Reklama

Kiepska passa sędziów przerwana. Były kontrowersje, ale obyło się bez błędów

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

14 lutego 2023, 17:52 • 4 min czytania 16 komentarzy

Sędziowanie w dwóch pierwszych kolejkach rundy wiosennej sprawiło, że musieliśmy nanieść kilka poprawek na tabelę w naszej „Niewydrukowanej”. Na szczęście kiepska passa sędziów została przerwana i wreszcie zobaczyliśmy bezbłędną kolejkę, choć arbitrom pomagał VAR, a i nie obyło się bez kontrowersji.

Kiepska passa sędziów przerwana. Były kontrowersje, ale obyło się bez błędów

Nie była to porywająca seria gier (że pozwolicie nam na takim eufemizm), nieco większe emocje odczuwaliśmy zaledwie w dwóch-trzech starciach, to też i kontrowersje sędziowskie odnotowaliśmy w ledwie kilku spotkaniach. Zaczynamy od Warszawy i meczu Legii z Cracovią.

Generalnie sędzia Lasyk całkiem nieźle poradził sobie z tymi zawodami (pamiętajmy, że jeśli piłkarze dostają grzałki i ponoszą im emocje, to nie zawsze jest wina arbitra i tak też było chyba w tym przypadku). Odstawiając na bok kwestie ewentualnych żółtych kartek dla Jugasa za prowokacje po karnym Josue czy dla samego Josue po golu Cracovii i przepychankach między zawodnikami obu ekip, skupiamy się na kontrowersji istotnej z punktu widzenia „Niewydrukowanej”. Czyli potencjalny rzut karny dla Legii.

Reklama

Według nas ostateczny brak wapna dla legionistów jest decyzją słuszną. Mamy wątpliwości już co do tego, czy Siplak zagrał tą częścią ręki, która jest uważana za nieprzepisową – piłka spada mu gdzieś w okolice rękawka, a jak wiemy według wytycznych można to już podciągnąć pod bark. Zajmijmy się jednak tym, dlaczego ręka Siplaka znajduje się w takim ułożeniu. A dzieje się tak przez fakt, że Ribeiro uwiesił się na nim i w nieprzepisowy sposób walczy o piłkę. To nie jest jakieś delikatnie ciągnięcie za koszulkę czy lekki kontakt, tylko Portugalczyk zabiera ze sobą rywala i istotnie wpływa na to, gdzie i jak porusza się obrońca Cracovii. Mamy tu zatem faul w ataku, który następuje przed zagraniem ręką.

Przenosimy się do Mielca, gdzie padły dwa gole, ale oba zostały anulowane. I słusznie. Przy golu Hinokio piłka została w boisku, natomiast Mak w walce o piłkę sfaulował Svarnasa.

Obrońca Rakowa wygrał walkę o piłkę, zajął uprzywilejowaną pozycję, zastawia się w sposób przepisowy, w Mak go po prostu fauluje szturchnięciem w plecy. Dość klarowne przewinienie i słusznie cofnięta akcja.

Podobnie jak słusznie został anulowany gol Iviego z rzutu wolnego.

Reklama

Nie brakowało głosów, że skoro zawodnik Rakowa będący na pozycji spalonej nie dotknął piłki, to nie ma spalonego. Jednak przepisy gry w piłkę nożną mówią jasno, że spalony jest też w sytuacji, gdy zawodnik podejmuje „ewidentną próbę zagrania piłki, która znajduje się blisko, gdy próba ta ma wpływ na przeciwnika”. A tutaj próba ewidentnie wpływa na Mrozka, który do końca czeka na linii na trącenie piłki przez któregoś z rywali i ostatecznie puszcza ją przy słupku. Gdyby nie musiał czekać na potencjalne przecięcie toru lotu piłki, to zrobiłby krok w lewo i złapał centrostrzał bez większych problemów.

Wielką kontrowersję mielibyśmy przy rzucie karnym w meczu Zagłębia z Piastem, bo tam byłoby sporo szukania, slow-motion i analizy przy samym przewinieniu. Na szczęście sędziego i nas – piłka opuściła boisko przed dograniem do faulowanego, co wykazały powtórki.

Jest prześwit między piłką a linią, nawet w rzucie z góry nie byłoby punktu stycznego, zatem wapno ostatecznie słusznie anulowano.

I na koniec zajmujemy się dwoma zdarzeniami z Płocka. Najpierw czerwona kartka dla Rzeźniczaka.

Widzieliśmy głosy, że skoro Rzeźniczak nie trafia powyżej kostki Czerwińskiego i tylko zaczepia korkami rywala, to tutaj należała mu się maksymalnie żółta kartka. Ludzie kochani. Po pierwsze – impet. Widzimy charakterystyczny naskok, oderwane obie nogi od ziemi. A po drugie – to wejście jest spóźnione o jakieś dwie sekundy. Czerwiński zdążył zagrać piłkę, ta powoli docierała już do Marchwińskiego, a dopiero wtedy Rzeźniczak wykonuje „wślizg”. My wiemy, że można się spóźnić z atakiem, ale są jakieś granice. To bardziej wygląda jak atak na gościa bez piłki niż próba odbioru. Czerwona, zjazd do bazy i przynajmniej jeden weekend na ochłonięcie.

Druga sytuacja z tego spotkania to odwołany rzut karny na Sobiechu.

I bardzo dobrze, że to wapno zostało odwołane. Sobiech zaprezentował jedną z najbardziej żenujących symulek sezonu. Jest w sytuacji 50/50 z Furmanem, walczą obaj o piłkę, nikt nikogo wyraźnie nie ciągnie, a Sobiech uznaje – dobra, już raczej mnie zablokują jeśli strzelę, więc chociaż się wywrócę. Podciąga nogi, wyrzuca ręce i prezentuje piękną jaskółkę. Na szczęście przy ocenie faulu bierze się pod uwagę to, czy zawodnik był faktycznie faulowany, a nie to, czy pięknie się przewrócił. Zabrakło nam tu tylko żółte kartki za to padolino.

WIĘCEJ O SĘDZIACH:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Igrzyska

Ładne czy nie? I dlaczego akurat Adidas? Zamieszanie wokół strojów olimpijczyków

Kacper Marciniak
2
Ładne czy nie? I dlaczego akurat Adidas? Zamieszanie wokół strojów olimpijczyków

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Maciej Szełęga
8
Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Komentarze

16 komentarzy

Loading...