Reklama

Piłkarski folklor w gabinetach? Francuzi też mają z tym problem

redakcja

Autor:redakcja

11 stycznia 2023, 13:47 • 6 min czytania 10 komentarzy

Często PZPN dostarcza nam kuriozalnych tematów, które aż się proszą o komentarz. Okazuje się, że Francuski Związek Piłki Nożnej nie chce być gorszy i zamierza zbliżyć się poziomem kwiecistości do uniwersum polskiej piłki. Wszystko za sprawą szefa tamtejszego związku, który stał się mistrzem autosabotażu. Ostatnia afera pokazuje, że kompetencje miękkie nie są jego mocną stroną.

Piłkarski folklor w gabinetach? Francuzi też mają z tym problem

Noel Le Graet jest idealnym przykładem człowieka, który przez lata utrzymuje stanowisko, które nie pasuje do jego kompetencji i usposobienia. Ba, można śmiało rzec, że jego fotografia powinna znaleźć się w słownikach pod hasłem działacz, o czym za moment się przekonacie.

Czego należy oczekiwać od zwierzchnika krajowego futbolu? Umiejętności oratorskich, dyplomacji i stawiania interesów związku wyżej niż swojego ego. Tymczasem Le Graet mówi, co mu ślina na język przyniesie i nie jest to najlepszy pomysł. Nie dziwi, że ciągną się za nim jak smród – i słusznie – seksistowskie wiadomości zostawianie pracownicom związku i oskarżenia o brak taktu.

Le Graet nie jest złotoustym i zraża do siebie ludzi. To już wiemy, ale musiał to jeszcze wyraźniej zaznaczyć.

Reklama

Od pewnego czasu było wiadomo, że nie przepada za Zinedinem Zidanem, co stanowi punkt zaczepny do wydarzeń z ostatnich dni. Wszystko zaczęło się od tego, że Le Graet przedłużył kontrakt z Didierem Deschampsem. Zidane liczył, że może uda mu się po katarskim mundialu przejąć kadrę, więc musiał znów obejść się smakiem. Następnie „Zizou” odrzucił zaproszenie przyjazdu na finał mistrzostw świata w roli gościa, co musiało nie spodobać się głowie francuskiej piłki. I ok, można mieć z kimś gorsze relacje, natomiast prezes pokazał, że nie potrafi zapanować nad emocjami.

Udzielił wywiadu RMC Sport, w którym lekceważąco odniósł się do Zinedine’a Zidane’a. Le Graeta zapytano, co sądzi na temat pogłosek, że „Zizou” może przejąć kadrę Brazylii i odpowiedział w następujący sposób:

– Zidane w Brazylii? Nie wiem, zdziwiłbym się, nie obchodzi mnie to. Niech robi, co chce, to nie moja sprawa. Nigdy go nie spotkałem, nigdy nie myśleliśmy o rozstaniu z Didierem. Gdyby Zidane do mnie zadzwonił? Na pewno nie, nawet bym nie odebrał. Miałbym mu powiedzieć mu, żeby poszukał innego klubu? Zróbcie mu specjalny program, aby znalazł klub lub reprezentację.

I teraz weźcie pod uwagę szerszy kontekst. Didier Deschamps selekcjonerem francuskiej kadry wiecznie nie będzie, a tu pojawia się zlewka kogoś, kto może rościć sobie prawo do przejęcia po nim pałeczki już po mistrzostwach Europy. Idąc dalej, Zidane przecież nie jest byle kim. Już jako piłkarz zasłużył na miano legendy francuskiego futbolu, a potem jako trener wygrał trzy razy z rzędu Ligę Mistrzów. Nie jest to Zenek z C-klasowej paki, tylko fachowiec najwyższej próby.

Już sama forma wypowiedzi Le Graeta razi. Można kogoś nie lubić, ale tu bije po oczach umniejszanie legendzie. Teksty prezesa, że nawet nie odebrałby od Zidane’a telefonu, pukają o dno od spodu. Co to w ogóle ma znaczyć? Gdzie szacunek? Można być człowiekiem prostym, ale nie wypada być prostakiem – zwłaszcza nie na takim stanowisku. Ale tu ktoś poczuł się nietykalny.

A już sama końcówka jest wzięciem rozbiegu i uderzeniem głową w ścianę: – Zróbcie mu specjalny program, aby znalazł klub lub reprezentację.

Reklama

Serio? Przecież to są Himalaje cynizmu. Marka osobista Zinedine’a Zidane’a jest niezwykle mocna i nie musi przyjmować pierwszej lepszej oferty, a tu został potraktowany jak trener, którego nikt nie chce, nikt nie ceni i tylko się gdzieś wprasza. Został wręcz opluty przez przedstawiciela francuskiej piłki, który tym bardziej powinien uważać na słowa.

Pójdźmy o krok dalej. Le Graet tkwi w strukturach FFF od 2005 roku i od 2011 roku, więc przez te lata powinien nauczyć się, co mu wolno, a co nie wypada mówić i robić. Nie trafiło na żółtodzioba, który dopiero uczy się swojego stanowiska i wygrał kontrakt w czipsach. Tu mamy do czynienia ze starym wygą – jak widać zgorzkniałym i rozmijającym się z etyką.

Zatem nie dziwi, że wywołał oburzenie. Jeśli jego wypowiedź byłaby tweetem, to miałaby garstkę polubień i zdecydowanie więcej retweetów i komentarzy.

Na siłę musiał pokazać, że czuje się mocny. Taka zagrywka w stylu – ja tu rządzę i jakiś tam Zidane może mi skoczyć.

Jak łatwo się domyślić — za Zidanem wstawiło się wielu piłkarzy. W tym Kylian Mbappe i Hugo Lloris. Do akcji dołączył też… Real Madryt i sprawa nie mogła umknąć osobom z francuskich kręgów politycznych. Pani minister sportu nakazała Le Graetowi przeproszenie Zidane’a.

I co zrobił ten mocny w gadce dziarski staruszek?

Potulnie przeprosił w obawie o swój stołek. Ale nawet przeprosiny go przerosły:

– Muszę przyznać, że wygłosiłem kilka niezręcznych kwestii, które wytworzyły nieporozumienie. Zinedine wie, że darzę go ogromną estymą, jak wszyscy Francuzi. Chciałbym z tego miejsca przeprosić za wygłoszone komentarze, które nie znajdują odzwierciedlenia w moich myślach i rozważaniach o tym, w jaki sposób został przeze mnie zapamiętany jako piłkarz oraz trener.

Typowy polityczny bełkot wyryty na blachę. Ktoś coś źle zrozumiał, źle zinterpretował – tak, jasne. Nikt tego nie kupuje. Le Graet przywykł do tego, że wystarczy odszczekać swoje słowa i aferka zostanie zamieciona pod dywan i taki stan rzeczy mu odpowiada.

Laurent Blanc na łamach RMC Sport dodał swoje trzy grosze:

– Wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że są to, delikatnie mówiąc, niezdarne uwagi, ale przeprosił. Bardzo łatwo jest przeprosić, trwa to dwie sekundy, ale słowa pozostają.

Djibril Cisse wbił subtelną szpileczkę. Zakpił sobie z Le Graeta wrzucając zdjęcia z Zidanem i pisząc, że przeprosiny są dobrą decyzją, bo Zizou jest nietykalny.

Co więcej, prezes znalazł się na celowniku Krajowej Rady Etyki FFF, której przewodniczący powiedział:

– Wzywamy prezesa do wycofania się z pełnienia swoich obowiązków, a tym samym do rezygnacji w interesie francuskiego futbolu. Le Graet wygłosił uwagi, z których wynika, że ​​stracił trochę jasności umysłu.

Jak sami widzicie, wszyscy dają 81-latkowi do zrozumienia, żeby odpuścił, dał już sobie spokój i ustąpił miejsca innym, ale on tak łatwo się nie podda. Można się pośmiać, pożartować z sytuacji, ale Francuzom nie jest do śmiechu.

Le Graet jest też członkiem Rady FIFA od 2019 roku i według Daily Mail inkasuje za to 250 tys. dolarów rocznie. Co więcej, jest kandydatem na kolejną czteroletnią kadencję. Teoretycznie jego kandydatura musi przejść jeszcze kontrolę FIFA, ale można podejrzewać, że wszystko i tak pójdzie po jego myśli.

Zatem Francuzi mogą pochwalić się doskonałym szkoleniem piłkarzy i trenerów. Sukcesami reprezentacji, która od lat trzyma się ścisłej czołówki, a ostatnie dwa mundiale kończyła ze złotem i srebrem, ale nawet takie tuzy mają swoje problemy i swoich działaczy, którzy nie przynoszą im chluby.

Ryba psuje się od głowy, więc dla dobra “Trójkolorowych” lepiej niech ktoś szybko ją wymieni, zanim reszta ciała zacznie pływać brzuchem do góry.

WIĘCEJ O FRANCUSKIM FUTBOLU:

Fot. Newspix.pl

Najnowsze

Piłka nożna

Ekstraklasa

Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Maciej Szełęga
7
Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…
1 liga

Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Damian Popilowski
3
Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Komentarze

10 komentarzy

Loading...