Reklama

Radomiak w budowie. Nowoczesny stadion, nowoczesne centrum, nowoczesny klub?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

18 marca 2023, 18:09 • 10 min czytania 50 komentarzy

2023 rok może być najlepszym od lat dla radomskiego środowiska sportowego. W najbliższych miesiącach oddany do użytku ma zostać nowy stadion przy ul. Struga 63. Radomiak zyska także bazę treningową z prawdziwego zdarzenia. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że te zdania można napisać z przekonaniem i pewnością, bo obydwie inwestycje nie stoją pod znakiem zapytania. A to w Radomiu nie było normą.

Radomiak w budowie. Nowoczesny stadion, nowoczesne centrum, nowoczesny klub?

Siedem lat budowy, pięć lat opóźnienia. Nie ma radomianina, który nie psioczy na samo zarzucenie tematu nowego stadionu Radomiaka. Mieszkańcom miasta i jego okolic ciężko się dziwić, bo niemiłosiernie dłużącej się inwestycji towarzyszyły przepychanki polityczne, które jeszcze mocniej odrzucały wszystkich, którzy mieli po prostu dość kolejnych wykonawców, aneksów, błędów i absurdów.

Trochę ich się nazbierało. Od pomysłu ściągnięcia na plac budowy robotników z Egiptu, przez „jezioro” w piwnicy hali sportowej, po rozbiórkę i stawianie trybuny od nowa.

Egipscy pracownicy i inne absurdy. Reportaż z budowy stadionu Radomiaka

Przy ul. Struga 63 wszystko zaczyna jednak wyglądać jak trzeba. Klub wyniósł się z hotelu i budynku gospodarczego na jego terenie, w którym urzędował ‘tymczasowo’. Nowa siedziba, mieszcząca się w łączniku między halą na stadionem, jest nowoczesna i elegancka, jak na Ekstraklasę przystało. Zawodnicy też mają już mniej trosk: co prawda „baza treningowa” wciąż ogranicza się do dwóch boisk przy powstającym stadionie, ale nowe szatnie i zaplecze poprawiły komfort pracy.

Reklama

Wreszcie, co dla wielu osób jest najważniejsze, prace na obiekcie przyśpieszyły na tyle, że można uwierzyć w ukończenie go we wskazanym terminie. Być może siódmym, ósmym, czy dziewiątym, bo było ich tyle, że ciężko je zliczyć. Ale przynajmniej w końcu uda się wrócić do domu.

Stadion Radomiaka Radom. Budowa na ukończeniu, tym razem bez przeszkód

Kilku robotników rozpakowuje kartony pełne krzesełek. Widok pierwszych zielonych i białych siedzisk, które zamontowano na trybunie, na której w przyszłości znajdą się miejsca vipowskie, loże prasowe czy sky boxy, był mocnym dowodem na to, że jednak się kręci. Co prawda już dość sprawny montaż dachu wskazywał, że budowa zmierza w dobrym kierunku, jednak krzesełka stanowiły symbol wkroczenia w decydujący rozdział.

Z zewnątrz wiele spraw wciąż budzi wątpliwości. Betonowa bryła, niepełny dach, trochę krzesełek i wielki, błotnisty plac budowy pomiędzy trybunami. Rzut oka w kalendarz: dwa pełne i pół trzeciego — tyle miesięcy zostało firmie “Betonox” na doprowadzenie tego pobojowiska do finału. Pewnie znowu się opóźni, przecież to niemożliwe.

Głosy z wewnątrz były jednak uspokajające. Postęp budowy i terminowość prac najlepiej mierzyły faktury wystawiane za wykonanie poszczególnych prac. Te ostatnie wskazują na to, że nie ma powodów do obaw.

W miesiącach najgorszego zastoju faktury były skromne i jasno pokazywały, że budowa będzie opóźniona. Teraz przewyższają one nawet planowany zakres prac, czyli możemy stwierdzić, że pewne rzeczy są wykonywane w tempie lepszym, niż zakładano — tłumaczy nam jedna z osób zajmujących się inwestycją.

Reklama

Dla jasności: wyższe faktury nie oznaczają wzrostu kosztów. Wszystko mieści się w sumie ~120 milionów złotych netto, bo tyle ma ostatecznie kosztować nowy stadion Radomiaka (łącznie z halą koszty sięgają ponad 250 mln zł brutto). Wysokość poszczególnych faktur oznacza jedynie to, jak dzielone są kolejne transze wypłat dla wykonawcy.

Działacze Radomiaka i przedstawiciele budowy zaprosili dziennikarzy, żeby pokazać im postęp prac. Widzieli mema, w którym porównano w zasadzie ukończony stadion w Płocku i rozkopany plac w Radomiu. Towarzyszyło mu pytanie: jakim cudem na jednym i drugim mają zacząć grać w tym samym czasie? Zgadzają się, że dysproporcja wizualna jest lekko komiczna, ale tłumaczą, że w przypadku ich obiektu po prostu najpierw zajęto się pracami wewnętrznymi, stąd zdjęcia z lotu ptaka nie wyglądają zbyt efektowne. Obnażają braki.

Braki, które jednak powinni być szybko łatane. Krzesełka już są i robią robotę. W poniedziałek, 20 marca, zaczną się prace związane z płytą główną boiska. Za kilka tygodni obiekt „Zielonych” też zacznie wyglądać jak stadion, na którym wkrótce zameldują się kibice.

Zaprosimy was w maju, na mecz z Widzewem. To przedostatnia kolejka sezonu, blisko terminu ukończenia budowy. Sami zobaczycie, czy mówiliśmy prawdę.

Problemy ze stadionem w Radomiu? Głównie z pojemnością

Radomiak chwali się obiektem, który faktycznie będzie najzwyczajniej w świecie zgrabny. Co prawda nawet na koniec maja nie powiemy, że jest w pełni skończony, bo pierwszy etap budowy zakłada powstanie dwóch trybun. Natomiast samo wykonanie jest już porządne. Przeszklone sky boxy i towarzysząca im loża, rozmiar dopasowany do możliwości — stadion ma pomieścić ok. 10 tysięcy osób, a zdecydowanie niższe i bardziej różnorodne ceny biletów niż obecnie (dostępne tylko w jednej opcji, za 50 zł) mają sprawić, że regularnie będzie się zapełniał.

Nie oznacza to jednak, że przy ul. Struga 63 panuje zupełna sielanka. Minusy i problemy wciąż są. Kłopot wizualny? Brak elewacji, stadion z zewnątrz nie będzie cudem architektury. Kłopot związany z komfortem? (Nie)dostępność parkingów. Mecze cieszące się największym zainteresowaniem spowodują ogromne korki. Kłopot ekonomiczny? To kolejny stadion w Polsce, który zbudowano bez pomysłu zagospodarowania go w jakikolwiek inny sposób poza opcją oglądania tam 22 facetów biegających za piłką.

Markety, sklepy, firmy, hotele, knajpy i restauracje — na różnych europejskich obiektach jest to po prostu norma. Radom postawił jednak bryłę betonu, która poza dniem meczowym nie ma żadnego zastosowania, której nie da się spieniężyć. Nic dziwnego, że coraz głośniej o tym, że MOSiR najchętniej przekazałby stadion Radomiakowi, który miałby go utrzymywać z własnej kieszeni.

Wracając jednak do kłopotów i problemów. Największy stanowi wciąż fakt, że nie poznaliśmy ostatecznej pojemności stadionu, na co wpływ mają dwie rzeczy:

  • umiejscowienie sektora gości.
  • służby, które chcą „zabrać” ze stadionu ok. 500 miejsc.

W ostatnich miesiącach robiono sporo, żeby wycisnąć maksa z dwóch dostępnych trybun. Pierwotne plany zakładały, że wejdzie na nie 5500 osób. Z czasem pojemność zwiększono do ponad 8500 miejsc. Teraz robiono wiele, żeby obiekt pomieścił nawet 10 000 kibiców już w obecnej wersji. Wiele, to znaczy na przykład rozbudowę trybun o narożniki czy pomysł na to, żeby sektor gości tymczasowo umieścić za jedną z bramek, gdzie w przyszłości powstanie trzecia trybuna (a gdzie obecnie zamontowane będą ekrany akustyczne, na wzór tych z Niecieczy).

Pusta przestrzeń między trybunami – to tu ma zostać zamontowany sektor gości na ok. 500 miejsc

Dzięki temu liczba 10 000 miejsc na stadionie faktycznie byłaby osiągalna, a klub nie straciłby sporej części krzesełek, które trzeba byłoby wydzielić z jednej z dwóch trybun — nie tylko dla przyjezdnych, ale i na strefy buforowe. To rozwiązanie wciąż jest możliwe, sektor gości liczyłby wówczas ok. 500 krzesełek, a Radomiak mógłby skorzystać z trybun, które dostawiono na obiekcie przy ul. Narutowicza 9, żeby dostosować go do wymogów Ekstraklasy.

Taki scenariusz wciąż nie jest jednak pewny, w dodatku trzeba będzie jakoś rozwiązać problem stworzony przez opinię służb, z którymi „Zieloni” mają spore problemy. Przez ich decyzje mecze przy ul. Narutowicza 9 bardzo często mają status podwyższonego ryzyka, co dwukrotnie podnosi koszty ich organizacji. Nie ma na to wpływu fakt, że są to spotkania bez udziału kibiców gości — Radomiak długo spełniał kolejne prośby służb odnośnie modernizacji sektora dla przyjezdnych, a na koniec i tak nie dostał zgody na ich przyjmowanie.

Stadion Radomiaka Radom. Inauguracja w sierpniu, rywalem Legia Warszawa?

Stadion przy ul. Struga 63 ma zostać ukończony 31 maja 2023 roku. Czy coś może się wysypać? Znaki zapytania są przy dwóch tematach: montaż oświetlenia oraz odbiory. Te ostatnie mogą się przeciągnąć, a przecież kilka miesięcy później, w sierpniu, ma się na nim odbyć historyczny, pierwszy mecz.

Załóżmy jednak optymistyczny wariant i wyczerpanie limitu pecha. Ekstraklasa SA w takich przypadkach idzie klubom na rękę i układa terminarz tak, żeby spotkanie otwarcia mogło być prawdziwym świętem. Tak było np. w Szczecinie. Jak mówił nam Marcin Stefański, dyrektor operacyjny Ekstraklasy SA, nowy sezon ligowy ma się zacząć 21 lipca. Możliwy scenariusz dla Radomiaka to:

  • dwa pierwsze mecze na wyjeździe,
  • inauguracja obiektu w 3. kolejce (5-6 sierpnia),
  • trzy mecze wyjazdowe i inauguracja w 4. kolejce.

To czyste spekulacje, ale nikogo nie zdziwi, jeśli pierwszym rywalem Radomiaka przy ul. Struga 63 będzie Legia Warszawa. Lata temu, w umowie partnerskiej między klubami, wpisano punkt o przyjeździe stołecznej drużyny na mecz otwarcia, jednak nie ma to nic wspólnego z tym faktem. Po prostu Legia to z wielu powodów rywal gwarantujący najlepsze opakowanie takiego wydarzenia.

Centrum treningowe Radomiaka. Klub chce postawić na rozwój naukowy

W międzyczasie w miejscu, w którym mógł powstać nowy stadion „Zielonych”, czyli na radomskiej „Koniówce”, dobiegać końca będzie inwestycja równie ważna w kontekście przyszłości Radomiaka. Jak już wspominaliśmy, zespół ćwiczy obecnie na boiskach przy powstającym stadionie. Zrobiono sporo, żeby nie dopuścić już do takich sytuacji, jak przed rokiem, gdy topniejący śnieg zamieniał je w stawy, jednak wciąż ciężko mówić o ekstraklasowych warunkach. Centrum treningowe wiele zmieni.

Na ten moment na „Koniówce” znajdziemy jedynie budynek zaplecza gospodarczego, ale już w przyszłym sezonie zespół ma ćwiczyć w nowej lokalizacji.

Jako pierwsze wykonamy dwa boiska: ze sztuczną murawą z balonem i z naturalną murawą. Szatnie już są, są też szanse, że w tym roku powstanie trzecie boisko — z podgrzewaną murawą. Jeśli uda nam się pozyskać kolejne dofinansowanie, przy trzecim boisku powstaną trybuny na 999 miejsc, spełniające wymogi trzeciej ligi. Myślimy o tym w kontekście drużyny rezerw — tłumaczą nam w Radomiaku.

Radomiak będzie miał nowoczesne centrum treningowe

Założenia ukończenia wszystkich trzech boisk wraz z pełnym zapleczem są optymistyczne, ale możliwe do spełnienia. Nie będzie to jednak koniec inwestycji na „Koniówce”. Z naszych ustaleń wynika, że Radomiak chce mocno rozwinąć dział badawczo-naukowy. Plany są naprawdę ambitne.

Chcemy iść szerzej. Oprócz innowacji czysto technologicznej chcemy mieć też biomechanikę z fizjologią i rehabilitacją. Wysoko rozwinięty dział naukowy pociągnie w górę pozostałe rzeczy: pierwszy zespół i akademię. Taki mamy plan — słyszymy.

Ciekawe, skąd wezmą na to pieniążki — spytacie. Też spytaliśmy. Znów trzeba liczyć na wsparcie z zewnątrz, tym razem z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, które mogłoby zapewnić finansowanie takiego projektu. Radomiak dotychczas zainwestował 3 miliony złotych w centrum treningowe, resztę dokłada Ministerstwo Sportu. W przypadku rozwoju działu naukowo-badawczego mówimy o sporej kwocie, rzędu 40-50 milionów zł. Klub jest jednak przekonany, że warto się tym zająć i robi wszystko, żeby pokazać, że poważnie podchodzi do tematu.

Mamy za sobą spotkania z profesorami z uniwersytetów w Krakowie, Warszawie i naszej lokalnej, radomskiej uczelni.

Widok ze sky boxów jest obecnie taki, ale podobno ma być lepszy (jesteśmy w stanie w to uwierzyć)

Radomiak działa po swojemu

Na boisku jest więc różnie, ale Radomiak wygląda coraz solidniej u podstaw. Pokazuje, że myśli o przyszłości. W klubie mówią wprost, że żeby osiągnąć stabilność finansową i silić się na inwestycje, potrzebuje jeszcze dwóch sezonów w Ekstraklasie. Oczywiście metody, którymi „Zieloni” do tej stabilności dążą, jednym się podobają, innym nie. Nie ma co ukrywać, że proporcje kadrowe i niektóre decyzje są dziwaczne. Samo posiadanie obcokrajowców nie jest niczym złym, nie bądźmy ksenofobami. Liczy się jakość piłkarska. Tyle że właśnie, radomianie dość często zapychają kadrę gośćmi, którzy nie prezentują niczego wybitnego.

Rhuan Castro. Marcus Abraham. Luizao. Tiago Matos. Nawet czwartym stoperem jest obecnie piłkarz zagraniczny, a podejmowane ryzyko nie zawsze się opłaca (Lisandro Semedo). Z drugiej strony nie można też nie dostrzec, że Radomiak działa tak, jak chciałby chyba działać każdy beniaminek. Po pierwsze regularnie pozwala sobie na transfery gotówkowe (trzy na poziomie min. 100 tys. euro — Rossi, Grzybek, Rocha; kilka mniejszych, jak Feliks i Pawłowski), po drugie bardzo regularnie piłkarzy sprzedaje. Pięć transferów gotówkowych z klubu za łączną kwotę ok. 1,6 mln euro to wynik solidny.

Dla porównania inni beniaminkowie z ostatnich pięciu sezonów:

  • Górnik Zabrze – 11,5 mln euro (17 transferów gotówkowych out),
  • Raków Częstochowa – 7,2 mln euro (5),
  • Stal Mielec – 2,5 mln euro (1),
  • RADOMIAK – 1,6 mln euro (5),
  • Miedź Legnica – 0,7 mln euro (2 – w takich przypadkach liczymy tylko transfery tuż po spadku z ligi),
  • ŁKS – 0,58 mln euro (4),
  • Górnik Łęczna – 0,4 mln euro (3),
  • Warta Poznań – 0,2 mln euro (1),
  • Zagłębie Sosnowiec – 0,16 mln euro (1),
  • Bruk-Bet Termalica Nieciecza – 0,1 mln euro (1).

Jasne, część ekip w międzyczasie spadła, ale wciąż wygląda to dobrze — Radomiak aktywnie udziela się na rynku, zarabia i wydaje. W klubie pojawiają się zalążki działu skautingu. Budowane na własnych zasadach, powiedzmy, że trochę na skróty, ale jednak: w proces transferowy zaangażowana jest grupa mniej więcej pięciu, sześciu osób, nie wliczając w to członków sztabu szkoleniowego.

W Radomiu coś się dzieje. Za kulisami, na budowach, ogólnie. Jednocześnie wyraźnie widać, że Radomiak chce działać na swoich zasadach, pokazując niedowiarkom, że można, że jest w tym sens i pojęcie, którego działaczom często się odmawia. Bez kalek i kopii, czasami błądząc, ale próbując znaleźć własną drogę. Z niesłabnącym przekonaniem, że światełko, które widać na jej końcu, to nie nadjeżdżający pociąg, tylko całkiem ciekawa przyszłość.

WIĘCEJ O RADOMIAKU RADOM:

SZYMON JANCZYK

fot. RadomSport.pl, Newspix, własne

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

50 komentarzy

Loading...