Reklama

ORLEN Copernicus Cup: Pia wciąż jest rewelacyjna!

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

08 lutego 2023, 20:30 • 4 min czytania 6 komentarzy

Najbardziej spektakularny występ ORLEN Copernicus Cup należał prawdopodobnie do Gudaf Tsegay, która zanotowała drugi czas w historii halowych zmagań na milę. My jednak nie mogliśmy wyjść z podziwu, kiedy oglądaliśmy Pię Skrzyszowską. Niedawno zabrakło jej do rekordu Polski na 60 metrów przez płotki setnej sekundy. Dzisiaj natomiast minęła się z najlepszym wynikiem w historii kraju o dwie setne. Taka regularność mówi sama za siebie – Polka jest na drodze do sukcesu na nadchodzących halowych mistrzostwach Europy. 

ORLEN Copernicus Cup: Pia wciąż jest rewelacyjna!

O co toczyła się stawka? Poza okazją do sprawdzenia się na tle mocnej konkurencji (bo obsada Copernicus Cup jak zawsze była świetna, choć może trochę gorsza niż w ubiegłych latach), zawodnicy bili się o punkty do rankingu World Athletics. Jak podkreślił Tomasz Spodenkiewicz, statystyk lekkoatletyczny – za pierwsze miejsce podczas tego mityngu można było zdobyć 140 oczek, czyli ponad trzy razy więcej niż w przypadku halowych mistrzostw Polski.

Solidne biegi panów

Za największą nieobecną ORLEN Copernicus Cup należało uznać Natalię Kaczmarek, która z powodu kontuzji wycofała się ze startu na 400 metrów. Wykorzystała to Lieke Klaver (51.14), która wygrała rywalizację na tym dystansie. Specjalnie nas to zresztą nie zdziwiło, bo Holenderka od zawsze znakomicie czuje się na hali. Czwarte miejsce w biegu przypadło Kindze Gacce (53.09) – jedynej z Aniołków Matusińskiego obecnej w Toruniu.

Nieco więcej powodów do zadowolenia miał Kajetan Duszyński, który niby zajął dopiero czwarte miejsce w swoim wyścigu, ale pobił halowy rekord życiowy na 400 metrów. Ten od dziś wynosi 46.70. Solidne zawody zanotował też Michał Rozmys, na 1500 metrów. Jego czas – 3:36.54 – dawałby mu minimum na HME, gdyby nie to, że już je wywalczył w 2022 roku.

Reklama

Liczyliśmy też na dobre występy Biało-Czerwonych w skokach. Jeśli chodzi o próby wzwyż – Norbert Kobielski zaliczył tylko 2.24. Jak sam mówił: zabrakło mu spokoju, co zazwyczaj jest jego mocną stroną. A szkoda, bo zwycięstwo znajdowało się w jego zasięgu – potrzebował skoku lepszego o „zaledwie” 4 centymetry.

A jak spisali się Paweł Wojciechowski, Piotr Lisek i Robert Sobera? Ostatni z tego grona odpadł już na wysokości 5.52. Mistrza świata z 2011 natomiast pokonało 5.62. Znacznie lepiej spisał się Lisek, który poradził sobie z 5.72, ale żadna z jego trzech prób na 5.82 nie przyniosła sukcesu.

Główne gwiazdy wieczoru

Za główne wydarzenia wieczoru mogliśmy uznać biegi na krótkich dystansach, w których faworytkami były nasze zawodniczki. Na pierwszy ogień poszła znakomicie ostatnio dysponowana Pia Skrzyszowska. I osiągnęła świetne 7.79 na 60 metrów przez płotki. Polka oczywiście wygrała wyścig, ale było widać, że nie jest w pełni usatysfakcjonowana. Liczyła pewnie na rekord Polski, do którego zabrakło jej dwóch setnych.

Tak Pia komentowała swój występ:

– Oczywiście czuję radość z wygranej, poziom był bardzo wysoki, wyniki w Europie są coraz wyższe. Znowu otarłam się też o rekord Polski, co pokazuje, że jest ta forma. Myślę, że znowu miałam lepszą końcówkę niż start, który był zawsze moim atutem. Muszę zatem znowu go odnaleźć. Może potrzebuję trochę spokoju, okresu lżejszych treningów i powinno być dobrze.

Zanim na bieżni zobaczyliśmy Ewę Swobodę, ze świetnej strony pokazała się jeszcze jedna z największych gwiazd z zagranicy, która przyjechała do Torunia, czyli Keely Hodgkinson. Brytyjka zanotowała najlepszy jak na razie wynik na świecie na 800 metrów – 1:57:87. W tym miejscu warto również zaznaczyć, że na polskiej ziemi oglądaliśmy dziś inną kapitalną biegaczkę. Gudaf Tsegay zanotowała drugi w historii czas w biegu na milę (4:16.16, druga była Weronika Lizakowska z bardzo solidnym 4:29.06).

Reklama

Przechodząc już natomiast do rywalizacji na 60 metrów kobiet: Ewa Swoboda miała najlepszy start w stawce, ale na ostatnich metrach została wyprzedzona przez doświadczoną Mujingę Kambundji. Wynik Polki to 7.11, Szwajcarki 7.06. W tym samym biegu oglądaliśmy też Krystsinę Tsimanouskayą (7.31) oraz Martynę Kotwiłę (7.34).

Możemy zatem powiedzieć, że ORLEN Copernicus Cup przyniósł sporo solidnych występów Polaków i jeden świetny, należący do Pii Skrzyszowskiej. O naszą płotkarkę – w kontekście zbliżających się halowych mistrzostw Europy – możemy być naprawdę spokojni. Tylko liczyć, żeby pozostali Biało-Czerwoni zaczęli nawiązywać do jej poziomu.

Fot. Newspix.pl

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Jakub Radomski
1
Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Inne sporty

Komentarze

6 komentarzy

Loading...