Reklama

Czy Mikael Ishak to najlepszy napastnik Lecha w XXI wieku?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

16 marca 2023, 15:24 • 8 min czytania 52 komentarzy

Żaden piłkarz w historii Lecha Poznań nie strzelił więcej goli w europejskich pucharach. Jeszcze w tym roku może wskoczyć na pierwsze miejsce zagranicznych strzelców w pucharach jeśli chodzi o całą Ekstraklasę. Tylko Artjoms Rudnevs miał lepszą średnią gola na 90 minut w najnowszej historii Kolejorza. Czas zadać sobie to pytanie – czy Mikael Ishak jest najlepszym napastnikiem Lecha w XXI wieku?

Czy Mikael Ishak to najlepszy napastnik Lecha w XXI wieku?

Lech Poznań w ciągu ostatnich kilkunastu lat popełniał wiele błędów na rynku transferowym. Czarną kartą na tej najnowszej historii transferowej są bramkarze, do pewnego momentu był problem ze skrzydłowymi, nie zawsze strzałem w dziesiątkę okazywali się boczni obrońcy. Ale jedno trzeba Lechowi oddać – ma nosa do napastników. Hernan Rengifo, Robert Lewandowski, Artjoms Rudnevs, Łukasza Teodorczyk, Marcin Robak, Christian Gytkjaer, Mikael Ishak… Każdy z nich albo zostawał królem strzelców, albo o tę koronę zaciekle walczył, albo dał się zapamiętać po prostu jako bardzo dobry strzelec.

Dlatego nawet w sytuacji, gdy Ishak seryjnie strzela gole w europejskich pucharach i przed chwilą jako kapitan drużyny cieszył się z tak wyczekiwanego mistrzostwa kraju, pojawiają się wątpliwości co do tego, czy Szwed faktycznie jest najlepszym snajperem Kolejorza w ostatnich dwudziestu latach. Bo konkurencja jest spora. Gdyby chodziło o zespół, który notorycznie miał problemy z napastnikami, to sytuacja byłaby klarowna. A tak? Trzeba policzyć, oszacować, zmierzyć i wybrać.

Gol co 143 minuty w Lechu

Oczywiście najprostszym miernikiem jakości strzelca jest skuteczność. To prawda stara jak świat – bramkarza rozlicza się z interwencji, pomocnika z asyst, napastnika z goli. Możesz świetnie grać tyłem do bramki, być przydatnym napadziorem przy konstruowaniu akcji, ale jak nie będziesz trafiał w ten biały prostokąt, to dodatkowe atuty są tylko didaskaliami.

Dlatego w pierwszej kolejności topowych napastników Lecha ostatnich lat trzeba rozliczyć właśnie z goli. Więcej bramek od Ishaka ma chociażby Christian Gytkjaer, ponad dwukrotnie więcej ma Piotr Reiss, natomiast miarodajna byłaby skuteczność i konwersja rozegranych minut na zdobyte bramki. Sprawdźmy jak to wygląda u najlepszych snajperów Kolejorza:

Reklama
  • Christian Gytkjaer – 65 goli  – 9427 minut (gol co 145 minut)
  • Artjoms Rudnevs – 45 goli – 5618 minut (gol co 125 minut)
  • Robert Lewandowski – 41 goli – 6841 minut (gol co 167 minut)
  • Piotr Reiss – 132 gole – 27223 minuty (gol co 233 minuty)
  • Mikael Ishak – 57 goli – 8159 minut (gol co 143 minuty)

Najlepszy z tego grona jest Artjoms Rudnevs. I rzecz jasna zasadne są pytania o to, czy Łotysz byłby w stanie utrzymać taką znakomitą skuteczność w dłuższym czasie. Czy nie złapałby go kryzys? A może jeszcze mocniej rozkręciłby swój licznik i strzelał gola co 100 minut? Ostatecznie jednak nie ma to znaczenia przy ocenie pobytu w Lechu w tym sensie, że Rudnevsowi takiej skuteczności nikt już nie zabierze. Ale i tak Ishak na jego tle wygląda świetnie, a obecnie lepiej też od Gytkjaera, Lewandowskiego czy Reissa.

Ciekawie wygląda za to zestawienie tego, co ile minut dany napastnik Lecha miał udział przy strzelonym golu. Czyli do liczby bramek dorzucamy po prostu liczę asyst i dzielimy to przez tę samą pulę minut.

  • Christian Gytkjaer – 65 goli – 8 asyst – 9427 minut (udział przy golu co 129 minut)
  • Artjoms Rudnevs – 45 goli – 4 asysty – 5618 minut (udział przy golu co 116 minut)
  • Robert Lewandowski – 41 goli – 20 asyst – 6841 minut (udział przy golu co 112 minut)
  • Piotr Reiss – 132 gole – 68 asyst – 27223 minuty (udział przy golu co 136 minut)
  • Mikael Ishak – 57 goli – 14 asyst – 8159 minut (udział przy golu co 115 minut)

Tutaj różnice między najlepszą trójką robią się już naprawdę minimalne. Na prowadzenie wychodzi Lewandowski, który mocno zapunktował asystami – dogrywał do Rengifo, Stilicia, Peszki czy Kriwca, więc wówczas siła ofensywna za Smudy rozkładała się na większą liczbę zawodników. Ishak znów jest na drugim miejscu, tuż przed Rudnevsem, który nie był zbyt produktywny w dogrywaniu kolegom, za to cały czas utrzymuje się w czołówce dzięki znakomitej skuteczności strzeleckiej.

Co nam mówią te wyliczenia? Że Ishak jest drugim najskuteczniejszym strzelcem Lecha z topowych napastników pod względem konwersji minut na gole, ale i jest drugim najproduktywniejszym napastnikiem w tym okresie pod kątem dogrywania kolegom. Swego czasu Ryszard Rybak, były piłkarz Kolejorza, powiedział nam o Gytkjaerze: – Jest świetny, gdy strzela. Spełnia rolę napastnika. Natomiast nie uczestniczy w grze zespołu. Gdy nie trafia do bramki, to mam wrażenie, że Lech gra w dziesiątkę.

Przy Ishaku takiego poczucia zupełnie nie ma. Dorobek asyst mówi jedno, ale wystarczy włączyć mecz Lecha, by zobaczyć jak wiele pracy Szwed wykonuje w pressingu, a czasem i w defensywie w tercji obronnej. Żeby daleko nie szukać – to przecież on dwukrotnie w starciu z Djurgarden odbierał piłkę przy narożniku boiska przy bramce Bednarka. I to nie przez to, że został blisko własnego pola karnego po stałym fragmencie gry. Nie. Cofnął się, powalczył o piłkę, odzyskał posiadanie.

Jeśli mielibyśmy porównywać dwójkę najproduktywniejszych napastników w gole i asysty – czyli Lewandowskiego i Ishaka – to po stronie Polaka byłaby z pewnością jakość rozegrania na połowie rywala. Lewandowski zwłaszcza w ostatniej rundzie w Lechu był kapitalny w kwestii współpracy z całym kwartetem ofensywnym. Jakość wykończenia, ruch w polu karnym, nos do właściwego ustawienia się – już wtedy to pachniało u niego transferem do mocnej ligi zachodniej. Ishak ma czasem problemy z przełożeniem szansy strzeleckiej na gola, nie jest może aż tak świetny technicznie jak był wówczas Lewandowski, ale wyróżnia się – tak jak i wtedy Lewy – ruchem wymuszającym podaniem, zaangażowaniem w pojedynki w ataku i w obronie, a góruję nad tamtą wersją Lewandowskiego siłą.

Reklama

Błysk w pucharach

Mikael Ishak może dziś przejść do historii polskiej piłki. Wystarczy mu jeden gol strzelony Djurgarden, by zrównał się z Miroslavem Radoviciem pod względem goli dla polskiego zespołu w europejskich pucharach strzelonych przez piłkarza zagranicznego. Na ten moment ta czołówka wygląda tak:

  1. Miroslav Radović (Legia Warszawa) – 18,
  2. Mikael Ishak (Lech Poznań) – 17,
  3. Nemanja Nikolics, Stanko Svitlica (Legia), Christian Gytkjaer (Lech) – 7,
  4. Aleksandar Prijović (Legia), Kalu Uche (Wisła Kraków), Robert Pich (Śląsk Wrocław), Mahir Emreli (Legia), Manuel Arboleda, Hernan Rengifo (Lech) – 6,
  5. Guilherme (Legia), Artjoms Rudnevs (Lech), Marco Paixao, Flavio Paixao (Śląsk, Lechia Gdańsk), Moussa Yahaya (Legia), Ondrej Duda (Legia) – 5.

Oczywiście bierzemy pod uwagę, że ten imponujący dorobek Radović uzbierał, grając na pozycji pomocnika. Natomiast druga strona medalu jest taka, że Serb osiemnaście trafień uzbierał w 54 spotkaniach. Ishak potrzebował do tego ponad dwa razy mniej meczów – siedemnaście goli strzelił w 26 starciach. Do tego dorzucił cztery asysty.

Oczywiście w umniejszaniu dorobku Ishaka można stwierdzić, że liczby nabił sobie na ogórkach. I owszem – Ishak ma sporo bramek w eliminacjach – z Valmierą, Vikingurem czy Dudelange. Ale pięć sztuk zapakował łącznie Benficę i Standardowi Liege w fazie grupowej Ligi Europy w sezonie 2020/21, cztery gole strzelił w starciach z Villarrealem oraz Austrią Wiedeń w grupie LKE, dorzucił też bramkę z Bodo/Glimt w fazie pucharowej. Zatem już teraz ma więcej goli w fazach grupowych LE i LKE oraz fazie pucharowej LKE niż w samych eliminacjach.

  • dwa gole strzelone Valmierze w el. Ligi Europy (2020/21)
  • gol strzelony Apollonowi w el. Ligi Europy (2020/21)
  • dwa gole strzelone Benfice Lizbona w Lidze Europy (2020/21)
  • trzy gole strzelone Standardowi Liege w Lidze Europy (2020/21)
  • gol strzelony Karabachowi w el. Ligi Mistrzów (2022/23)
  • gol strzelony Dinamo Batumi w el. Ligi Konferencji (2022/23)
  • gol strzelony Vikungurowi Rejkjavik w el. Ligi Konferencji (2022/23)
  • gol strzelony Dudelange w el. Ligi Konferencji (2022/23)
  • dwa gole strzelone Villarrealowi w Lidze Konferencji (2022/23)
  • dwa gole strzelone Austrii Wiedeń w Lidze Konferencji (2022/23)
  • gol strzelony Bodo/Glimt w Lidze Konferencji (2022/23)

Jak na tym tle wypadają inni snajperzy z naszej krótkiej listy najlepszych napastników Lecha XXI wieku?

  • Gytkjaer ma siedem goli w dziesięciu meczach w europejskich pucharach, ale strzelał wyłącznie w eliminacjach – hat-trick z Szachiorem Soligorsk, dwa gole z Utrechtem i dwa gole z Gadżasarem Kapan.
  • Rudnevs ma pięć goli w ośmiu meczach w europejskich pucharach – słynny hat-trick z Juventusem na wyjedzie, gol z Juventusem u siebie i bramka z Bragą przy Bułgarskiej.
  • Lewandowski ma czternaście meczów i cztery gole w pucharach – jeden z Austrią Wiedeń w tym słynnym meczu (4:2 po dogrywce) oraz dwa gole w dwóch meczach z Fredrikstad.
  • Reiss rozegrał z Lechem jedenaście meczów w Europie i strzelił jednego gola – Chazarowi Lenkoran.

Widzimy zatem, że w tej kwestii tak naprawdę rywalem dla Ishaka jest jedynie Rudnevs, za którym stoi ta słynna kampania pucharowa z Juventusem, Manchesterem City i Salzburgiem. Owiany legendą hat-trick ze „Starą Damą”, mecz przy arktycznym mrozie w Poznaniu. Ale z kolei Ishak miał swój udział przy zwycięstwie nad Villarreal, strzelał Hiszpanom na wyjeździe, jego gol dał awans do 1/8 finału LKE, pomógł wciągnąć Lecha dwukrotnie do fazy grupowej. Ishak czy Rudnevs? To trochę pytanie jak o to, czy bardziej wolisz iść z ojcem do wesołego miasteczka czy bardziej doceniasz to, że mama dzień po dniu robi ci kanapki do szkoły. Legenda meczu z Juve jest po stronie Łotysza, ale Ishak jest bardziej regularny, ma tych goli po prostu więcej.

Może tylko śrubować wynik

To, że kibice cieszyli się jesienią tego roku z przedłużenia kontraktu z Ishakiem, było dość naturalne. Ale że ogromną radość sprawił też kolegom z zespołu, to już nie jest taka oczywista sprawa. Szatnia Kolejorza też żyła rozterkami nad tym, czy Szwed zostanie na dłużej w Poznaniu. Wydawało się, że przedłużenie tej umowy będzie procesem karkołomnym. Wszak gość strzelający w Europie, powoływany do niezłej reprezentacji europejskiej, mający na swoim koncie doświadczenie w Bundeslidze musiał wzbudzać zainteresowanie klubów z lig mocniejszych od polskiej.

A jednak – ku zaskoczeniu kibiców, ale i wspomnianych kolegów w zespołu – Ishak podpisał kontrakt z Lechem do czerwca 2025 roku.

Zatem wszystko teraz spoczywa w rękach Szweda. Całościowy dorobek Gytkjaera może pobić jeszcze w tym sezonie (brakuje mu ośmiu goli). Jeśli przyjmiemy, że stać go, by w tych dwóch kolejnych sezonach strzelić przynajmniej 20 goli, to w 2025 roku Szwed może stać się trzecim najlepszych strzelcem w historii Lecha. Do piątego Czesława Szczepankiewicza traci dwanaście goli. Trzeci Mirosław Okoński strzelił 90 bramek. Drugi Reiss ma ich 132. „Okoń” jest do łyknięcia, Reissa będzie bardzo trudno dogonić. Ale już Radovicia w klasyfikacji najlepszych obcokrajowców w Ektraklasie w europejskich pucharach? Może to zrobić nawet dzisiaj.

A gonić może strzelców klubów Ekstraklasy w pucharach bez podziału na narodowości. Przed Radoviciem (osiemnaście goli), są Frankowski (22 gole), Żurawski (25 goli) i Lubański (30 goli).

Ishak ma wszystko, by stać się nie tylko ikoną Lecha, ale i by bardzo wysoko zapisać się na liście wszelakich rekordów ekstraklasowych. O ile oczywiście zaraz nie skuszą go pieniądze tureckie czy arabskie. Ale – jak przyznał Piotr Rutkowski – nie po to Ishak podpisywał nowy kontrakt, by zaraz z Lecha odchodzić.

WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ:

Fot. 400mm.pl

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Konferencji

Komentarze

52 komentarzy

Loading...