Reklama

Drużyna zagrała ze zbieraniną. Lech naładował się na czwartek

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

03 marca 2023, 23:08 • 3 min czytania 108 komentarzy

Według wymarzonego scenariusza przebiegł ostatni mecz Lecha Poznań przed pierwszym bojem z Djurgarden. Zdołowany rywal, który od dawna kompletnie nie radzi sobie przy Bułgarskiej. Bramkarz gości w najgorszym wydaniu. Piłka pięć razy w sieci. Gole i zawodników podstawowych, i rezerwowych. Nie trzeba było wznosić się na wyżyny, a i tak odniesione zostało efektowne zwycięstwo. Zero minusów.

Drużyna zagrała ze zbieraniną. Lech naładował się na czwartek

W Lechii skumulowało się za to wszystko, co najgorsze w ostatnich tygodniach. Gdańszczanie byli bezładną zbieraniną, która na dłuższą metę nie miała szans z poznańską drużyną. Łukasz Zwoliński niemal po każdym zagraniu strofował Ilkaya Durmusa. Bassekou Diabate znów w wielu sytuacjach miał klapki na oczach, chociażby wtedy, gdy biało-zielonym udało się wyprowadzić groźną kontrę. Malijczyk zamiast komuś podać, zachował się egoistycznie i strzelił fatalnie. Druga linia dobrze wyglądała głównie w momencie podawania do najbliższego. Boki notorycznie przeciekały.

Lech Poznań – Lechia Gdańsk 5:0. Goście chłopcami do bicia

A Dusan Kuciak…

Słowacki bramkarz ma w sobie coś takiego, że gdy włączy mu się dzień świra, potrafi zawalić wszystko. Dziś właśnie od tej strony się zaprezentował. Kuciak po juniorsku nabił Michała Skórasia i sprezentował mu gola, choć spokojnie mógłby go oszukać na „zamach” albo wybić piłkę bardziej do boku. Może gdyby do przerwy było tylko 0:1, Lechia jeszcze nawiązałaby jakąś walkę, pocieszając się, że przecież ze 2-3 razy potrafiła nieco groźniej zaatakować. A tak, było pozamiatane.

Do Kuciaka można się też przyczepić przy trzeciej bramce, gdy nieporadnie odbił strzał Sousy (był zasłonięty, ale i tak powinien zachować się lepiej), z czego skorzystał Ishak, a wydaje się, że nawet przy efektownym trafieniu Velde Słowak mógł zrobić trochę więcej. Nie chodziło o strzał w boczną siatkę, choć mimo wszystko bardziej trzeba tu chwalić strzelca niż ganić broniącego.

Reklama

Zawodnicy „Kolejorza” doskonale wiedzieli, że Lechia przyjechała zdołowana, że jej jedynym problemem nie jest brak formy. W szatni nie ma jedności, trener Marcin Kaczmarek jest o krok od zwolnienia, na górze ciągle brakuje stabilizacji, a zapowiadani nowi właściciele chyba lecieli tym samym samolotem, co kiedyś Vanna Ly i ślad po nich zaginął.

Gole były kwestią czasu

Lech zatem ruszył dziarsko od samego początku i już po dwudziestu sekundach Karlstroem powinien dać prowadzenie, tyle że strzelił w plecy Ishaka. Nic się nie stało, on i koledzy nadal atakowali, często wysoko podchodzili z pressingiem i efekty nadeszły, bo po prostu nadejść musiały. Potem oglądaliśmy już tylko dobijanie rannej ofiary z jednoczesnym pilnowaniem, żeby się za bardzo nie spocić.

John van den Brom z zadowoleniem mógł się przyglądać jak Pedro Rebocho czy Afonso Sousa tym występem budują się na czwartek. A Velde i Marchwiński najchętniej graliby właśnie z Lechią. Jesienią w Gdańsku zagrali dobrze i mieli konkrety w ofensywie, teraz dostaliśmy powtórkę z rozrywki.

Lechia w takiej dyspozycji jest skazana na spadek. Wiosnę zaczęła jeszcze całkiem nieźle, bo od wygranej z Wisłą Płock i dwóch remisów, ale dalej była już katastrofa. Trzecia z rzędu porażka, każda w coraz gorszym stylu. Lech natomiast zamknął usta wszelkim krytykom Van den Broma, utrzymuje się na podium i zdecydowanie poprawił sobie nastroje przed czwartkiem. Liczymy na pójście za ciosem.

 

Reklama

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
9
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Ekstraklasa

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
9
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

108 komentarzy

Loading...