Reklama

KSW 78, czyli ciekawa karta i mocno spóźniony rewanż Materla-Grove

redakcja

Autor:redakcja

20 stycznia 2023, 20:13 • 10 min czytania 1 komentarz

Podczas KSW 78 Michał Materla dopiero trzeci raz zawalczy w swoim rodzinnym Szczecinie. Jego rywalem będzie Kendall Grove – zawodnik z którym Polak stworzył jeden z najlepszych pojedynków w historii federacji. Jednak do rewanżowej walki obu wojowników dojdzie dopiero po dekadzie. Pytanie, czy to aby nie za późno na taki pojedynek – zwłaszcza że Grove nie walczył od 2019 roku…

KSW 78, czyli ciekawa karta i mocno spóźniony rewanż Materla-Grove

Ale sobotnia gala KSW to nie tylko walka wieczoru. Przeciwnie, na papierze od dania głównego ciekawiej zapowiada się kilka starć, które będą miały miejsce przed wejściem Materli do klatki. Mocno bijący Tomasz Romanowski sprawdzi Radosława Paczuskiego, który przebojem wdarł się do federacji KSW. Roman Szymański stanie naprzeciwko debiutanta federacji Raula Tautarauliego. Lecz niech nie zmyli Was słowo „debiutant” – Gruzin posiada ogromne doświadczenie, wyniesione z walk dla rosyjskich federacji. Poza tym w Szczecinie powalczy też Borys Mańkowski i kilku innych zawodników znanych na polskiej scenie MMA. Z okazji zbliżającej się gali możecie również sprawdzić stronę naszego partnera Fuksiarz.pl, gdzie znajdziecie bogatą ofertę zakładów na to wydarzenie.

MATERLA WRACA DO DOMU

Wszyscy fani MMA w Polsce pamiętają jak zakończyła się ostatnia potyczka Michała Materli. Reprezentant klubu Berserker’s Team Poland pod koniec maja ubiegłego roku stanął w klatce naprzeciwko Mariusza Pudzianowskiego. W myśl zasady „nie moc, lecz technika czyni z ciebie zawodnika” to wojownik ze Szczecina był uważany za faworyta tej walki. Eksperci uważali, że silny jak tur, ale ograniczony pod względem umiejętności oraz kondycji Pudzian nie da Michałowi rady. Materla miał być dla Pudzilli za szybki, za sprytny. Po prostu za dobry.

Aż w drugiej minucie pierwszej rundy Cipao oberwał czystym prawym podbródkowym. Wtedy jego organizm poczuł się tak, jakby zainkasował zderzenie czołowe z ciężarówką. Bo może ważący 120 kilogramów Pudzian nie był zbyt zwrotny, ale kiedy już trafił, to od razu zgasił Materli światło.

Reklama

Do ich rewanżowej walki (jeszcze) nie doszło. W grudniu, podczas gali KSW 77, Materlę w walce z Pudzianem pomścił Mamed Chalidow – prywatnie przyjaciel Michała. Choć na marginesie dodajmy, że pojedynek reklamowany jako największa walka w historii KSW stał na żenująco słabym poziomie, a Czeczen z polskim paszportem z łatwością pokonał byłego siłacza.

A co z Materlą? Wprawdzie 39-letni Cipao jeszcze nie zamierza kończyć sportowej kariery, jednak nie ma się co oszukiwać – w jego wieku do zawieszenia rękawic na kołku jest bliżej niż dalej. Również z tego względu KSW 78 zawita do Szczecina. Materla na swoim koncie ma aż zawodowych 40 walk (bilans 31-9). Ale w swoim mieście walczył zaledwie dwa razy.

NAJKRWAWSZA WALKA W HISTORII

Nieprzypadkowy jest też przeciwnik, z którym Michał zmierzy się w sobotę. Kendall Grove nie jest żadną legendą MMA, lecz przez długi czas był naprawdę solidnym zawodnikiem. Przez pięć lat walczył w UFC, zaś w latach 2013-2018 był zawodnikiem Bellatora. Pomiędzy występami w dwóch amerykańskich organizacjach, wojownik pochodzący z Hawajów zaliczył dwa występy w KSW. W grudniu 2012 roku przegrał przez poddanie ze wspomnianym już Mamedem Chalidowem.

Jednak pojedynek Grove’a, który przeszedł do legendy KSW, oraz był świetną reklamą polskiej organizacji, miał miejsce w czerwcu 2013 roku. Przeciwnikiem Da Spydera był nie kto inny jak Michał Materla. Walka została zakontraktowana na trzy rundy plus starcie dodatkowe, gdyby sędziowie po trzech orzekli remis. To był świetny pojedynek, do dziś uważany za jeden z najbardziej krwawych w historii KSW. I chociaż udział w tym określeniu zawdzięczamy głównie krwi Polaka, to jego wygrana była zasłużona. Ale po kolei.

Reklama

Pierwsza runda była wyrównana, jednak ze wskazaniem na Grove’a. Mierzący blisko dwa metry wzrostu Hawajczyk znakomicie wykorzystywał swoje warunki fizyczne, kontrolując starcie w stójce. Ciosy wyprowadzane z jego długaśnych rąk dochodziły do głowy Polaka, z czasem zamieniając twarz w krwawą papkę.

Drugie starcie zaczęło się podobnie do pierwszego, czyli kontrolą Amerykanina w stójce. Jednak tym razem Materla zdołał go obalić – i to dwukrotnie. I choć w jednej z parterowych akcji Kendall potrafił się wywinąć i niemalże udusił Michała, to ogólnie na macie ringu Polak lepiej się prezentował. W rundzie numer trzy Cipao prawie w pełni kontrolował przebieg walki. Prawie, bo chociaż trzy razy sprowadził rywala na podłogę, to w jednej z akcji Grove zaskoczył Materlę celną pedaladą, kiedy Michał postanowił wstać na nogi.

­– Pamiętam, że pedalada mnie odcięła w powietrzu, a uderzenie głową o ziemię z powrotem przywróciło mnie do żywych – wspominał Materla w zapowiedzi walki na kanale YouTube KSW.

– Byłem pewny, że zostałem mistrzem KSW. Po trzeciej rundzie wspiąłem się na liny. Przyjechałem na podwórko tego sk*****la i sklepałem go gołymi rękami. Wygrałem w uczciwej walce. […] Takie samo zdanie mieli wszyscy zgromadzeni na sali ludzie… oprócz trzech sędziów. Ktoś pociągnął mnie za szorty, a potem sędziowie zarządzili dodatkową rundę. Odwróciłem się zaskoczony… i po chwili usłyszałem komendę „fight!”. Wtedy nie myślałem już o walce. Czułem się pijany, świętowałem zwycięstwo. Jak już mówiłem, to moja wina, że do tego dopuściłem. Ostatecznie to on sięgnął po zwycięstwo – odtwarzał w pamięci ten pojedynek Kendall Grove.

Lecz czy można powiedzieć, że jego wspomnienia rozmijają się z tym, co naprawdę działo się w ringu? Naszym zdaniem, tak. Owszem, Hawajczyk był lepszy w stójce. Tak, po trzech rundach zakrwawiona twarz Materli prezentowała się znacznie gorzej. Ale MMA to nie konkurs piękności. Liczy się to, co zawodnik pokazał na przestrzeni całego pojedynku. A obalenie i przykładowa minuta kontroli w parterze znaczą więcej niż jeden celny cios. Nawet taki, po którym rywal zacznie krwawić. Z tego względu dałoby się wybronić nawet wygraną 2:1 w rundach dla Materli, a remis i zarządzenie dodatkowej rundy, był słusznym werdyktem. W czwartym starciu lepszy okazał się Polak. Może ponownie ciężej oddychał, ale kolejny raz pokazał w parterze klasę. I zasłużenie wygrał.

Poniżej sami możecie ocenić przebieg pojedynku sprzed dziesięciu lat.

WIELKI, CHOĆ MOCNO SPÓŹNIONY REWANŻ

Tym sposobem poruszyliśmy największy problem tej walki. Owszem, obaj panowie w 2013 roku dali niesamowite show. Pod względem poziomu i emocji ich pojedynek zapisał się złotymi zgłoskami w historii federacji KSW. Z tym, że od tego momentu upłynęło dziesięć lat. Dekada.

Rzecz jasna, włodarze KSW nie są w ciemię bici i planowali taki pojedynek znacznie wcześniej. O krok od rewanżowej walki było w 2016 roku, podczas organizacji KSW 35. Jednak przyczyny, dlaczego do takiego starcia nie doszło, na łamach Onetu ujawniał Maciej Kawulski:

– Byliśmy dogadani słownie z Kendallem Grove’em na walkę z Michałem. Do tego doszedł fakt, że to byłaby ostatnia walka w dotychczasowym kontrakcie z Kendallem, dlatego też chcieliśmy się zabezpieczyć i od razu przedłużyć z nim umowę. Na to też Grove zgodził się słownie i zapewniał, że nie może doczekać się walki. W między czasie jego menedżerem został menedżer Conora McGregora i wtedy linia frontu się zmieniła, ponieważ nowy opiekun Amerykanina nie chciał się zgodzić na przedłużenie kontraktu. Michał Materla jest dla nas zbyt cennym zawodnikiem, byłym mistrzem, i nie mogliśmy dopuścić do sytuacji, w której walczy z zawodnikiem, z którym w razie wygranej nie mamy już kontraktu – tłumaczył Kawulski.

Tym sposobem szykuje nam się wielki, ale mocno spóźniony rewanż. Pomimo tego, że Materla przystępuje do niego po ciężkim nokaucie, to Polak znajduje się w lepszej sytuacji. Po pierwsze, Michał cały czas regularnie walczy, od 2019 roku aż siedmiokrotnie wychodził do klatki. Skąd przyjęliśmy taką, a nie inną cezurę czasową? Ano stąd, że 2019 to ostatni rok w którym mogliśmy zobaczyć Grove’a w akcji. Innymi słowy, rosły Hawajczyk mógł zdążyć zardzewieć. Jego forma jest wielką niewiadomą – zwłaszcza, że ma 40 lat. Dodatkowym atutem Michała jest miejsce zorganizowania gali. Materli z pewnością nie zabraknie motywacji, by dobrze zaprezentować się w rodzinnym mieście. To wszystko czyni z Cipao zdecydowanego faworyta tego pojedynku. W Fuksiarz.pl kurs za zwycięstwo Polaka wynosi 1.22.

Dodajmy, że w grudniu 2022 roku Michał Materla odniósł być może swoje najważniejsze zwycięstwo w życiu. Chociaż ta walka akurat nie toczyła się w klatce. Materla został zatrzymany w 2016 roku, na podstawie zeznań małego świadka koronnego o pseudonimie Ramzes. Jak się okazało, Ramzes składał fałszywe zeznania, do czego później sam się przyznał. Ale w nich obciążył jednego z zawodników MMA, który na osiem miesięcy trafił do aresztu.

CO POZA WALKĄ WIECZORU?

Karta walk KSW 78 ma w sobie kilka innych interesujących wydarzeń. Zaraz przed walką wieczoru do klatki wejdą Tomasz Romanowski i Radosław Paczuski. Faworytem pojedynku jest Romanowski (kurs w Fuksiarz.pl 1.60). W lipcu 2022 roku zawodnik, który podobnie jak Materla trenuje w szczecińskim Berserker’s Team, znokautował w pierwszej rundzie Andrzeja Grzebyka, byłego podwójnego mistrza FEN. Z kolei we wrześniu siłę jego ciosów poczuł Cezary Kęsik, który również padł po lewym sierpie Romanowskiego. Tym razem naprzeciwko Tommy’ego stanie Radosław Paczuski – zawodnik wywodzący się z boksu tajskiego oraz kick-boxingu (rekord 21-2). W MMA stoczył 5 walk, z czego 4 rozstrzygnął przez nokaut. Wniosek jest jeden – w tym pojedynku trzeba będzie przygotować się na grzmoty, a wygrana Paczuskiego (kurs 2.20), wcale nie wydaje się taka nierealna.

W Szczecinie zobaczymy też Romana Szymańskiego. 29-letni zawodnik, który od 2016 roku walczy dla KSW, to jedna z najciekawszych postaci w federacji, a nawet w polskim MMA w ogóle. Poza walką w klatce Szymański prowadzi swojego vloga na YouTube [klik]. Pokazuje tam fanom swoje życie codzienne, przygotowania do pojedynków, kulisy gal KSW, czy też zakłada się z przypadkowo napotkanymi przechodniami o to, kto wykręci lepszy wynik na popularnej maszynie z gruszką bokserską. Zaliczył też mały epizod aktorski w filmie Underdog.

W młodości trenował jiu-jitsu oraz boks, dostał się nawet do młodzieżowej kadry Polski. Ostatecznie postawił na MMA, lecz poznanie za młodu kilku odmian sztuk walki zdradza, dlaczego jest tak wszechstronnym zawodnikiem. Posiada przy tym kawał charakteru, o czym najlepiej świadczy anegdota, którą opowiedział w wywiadzie dla MMA Rocks!:

– To było na bardzo małej gali, na początku mojej kariery. Gala była zorganizowana w jakimś amfiteatrze na końcu świata, ale w Polsce [PLMMA37 w Białej Podlaskiej – dop. red]. Wychodząc do klatki, miałem lekko podkręconą kostkę. Chciałem sobie wyskoczyć, unosząc kolana do klatki piersiowej i spaść żeby zobaczyć czy kostka wytrzyma. Wyskoczyłem, spadłem i kostka strzeliła. Wymieniliśmy spojrzenia z trenerem Patrykiem Wysockim. Obaj wiedzieliśmy, że jest gnój i walkę trzeba szybko skończyć, bo z minuty na minutę kostka coraz bardziej będzie bolała. I udało mi się zakończyć tę walkę przed czasem – wspominał Szymański.

Szymański w momencie przeprowadzenia wywiadu – a miało to miejsce kilkanaście dni przed galą – nie ukrywał jednak, że nie jest w pełni gotowy. Polak powraca po naderwaniu mięśnia dwugłowego.

– Wiem że bywały obozy podczas których w podobnym okresie przygotowań czułem się lepiej. Nie mówię że jestem słabo przygotowany czy też tłumaczę się z góry. Wchodzę do klatki i robię swoją robotę. Ale skoro pytasz, to odpowiadam szczerze. […] W ogóle nie przejmuję się tym, że dziś nie czuję się jak terminator. Mam takie podejście, że stosowałem odpowiednią dietę i treningi, wszystko przepracowałem jak trzeba. Na papierze wszystko wygląda super. A to, że ja nie czuję się jak superbohater, to inna para kaloszy – mówił Szymański w tym samym wywiadzie.

Przeciwnikiem Polaka będzie Raul Tutarauli. Gruzin to nowy nabytek federacji KSW – co nie znaczy, że jest niedoświadczony. Wręcz przeciwnie, legitymuje się lepszym od Szymańskiego rekordem 31 wygranych i 6 porażek. Do tej pory był związany z rosyjskimi organizacjami M1-Global i ACA. Jego doświadczenie sprawia, że to Tutarauli jest faworytem, aczkolwiek niewielkim.

Poza wspomnianym Gruzinem, w Szczecinie zobaczymy kilku innych debiutantów. Należą do nich Łukasz Sudolski i Kleber Silva, którzy staną naprzeciwko siebie, a także Sahil Siraj, który zmierzy się z Łukaszem Rajewskim, oraz Litwin Raimondas Krilavičius i Niemiec Andre Langen. Poniżej łapcie rozpiskę z kursami od Fuksiarza na poszczególne pojedynki.

A czy z powyższego zestawienia pojedynków da się stworzyć sensowny kupon o fajnym kursie? Naszym zdaniem, tak. W pojedynku Szymańskiego z Tutaraulim stawiamy na Polaka. Gruzin jest bardziej renomowanym zawodnikiem, ale Roman wyrobił sobie opinię gościa, który sprawia gorące powitanie zawodnikom debiutującym w polskiej federacji. To właśnie od porażek z nim swoją przygodę w KSW zaczynali Donovan Desmae i Valeriu Mircea.

Kolejnym nieoczywistym wyborem jest postawienie na wygraną Łukasza Rajewskiego z Sahilem Sirajem. Szwed o afgańskich korzeniach dysponuje bardzo mocnym ciosem i często szuka rozwiązania walki przez pojedyncze uderzenie. Ale Polak na tle rywala wydaje się bardziej wszechstronnym zawodnikiem. Jeżeli tylko będzie potrafił kontrolować go w dystansie, na przykład celnymi niskimi kopnięciami, to może sprawić niespodziankę.

Do tego dorzucamy walkę Oskara Szczepaniaka z Raimondasem Krilavičiusem. Faworytem pojedynku jest Polak, który będzie walczył w rodzinnym mieście. Nasz typ nie jest jednak na zwycięzcę, a na to jak skończy się walka. Szczepaniak z czterech dotychczasowych walk trzy kończył przez decyzję, stąd prawdopodobne wydaje się, że i tym razem przewalczy pełen dystans, a wszystko rozstrzygnie się decyzją sędziów.

100 złotych postawione na taki kupon daje nam kurs 8.20 i 722 złote wygranej – już po odliczeniu podatku. Dobra sumka na to aby miło spędzić niedzielę po gali.

Fot. Newspix

Najnowsze

Inne sporty

MMA

Marcin Tybura jeszcze walczy o spełnienie marzeń. Polak poddał Taia Tuivasę

Sebastian Warzecha
2
Marcin Tybura jeszcze walczy o spełnienie marzeń. Polak poddał Taia Tuivasę
MMA

Sugar Show, czyli przebić Conora. Sean O’Malley chce być największym w historii

Sebastian Warzecha
0
Sugar Show, czyli przebić Conora. Sean O’Malley chce być największym w historii

Komentarze

1 komentarz

Loading...