Reklama

Turniej życia Linette. Magda zagra w ćwierćfinale Australian Open!

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

23 stycznia 2023, 07:23 • 5 min czytania 31 komentarzy

Ma 31 lat. W imprezach wielkoszlemowych grała do tej pory 29-krotnie. Nigdy nie przeszła w nich trzeciej rundy. Nie brzmi to jak CV osoby, która nagle może podbić Australian Open, prawda? Ale w sporcie najpiękniejsze są te historie, których się nie spodziewamy. Taką pisze właśnie Magda Linette, która w fenomenalnym stylu awansowała do ćwierćfinału turnieju w Melbourne! Wyrzuciła za burtę Carolinę Garcię, choć w pierwszym secie przegrywała już 0:3.

Turniej życia Linette. Magda zagra w ćwierćfinale Australian Open!

– Mój serwis był wtedy za wolny – oceniła na konferencji prasowej Polka.

Rozstawiona z numerem 4 Francuzka imponowała w tym czasie kapitalnym returnem i mocnym forehandem. Magda zupełnie sobie z nim nie radziła, a w trudnej sytuacji na pewno nie pomagali jej kibice Caroliny. Było ich dziesięciu, wyjątkowo głośnych jak na tenisowe warunki, dopingujących Garcię między gemami w iście piłkarskim stylu – jeden z nich miał nawet zresztą na sobie koszulkę reprezentacji z nazwiskiem Dembele. 

W tym momencie wielu mogło zwątpić w poznaniankę, szczególnie mając w pamięci wczorajsze porażki Igi Świątek i Huberta Hurkacza. Cóż, jeśli ktoś w kraju skreślił wtedy Magdę, to potem w środku nocy musiał głośno odszczekiwać, sąsiedzi na pewno byli niepocieszeni! 

Linette w przekroju całego meczu pokazała niesamowity mental i jeszcze lepszy tenis. Jej mijanki wytrącały Garcię z równowagi. Jej serwisy sprawiały Carolinie sporo problemów. Jej precyzja mogła zachwycać – w całym meczu popełniła tylko 14 niewymuszonych błędów przy 33 Francuzki!  Jej spokój kontrastował w nerwowością rywalki, która po jednym z nieudanych zagrań w tie-breaku trzepnęła rakietą o kort. Polka prowadziła wówczas 4:2. Nie roztrwoniła tej przewagi, wygrała seta wprowadzając tym samym w euforię około 100 polskich kibiców, obecnych na Rod Laver Arenie.

Reklama

Sensacja stanie się faktem? To była wówczas moja pierwsza myśl. Kolejna, już typowo polska: oby coś się zaraz nie schrzaniło. Otóż nic z tych rzeczy – w drugiej partii Linette nadal grała z Garcią jak równa z równą, gem za gem. Przy stanie 3:3 poznanianka miała szansę na przełamanie, ale jej nie wykorzystała. Zupełnie jej to nie sfrustrowało, dalej szła jak po swoje. Tymczasem widać było, że Caroline nadal jest zdenerwowana. Jakby nie dowierzała, że Linette przez tak długi czas może stawiać jej tak zaciekły opór. 

Przełomem był gem numer dziewięć, przy stanie 4:4. Francuzka miała w nim piłkę gemową przy swoim podaniu i jej nie wykorzystała. Magda wygrała trzy kolejne wymiany, prowadziła 5:4, a tym samym była o krok od życiowego sukcesu. Nie zmarnowała tej szansy, a bezpośrednio po meczu podzieliła się swoimi wrażeniami z przeprowadzającą wywiady Jeleną Dokić:

– Serwis był kluczem do wygranej. Wiedziałam, że jeśli nie będę dobrze serwować, Caro mnie ukarze. Byłam na tym mocno skupiona. Udało się, więc jestem bardzo szczęśliwa.

Półtorej godziny później Linette pojawiła się na konferencji prasowej. Zaproszono ją do głównej sali, co już podkreśla wagę wygranej Magdy. Poza polskimi dziennikarzami pojawiło się kilkunastu reporterów zza granicy, co także pokazuje, że Polka ciekawi coraz więcej osób. Kluczowe zdania jakie wypowiedziała Magda:

– Fizycznie czuje się dobrze, bo moje mecze nie były specjalnie długie. 

– Po wygranej z Garcią byłam szczęśliwa, ale nie czułam takiej euforii, jak po zwycięstwie w III rundzie. Wtedy pokonałam barierę, z którą nie mogłam się uporać przez lata. 

Reklama

– Czuję, jakby zaczynał się dla mnie nowy turniej. Mam tu jeszcze trochę rzeczy do zrobienia.

– Latem sporo pracowałam nad zarządzaniem emocjami. Radzeniem sobie z porażkami, ale nie chodzi mi tu o przegrane mecze, tylko o przegrane poszczególne piłki. Nauczyłam się nie przejmować drobnymi błędami, to pomaga.

– Pół Polski może wstać na twój ćwierćfinał, tak jak wstawali kiedyś na walki Andrzeja Gołoty czy mecze Agnieszki Radwańskiej. Jakie to uczucie? – spytałem Magdy.

– Świetne! Po to gram w tenisa, żeby jak najwięcej ludzi mnie oglądało.

– Osiągnęłaś swój życiowy sukces niedługo przed 31. urodzinami. Życie zaczyna się po trzydziestce? 

– (uśmiech) Fizycznie może nie jest już tak łatwo, jak kiedyś, ale w meczach pomaga mi teraz to, że mam dużo doświadczeń z naprawdę różnych turniejów. Grywałam na dużych kortach, grywałam na mniejszych, bocznych. To wszystko teraz procentuje.

Magda jest spokojna. Magda jest w życiowej formie. Magda jest gotowa na ćwierćfinał, w którym zagra z Karolíną Plíškovą, swoją rówieśniczką a zarazem 31. zawodniczką rankingu WTA. To eks-finalistka US Open (2016) i Wimbledonu (2021), bardzo solidna zawodniczka, ale pozostająca w zasięgu tak grającej poznanianki, która swoją drogą w przyszłym tygodniu awansuje na minimum 29. na światowej liście. Tak wysoko Magda nie była jeszcze nigdy.

Linette uwielbia darta – po tym, co zrobiła na Australian Open, zasłużyła na prywatną lekcję u naszego mistrza Krzysztofa Ratajskiego. Linette kocha książki Remigiusza Mroza – moim zdaniem poczytny pisarz powinien wspomnieć o niej w jednej ze swoich kolejnych pozycji. A wy, moi drodzy, możecie umówić się z Magdą… na kolację. By się na nią wybrać, „wystarczy” wygrać licytację dla WOŚP, którą możecie śledzić „tu”.

– Na razie płacą za spotkanie z tobą 15000 zł, ale myślę, że po każdej kolejnej wygranej ta suma powinna być podwajana – zagadnąłem Magdę na konferencji.

– (uśmiech) Nie miałabym nic przeciwko temu. Pierwszy raz podeszłam do sprawy od tej strony. Wcześniej dawałam na WOŚP stroje lub rakietę, teraz chciałam spróbować czegoś innego. Zachęcam do wzięcia udziału w licytacji!

KAMIL GAPIŃSKI Z MELBOURNE 

Fot. Newspix.pl

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Jakub Radomski
0
Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Inne sporty

Komentarze

31 komentarzy

Loading...