Reklama

Dzień weteranów w Engelbergu. Kubacki znowu wygrał!

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

18 grudnia 2022, 15:03 • 3 min czytania 2 komentarze

Granice w sporcie się przesuwają i oczywiście nikogo już nie dziwi, że trzydziestolatkowie odnajdują się również na światowych skoczniach. Dzisiaj w Engelbergu błysnęli jednak nie tylko polscy weterani, ale też… Manuel Fettner, urodzony w 1985 roku. Na Austriaka niemal nie było dzisiaj mocnych. Niemal, bo jeszcze lepiej skakał Dawid Kubacki. Podium uzupełnił za to Anze Lanisek.

Dzień weteranów w Engelbergu. Kubacki znowu wygrał!

A co z Piotrem Żyłą? – zapytacie. On również znalazł się w czołówce. Na piątym miejscu, zaledwie 0.8 punktu za czwartym Halvorem Egnerem Granerudem i 1.6 punktu za wspomnianym Słoweńcem. Śmiało możemy zatem powiedzieć, że „starsi panowie” mieli dzisiaj swój dzień. Choć akurat w przypadku Piotrka i Dawida dawno zdążyliśmy przyzwyczaić się do ich znakomitych występów.

Tym razem Anze nie dopiął swego

Wystarczy cofnąć się do wczorajszej rywalizacji. Wówczas Kubackiego i Żyłę, którzy znaleźli się na podium, pogodził tylko Anze Lanisek. Słoweniec był świetny, ale już dzisiejsze kwalifikacje nie poszły kompletnie po jego myśli. Wygrał je Fettner, przed Karlem Geigerem i tradycyjnie mocnym w seriach przedkonkursowych Granerudem. Z naszej perspektywy dobrą informacją były udane próby Kubackiego i Kamila Stocha (135.5 m, piąte miejsce!). A gorszą dyskwalifikacja Pawła Wąska. 23-latka oczywiście nie mogliśmy tym samym zobaczyć w konkursie.

Pierwsza seria zawodów w Engelbergu w dużej mierze stała pod znakiem dość trudnych i zmiennych warunków. Nie poradzili sobie w nich Ryoyu Kobayashi, Timi Zajc czy – niestety – Stoch. Z czasem sytuacja na skoczni się jednak ustabilizowała. Czołówka nie miała wielkich problemów z wiatrem i zgodnie oddawała stosunkowo dalekie skoki. Nikt jednak nie mógł równać się z Kubackim, który jako jedyny przekroczył granicę 140 metrów (dokładnie – 141.5 m). Jego przewaga nad drugim Fettnerem wynosiła prawie 7 punktów.

Reklama

Położenie Polaka było zatem niezwykle komfortowe. W drugiej serii dwóch skoczków przeprowadziło jednak szturm na podium. Lanisek skoczył 142 m, Granerud 137.5 m. Nie dał im rady Stefan Kraft, nie udało się też (choć był bardzo blisko) wyprzedzić ich Żyle. I wydawało nam się, że z marzeniami o miejscu w pierwszej trójce będzie musiał pożegnać się też Fettner. Ale Austriak absolutnie udźwignął presję (138 m). Podobnie jak po chwili Kubacki (135.5 m). Polak wygrał już czwarty konkurs w tym sezonie!

Kolejny przystanek? Niezwykle istotny

Za nami czwarty weekend Pucharu Świata. I oczywiście humory w polskiej kadrze muszą dopisywać. Dawid Kubacki przystąpi do kolejnych zawodów w Oberstdorfie jako lider klasyfikacji generalnej – z przewagą 84 punktów nad drugim Laniskiem i 183 punktów nad trzecim Kraftem. Nie ma co ukrywać, że Polak będzie faworytem do wygrania (po raz drugi w karierze) Turnieju Czterech Skoczni. Co też nie zawsze jest dobre, bo bywało, że ta prestiżowa impreza pokazywała nieco inny rozkład sił niż w pierwszych tygodniach skoczkowej rywalizacji.

Z drugiej strony: możemy też popatrzeć, co się działo w poprzednim roku. Wtedy za faworyta uważano Ryoyu Kobayashiego (mimo tego, że żółtą koszulkę lidera miał Karl Geiger). I faktycznie Japończyk prezentował się świetnie – wygrał trzy z czterech konkursów. Liczymy, że Kubacki pokaże podobny, wysoki poziom.

Co jeszcze możemy powiedzieć o zespole Thomasa Thurnbichlera? Trochę szkoda, że jednak Biało-Czerwoni wciąż opierają się na tych samych trzech skoczkach. Paweł Wąsek miewał nieco lepsze konkursy, trochę oczek do generalki złapał też Tomasz Pilch, który teraz skacze jednak fatalnie. Ale generalnie – dalej mówimy głównie o Kubackim, Żyle i Stochu. No ale też wypada docenić, jaką formę zbudowali nasi weterani. I podziwiać ich, dopóki mamy taką możliwość.

Fot. Newspix.pl

Reklama

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Pertkiewicz: Marchewka zamiast kija z młodzieżowcami, kwota w PJS co najmniej podwojona

Patryk Fabisiak
4
Pertkiewicz: Marchewka zamiast kija z młodzieżowcami, kwota w PJS co najmniej podwojona

Inne sporty

Polecane

Zniszczoł: Nie widzę swojego limitu, chcę być najlepszy na świecie [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
9
Zniszczoł: Nie widzę swojego limitu, chcę być najlepszy na świecie [WYWIAD]

Komentarze

2 komentarze

Loading...