Reklama

„Pojawia się Arsenal i wszystko staje się prostsze”. Kulisy transferu Kiwiora

Mateusz Janiak

Autor:Mateusz Janiak

27 stycznia 2023, 14:54 • 5 min czytania 3 komentarze

Jakimi słowami zareagował Jakub Kiwior na zainteresowanie Arsenalu? Kiedy rozpoczęły się wstępne rozmowy? Kiedy negocjacje nabrały tempa? Czym Kanonierzy przekonali zawodnika? Jakie założenie obrały wszystkie strony na samym początku rozmów? Kiedy wszystko wyhamowało? Oto kulisy przenosin środkowego obrońcy ze Spezii do obecnego lidera Premier League.

„Pojawia się Arsenal i wszystko staje się prostsze”. Kulisy transferu Kiwiora

W grudniu Kiwior razem z menedżerem Pawłem Zimończykiem byli na lotnisku, kiedy agentowi zadzwonił telefon. Po chwili pokazał obrońcy wyświetlacz, by wiedział, kto jest po drugiej stronie. Przedstawiciel Arsenalu.

Po rozmowie, która trwała kwadrans, powiedziałem Kubie: „Nie mówię, że jest oferta. Ale może być” – mówi nam menedżer z agencji Fair Sport.

Jak zareagował? – pytamy.

Spokojnie, jak to Kuba. Powiedział, że okej, dobra. Najczęściej właśnie tego słowa używa w takich sytuacjach. Dobra – opowiada Zimończyk.

Reklama

To było chwilę przed dołączeniem stopera do Spezii, która od 13 grudnia ćwiczyła na zgrupowaniu w Hiszpanii. Co prawda drużyna z Ligurii zajęcia wznowiła już 28 listopada, ale Polak ze względu na udział w mistrzostwach świata miał wolne i 15 grudnia zjawił się już na obozie w Olivie, miejscowości położonej w pobliżu Walencji.

Wówczas na lotnisku pojawiło się wstępne zainteresowanie, natomiast wszystko stało się konkretne drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia, kiedy Arsenal mierzył się z West Hamem. Wtedy to nabrało tempa – wyjaśnia agent.

Na samym początku ustaliliśmy sobie, że robimy to w spokoju i ciszy, bo inaczej się nie uda. To był jeden z podstawowych punktów rozmów. Cieszymy się, że faktycznie zdołaliśmy utrzymać praktycznie całe negocjacje w tajemnicy, bez tego byłoby znacznie trudniej, a szczególnie na rynku włoskim niełatwo o brak rozgłosu. Naprawdę w obecnych realiach trzy tygodnie ciszy to duży sukces. Dopiero na pozytywnym końcu transfer przedostał się do mediów – tłumaczy menedżer.

Kiwior w poprzedni piątek dostał zgodę na podróż do Londynu i poddanie się testom poprzedzającym podpisanie umowy.

W pierwszym momencie miałem przekonanie, że transfer zostanie szybciej przeprowadzony, już w pierwszym tygodniu stycznia. Ale w pewnej chwili rozmowy nie tyle ustały, co lekko zwolniły, bo Spezia i Arsenal były w ogniu okna transferowego – mówi Zimończyk.

Reklama

Włoskie media – już po przeprowadzce Polaka do Anglii – pisały, że szefowie Aquilottich odrzucili oferty m.in. Atletico Madryt, RB Leipzig, Brentford, Borussii Dortmund i Leicester City. Ile w tym prawdy?

Zainteresowanie faktycznie było duże, ale od zainteresowania do konkretów i formalnej propozycji daleko. Bardzo dużo rzeczy wychodziło, mimo że była mowa o wstępnym zapytaniu. Ktoś zatelefonował do klubu czy agencji i już pisano o ofercie. Faktycznie, Kuba zwrócił na siebie uwagę, przez cały rok prezentował się równo w Serie A i wystąpił w mistrzostwach świata, więc to normalne. Przy czym nie chcę mówić nazw zespołów. A kiedy do gry wchodzi Arsenal, wszystko staje się prostsze – odpowiada menedżer.

Czym Kanonierzy przekonali Kiwiora?

Przedstawili realny plan na Kubę, w który nikt nie miał prawa nie wierzyć. Oczywiście, życie weryfikuje plany, ale skoro taki trener jak Mikel Arteta chciał jakiegoś zawodnika – a Kubę chciał – to trudno o lepszą rekomendację i powód, by dać piłkarzowi czas. Być w Arsenalu w wieku 22 lat to coś dużego – uważa agent.

Arteta często kontaktował się ze środkowym obrońcą?

  Była komunikacja między nimi, a ostatnie dni i wszystko co przekazał, jeszcze wzmogły nasze zaufanie do tego kierunku – mówi Zimończyk.

Jak odnalazł się Polak w pierwszych dniach na Wyspach Brytyjskich?

Był oczarowany od pierwszego dnia. Arsenal ma hasło „Welcome to the family” i faktycznie dało się odczuć rodzinną atmosferę. Przez ostatni miesiąc mnóstwo czasu spędziłem w Londynie i zauważałem takie podejście na każdym szczeblu. Od największej gwiazdy do specjalisty zajmującego się stanem murawy. Kubę przyjęli w klubie świetnie, choćby po meczu z Manchesterem United zobaczył nas Ołeksandr Zinczenko i od razu zawołał do środka, ze słowami: „Skoro jesteś już z nami, jesteś jednym z nas” – ujawnia menedżer.

Do tej pory Kiwior wykonywał w karierze małe kroczki. Z młodzieżówki Anderlechtu przeniósł się do FK Zeleziarne Podbrezova, ekipy broniącej się przed spadkiem z ligi słowackiej.

Ilu jeszcze macie takich Kiwiorów w Polsce?! – zapytał drugi trener Michal Hanek już pierwszego dnia w Polaka w klubie. Nikt nie miał wątpliwości, że się sprawdzi.

Hanek błyskawicznie zyskał świadomość, jaki potencjał drzemie w Polaku. Szczególnie jeden trening zapadł mu w pamięć. Piłkarze defensywni kontra ofensywni, dużo grania jeden na jeden. Ależ David Fadairo miał używanie! Nigeryjczyk może w lidze nie błyszczał, ale na zajęciach królował, a tego dnia to już w ogóle. Nikt nie potrafił go zatrzymać. No, prawie nikt.

David był szybki i dobrze dryblował. Wszyscy mieli z nim problem, poza Jakubem. On go kasował raz po raz. W pewnym momencie Fadairo już nie wiedział, co ma zrobić, bo nic nie działało. Cokolwiek wymyślił, zawsze Kiwior był górą. Wtedy powiedziałem do pierwszego trenera Vladimira Vesely’ego: „Zobaczysz, ten chłopak będzie grał na wysokim poziomie” – wspominał szkoleniowiec na łamach Kwartalnika Sportowego.

Następnie – mimo różnych ofert – zdecydowano się na MSK Żilina, zespół z tych samych rozgrywek, tyle że z czołówki. Wreszcie z Żiliny trafił do Spezii Calcio, w najlepszym wypadku przeciętnej drużyny Serie A, której priorytetem jest niezmiennie utrzymanie. Ale właśnie w Ligurii mieli na Kiwiora plan, m.in. dlatego początkowo występował w środku pola.

Thiago Motta tłumaczył nam, że Kuba przypomina mu zawodnika, z którym grał jeszcze jako piłkarz. Tamten jako stoper pierwszy rok występował na „szóstce”, a potem wrócił do obrony. Motta widział wiele podobieństw i uważał, że Kuba może dużo zyskać, patrząc na boisko z innej perspektywy. Do tego w drugiej linii była nieco mniejsza presja niż w centrum defensywy – opowiada Zimończyk.

Teraz zawodnik zdecydował się na duży krok, wręcz sus.

Sporo się mówi, jak powinien stawiać następne kroki i że transfer do Arsenalu to ryzyko. Myślę, że Kuba wszystkim, co robił do tej pory, pokazywał, że wie, gdzie i po co idzie. Po prostu uważamy, że nadszedł moment, by podjąć rękawice i dołączyć do klubu z absolutnej czołówki – wyjaśnia menedżer reprezentanta kraju.

WIĘCEJ O POLAKACH ZA GRANICĄ:

foto. FotoPyk

Rocznik 1990. Stargardzianin mieszkający w Warszawie. W latach 2014-22 w Przeglądzie Sportowym. Przede wszystkim Ekstraklasa i Serie A. Lubi kawę, włoskie jedzenie i Gwiezdne Wojny.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

EURO 2024

Szymon Marciniak zmienił asystenta na Euro. „Dwa dni przez to nie spałem”

Piotr Rzepecki
1
Szymon Marciniak zmienił asystenta na Euro. „Dwa dni przez to nie spałem”

Komentarze

3 komentarze

Loading...