Reklama

Trzy mistrzostwa, trzy pożegnania, osiem momentów z kariery Pelego

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

30 grudnia 2022, 15:24 • 10 min czytania 0 komentarzy

Śmierć Pelego poruszyła cały świat. I nie dotyczy to wyłącznie futbolu, bowiem jego postawa wykraczała daleko poza boiska, utrwalając się w świadomości ludzi. Swoją grą zabawiał wszystkich, a także sprawiał, że zacierały się granice podziałów. Należał do zubożałeś czarnoskórej brazylijskiej mniejszości a podziwiano go na każdym kontynencie. W końcu jako jedyny piłkarz trzykrotnie zdobył mistrzostwo świata. Oto najważniejsze momenty kariery Edsona Arantesa do Nascimento.

Trzy mistrzostwa, trzy pożegnania, osiem momentów z kariery Pelego

Przed Pelem „dziesiątka” była tylko liczbą. Przeczytałem to zdanie w pewnym momencie mojego życia. To zdanie jest piękne, lecz niepełne. Przed Pelem futbol był tylko sportem. Pele zmienił wszystko. Zmienił futbol w sztukę, w rozrywkę. Dał głos biednym, dał głos czarnym, dał Brazylii rozpoznawalność. Futbol i Brazylia równolegle podniosły swój status w świecie dzięki królowi. Odszedł, ale jego magia pozostaje. Pele jest wieczny! – napisał w mediach społecznościowych Neymar.

Pele: najważniejsze momenty kariery

W taki sposób brazylijski napastnik PSG oddał hołd legendzie. Żadne słowa nie oddadzą jednak jego wielkości. W końcu Pele został ogłoszony skarbem narodowym przez prezydenta kraju. Oficjalnie zdobył przeszło 600 bramek, ale nieoficjalnie pięć lat przed końcem przygody w Santosie cała Maracana świętowała jego tysięcznego gola. Jako jedyny w historii zdobył trzykrotnie mistrzostwo świata. A na jego pożegnaniu płakało nawet niebo. Oto najważniejsze momenty jego kariery.

Debiut w Santosie

Trafił do Santosu, mając 12 lat. Wcześniej jak wielu jego rówieśników kopał okrągłą szmaciankę na podwórkach i ulicach brazylijskich faweli. W jego domu się nie przelewało, dlatego w wolnych chwilach dorabiał jako pucybut. Wśród rodziców panował zgrzyt dotyczący przyszłości syna bowiem matka kierowała go w stronę edukacji i pracy zarobkowej, natomiast ojciec – były piłkarz – wciągnął go w sport. Mógłby zniknąć zapomniany, gdyby jego talentu nie dostrzegł dwukrotny reprezentant Brazylii i piłkarz m.in. Sao Paolo Waldemar de Brito. Zaprosił go do Santosu, gdzie pozostał do 1974 roku.

Reklama

To będzie jeden z najlepszych piłkarzy na świecie – miał powiedzieć de Brito do działaczy Santosu. Na boisku Pele nie przemawiał jednak słowami, a grą. Po kilku chwilach szkoleniowiec Santosu – Lula był już pewien, że należy podpisać kontrakt z młokosem. Tym samym rozpoczęło się budowanie mitu wielkiej legendy. Coraz częściej przezwisko Pele, a nie jego pełne imię i nazwisko, zaczęło wybrzmiewać w lokalnych mediach. Prawdziwym boom rozpoczął się, gdy 7 września 1956, mając 15 lat, zadebiutował w barwach Santosu. Przeciwko Corinthians de Santo Andre zdobył jedną z bramek a jego zespół zwyciężył 7:1. Na stałe wszedł do drużyny Alvinegro w kolejnym sezonie, stając się najlepszym strzelcem ligi brazylijskiej.

Debiut w reprezentacji Brazylii

Popularność Pelego rosła z dnia na dzień. Z kadry Canarinhos uciekła natomiast cała radość. W gorący lipcowy wieczór 1950 roku na oczach blisko 200 tys. kibiców na Maracanie Brazylijczycy ulegli Urugwajowi 1:2, tracąc możliwość zdobycia mistrzostwa świata. Anegdot dotyczących tego spotkania jest mnóstwo, a najbardziej popularną o obsikanej gazecie tytułującej Canarinhos mistrzami nie będziemy już przytaczać. Niemniej gdy cztery lata później kadra odpadła już w ćwierćfinale mundialu, zaczęto poważniej zastanawiać się w kraju nad przyszłością reprezentacji. W krajowej lidze szalał 16-letni Pele, strzelający gola za golem.

Media i kibice domagały się jego powołania. Selekcjoner Sylvio Pirillo uległ naporom społecznym. Legendarny napastnik zadebiutował w kadrze w 7 lipca 1957 w Rio de Janeiro w pierwszym spotkaniu w ramach corocznego Copa Roca. Młokos pojawił się na boisku z ławki. Nie przeszkodziło mu to w strzeleniu gola. W wieku 16 lat 8 miesięcy 14 dni stał się najmłodszym debiutantem i strzelcem w historii reprezentacji Brazylii. Mimo jego trafienia Canarinhos zeszli na tarczy – jedyny raz w spotkaniu kadry, w którym Pele zdobył bramkę. Już trzy dni później na Maracanie wystąpił w podstawowym składzie. Dzięki jego trafieniu Brazylia pokonała Albicelestes 2:0.

Jestem pewien, że dobrą decyzję podjął Sylvio Pirillo wybierając mnie do gry w brazylijskiej drużynie przeciwko Argentynie (…) Byłem pewien, że moja rodzina i przyjaciele słyszeli o mnie i moich postępach i byłem pewien, że będą dumni – wspominał piłkarz, w książce Roberta Fisha, „Pele, moje życie i piękna gra”.

Mistrzostwo świata w 1958

Rok po debiucie Pelego w Szwecji odbywały się mistrzostwa świata. We wcześniejszych pięciu edycjach dwukrotnie zwyciężali Włosi i Urugwajczycy, a raz obrońcy tytułu w 1958 roku – Niemcy. Brazylijczycy trafili do grupy D z Anglią, ZSRR i Austrią. Canarinhos nie grali zbyt często z europejskimi drużynami, dlatego przed turniejem zorganizowano dwa spotkania towarzyskie z Bułgarami. W nich błysnął Pele, strzelając dwa gole i notując jedną asystę. Mimo to turniej w Szwecji rozpoczął na ławce rezerwowych. Dwa inauguracyjne mecze mundialu obejrzał z wysokości linii bocznej. A wszystko za sprawą opinii, jaką wydał o wciąż niepełnoletnim napastniku psycholog dr Joao Carvalhes.

Reklama

Pele jest infantylny. Brakuje mu niezbędnego ducha walki. Jest za młody, by odczuwać agresję i reagować z odpowiednią siłą. Poza tym nie ma poczucia odpowiedzialności niezbędnego do gry zespołowej – ocenił lekarz, co okaże się jedną z najgorszych diagnoz. Jeszcze w Szwecji selekcjoner Vincente Feola pozbył się psychologa, mówiąc, że może i ma rację, ale zupełnie nie zna się na piłce. Brazylijczycy pokonali 3:0 Austrię i w marnym stylu bezbramkowo zremisowali z Anglią. O wyjściu z grupy decydowało zatem ostatnie grupowe starcie z ZSRR, w którym w mistrzostwach świata zadebiutował Pele.

Bohaterem zwycięskiego 2:0 spotkania został Vava, ale nowy napastnik dał o sobie znać, notując asystę. Prawdziwy popis dał jednak w fazie pucharowej. Brazylijczycy grali wręcz fenomenalnie. Na drodze do złota zdobyli 11 bramek w trzech spotkaniach. Sześć z nich było autorstwa Pelego. Wciąż nieokrzesany, chaotyczny, mający czasem problem z przyjęciem piłki, ale nieszablonowy i szukający strzału za wszelką cenę 17-letni napastnik zachwycił świat. Szczególną popularnością cieszyły się loby, jakimi mijał obrońców w polu karnym, po czym oddawał mocne uderzenia.

Mistrzostwo świata w 1962

Niepełnoletni Pele dał się poznać światu w Szwecji, dlatego cały świat chciał go oglądać na co dzień. Do Brazylii zaczęły ściągać całe pielgrzymki kibiców, chcących z bliska doświadczyć magii napastnika. Każdy chciał zobaczyć króla w akcji. Już rok później zajął drugie miejsce w Copa America, zostając najlepszym strzelcem turnieju. Strzelał kolejne gole w kadrze i Santosie, a wielkim krokami zbliżały się kolejne mistrzostwa świata, które tym razem odbyły się bliżej ojczyzny zawodnika – w Chile. Do Vina del Mar, a później Santiago zjechało wielu Brazylijczyków, liczących na triumf ich ekipy w turnieju.

Tym razem Pele nie został pominięty przez selekcjonera i już w pierwszym spotkaniu mundialu zdobył bramkę i zanotował asystę z Meksykiem. Turnieju z 1962 roku nie będzie wspominał jednak najlepiej. W drugim meczu z Czechosłowacją, podczas oddawania strzału z dystansu, nabawił się kontuzji mięśnia uda. Uraz był na tyle poważny, że wykluczył go z gry do końca imprezy. Piszemy imprezy, bowiem Brazylijczycy bawili się w najlepsze, wygrywając spotkanie za spotkaniem, finalnie broniąc tytuł mistrzowski. FIFA przewidziała jedynie złote medale dla piłkarzy, którzy wystąpili w finale. Właśnie z tego powodu medal ominął Pelego. Uznaniowy krążek za ten sukces otrzymał dopiero w 2007 roku.

Mistrzostwo świata w 1970

Mistrzostwa w Chile pokazały, że da się zatrzymać Pelego, jednak należy grać bardzo ostro, na granicy przepisów. Z tego założenia wyszli rywale Brazylijczyków podczas mistrzostw świata w 1966 roku. Canarinhos, którzy stanęli do ponownej obrony tytułu, zupełnie nie poradzili sobie z twardo poczynającymi sobie Węgrami i Portugalczykami, przegrywając oba mecze. Pele był wielokrotnie faulowany, a z powodu bólu, jaki towarzyszył mu po starciu z Bułgarami, opuścił starcie z Madziarami. Z Portugalią kulał niemal przez całe spotkanie za sprawą brutalnego faulu Joao Morais, po którym zawodnik nie został wyrzucony z boiska, co traktuje się jako jedną wielką pomyłkę. Turniej okazał się fiaskiem, a napastnik coraz mocniej zastanawiał się nad zakończeniem kariery reprezentacyjnej.

Przed kolejnym mundialem w 1970 roku – miał już wtedy 30 lat – oświadczył, że nie pojedzie do Meksyku. Po długich namowach i wcześniejszej odmowie przyjazdu na zgrupowanie, dał się przekonać do ostatniego występu dla Canarinhos. Na szczęście dla całego futbolu. W 1970 roku był wręcz fenomenalny. Strzał gole z każdej pozycji, różnymi częściami ciała. Zachwycał nie tylko trafieniami, ale również nieszablonowanymi podaniami, dryblingami czy rajdami. Popisywał się eksperymentalnymi strzałami i zagraniami, których nikt wcześniej nie próbował. Uosabiał to, czym jest joga bonito, czyli piękną grą.

W całym turnieju zdobył cztery bramki i zanotował sześć asyst. Był zaangażowany w co drugie trafienie Canarinhos na turnieju, a cegiełkę do goli dokładał w każdym meczu. Był niepodważalnie najlepszym piłkarzem imprezy w Meksyku, po której oficjalnie ogłosił zakończenie kariery reprezentacyjnej. Po mundialu rozegrał jeszcze kilka spotkań, które mogły nosić miano pożegnalnymi. Finalnie w brazylijskiej kadrze w zdobył 77 bramek i zanotował 32 asysty w 92 występach. Wiele było również tych nieoficjalnych. Za sprawą triumfu Brazylii w 1970 roku, Pele został trzykrotnym mistrzem świata. Żaden inny piłkarz w historii nie powtórzył tego wyczynu.

Zakończenie kariery w Santosie

Po zakończeniu kariery reprezentacyjnej jeszcze trzy lata występował w Santosie. Sama drużyna do historii futbolu przeszła jako Os Santasticos jako połączenie słów Santos i fantastico, świadczące o fantastycznej grze ekipy prowadzonej z ławki przez trenera Lulę, a na boisku przez Pelego. W latach 1959-1974 drużyna ta zdobyła 25 tytułów, w tym dwa Copa Libertadores. Strzeliła przeszło trzy tysiące goli, co dało średnio 2,5 bramki na mecz. Do dziś uważa się ten zespół jako jeden z najlepszych w historii futbolu. Niewiele popisów tejże drużyny zostało zachowanych w postaci wizualnej. Niemniej o jej występach do dziś krążą w Brazylii legendy.

Pele był wielokrotnie kuszony lukratywnymi kontraktami przez europejskie kluby. Według opowieści doszedł już nawet do porozumienia z Interem Mediolan, ale prezes Santosu w obawie przed zamieszkami kibiców zerwał rozmowy i Brazylijczyk pozostał w kraju. Ostateczny koniec spekulacji nastąpił w 1961 roku, gdy prezydent Janio Quadros uznał Pelego narodowym skarbem i człowiekiem nie na sprzedaż.

Oficjalnie podaje się, że Pele zdobył 618 bramek w 636 meczach dla Santosu. Mimo to 19 listopada 1969 świętował swoje tysięczne trafienie zwane do dziś jako O Milesimo. Tego dnia strzelił gola z rzutu karnego w spotkaniu przeciwko Vasco da Gama, a Maracana wybuchła euforią fanatycznych kibiców. Po raz ostatni Pele wystąpił dla Santosu 2 października 1974 w meczu z Ponte Preta (2:0).

Transfer do NY Cosmos

Rok po zakończeniu kariery Pele dał się przekonać do powrotu. USA na nowo odkrywały futbol, ściągając największe gwiazdy do swoich zespołów. W Nowym Jorku powstała drużyna NY Cosmos, w której występowali już Franz Beckenbauer czy Carlos Alberto, a w kolejnych latach mieli do nich dołączyć Eusebio, George Best czy Johan Cruyff. Żaden inny transfer nie cieszył się takim zainteresowaniem, jak ściągnięcie Pelego. Jego inauguracyjna konferencja prasowa była tak oblegana przez ludzi, że zagrażała życiu zawodnika, który odniósł drobny uraz i musiał opuszczać rozentuzjazmowany tłum na noszach.

Mieliśmy wiele gwiazd w USA, ale żadna nie znajdowała się na poziomie Pelego. Każdy chce go dotknąć, uścisnąć jego dłoń i zrobić sobie z nim zdjęcie – ocenił rzecznik prasowy klubu John O’Reilly. Entuzjazm kibiców nie malał z każdym kolejnym meczem. Spotkania oglądały dziesiątki tysięcy fanów. Pele grał tam zaledwie dwa lata, a mimo to zdołał sięgnąć po mistrzostwo Soccer Bowl. Łącznie zdobył 31 bramek w 56 meczach.

Z futbolem ostatecznie pożegnał się 1 października 1977 roku. NY Cosmos rozegrał mecz z Santosem, a zawodnik wystąpił po połowie w każdym z zespołów. Zdobył jedną z bramek, pięknym uderzenie z rzutu wolnego z odległości ok. 30 metrów. W drugiej połowie nad Giants Stadium, mogącym pomieścić przeszło 80 tys. kibiców, przeszła ulewa, która stała się symbolem końca kariery Pelego. Brazylijskie gazety rozpisywały się później, że w związku z zakończeniem kariery napastnika płakało nawet niebo.

Najlepszy sportowiec XX wieku

Popularność Pelego nie malała nawet po zakończeniu przez niego kariery. Występował w różnych filmach, brał udział w reklamach, był również ambasadorem wielu marek. W 1999 roku Międzynarodowy Komitet Olimpijski uznał go najlepszym sportowcem XX wieku. Ta nagroda stała się dowodem na to, że jego sława wychodziła daleko poza piłkarskie stadiony. Pomogła biednym i czarnoskórym głośniej domagać się swoich praw.

Co ciekawe, Brazylijczyk nigdy nie otrzymał nagrody Złotej Piłki. Do 1995 roku przyznawano ją wyłącznie europejskim zawodnikom. W 2016 roku dokonano jednak wirtualnej symulacji wydarzeń od początku istnienia plebiscytu do połowy lat 90. XX wieku. Jasno z nich wynikło, że Pele powinien otrzymał siedem Złotych Piłek. Jedynym zawodnikiem, który zdobył równie dużo tychże nagród pozostaje Leo Messi.

WIĘCEJ O PELE:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Mistrzów

Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Bartosz Lodko
0
Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Piłka nożna

Liga Mistrzów

Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Bartosz Lodko
0
Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Komentarze

0 komentarzy

Loading...