Reklama

Luan Capanni. Od gry obok Immobile do I ligi

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

19 marca 2023, 12:35 • 7 min czytania 2 komentarze

Przyjechał do Europy z głową pełną marzeń. Chciał grać w Lidze Mistrzów i dla reprezentacji Włoch. Finalnie skończyło się na jednym występie w Serie A, kontuzjach i transferze do Arki. Luan Capanni ma jednak 22 lata, wciąż może się rozwinąć i dać gdynianom sporo dobrego, co było widać już w pierwszych meczach rundy wiosennej. 

Luan Capanni. Od gry obok Immobile do I ligi

Pod wrażeniem jego umiejętności byli trener Simone Inzaghi i dyrektor sportowy Igli Tare. Ten pierwszy dał mu zadebiutować w Serie A, gdy Luan miał 18 lat. W ataku Lazio biegał obok Ciro Immobile, ale tylko przez osiem minut. Działo się to jednak cztery lata temu. Obecna rzeczywistość dla Luana Capanniego to rywalizacja w Opolu z Odrą o kolejne trzy punkty ważne dla Arki w kontekście awansu do Ekstraklasy. Brazylijczyk z włoskim paszportem pokazał już, że może być wartością dodaną dla gdynian, ale co się zatem stało, że zamiast grać w Serie A, w niedzielę będzie walczył o pozycję z Piotrem Żemłą czy Mateuszem Kamińskim.

Kolejka chętnych

To świetny piłkarz, szczególnie pod względem technicznym – mówi nam jego trener z Lazio Primavera Valter Bonacina, który prowadził takich piłkarzy jak Alessandro Bastoni, Mattia Caldara czy Davide Zappacosta.

Pomimo swojego wzrostu to bardzo elastyczny napastnik, potrafiący zaatakować z różnych stron. Ma typową brazylijską technikę. Elegancką w swoich ruchach. To talent, który powinien nie tylko strzelać gole, ale również notować wiele asyst – czytamy rysopis jego gry po transferze do Milanu.

Reklama

Przebłyski bardzo dobrej techniki można było już dostrzec na pierwszoligowych boiskach. Dlaczego są to jednak pierwszoligowe boiska, skoro jeszcze pięć lat temu za talentem z Flamengo ustawiała się kolejka chętnych. Najbardziej przekonujące okazało się jednak Lazio.

W czerwcu otrzymaliśmy wiele ofert, ale tak szybko, jak dowiedzieliśmy się o możliwości przenosin do Rzymu, nie wyobrażaliśmy sobie innej możliwości niż transfer tutaj. Tare był bardzo ważny w całym procesie – opowiedział w 2018 roku na łamach „Corriere dello Sport” ojciec piłkarza Ricardo Capanni.

Inne kluby pytały o mnie, ale ja chciałem pójść tylko do Lazio. Teraz mogę trenować z Lucasem Leivą, Milinkoviciem-Saviciem, Immobile, piłkarzami, których do tej pory mogłem oglądać tylko na konsoli. To honor być tutaj. Jestem szczęśliwy i mogę się wiele nauczyć – mówił później sam zawodnik dla „ESPN”.

Wymarzony powrót do Włoch

Dla piłkarza i jego rodziny szczęściem były już przenosiny do Włoch. Stamtąd pochodzą jego dziadkowie, a jego siostra znajduje się we włoskiej kadrze judo. Również Capanni chciał występować dla reprezentacji Italii, co miał zagwarantować sobie dobrą grą dla Lazio.

Bardzo chcieliśmy trafić do Włoch. Dziadkowie Luana stąd pochodzą. Moja matka pochodzi z Ceseny, a ojciec z Bari. Chłopak dorastał we włoskiej kulturze, jedzeniu i tradycjach. Jego marzeniem jest założenie niebieskiej koszulki Azzurri – kontynuował swoją opowieści Capanni Senior dla „Corriere dello Sport”.

Gdy mój kontrakt z Flamengo dobiegał końca, Lazio rozpoczęło ze mną rozmowy. Gdyby nie Igli Tare, nie doszłoby do tego transferu. To była doskonała okazja dla mnie i mojej rodziny, by przyjechać do Europy, co pozostawało naszym marzeniem. Moim celem są regularne występy w Serie A i europejskich pucharach w koszulce Lazio. Tylko dzięki temu będę mógł liczyć na powołanie do reprezentacji Włoch. Mam podwójne obywatelstwo i to moje marzenie, które dzielę z rodziną – uzupełnił Capanni Junior w „ESPN”.

Reklama

Oszukał przeznaczenie

W Rzymie odnalazł się bardzo szybko. Początkowo trafił do zespołu Primavery, gdzie prezentował się rewelacyjnie. W 19 meczach sezonu zasadniczego strzelił 13 goli i zanotował jedną asystę. Wszystko układało się niczym bajka, którą zmąciły nieco wieści z Brazylii. Gdyby Capanni pozostał we Flamengo pół roku dłużej, mogłoby go tu nie być. Na co dzień mieszkał w centrum treningowym, które w lutym 2019 roku stanęło w płomieniach, w wyniku czego zmarło dziesięciu nastoletnich piłkarzy Fla. Te wieści wstrząsnęły napastnikiem.

Nigdy nie widziałem go tak przytłoczonego. Spał w tym ośrodku przez cztery lata. Kilku jego znajomych zginęło w tym pożarze. To niepożałowana strata – mówił Ricardo Capanni.

Napastnik oddał hołd swoim zmarłym kolegom już dzień po pożarze, strzelając i dedykując im gola przeciwko Benevento. W kolejnych tygodniach trafiał do siatki rywali z równie wysoką regularnością, a w sezonie zasadniczym rundy wiosennej Primavery nie zdobył bramki tylko w dwóch meczach. Dzięki swojej dobrej postawie przeniesiono go do pierwszej drużyny, a Simone Inzaghi dał mu szansę debiutu w ostatnim ligowym meczu sezonu 2018/19 przeciwko Torino.

Debiut w Serie A początkiem zjazdu

Trenował pod okiem Inzaghiego, ale nie spodziewaliśmy się tego. To były wyjątkowe chwile dla całej rodziny. Luan chce się rozwijać i poprawiać każdego dnia. Najpierw zamierza osiągać sukcesy z kolegami z Primavery, a następnie ustabilizować swoją pozycję w pierwszej drużynie – dodał ojciec piłkarza.

Nie dano mu jednak było ustabilizować swojej pozycji w Lazio. Wzbudził zainteresowanie innych klubów i już po roku opuścił Rzym na rzecz Mediolanu. Trafił do młodzieżowej drużyny AC Milan, gdzie w 12 meczach zdobył dziewięć bramek i stało się jasne, że czas postawić odważniejszy krok w piłce seniorskiej. Wtedy zaczęły się jego problemy. Wypożyczenie do Racingu Santander okazało się niewypałem, dlatego powrócił do Włoch. Na niższych szczeblach rozgrywkowych w Grosseto i Viterbese nie szło mu jednak tak dobrze, jak w rywalizacji z rówieśnikami, a kolejny zagraniczny transfer, tym razem do portugalskiej Estreli Amadora, ponownie spalił na panewce. Do tego zaczęły go prześladować kontuzje. Co sezon traci po kilkadziesiąt dni, lecząc urazy. Teraz sięgnęła po niego Arka.

Dwaj futsaliści

Z Włoch wyjechał jednak z bardzo dobrą opinią. – To dobry chłopak. Potrafi szybko zintegrować się z zespołem. Daje się lubić. Może grać zarówno jako wysunięty napastnik, jak i cofnięty. Wydaje mi się, że nawet lepiej radzi sobie na tej drugiej pozycji – opiniuje go Bonacina, który podobnie jak jego ojciec podkreśla jego religijność. – To cichy i pobożny chłopak. Często chodzi do kościoła – wyjaśnił Ricardo Capanni.

W Polsce szybko dał się poznać z dobrej strony. Ładna asysta z Sandecją Nowy Sącz, gol przeciwko Resovii i pochwały od kolegów z szatni napawają optymizmem. – Luan jest dużym wsparciem z przodu. Ma dobre warunki fizyczne i ułatwia mi grę. Potrafi ściągnąć uwagę na siebie, robiąc mi miejsce. Cały czas się docieramy, ale widać, że jest zawodnikiem, który lubi zejść niżej po piłkę jak Hubert [Adamczyk przyp. red.} i Omran [Haydary przyp. red.] – powiedział na konferencji prasowej Karol Czubak, napastnik Arki. Co ciekawe zarówno Capanni, jak i Czubak rozpoczynali swoją karierę od gry w futsal.

Dodatkowo 22-letni Brazylijczyk z włoskim paszportem wciąż jest młodym zawodnikiem, ze sporym potencjałem sprzedażowym. – Stale szukamy nowych możliwości transferowych, które są w zasięgu finansowym i sportowym Arki. W przypadku tego transferu dodatkowo cieszy fakt, że Luan jest ciągle rozwojowym zawodnikiem. Na takich piłkarzy chcemy stawiać w Gdyni – wyjaśnił prezes Arki Michał Kołakowski na łamach „Gazety Wyborczej”.

Gol i asysta to za mało

Spotkanie z Górnikiem Łęczna pokazało jednak, że nie będzie mu łatwo w I lidze. Rozgrywki rzadko premiują drużyny grające techniczną piłkę, a piłkarze często narażeni są na ataki ze strony rywali. Do tego są mocno fizyczne, przez co Capanni często znika w trakcie meczu. W rozmowie z trojmiasto.pl zauważył to również Czesław Boguszewicz, były piłkarz Arki. – Bardzo cieszy to, że nowy zawodnik dokłada do wygranych swoją cegiełkę. Za to należą się gratulacje. Jednak czy powinniśmy zachwycać się jego grą tylko ze względu na bramkę i asystę? Gol z rzutu karnego to nic nadzwyczajnego. Ładnie się patrzyło na podanie przy trafieniu Czubaka, ale pamiętajmy, że Arka grała z mało wymagającymi rywalami, więc trudno wyrażać przesadny entuzjazm. Tym bardziej że nie był zbytnio widoczny, dlatego musi dawać od siebie jeszcze więcej. 

Być może Capanni znika, wspominając swoje występy w Lazio czy Milanie, co jest całkiem zrozumiałe. Niemniej jednak jeśli dalej myśli o wielkiej karierze, grze dla reprezentacji Włoch i w Lidze Mistrzów, musi zacząć żyć teraźniejszością. A jawi się ona jako rywalizacja z Żemłą, Kamińskim i innymi pierwszoligowymi defensorami. Tylko tak napastnik może wrócić do odpowiedniej dyspozycji, regularnego strzelania goli, by wypromować się do klubu z elity.

WIĘCEJ O 1. LIDZE:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
6
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

1 liga

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
6
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

2 komentarze

Loading...