Reklama

Masłowski: – Latem nie będziemy w stanie złożyć Gualowi konkurencyjnej oferty

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

28 stycznia 2023, 10:05 • 8 min czytania 13 komentarzy

Jagiellonia Białystok to jeden z największych przegranych rundy jesiennej w Ekstraklasie. Jak na razie jednak zimą nie szaleje na transferowym rynku. Więcej piłkarzy od niej odeszło niż przyszło, ale być może najważniejszą informacją w tym kontekście jest pozostanie Marca Guala. Rozmawiamy o ostatnich wydarzeniach z dyrektorem sportowym Łukaszem Masłowskim. Dlaczego pozyskanie Dusana Stojinovicia było trudne? Czy Gual przyjął ze zrozumieniem decyzję klubu i czy chciała go Legia? Czy odejścia Cernycha i Tiru były spodziewane? Co stanęło na przeszkodzie do porozumienia z Niewulisem? Czy Mateusz Kowalski może odejść jeszcze w tym oknie? Zapraszamy. 

Masłowski: – Latem nie będziemy w stanie złożyć Gualowi konkurencyjnej oferty

Pozyskanie Dusana Stojinovicia oznacza, że najpilniejsze potrzeby transferowe przed rundą wiosenną macie zaspokojone?

Nie. Uważam, że jeszcze jeden ruch powinniśmy wykonać i staramy się iść w tym kierunku. Zobaczymy, czy nam się powiedzie. Nie jest to sprawa aż tak ważna w kontekście tu i teraz. Na pewno chcemy mieć tego piłkarza od lata, a próbujemy ściągnąć go już dziś. Jest to proces trochę bardziej skomplikowany, ale być może się uda.

Chodzi o kogoś do ofensywy?

Bardziej o piłkarza box to box.

Reklama

Sprowadzenie Stojinovicia było trudną operacją? Patrząc na datę jej przeprowadzenia, mniemam, że tak.

Każdy zawodnik tego pokroju, który ma 22 lata i znajduje się pod kontraktem w macierzystym klubie, to trudny transfer do przeprowadzenia. Na szczęście się udało, cieszymy się z tego. Dusan wpisuje się w profil piłkarzy, których chcemy brać: dobry wiek, dobry status, już spore doświadczenie, potencjał rozwojowy. Wiadomo, że liga go zweryfikuje i wszystko wyjdzie w praniu. Uważam jednak, że pod względem charakterystyki pasuje do nas. Od dłuższego czasu go obserwowaliśmy, dlatego wierzę, że w niedalekiej przyszłości będzie wzmocnieniem naszej defensywy.

Stojinović ma w CV rosyjską ekstraklasę, ale nie korzystaliście tu na wojnie na Ukrainie jak przy ściągnięciu Guala i Diego Carioki?

Ten kontekst w jego przypadku miał znaczenie wcześniej. Rok temu ze względu na wojnę skrócone zostało wypożyczenie Dusana do Chimki Moskwa i od tego momentu normalnie grał w NK Celje. My nie wykorzystywaliśmy teraz żadnej furtki, musieliśmy się normalnie porozumieć ze wszystkimi stronami w sprawie transferu definitywnego.

Czyli Słoweniec przyszedł za darmo? Na początku stycznia wspominał pan w klubowej telewizji, że nie macie pieniędzy na transfery gotówkowe. 

Powiedzmy, że to była sztuka negocjacji. Udało się go pozyskać na bardzo korzystnych warunkach.

Reklama

Marc Gual: czy zimą kiedykolwiek był temat jego odejścia?

Wpłynęły do nas konkretne oferty za Marca, niektóre były podbijane, ale tak naprawdę żadną z nich nie byliśmy zainteresowani. Utrzymanie kluczowych zawodników stanowiło jeden z naszych priorytetów. To w pewnym sensie ma wartość taką, jakbyśmy sprowadzili kogoś nowego. Traktuję pozostanie Guala przy tych naprawdę dobrych ofertach jako sygnał, że jest dla nas bardzo ważny, a takich piłkarzy Jagiellonia nie chcę się dziś pozbywać – nawet jeśli pieniądze z tego transferu przydałyby się w codziennym funkcjonowaniu klubu.

Czy w gronie chętnych na Hiszpana znajdowała się Legia?

Nie. Zainteresowanie Gualem pewnie jest, bo to normalne. W czerwcu kończy mu się kontrakt, więc stanowi łakomy kąsek na rynku transferowym. Nie otrzymaliśmy jednak z Legii żadnej oficjalnej propozycji dotyczącej zimowego transferu.

Sam Gual stanowisko klubu przyjął z pełnym zrozumieniem? Skoro mówimy o ofertach dobrych dla klubu, to dla niego pewnie też.

Wiadomo, że piłkarz w pierwszej kolejności patrzy ze swojej perspektywy: gdzie będzie miał lepszy kontrakt, lepsze warunki. Jestem jednak przekonany, że motywacji mu nie zabraknie. Dobra postawa w rundzie rewanżowej powinna sprawić, że latem zainteresowanie nim jeszcze wzrośnie i otrzyma jeszcze ciekawsze oferty.

Jest jakakolwiek szansa, żeby przedłużył umowę z Jagiellonią?

Bardzo byśmy tego chcieli, ale znając obecne realia i stawki, jakie krążą wokół Marca, wydaje mi się, że po prostu nie będzie nas stać, żeby przedstawić mu konkurencyjne warunki.

Pożegnaliście Ivana Runje, który zakończył karierę. To była pewnie trudna decyzja, ale spodziewana.

Nikomu nie życzę kończenia z piłką w takich okolicznościach. Ivan mocno walczył, żeby wrócić do zdrowia. Nie udało się. Takie rozstania nigdy nie są łatwe. Nie miałem jeszcze okazji osobiście mu podziękować za czas spędzony w klubie, rozmawialiśmy tylko przez telefon. Ani on, ani ja nie wyobrażaliśmy sobie, że tak będzie wyglądać koniec, ale zdrowotnie pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Ivan wraca do nas na mecz z Pogonią, zostanie oficjalnie i uroczyście pożegnany.

Odeszli natomiast Fedor Cernych i Bogdan Tiru. To była bardziej ich inicjatywa czy wasza?

Myślę, że było to obopólne, wypośrodkowane. Dostaliśmy za tych zawodników oferty, dobre dla nich pod kątem finansowym. Wspólnie podjęliśmy decyzję, że to odpowiedni moment na przeprowadzenie transferów. Nikt ich z klubu nie wyrzucał, nic takiego nie miało miejsca, ale w obliczu tych propozycji uznaliśmy, że pójście dalej będzie najlepszym rozwiązaniem dla wszystkich stron.

Tiru został sprzedany. A Cernych?

Tutaj chodziło o symboliczną kwotę.

Powrót Cernycha do „Jagi” okazał się dużym rozczarowaniem.

Oczekiwania wobec niego były większe, stać go na lepszą grę – to nie ulega wątpliwości. Sądzę, że czuł wewnętrznie, że nie może przekroczyć pewnej bariery, co wytwarzało u niego dodatkową blokadę. Nie można mu było odmówić zaangażowania. Na boisku potrafił być pożyteczny, mimo że strzelał mało goli. Odciążał Jesusa Imaza, mocno walczył, grał w kontakcie. Do tego pełnił ważną rolę w szatni. Liczby i styl gry nie do końca były takie, jak byśmy sobie życzyli, ale swoją drugoplanową rolę moim zdaniem odegrał bardzo dobrze. Rozstaliśmy się w pełnej zgodzie.

Wracając do pana wcześniejszych słów, przed rozpoczęciem zimowego okienka nie braliście pod uwagi sprzedaży tej dwójki?

Zakładaliśmy, że jeśli któryś z naszych stoperów dostanie dobrą propozycję, to podejmiemy temat. Odejście jednego ze środkowych obrońców mieliśmy wkalkulowane, niekoniecznie samego Tiru. Pojawiły się też zapytania z Turcji dla Michała Pazdana. Nadal tam o nim pamiętają, co widzieliśmy również podczas tureckiego obozu. Ma w tym kraju wyrobioną markę i to nie tylko przez swoją fryzurę. W każdym razie, wiedząc, co się może wydarzyć, ze szczególną uwagą penetrowaliśmy rynek stoperów. Nie było to łatwe, bo wybór na nasz budżet mieliśmy ograniczony.

Długo wasz priorytet stanowił Andrzej Niewulis, ale nie osiągnęliście porozumienia. Powodem długość kontraktu?

Tak, to było kluczowe. My oferowaliśmy umowę na półtora roku, on chciał na dłużej.

Kończąc wątek środkowych obrońców, z Jagiellonią łączono Leandro Morante z trzeciej ligi francuskiej. 

Nie było tematu. Pierwszy raz słyszę to nazwisko.

Z wypożyczenia do Dinama Tbilisi wrócił Godfrey Bitok Stephen. Ma jeszcze przyszłość w Jagiellonii?

Myślę, że ciężko będzie mu o grę. Na lewą obronę lub wahadło mamy Nasticia oraz młodszych Wdowika i Lewickiego, których chcemy promować.

Waszym pierwszym zimowym nabytkiem został środkowy pomocnik Aurelien Nguiamba ze Spezii. Domyślam się, że bez pomocy Bartłomieja Drągowskiego nie byłoby go w Jagiellonii.

Niekoniecznie, aczkolwiek zasięgnęliśmy opinii u Bartka czy Arka Recy co do tego, jak on funkcjonuje w szatni i jaki ma charakter. Jest to piłkarz, który profilowo nam odpowiada i może być przydatny, gdy przyjdą kartki lub kontuzje. Aurelien szuka szansy na regularną grę, u nas ma ją większą. Jest to doraźna pomoc, bo chodzi tylko o wypożyczenie, ale od razu widać u niego sporą jakość. Jeśli szybko wkomponuje się w zespół, może nam pomóc w tej rundzie.

Na dłuższą współpracę nie ma szans?

Raczej nie. Kwota ewentualnego wykupu jest poza naszym zasięgiem. Jego przyjście to potrzeba chwili.

Na oficjalnej stronie klubu mówił pan, że od dłuższego czasu wnikliwie obserwowaliście Nguiambę. Ludzie zaczęli się zastanawiać, jak to możliwe, skoro przez półtora roku w Spezii rozegrał cztery mecze. 

Wyskautowaliśmy go pod względem profilowym, zobaczyliśmy, że mało grał w Serie A i później podpytaliśmy o niego Polaków ze Spezii. Za pomocą Wyscouta i InStata dokładnie go przeanalizowaliśmy. Wiadomo, że opieraliśmy się głównie na tym, jak prezentował się we Francji.

Mateusz Kowalski niedawno przedłużył kontrakt, ale głośno jest o zainteresowaniu nim klubów zachodnich. Coś się może wydarzyć w jego temacie?

Może i to jeszcze w tym okienku. Zainteresowanie nim jest spore, nie ukrywam. To ciekawy, młody zawodnik, z ogromnym potencjałem, dlatego nie dziwi, że kluby z lepszych lig wzięły go pod lupę. Okno transferowe na Zachodzie trwa do końca stycznia i… zobaczymy.

Gdy rozmawialiśmy zaraz po pana przyjściu, mówił pan, że potrzebuje trzech okien transferowych, żeby przebudować Jagiellonię. Było okienko letnie, teraz mniej więcej minęła połowa zimowego. Przebudowa drużyny znajduje się wciąż na początku, gdzieś w połowie czy to już końcówka?

Uściślając, powiedziałem, że potrzebuję minimum trzech okienek. To letnie będzie kluczowe, wtedy powinno się więcej wydarzyć. Powiedzmy, że na razie jesteśmy w połowie drogi.

Przed rundą wiosenną jest pan optymistą?

Jak zawsze. Wszyscy na co dzień bardzo ciężko pracujemy, więc dlaczego mielibyśmy nie patrzeć optymistycznie? Rzetelna robota na dłuższą metę zawsze się obroni. Uważam, że personalnie nadal jesteśmy bardzo mocnym zespołem i choć zostaliśmy rozczarowaniem pierwszej rundy, to teraz będzie znacznie lepiej.

Pod koniec rundy jesiennej dyskutowano na temat przyszłości trenera Macieja Stolarczyka. Były kiedykolwiek wątpliwości dotyczące dalszej współpracy?

Nie. Przeprowadziliśmy podsumowanie rundy. Jesteśmy z niej niezadowoleni, na pewno zostały popełnione błędy. Na kilku płaszczyznach powinniśmy wyglądać zdecydowanie lepiej i mieć kilka punktów więcej, ale nigdy nie było tematu rozstania z trenerem Stolarczykiem.

rozmawiał PRZEMYSŁAW MICHALAK

CZYTAJ WIĘCEJ O JAGIELLONII BIAŁYSTOK:

Fot.

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
2
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
5
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Ekstraklasa

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
2
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
5
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Komentarze

13 komentarzy

Loading...