomski, którego chciał Urban. Bramkarz przyjechał na Śląsk akurat w momencie, gdy rozstrzygały się losy trenera. On sam czekał już na podpis, ale zwolnienie szkoleniowca nagle zmieniło wszystko. Bramkarz usłyszał, że deal upada i ma wracać do Łęcznej.  

17. Jan Urban odpoczywał przez dziewięć miesięcy. W Górniku pozostało tylko dwunastu zawodników, których prowadził w zeszłym sezonie: Bielica, Sokół, Janicki, Janża, Cholewiak, Dadok, Mvondo, Rostkowski, Wojtuszek, Pacheco, Krawczyk, Podolski.

18. Skalę zabrzańskiej wyprzedaży pokazują ostatnie dni okna. Odeszło wówczas trzech zawodników (od 29 sierpnia: Kubica, Manneh i Stalmach).

19. Co poróżniło Szymanka i Urbana? Między innymi podejście do transferów. Trener wprowadził zasadę, wedle której każdy nowy nabytek miał być co najmniej raz obserwowany na żywo. To jeszcze bardziej wydłużało i tak już ślamazarny proces transferowy.

20. Gdy kibice niepokoili się brakiem transferów, klub opublikował przepełnione pozytywnym przekazem oświadczenie, w którym przeczytaliśmy takie frazy jak „wielopłaszczyznowy sukces klubu” (o transferze Jimeneza do MLS), „jasny punkt na ligowym firmamencie” (o przyszłym bliżej nieokreślonym transferze) czy „młody wielki talent” (o Janie Ciućce).

21. Niestety nie znają się na piłce, ale na szczęście działają bardzo powoli. To o członkach rady nadzorczej, którzy opiniują każdy transfer. Artur Płatek diagnozuje, że to szanowne gremium nie ma żadnych kompetencji piłkarskich. Zasadność ewentualnych wzmocnień oceniają Roman Kusz (adwokat), Tomasz Młynarczyk (radca prawny), Tadeusz Dębicki (prezes spółki „Stadion w Zabrzu”), Adrian Pyszka (naukowiec), Wojciech Warian (w przeszłości prezes Huty Zabrze), Marcin Bania (pracownik ratusza). Oczekiwanie na kolegialną opinię trwa nawet parę dni.

22. Transfery omawiane są także w ratuszu, gdzie prezes regularnie prezentuje pani prezydent potencjalne nowe nabytki i prosi o wydanie zielonego światła na realizację ruchów.

23. Rada nadzorcza podejmuje dziwne decyzje. Przykład? Potrafi odrzucić młodzieżowca, który chce przyjść do Górnika za darmo (z kartą na ręku). Obiecujący zawodnik oczekuje tylko, że powędruje do niego 15% kwoty z ewentualnego transferu w przyszłości. Rada stwierdza, że przekazywanie piłkarzowi tak dużej kwoty jest niegospodarne. Transfer upada.

24. Rada nadzorcza zarzucała Arturowi Płatkowi, że nie potrafi sprzedać co roku piłkarza za dwa miliony euro. W takim klubie jak Górnik to powinna być oczywistość. 

25. W ratuszu oszacowano, że satysfakcjonującą kwotą odstępnego za Szymona Żurkowskiego będą dwa miliony euro. Widząc jak pomocnik odchodzi niespodziewanie za 4,5 miliona, urzędnicy podnoszą swoje wymagania. Gdy jeden z zachodnich klubów oferował za Przemysława Wiśniewskiego dwa miliony euro, w magistracie stwierdzono, że to za mało. Koniec końców obrońca odszedł za darmo.

26. Małgorzata Mańka-Szulik rządzi Górnikiem z tylnego siedzenia. Prezesi są w jej rękach marionetkami. Przekazuje im, jakie są decyzje, a ci później wcielają je w życie. „Caryca” w oficjalnym przekazie odżegnuje się od jakiegokolwiek wpływu na klub.

27. Prezydent miasta, zapytana o to czy priorytetem na wiosnę jest utrzymanie, ruga dziennikarza: – Nie stawiajmy sprawy w taki sposób, co też pan mówi! Górnika stać na znacznie więcej. Oczywiście, że nie chciałabym przeżywać nigdy więcej emocji związanych z walką o utrzymanie, ale realnym celem jest co najmniej połowa tabeli z patrzeniem w górę, a nie w dół.

Czyżby?

28. Kiedy Małgorzata Mańka-Szulik dostaje pytanie o kondycję finansową Górnika, brzmi jak zdarta płyta. Zawsze przypomina, że to miasto uratowało klub, odbijając go od towarzystwa Allianz. Zręcznie pomija to, że od misji ratunkowej minęło już dwanaście lat i po drodze miasto przetańczyło w Górniku ogromne kwoty. 

29. W 2023 roku MMS wciąż wzdycha do powodzi i katastrofy Smoleńskiej, które uderzyły w Allianz, przez co Górnik stracił swojego głównego akcjonariusza. Gdyby nie ta powódź, gdyby nie ta katastrofa… 

30. Poprzedni właściciel Górnika znany był ze szczodrego wydawania pieniędzy. O jego rozrzutności najlepiej mówi anegdota o Pawle Strąku, który jechał do Zabrza na rozmowy kontraktowe. Założył sobie, że chce zarabiać 20 tysięcy.
– Mamy małe pustki w kasie, za wiele nie zaproponujemy… Możemy dać 40 tysięcy – mówił przygnębiony i zrezygnowany przedstawiciel klubu.

– Piłkarz tej klasy powinien zarabiać 60 – przytomnie skontrował menedżer Radosław Osuch.

W ten sposób Strąk wynegocjował o trzy razy więcej niż chciał.

31. Małgorzata Mańka-Szulik mówi w styczniu, że Górnik nie potrzebuje prezesa, po czym w lutym zatrudnia prezesa.

32. W latach 14/15 przez 397 dni Górnikiem rządzi wakat.

33. W latach 19/20 przez 222 dni Górnikiem rządzi wakat.

34. W latach 21/22 przez 153 dni Górnikiem rządzi wakat.

35. W latach 22/23 przez 175 dni Górnikiem rządzi wakat.

36. Niektórzy prezesi mieli do powiedzenia w klubie tyle, co wakat.

37. Od 2011 roku wakat piastował swoją funkcję przez 947 dni, czyli około 2,5 roku. Dłuższą kadencję zaliczył tylko Bartosz Sarnowski, który wytrwał na stołku 1118 dni. W Zabrzu to jak wieczność.

38. Gdy kontrakt Sarnowskiego wygasł, Górnik nie poinformował kibiców o rozstaniu z prezesem. Żadnego komunikatu, żadnej wypowiedzi, żadnych podziękowań w mediach społecznościowych. Cisza. Lokalni dziennikarze musieli dobić się do ratusza, by uzyskać oficjalne potwierdzenie, że Sarnowski już nie pracuje w klubie. Przez ponad 20 dni nikt tego publicznie nie powiedział.

39. Od 2011 roku tylko trzech prezesów wytrzymało w klubie przynajmniej rok.

40. Najkrócej w Górniku pracowali ci prezesi, którzy mieli swoje zdanie i nie bali się go wyrażać.

41. Jednym z nich jest Zbigniew Waśkiewicz, który w 2014 roku brutalnie ocenił kondycję finansową spółki. Uznał, że jedynym ratunkiem dla Górnika jest ogłoszenie upadłości układowej i odradzanie się od niższych lig.

42. Oczywiście, że nikt go nie posłuchał. Mańka-Szulik zarzekała się, że Górnik nigdy nie upadnie, a już na pewno ona do tego ręki nie przyłoży. Bagatelizowała temat mówiąc, że „sytuacja finansowa klubu wpisuje się w sytuację wielu innych w Ekstraklasie”. Krzysztof Lewandowski, a więc wiceprezydent Zabrza, patrzył na diagnozę Waśkiewicza z pewną pogardą. – Zarząd jest od tego, żeby pewne sygnały łagodzić, a nie dramatyzować.

43. Górnik nie upadł, bo w 2015 roku został zasilony ogromnym zastrzykiem gotówki – do klubowej kasy wpłynęło aż 35 milionów złotych. Zabrzanie sprzedali za tę kwotę obligacje, które muszą wykupić do 2028 roku za 48 milionów złotych. Miasto przeznacza na ten cel co roku cztery miliony złotych.

44. 35-milionowa zapomoga wystarczyła na ledwie dwa lata. W 2017 roku Górnik pozyskał dodatkowe 32 miliony złotych. Klub sprzedał swoje udziały nieznanej firmie Dekada z Piaseczna, której kapitał zakładowy wynosił pięć tysięcy złotych. Następnie miasto wykupiło te akcje w ramach zaplanowanej transakcji wiązanej. Zabrze zobowiązało się, że do 2031 roku spłaci z tego tytułu 46 milionów złotych należności.

45. Gdy śląski klub decydował się na sprzedaż udziałów, sporządził prognozę finansową, zgodnie z którą miał podążać. Było to już po degradacji do pierwszej ligi. Górnik oparł ją na… awansie do Ekstraklasy. Policzył pieniądze tak, jakby był już z powrotem w najwyższej klasie rozgrywkowej. W ostatecznym rozrachunku zabrzanie mieli więcej szczęścia niż rozumu, bo błyskawicznie wrócili do elity, ale pamiętajmy, że to efekt niespodziewanego zrywu w końcówce sezonu. W momencie publikowania prognozy, zespół tracił osiem punktów do lokaty premiowanej awansem. Na kilka kolejek przed finiszem Paweł Mogielnicki dawał mu 1% szans na drugie miejsce. 

46. Skoro Górnik nie ogłosił upadłości, musiał sobie jakoś radzić. Zaległości wobec samych piłkarzy sięgnęły w 2014 roku 14 milionów złotych (!). Rekordziści, Danch i Magiera, mieli do wypłaty po 700 tysięcy złotych.

47. Piłkarze piłkarzami, wszystkie bieżące zobowiązania wynosiły wtedy 30 milionów złotych. Miasto próbowało ratować sytuację i przelało do klubowej kasy cztery miliony. Gdy piłkarze dowiedzieli się o miejskim dofinansowaniu, i jednocześnie nic nie wpłynęło na ich konto, ruszyli do ratusza. – Ja swoje zrobiłam, pieniądze przelałam, nie wiem co prezes z nimi robi… – podjudzała Mańka-Szulik.

48. Ulubieniec Mańki-Szulik? Adam Nawałka. Szkoleniowiec wiedział, że ma mocną pozycję i może ją wykorzystywać. Nieszczególnie cenił prezesa Tomasza Młynarczyka. Zdarzyło mu się ostro zrugać go przy drużynie. Kiedy zaczęły się spekulacje, czy były selekcjoner utrzyma posadę w Zabrzu, został wezwany do ratusza. Nie dość, że podczas tego spotkania zapewnił sobie spokój, to jeszcze dwa tygodnie później Młynarczyk został odwołany z funkcji prezesa. Oczywiści zupełnym przypadkiem.

49. Inna postać, którą Mańka-Szulik ceni? Jan Żurek. To jeden z jej najbardziej zaufanych doradców.

50. Stadion Górnika ma trzy trybuny.

51. Budowa czwartej miała ruszyć chwilę po oddaniu obiektu do użytku. Mija już siedem lat.

52. Małgorzata Mańka-Szulik chętnie wykorzystuje czwartą trybunę do walki wyborczej. Temat odradza się głównie podczas kampanii.

53. Idą wybory, a więc na stadionie coś się rusza. W lutym rozstrzygnął się przetarg na rozbiórkę (nie mylić z budową!) czwartej trybuny. Prace już trwają.

54. W 2018 roku – co istotne: dwa miesiące przed wyborami – pod czwartą trybunę Górnika wjechał ciężki sprzęt. Wieść niosła, że robotnicy szykują się do rozbiórki (choć przetargu nikt nie ogłaszał). Padł nawet termin, do którego stara część stadionu zostanie zrównania z ziemią. Gazety napisały o zaplanowanych pracach, koparki trochę sobie postały przy Roosevelta… A później po prostu pojechały.

55. Jeden z byłych prezesów Górnika, Łukasz Mazur, przyznał się publicznie, że obiecał Mańce-Szulik pomoc w uzyskaniu poparcia w zamian za jej intensywne starania w kierunku budowy nowego stadionu.

56. W Zabrzu mają marzenia. Kandydatura Zabrza do współorganizowania Euro 2020 – czy to nie brzmiało pięknie? Na pomysł zgłoszenia 3/4 obiektu do obsługi prestiżowego turnieju wpadła Małgorzata Mańka-Szulik. Pisano listy, wysyłano wnioski, lobbowano… PZPN, no cóż, zgłosił do UEFA tylko Stadion Narodowy i Stadion Śląski. 

57. Gdy w 2015 roku rozpisano przetarg dla firm cateringowych chcących obsługiwać punkty gastronomiczne na zabrzańskiej arenie, wygrała go firma należąca do brata jednego z radnych. Bywa.

58. W maju 2022 roku miasto przekazało sto milionów (!) spółce „Stadion z Zabrza”, operatorowi areny, na której swoje mecze rozgrywa Górnik. Radni mieli duże zastrzeżenia co do przejrzystości tego układu. Przed głosowaniem Mańka-Szulik nie podawała konkretów. Rzucała ogólniki, że to pieniądze na budowę czwartej trybuny. Deklarowała, że ruszy ona w ostatnim kwartale 2022 roku. Chyba znowu coś się opóźnia…

59. Gdy rada miasta dała zielone światło na budowę nowego stadionu, miasto miało na ten cel tylko 20 milionów złotych.

60. Wstępny projekt zabrzańskiego obiektu nie spełniał wymogów PZPN, FIFA, UEFA i prawa budowlanego.

61. Mańka-Szulik wychodziła z optymistycznego założenia, że trzeba ruszać z budową, pieniądze się znajdą.

62. Prezydent Zabrza była zła na ministerstwo sportu, które wolało wspierać budowę stadionów na Euro 2012 Jej zdaniem – niesprawiedliwie.

63. Oddanie stadionu opóźniło się o 33 miesiące.

64. Mańka-Szulik uważa, że gdyby nie stadion, Górnika nie byłoby w Ekstraklasie. Podaje przykład GKS-u Katowice, który nie ma nowoczesnego obiektu i nie może awansować do elity. 

65. W biznesplanie areny optymistycznie założono, że Górnik rozegra na niej czterdzieści meczów rocznie. Taki próg miał gwarantować rentowność obiektu. A to, że sezon ligowy nie ma tyle kolejek, a połowa spotkań odbywa się na wyjeździe? Oj tam, oj tam. Trzeba grać dużo sparingów. Do dokumentu wpisano wówczas też dwanaście spotkań innych drużyn i szesnaście imprez innego typu. Z czasem oczywiście zmodyfikowano te założenia.

66. Marek Pałus po swoim pierwszym dniu w roli prezesa Górnika poczuł się tak pewnie, że nazajutrz zwolnił Roberta Warzychę. Po czwartej kolejce. Oczywiście on tylko wykonał decyzję ratusza, ale musiał za nią świecić oczami.

67. Robert Warzycha, pracujący w Górniku na tymczasowej licencji, zdał maturę specjalnie po to, by móc ubiegać się o uprawnienia trenerskie. Nie zdążył.

68. Warzycha walczył o środki na dwa transfery, ale nie doprosił się. Jego następca, Leszek Ojrzyński, w dwa tygodnie zdążył pozyskać sześciu piłkarzy. Pieniądze nagle się znalazły.

69. Marek Pałus powiedział w jednym z wywiadów, że kontuzje piłkarzy mają swoje plusy, bo ich kontrakty opłaca wtedy ZUS.

70. W innym z wywiadów napomknął, że wraz ze swoimi współpracownikami rozważał (rozważał!) zawiadomienie policji, gdy kibice wygrażali, że zniszczą zawodnikom samochody. Dla Torcidy, mającej duży wpływ na Mańkę-Szulik, był już stracony. Długo nie popracował.

71. Zimą 15/16, pół roku przed spadkiem z ligi, drużyna udała się na obóz przetrwania przygotowawczy do Lloret de Mar. Kilka cytatów z Leszka Ojrzyńskiego:

– Tam nie było nic.

– Boiska nie było. Były tylko niepełnowymiarowe. Pole karne miało jedenaście metrów, a karnego wykonywało się z ośmiu.

– Czego jeszcze nie było? Drużyn do gry. Prawie nikt oprócz nas wtedy do Lloret de Mar nie pojechał.

– Makabra. Po pierwszej nocy zmieniliśmy piętro, bo to był skandal. Dawne internaty lepiej wyglądały.

– Jedzenie… Niektórzy zawodnicy w ogóle tam nie jedli. Mieli swoje pieniądze, jechali na miasto i tam się żywili.

– Zawodnicy wracali z ciężkiego treningu i musieli stać po posiłek w dwustumetrowej kolejce z emerytami. Nie było nawet wydzielonego dla nas stolika. Ręce opadały.

– Żałuję, że nie wróciliśmy do Zabrza. 

72. Richmond Boakye. Były piłkarz Juventusu i Atalanty, który trzy lata przed dołączeniem do Górnika kosztował 5,5 miliona euro, okazał się największym niewypałem transferowym ostatnich lat. Gościa, który powinien rozstawiać po kątach, nakrywał czapką Piotr Krawczyk.

73. Na trzy kolejki przed końcem sezonu biedny Boakye wyjawił, że jeszcze się nie zaaklimatyzował. 

74. Dużą część kontraktu Boakye opłacali biznesmeni spoza klubu, których załatwił Płatek. Mańce-Szulik nie podobała się taka forma rozliczenia. Jej zdaniem Górnik nie powinien się nikogo o nic prosić. Dyrektor sportowy regularnie słyszał z tego powodu szpilki ze strony pani prezydent.

75. „Miał być progres, progresu nie ma. Zarząd i Płatek – do widzenia”. Kilka dni po tym transparencie pracę stracili Płatek i Czernik.

76. Dariusz Czernik stracił pracę, bo nie chciał blokować piłkarza, który ma klauzulę odstępnego. A konkretnie – nie chciał blokować Jimeneza, po którego zgłosił się Konyaspor.

77. Artur Płatek z kolei ośmielił się powiedzieć pani prezydent, że dostał ofertę z Wisły Kraków i chciałby ją przyjąć ze względu na znacznie większe możliwości finansowe. Ta deklaracja go przekreśliła. Górnik zerwał jego umowę, a trzymiesięczny okres wypowiedzenia skutecznie zablokował dyrektorowi sportowemu podjęcie pracy przy Reymonta.

78. Właścicielka klubu nie była zwolenniczką transferu Lukasa Podolskiego. Bała się, że mistrz świata nie będzie potrafił się powstrzymać przed publicznym punktowaniem tego, jak zarządzany jest Górnik.

79. Płatek i Czernik ściągnęli Podolskiego podstępem. Dyrektor sportowy poprosił Mańkę-Szulik o aprobatę na lot do Antalyi i podjęcie rozmów z Podolskim. Przekonywał w ratuszu, że to tylko ruch PR-owy. Skoro Niemiec zaczął wysyłać coraz czytelniejsze sygnały, że mógłby zagrać na polskich boiskach, to kibice muszą widzieć, że są poczynione jakieś kroki w tym kierunku. Mańka-Szulik przeoczyła moment, w którym piłkarz zdecydował się na Górnika i całej operacji nie dało się już zatrzymać.

80. Zanim Podolski wybiegł na ligowe boiska, Górnik Zabrze sondował czy dałoby się lekko zmodyfikować terminarz, by umożliwić swojej nowej gwieździe łączenie meczów Ekstraklasy z nagraniami niemieckiego „Mam talent”.

81. Górnik mógł kupić Giorgiosa Giakoumakisa za 200 tysięcy euro, ale nawet nie podjął tematu. Po wyjeździe z Polski grecki napastnik sieknął 26 goli w lidze holenderskiej, poszedł do Celtiku za 2,5 miliona, a później do amerykańskiej Atlanty za cztery bańki.

82. Mistrz świata gra w jednej drużynie z Mateuszem Cholewiakiem.

83. Mistrz świata nie tylko nie jest zmęczony zainteresowaniem wokół siebie, co wręcz narzeka, że klub niewystarczająco wykorzystuje go marketingowo.

84. Gdy jeden z pracowników działu marketingu polubił na Facebooku profil Podbeskidzia Bielsko-Biała, prezes klubu wylądował na drugi dzień w ratuszu na dywaniku. Musiał się tłumaczyć przed panią prezydent (?), dlaczego ludzie Górnika wspierają rywali (?) i z nimi sympatyzują (?).

85. Klub jest dumny ze wszystkich sukcesów Zabrza.

86. Górnik nie zapłacił Rozwojowi Katowice dogadanego procentu z transferu Arkadiusza Milika do Bayeru Leverkusen. Wedle podpisanych dokumentów, macierzystemu klubowi napastnika należało się 420 tysięcy złotych. Sprawa trafiła do sądu. Zabrzanie obronili się tym, że umowę z Rozwojem podpisał Zbigniew Waśkiewicz, który… formalnie nie był prezesem Górnika. Po czasie wyszły na jaw błędy proceduralne – wybrała go wadliwa rada nadzorcza, co oznacza, że de facto nigdy nie pełnił tej funkcji.

87. Nie trzeba mieć żadnych dowodów, by oskarżyć Josue o oplucie Krzysztofa Kubicy.

88. Nie trzeba mieć żadnych dowodów, by oskarżyć Adama Dancha o obstawianie meczów Górnika u bukmacherów. Kibice stworzyli teorię spiskową, w której obrońca celowo wali babole, a później bogaci się grając zagranicą. Danch wszystkiemu zaprzeczał i pozwolił przebadać się wariografem, żeby oczyścić swój wizerunek. Badanie wykazało, że nie kłamał. Ale, jak w tym powiedzeniu, niesmak pozostał. Chociaż chyba więcej go u Dancha.

89. Gdy Górnik spadał w 2008 roku, 22 tysiące kibiców nie wyszło ze stadionu przez godzinę po meczu ostatniej szansy. Nie potrafili uwierzyć w to, co się wydarzyło.

90. Lukas Podolski udostępnił tweeta Torcidy, w którym znajduje się określenie „w zarządzie siedzą szuje”. Tłumaczył się tym, że nie doczytał treści.

91. Zdarzało się, że Torcida nakazywała wszystkim piłkarzom oddać koszulki, by ich upokorzyć.

92. Ostatnio podczas „rozmowy motywacyjnej” padło hasło z trybun, że jedna zjeba jest bardziej mobilizująca niż czternaście pochwał.

93. Po spadku z Ekstraklasy kibice zrobili mocny wjazd do klubowego budynku. Laptop jednego z wiceprezesów wylądował na ścianie.

94. Po meczu eliminacji z Zarią Bielce do wyczarterowanego samolotu weszły dwie kumate osoby ze świata kibicowskiego. „Lotek” (znany z tego, że „Misiek” okładał go maczetą) i „Małolat” (z zarzutami udziału w zorganizowanej grupie przestępczej).

95. Na pokład wpuścił ich prezes Sarnowski, który później interweniował u obsługi, by dwaj dżentelmeni mieli gdzie usiąść. Niestety, w samolocie pozostało tylko jedno wolne miejsce. Do Polski poleciał więc „Lotek”, „Małolat” wrócił na lotnisko, a wraz z nim… prezes Górnika. Uniósł się honorem, bo nie było miejsca dla kibola.

96. Członkowie Socios Górnik, opłacający regularnie składki, chcą pomagać klubowi finansowo. Ten jednak przez lata nie chciał ich wsparcia. Stowarzyszenie wspomaga więc akademię.

97. Mistrz świata sprawia wrażenie człowieka, który chętnie pograłby na polskich boiskach jeszcze trzeci sezon, ale Górnik skutecznie mu siebie obrzydza.

98. Mańka-Szulik pytana o oddanie Górnika prywatnemu inwestorowi, mówi: – Musiałabym sobie najpierw zadać pytanie: co nie „trybi”, że trzeba zmienić obecny system? I miałabym problem, żeby odpowiedzieć w sposób, który potwierdzałby taką potrzebę. 

99. To jednak problem wirtualny. Sytuacja finansowa Górnika jest tak słaba, że nikt o zdrowych zmysłach go nie kupi.

100. Ten cały dance macabre odbywa się w ścisłej czołówce najbiedniejszych miast na Śląsku, którego zadłużenie na koniec 2021 roku wynosiło 740 milionów złotych.

WIĘCEJ O GÓRNIKU ZABRZE: 

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

78 komentarzy

Loading...