Reklama

PRASA. Papszun: Nie czekam na telefon od prezesa Kuleszy

redakcja

Autor:redakcja

14 grudnia 2022, 09:09 • 13 min czytania 3 komentarze

W środowej prasie dominuje temat drugiego półfinału mistrzostw świata w Katarze, ale pojawia się także temat Szymona Marciniaka i jego szans na poprowadzenie finału.

PRASA. Papszun: Nie czekam na telefon od prezesa Kuleszy

PRZEGLĄD SPORTOWY

Michał Listkiewicz o szansach Szymona Marciniaka na poprowadzenie finału

Szanse na to, że polscy sędziowie poprowadzą finał mistrzostw świata, są ogromne, praktycznie z dnia na dzień coraz większe. Pańskim zdaniem będzie to mecz o trzecie miejsce czy o pierwsze? Coś pan wie?

Nie, nic nie wiem, myślę, że tylko Pierluigi Collina może tak powiedzieć. To on podejmuje decyzje. Według mojej wiedzy i moich przewidywań Polacy z Szymonem Marciniakiem na czele poprowadzą jeden z tych dwóch meczów, o których pan wspomniał. Pytanie który. Każdy z nas chciałby, żeby to był finał, bo waga takiego spotkania jest nieporównywalnie większa, byłby to olbrzymi sukces polskiego sędziowania. Oczywiście mecz o trzecie miejsce także, bo nigdy w historii nam się to nie udało. Ja byłem co prawda w finale, ale „tylko” w roli asystenta. Jako grupa nie było nas tak wysoko. Wiadomo jednak, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Gdyby ktoś powiedział mi przed mistrzostwami, że nasi posędziują mecz w strefie medalowej, czyli od półfinałów wzwyż, to byłbym przeszczęśliwy, ale teraz, po świetnych występach naszej grupy, Marciniaka w dwóch meczach, Tomka (syn Michała Listkiewicza – przyp. red.) w wozie VAR w spotkaniu otwarcia oraz patrząc na formę sportową naszych arbitrów, liczę na więcej. Marzy się finał, ale może go także poprowadzić Ismail Elfath, czyli Amerykanin urodzony w Maroku.

Kiedy poznamy odpowiedź?

Reklama

Decyzja ma być podjęta czy podana opinii publicznej w czwartek po południu. I na to też będzie miał wpływ skład finału. Jeśli awansuje Maroko, to myślę, że szanse Polaków nieco wzrosną. Trudno sobie wyobrazić, żeby urodzony w Casablance Elfath prowadził mecz swojego kraju, mimo że jest Amerykaninem. Geopolityka może mieć kluczowe znaczenie.

Który mecz polskich arbitrów na mundialu był dla pana wzorem czy wyznacznikiem, do którego powinni dążyć?

Myślę, że ten drugi w 1/8 finału między Argentyną a Australią. Mecz Francji z Danią w fazie grupowej także był dobry. Porównałbym to trochę do skoków narciarskich. Co z tego, że skoczek odda świetny skok w pierwszej serii, skoro zawali w drugiej i na odwrót? Ogólny wynik jest słaby, lepiej oddać dwa skoki na poziomie trzeciego miejsca, wówczas jest szansa na wygraną. Wracając do Lahoza – mecz Argentyny z Holandią był w jego wykonaniu kuriozalny. Mówiło się głównie o sędziowaniu i to z dwóch stron, co dla arbitra nigdy nie jest komplementem.

Rozumiem, że w meczu Francji z Marokiem będzie pan kibicował afrykańskiej drużynie?

Gdyby doszło do finału z udziałem Maroka, to Collina miałby rozwiązany problem. Wówczas postawiłby raczej na Marciniaka. Trochę inaczej byłoby, gdyby w finale grała Francja. Geopolityka ma znaczenie, musimy zdawać sobie z tego sprawę, ale fakt, że Szymon znalazł się w wąskim gronie, to duży sukces. Nawet jeśli sen o finale by się nie spełnił – bo Marciniak i jego ludzie zrobili wszystko, co mogli, aby się w nim znaleźć. Nie można mieć pretensji o sprawy okołosportowe. Dlatego tak, z pobudek patriotycznych będę ściskał kciuki za Maroko.

Reklama

Ryszard Tarasiewicz o reprezentacji Francji

Rozmawialiśmy przed startem mistrzostw i faktycznie upatrywał pan faworyta w drużynie Francji. Nie robiły na panu wrażenia absencje Paula Pogby, N’Golo Kante czy Karima Benzemy. Podkreślał pan, że nawet bez nich Trójkolorowi mają niesamowity potencjał.

Mają genialną generację. Myślę, że Didier Deschamps trochę skopiował pracę Aime Jacqueta, który w 1998 roku także nie skorzystał z kilku świetnych graczy, jak Eric Cantona i David Ginola. Obaj byli w bardzo dobrej formie, ale prawdopodobnie nie najlepiej funkcjonowali w grupie. W tym wypadku kilku graczy wykluczyły urazy.

Na drodze Francuzów jest Maroko. To będzie ciekawe starcie z wielu względów. Drużyna z Afryki stała się czarnym koniem, sam awans do półfinału zapisał ją w historii. Zastanawiam się, jak Marokańczycy skonsumują ten sukces. Sfera mentalna odegra kluczową rolę?

Uważam, że możemy obserwować dwa scenariusze. Albo ten mecz potrwa nieco dłużej, czyli będziemy świadkami dogrywki, albo będzie to spotkanie, które zakończy się bardzo szybko. Dlaczego? Właśnie ze względu na aspekt mentalny i euforię. Marokańczycy mogą poczuć rozprężenie, bo wykonali zadanie, już sprawili sensację, więc cokolwiek się nie stanie, będzie dobrze. Nie chodzi tylko o piłkę, ale generalnie o sport, zarówno zespołowy, jak i indywidualny. Jeśli ktoś zrobi wynik ponad stan i jest blisko przejścia do historii na zawsze, to w trudniejszych momentach niełatwo o odpowiednią determinację, która pozwoli zrobić kolejny krok. Uważam, że większą determinacją mogą wykazać się Francuzi, którzy mają szansę dołączyć do Włoch i Brazylii. Obie reprezentacje zdobywały mistrzostwo świata dwa razy z rzędu.

Jak pan ocenia Maroko? Nawet w Polsce ocena nie jest jednoznaczna. Niektórzy zachwycają się zespołem Walida Regraguiego, inni mówią, że gra ultradefensywnie.

Przyznam szczerze, że nie do końca rozumiem drugą narrację, bo defensywa także może być efektowna. Maroko gra w sposób zorganizowany, wiadomo, że nie będzie stroną dominującą, ale trzeba oddać, że znalazło swój styl, który jest skuteczny. Nie mówimy o desperackiej obronie. Całkowicie się zgadzam, bo wiadomo, że w pewnych fazach gracze Maroka muszą się bronić. Jednak oglądając ich grę, nie mam odczucia, że udało im się przetrwać kolejną akcję. To nie jest tak, że stale odraczają wyrok. Obrona jest bardzo rozsądna, bardzo pewna siebie, coś jak Atletico Madryt, które długo grało w sposób niezwykle zorganizowany. Zachwycaliśmy się jego dyscypliną taktyczną. Nie chciałbym wracać do Grecji z EURO 2004, bo ona rzadko wychodziła z własnej połowy, a zdobyła mistrzostwo Europy.

Mecz Francji z Marokiem ma kilka podtekstów. W tym kraju mówi się po francusku, duża liczba Marokańczyków mieszka we Francji. Jakie są pańskie doświadczenia? Czy możemy mówić o meczu podwyższonego ryzyka? Należy uważać na jakieś ekscesy po meczu?

Nie sądzę, uważam, że będzie spokojnie. Sympatia Francuzów do Marokańczyków czy Tunezyjczyków jest większa
niż do Algierczyków. Nie spodziewam się starć kulturowych, zresztą to nie jest domeną Francuzów, aby być agresywnym wobec innych państw. Oczywiście jak wszędzie zdarzają się wyjątki, ale to marginalne przykłady. Wiadomo, jak wygląda rywalizacja Olympique Marsylia z PSG. 

SPORT

Henryk Kasperczak o reprezentacji Maroka

Ile procent szans ma Maroko w dzisiejszym półfinale z Francją?

Większość stawia na Francuzów, którzy pokazują się z dobrej strony. Są mistrzami świata i zanosi się, że tego tytułu będą bronić, bo grają dobrze i strzelają sporo bramek. Natomiast jeżeli chodzi o Maroko, to oczywiście sprawiło dużą niespodziankę, bo wyeliminowało Belgię, Hiszpanię i Portugalię. To niesamowite wyniki! Do tego jest to zespół, który stracił najmniej bramek, a przy tym sporo ich strzelił. To drużyna solidna, składająca się z zawodników grających w dobrych klubach, świetnie broniąca i równie świetnie atakująca. Jak daleko zajdzie? Na pewno z Francją nie stoi na straconej pozycji. Jeżeli zagra tak jak w poprzednich spotkaniach, to znowu może doprowadzić do karnych. Trudno przewiedzieć, jak się ten mecz potoczy.

W czym tkwi siła marokańskiej piłki?

Pracują jak w innych afrykańskich państwach, a myślę tutaj o czarnej Afryce. Zresztą może pracują jeszcze więcej, bo tworzą świetne ośrodki i akademie. Jest tam napływ kadry trenerskiej. Podam może przykład Francji, jak to tam wygląda, bo wiele klubów angażuje się w to, żeby pracować i szkolić w czarnej Afryce. Dlaczego? Bo są tam wielkie talenty, którym trzeba stworzyć warunki do pracy i treningu, by później mogli wyjechać do Francji, żeby tam – już jako pełnoletni zawodnicy – mogli kontynuować kariery. Kluby angażują się więc finansowo, bo zawsze takie szkolenie jest dużo tańsze niż kupowanie piłkarzy za miliony, z których nie wszyscy zdają egzamin. Zresztą na mundialu w Katarze widać, a oglądam wszystkie mecze, jak niesamowite postępy zrobiły afrykańskie reprezentacje, choć trzeba przyznać, że Azjaci również sobie radzili. Grają coraz lepiej i gonią tych najlepszych, w tym Maroko. Teoretycznie słabsi doganiają mocniejszych.

Jak na tym tle ocenić występ naszej reprezentacji?

Słabo. Widzieliśmy drużynę, która się męczy i nie gra w takim stylu jak inni, prezentujący nowoczesny futbol. Daleko nam do tego. Mamy przebłyski, ale nie mamy drużyny, która byłaby groźna dla najlepszych. Teoretycznie to co zakładano, czyli wygrana z Arabią Saudyjską i nieprzegranie z Meksykiem, żeby był awans do 1/8 finału, zostało osiągnięte, ale tak nie można myśleć! Jeśli chodzi o ambicje, to bierzmy przykładz Marokańczyków i z naszej drużyny z 1974 roku. My graliśmy tak, żeby wygrywać, żeby strzelić bramkę więcej niż przeciwnik, a pokazywaliśmy wtedy futbol nowoczesny, oparty na technice, szybkości, bo mieliśmy zawodników. To, co teraz zaprezentowaliśmy, było dla mnie nie do przyjęcia.

Dlaczego w takim razie tak to u nas wygląda?

Musi być w tym wszystkim myśl przewodnia, a my co mecz zmieniamy skład, ustawienie. Nie mamy obranego systemu, jak i co chcemy grać. Nie wiadomo o co chodzi. Nie potrafimy stworzyć ani ataku pozycyjnego, ani kombinacji ofensywnej. Przeprowadzamy przypadkowe akcje, a jedynego strzelca zostawiamy daleko w przodzie. Nie ma w tym sensu, jest wiele negatywnych rzeczy. Z tymi teoretycznie silniejszymi graliśmy lepiej, ale co z tego, skoro przegraliśmy. Obraz jest nędzny i niedobry dla naszej reprezentacji.

Waldemar Matysik o występie reprezentacji Polski na mundialu w Katarze

W meczu z Francją Polacy zagrali wreszcie do przodu, nie trzymali się kurczowo swojego pola karnego. Mimo ogromnej ambicji i tak dość wyraźnie przegraliśmy z ekipą mistrzów świata. Nie było nas stać na więcej?

Francja była za mocna, za dobra, zbyt doświadczona. W I połowie, podobnie jak w 1986 roku w Guadalajarze w meczu z Brazylią, graliśmy odważnie i mieliśmy swoje sytuacje. 36 lat temu mieliśmy poprzeczkę i kilka fajnych akcji, teraz znakomitą szansę zmarnował Piotrek Zieliński. Po prostu mu nie weszło. Szkoda tego strzału i dobitki. Jestem przekonany, że gdybyśmy wyszli na prowadzenie, mecz inaczej by się potoczył.

Na usta ciśnie się pytanie, dlaczego w fazie grupowej, graliśmy tak defensywnie? Chociażby w spotkaniach z Meksykiem i Argentyną, których musieliśmy się wstydzić przed całym światem.

Ja już to powiedziałem po Lidze Narodów, że tak nie można grać. Spójrzmy na Australię, jak ona wysoko grała pressingiem. Niech Czesław Michniewicz wreszcie nauczy naszych chłopaków wysokiego pressingu, bo nie można grać tak nisko. Jeden, drugi gol i po meczu. Mamy znakomitych piłkarzy, którzy grają we Włoszech, Anglii, Hiszpanii, Niemczech czy we Francji. Oni wiedzą doskonale, jak gra się ofensywnie. Ale trzeba ich przygotować taktycznie do takiej gry. Tego nie było. Niech nasi trenerzy jadą na staże zagraniczne, niech oglądają nowoczesny pressing.

Myśli pan, że można przekonać naszych piłkarzy i trenerów do nowoczesnego futbolu?

Trzeba i należy ich przekonać do tego. Zbyszek Boniek zawsze mówił mi, zagraj piłkę prostopadłą do przodu, a nie na bok. To jest bardziej bezpieczne, nie grozi kontratakiem rywali. Do tego trzeba grać z przodu 2-3 napastnikami. No i ten pressing, obecnie najważniejsza rzecz w piłce. Wszyscy muszą się go nauczyć.

Rozumiem, że szykuje się nam zmiana pokoleniowa w kadrze. Czy jest ona konieczna już teraz?

A ja mam pytanie – dlaczego nie grał Szymon Żurkowski? On jest szybki, zadziorny, bardzo dobry w odbiorze. W tej reprezentacji jest za dużo starszych, wypalonych już zawodników. Przed nami mistrzostwa Europy w Niemczech i chciałbym tu widzieć polską reprezentację grającą radosną, ofensywną piłkę. Tego oczekuję. Czekamy w Niemczech na nową drużynę, w której nie zabraknie młodych chłopaków grających nowocześnie, z pasją i do przodu. Ale do tego trzeba odpowiedniego trenera.

SUPER EXPRESS

Joachim Marx o Marokańczykach

Kibice Maroka trochę przesadzili po zwycięstwach swoich piłkarzy…

Nie trochę, ale mocno przesadzili. Po zwycięstwie z Portugalią na Polach Elizejskich porządku pilnowało 1,5 tys. policjantów, a mimo to doszło do rozrób i zatrzymano ze 120 osób, z czego 98 było pochodzenia marokańskiego. Byli też Francuzi świętujący zwycięstwo z Anglią. Rannych zostało 40 policjantów. W Lens też doszło do rozrób, bo mieszka tu wielu Marokańczyków, którzy w przeszłości zastąpili Polaków pracujących w kopalniach. Wniektórych miastach wolą dmuchać na zimne i w Nantes nie wyjadą wieczorem autobusy itramwaje, na które ludzie skakali po ostatnich meczach Maroka, ale i Francji. Mają one napęd na gaz i uszkodzenie jakiejś rury znajdującej się po dachem mogłoby doprowadzić do tragedii.

Jak pan ocenia to, czego dokonało Maroko na mundialu?

Trudno było się spodziewać takiego wyniku, tym bardziej że niedawno zmienili selekcjonera. Walid Regragui dogadał się z piłkarzami, którzy urodzili się we Francji, bo tylko czterech z kadry urodziło się w Maroku. Zrobił drużynę z piłkarzy grających w dobrych klubach Europy, a tylko tacy mogą mu pomóc. Reprezentantów Francji zna nie gorzej niż swoich piłkarzy.

Alain Boghossian o reprezentacji Francji

Jak pan ocenia reprezentację Maroka przed starciem z Francją?

Świetnie gra jako drużyna. Znakomicie broni i nie mam na myśli tylko defensorów, ale sposób, w jaki czyni to cały marokański zespół. Wzajemne asekurowanie, gra przed własnym polem karnym. Oni uczynili z tego sztukę. Do tego widać w kadrze Maroka wielką determinację, wolę walki.

Lider francuskiej kadry Mbappe mówi, że wygranie mistrzostwa świata to jego obsesja.

On, podobnie jak spora część tego zespołu oraz trener Deschamps, doskonale zna smak triumfu na mistrzostwach świata. To jest coś niesamowitego. Didier dokonał tego jako zawodnik oraz jako trener. Jeżeli obroni tytuł, będzie wspominany jako najlepszy trener w historii, a przecież jego poprzednicy także wiele osiągnęli.

Czy francuskie indywidualności mogą pociągnąć Francję do finału?

Owszem, ale tylko wtedy, kiedy cała drużyna zagra z optymalną koncentracją. Tak jak miało to miejsce w spotkaniu z Anglią, w którym przesądziły geniusz Giroud oraz odrobina szczęścia. Myślę, że wyeliminowanie tak mocnego rywala dodatkowo wzmocni mentalnie nasz zespół, przekona piłkarzy, że są bardzo mocni i stać ich na zdobycie tego trofeum.

Jak będzie wyglądał mecz z Marokiem?

Rywale skupią się na tym, co potrafią najbardziej, czyli skutecznej defensywie. Myślę, że nasz zespół będzie próbował uderzać zza pola karnego, bo Marokańczycy dobrze bronią we własnej szesnastce. Musimy także uważać na ich kontry, bo w tym elemencie potrafią być zabójczy. Wszyscy wiemy, na co i na jakie rajdy stać Hakimiego. Ważne, aby nasi środkowi pomocnicy zdominowali ich formację i narzucili nasz styl gry.

FAKT

Marek Papszun o potencjalnej ofercie pracy w reprezentacji Polski

Jako były nauczyciel jaką ocenę wystawiłby pan reprezentacji Polski za Katar? Dwóję, mocną trójkę, czy naciąganą czwórkę?

Myślę, że trzy z plusem.

Czesław Michniewicz powinien dalej prowadzić kadrę?

To pytanie nie do mnie. W ogóle tego nie analizowałem. Niech o tym zdecydują władze PZPN. Ja nie czuję się władny, by się w tej kwestii wypowiadać.

Gdyby jednak prezes Cezary Kulesza zdecydował, że nie przedłuży wygasającej z końcem grudnia umowy z obecnym selekcjonerem, to ma pan już odprasowany i przygotowany garnitur na ewentualne spotkanie z szefem z PZPN?

Jesteśmy na zgrupowaniu w Holandii i mam na sobie dres Rakowa. Przygotowuję zespół do drugiej części rozgrywek ekstraklasy i naprawdę tylko o tym myślę i na tym się koncentruję. Nie czekam z wypiekami na twarzy na telefon od prezesa Kuleszy, bo dziś pracuję w Rakowie. Naprawdę dobrze życzę i reprezentacji, i trenerowi Michniewiczowi, i chciałbym, żeby prowadził kadrę jak najdłużej, bo to będzie oznaczało, że reprezentacja odnosi sukcesy.

Kolejny wywiad z Henrykiem Kasperczakiem

Jak pan ocenia Francję w tym mundialu? Doszła już do najlepszej czwórki.

Francuzi są na dobrej drodze do finału. W tej chwili wszystko im się dobrze układa, mogą nawet obronić tytuł mistrzów świata. To jest ich cel.

Jest pan zaskoczony tym, że Maroko doszło aż do półfinału?

Nigdy nie jest łatwo i jestem mile zaskoczony. Marokańczycy zrobili wielkie postępy, tak jak inne zespoły arabskie, afrykańskie. Przy klubach powstawały akademie i dzięki państwu stworzyły się warunki ku temu, żeby iść do przodu. Państwo dużo pomaga. Bez finansów nie dałoby się nic zrobić. Królowi też zależy, żeby piłka stała na jak najwyższym poziomie. I są dotacje.

I jest efekt.

Zawodnicy grają w świetnych europejskich klubach. Ten zespół stworzono solidną pracą. Marokańczycy postawili na szkolenie młodzieży, stworzyli cały system. To jest najtańsze i najlepsze. Pomagają im Francuzi, przekazują wiedzę, szkolą trenerów w akademiach, a w zamian mają pierwszeństwo zakupu i zawierania umów z najbardziej utalentowanymi piłkarzami. Później dalej ich szkolą, ale już u siebie w klubach.

Jak pan widzi szanse Francji i Maroka w bezpośrednim starciu?

Jeżeli bierzemy pod uwagę grę ofensywną, to lepsza jest Francja. Strzela zdecydowanie więcej bramek. Natomiast jeśli chodzi o defensywę, to najlepsi są Marokańczycy. Jeśli wytrzymają napięcie, bo to jest przecież ich pierwszy półfinał, jeśli będą na to odporni i zagrają jak z innymi zespołami, przykładem może być Portugalia, to może być niespodzianka. Ale moim faworytem jest zespół francuski.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

1 liga

Lechia ogrywa Polonię. Jeszcze chwilka i przywitamy ją w Ekstraklasie

Paweł Paczul
0
Lechia ogrywa Polonię. Jeszcze chwilka i przywitamy ją w Ekstraklasie

Komentarze

3 komentarze

Loading...