Reklama

Dagestan – kaukaska wylęgarnia wojowników MMA

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

10 grudnia 2022, 14:31 • 10 min czytania 5 komentarzy

Dagestan to jedna z najbiedniejszych republik wchodzących w skład Federacji Rosyjskiej. Bezrobocie wynosi około 15%, kwitnie szara strefa, a korupcja przeżarła cały system niczym rdza karoserię trzydziestoletniej Łady Samary. W dodatku aktywnie działają tam islamskie bojówki terrorystyczne, które często kuszą młodych chłopców wstąpieniem w ich szeregi. Największą szansą na wyjazd z rodzinnych stron jest zaciągnięcie się do armii. Czyli wzięcie udziału w wojnie rosyjsko-ukraińskiej oraz prawdopodobny powrót do domu jako kaleka. Albo trup. Aha – są jeszcze zapasy. Sport, dzięki któremu Dagestan został prawdziwą kopalnią talentów MMA. Ku uciesze UFC, która chętnie korzysta z zawodników pochodzących z tego regionu świata.

Dagestan – kaukaska wylęgarnia wojowników MMA

BECZKA PROCHU

Dagestan to jedna z rosyjskich republik, licząca nieco ponad trzy miliony mieszkańców. Gdybyśmy mieli określić ją w dwóch słowach, napisalibyśmy – typowy Kaukaz. Ludność stanowi mieszankę etniczno-wyznaniową o takim natężeniu, że okolica to istna beczka prochu, w której nietrudno o konflikt. W końcu zamieszkuje ją aż osiemdziesiąt jeden narodowości, na czele z Awarami, Dargijczykami, Kumykami czy Lezginami. Pod względem etnicznym Dagestan to najbardziej zróżnicowany obszar Rosji.

Republika wchodzi w skład Federacji Rosyjskiej, lecz sami Rosjanie stanowią w niej około 3,2 % populacji. Ostatnie dwieście lat jej historii to ciągłe pasmo większych lub mniejszych napięć. W celu utrzymania porządku w tym górzystym regionie, Rosja stworzyła tam sieć twierdz. W czasach Związku Radzieckiego ten niespokojny teren ominęła fala industrializacji. Bo i po co inwestować w rozwój obszaru, w którym co rusz trzeba gasić pożary wybuchające na tle etnicznym?

Ostatnim głośnym konfliktem była wojna z 1999 roku, podczas której nieuznawana przez międzynarodową społeczność Czeczeńska Republika Iczkerii dokonała inwazji na Dagestan. Wojna trwała niecałe dwa miesiące, lecz była jedną z głównych przyczyn wybuchu drugiej wojny czeczeńskiej – konfliktu, w który Rosja uwikłała się na długich dziesięć lat.

Reklama

Ale zakończenie wojny w Czeczenii bynajmniej nie uspokoiło sytuacji w Dagestanie. W republice cały czas aktywne są islamskie bojówki, które w krwawy sposób rozstrzygają spory zaistniałe wewnątrz jednej religii. Musicie bowiem wiedzieć, że większość wyznawców islamu w Dagestanie to sunnici, ale znajdziemy też szyitów, wspólnoty sufickie czy też salafitów. Ci ostatni często są prześladowani przez rosyjskie władze, co tylko eskaluje i tak już skomplikowaną sytuację społeczno-polityczną. Do 2017 roku na terenie Dagestanu funkcjonował Emirat Kaukaski – państwo, któremu w swoich założeniach najbliżej było do ISIS. Według danych rosyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, tylko w 2013 roku spośród 399 ataków terrorystycznych zarejestrowanych w regionie Północnego Kaukazu, 242 miało miejsce w Dagestanie.

Mieszkańcy Dagestanu nie mają wielkich perspektyw życiowych. Wprawdzie republika posiada bogate złoża ropy naftowej, a spora część gospodarki opiera się na przemyśle metalurgicznym, lecz czarne złoto i fabryki nie czynią z Dagestańczyków bogaczy. Kasa idzie do państwa i nielicznych, dobrze sytuowanych ludzi. Machina systemu jest w całości przeżarta korupcją, przez co kwitnie szara strefa. Trudno w nią nie uciec, skoro średnia pensja w sektorze publicznym wynosi w Dagestanie 410 dolarów miesięcznie. Według statystyki z października 2021 roku, spośród 81 rosyjskich obwodów, niższe średnie płace odnotowano tylko w Czeczenii.

Lecz tam w porównaniu do Dagestanu panuje względny spokój, gdyż Ramzan Kadyrow otrzymuje z Kremla gigantyczne środki na to, by utrzymać swoją pozycję w regionie. Co w tym wszystkim szalenie istotne, Kadyrow jest zwolennikiem sufickiego islamu. Z salafitami rozprawia się nierzadko w krwawy sposób – zresztą praktykowanie tego odłamu religii islamskiej jest w Czeczenii zakazane. Władze rosyjskie musiały obrać stronę w sporze pomiędzy oboma dogmatami. Skoro Putin poparł familię Kadyrowów i utrzymuje ją przy władzy, to odbyło się to kosztem ich rywali – również na tle religijnym.

RAMZAN KADYROW. CZŁOWIEK, KTÓREGO BOI SIĘ NAWET PUTIN

Podsumowując, mówimy o miejscu w którym nie brakuje islamskich bojowników. Które pod względem gospodarczym znajduje się na szarym końcu rosyjskich republik. Gdzie stopa bezrobocia oscyluje w okolicach piętnastu procent. Takie miejsce – delikatnie rzecz ujmując – nie oferuje najlepszych perspektyw do życia. Najbardziej prawdopodobne z nich to wegetacja z dnia na dzień w biedzie albo ucieczka do lasu, by prowadzić swój dżihad przeciwko władzy. Wszak ekstremalne hasła i rozwiązania padają w Dagestanie na podatny grunt młodych i gniewnych ludzi. Wielu z nich już w wieku kilkunastu lat decyduje się na walkę w imię fanatycznych idei.

Reklama

Mieszkańcy Dagestanu posiadają też kuszącą opcję dorobienia sobie poza granicami kraju. Mianowicie idą w kamasze. W końcu według informacji portalu vot-tak.tv, podstawowy żołd miesięczny dla żołnierza skoszarowanego na terenie kraju wynosi 1380 złotych (ok. 310 dolarów). Ale żołnierz kontraktowy, który został wysłany na teren Ukrainy, za każdy dzień wykonywania zadań bojowych otrzymuje 53 dolary oraz dwie dzienne stawki żołdu. To pozwala dobić nawet do miesięcznej wypłaty przekraczającej 1500 dolarów. Abstrahując od tego, że rosyjska armia ma coraz większy kłopot z regulowaniem wypłat, to i tak kasa o której większość mieszkańców Dagestanu może pomarzyć.

Rzecz jasna to nie tak, że wszyscy dagestańscy mężczyźni garną się do wojska. Wielu z nich jedzie na wojnę źle zaopatrzonych, a efekt widzimy w statystykach. Zaraz po żołnierzach zaciągniętych z graniczącej z Mongolią Buriacji, ci z Dagestanu posiadają największy współczynnik strat w stosunku do liczby mieszkańców. Kiedy Władimir Putin we wrześniu ogłosił mobilizację, największe protesty przeciw tej decyzji miały miejsce właśnie w Kaukazie. W Dagestanie skala manifestacji była na tyle duża, że interweniować musiały oddziały… Ramzana Kadyrowa. Czyli człowieka, który chociaż jest wierny Putinowi, to publicznie skrytykował mobilizację. Ale żandarm Kaukazu – jak jest przezywany – musiał użyć siły w sąsiedniej republice, by fala protestów nie przerodziła się w bardziej krwawy konflikt.

DUMA DAGESTANU – ZAPASY

Dagestańscy chłopcy posiadają też drugą opcję, by zwiedzić świat i zarobić nieco grosza. Ale nie muszą przy tym uczestniczyć w zbrojnej agresji na obcy kraj. To zapasy – sport, który uratował życie niejednemu mieszkańcowi Dagestanu. I nie chodzi o walkę z niedźwiedziami w górach Kaukazu.

Dagestańczycy twierdzą, że urodzili się wojownikami. Jednak brak perspektyw powoduje, że wielu z nich decyduje się na walkę w imię dżihadu, w szeregach islamskich bojówek. Młodzi chłopcy decydują się na taki krok, gdyż to dumni ludzie, pragnący dokonać wielkich rzeczy. Takich, po których mogliby zostać zapamiętani. W naszych kategoriach rozumowania to brzmi abstrakcyjnie, lecz wśród tamtejszej ludności śmierć w imię wiary czy idei jest jedną z dróg do pozostawienia po sobie godnej spuścizny.

Zapasy udowadniają, że można inaczej. Że można być wielkim wojownikiem, który z dumą nosi swoje przesłanie. Ale nie zabija przy tym niewinnych ludzi w zamachach terrorystycznych. Kultura Dagestanu idealizuje silnych i sprawnych mężczyzn, stąd zapasy, które rozpowszechniły się w czasach Związku Radzieckiego, trafiły tu na podatny grunt. Zwłaszcza, że sami Dagestańczycy mieli do czynienia z pochodnymi tego sportu jeszcze przed czasami ZSRR. W końcu mowa o górzystych terenach zamieszkiwanych przez wiele plemion. Od setek lat te plemiona koegzystowały ze sobą na stosunkowo niewielkiej przestrzeni. Nieraz krwawo rozstrzygały swoje konflikty. Ale wielokrotnie rozwiązywano pomniejsze spory właśnie za pomocą wzajemnych przepychanek.

Równie ważnym aspektem jest to, że mówimy sporcie, który jest tani w uprawianiu. Zawodnik musi posiadać tylko strój oraz buty. Treningi często odbywają się w obskurnych salach gimnastycznych, ale na potrzeby ćwiczeń można dostosować właściwie każde pomieszczenie. Młodym adeptom zapasów zdarza się trenować w domach kultury czy też w salach kinowych.

Zapasy w Dagestanie to sport masowy – podobnie jak boks na Kubie, do którego możemy znaleźć wiele analogii. To sztuka walki, uprawiana w biednym regionie oraz zakorzeniona w kulturze tamtejszego społeczeństwa. To wszystko powoduje, że podobnie jak Rajska Wyspa co rusz dostarcza światu nowych, znakomitych pięściarzy, tak i Dagestan produkuje kolejnych zapaśników, mistrzów sambo, a w dalszej kolejności – wojowników mieszanych sztuk walki. Talentów tam nie brakuje. Wszak większość chłopców ma pierwszy kontakt z tym sportem już w wieku pięciu-sześciu lat. Na każdym kroku można też spotkać znakomitych trenerów. W tym przypadku mamy kolejną analogię do kubańskiego boksu – byli wielcy mistrzowie często zostają przy swoim sporcie jako mentorzy przyszłych pokoleń czempionów.

KUBA – RAJSKA WYSPA OLIMPIJSKIEGO BOKSU

Efekt? Podczas ostatnich letnich igrzysk olimpijskich w Tokio, zawodnicy reprezentujący Rosyjski Komitet Olimpijski wywalczyli w zapasach osiem medali. Trzy z nich to zasługa zapaśników z Dagestanu – wszystkie w stylu wolnym. Zawur Ugujew zdobył złoto w kat. 57 kg, Abdułraszyd Sadułajew złoto w kat. 97 kg, a Gadżymurad Raszydow brąz w kat. 65 kg. Dodajmy do tego zawodników z Dagestanu, którzy reprezentowali inne kraje. Takich jak Magomiedchabib Kadimagomiedow, który zdobył srebrny medal w kategorii do 74 kilogramów jako reprezentant Białorusi.

WYROBIONA MARKA W UFC

Upadek Związku Radzieckiego spowodował eskalację konfliktów w rejonie Kaukazu. Rosja od początku była państwem skorumpowanym i nie radzącym sobie z problemami pozostałymi po ZSRR. Fatalna sytuacja w kraju źle wpływała również na ubogi Dagestan. Ale z drugiej strony, przed tamtejszymi zawodnikami otworzyła się nowa perspektywa zarobku i sławy. Sport przestał być amatorski. Wyjazdy poza granice kraju, by tam toczyć walki za wielkie pieniądze, nie były już marzeniem ściętej głowy.

Ta perspektywa nazywała się MMA.

Mieszane sztuki walki na przestrzeni ostatnich lat zyskały ogromną popularność na całym świecie. W Japonii na przełomie wieków rozkwitła organizacja PRIDE, a wcześniej triumfy święciła RINGS. Jej największymi gwiazdami byli Fiodor Jemieljanienko oraz Volk Han. Czy też, jak kto woli, Magomedchan Gamzatchanow, pochodzący rzecz jasna z Dagestanu.

Na zachodzie rosły w siłę Bellator i Strikeforce. W Polsce rynek zdominowała KSW. Ale na głównego gracza i hegemona branży wyrosła UFC. I to tam zawodnicy z Dagestanu stworzyli chyba najliczniejszą kolonię (oczywiście poza rosyjskimi organizacjami). Obecnie w organizacji Dany White’a walczy lub walczyło ponad dwudziestu sportowców z Dagestanu. Najlepszy z nich obecnie jest Isłam Machaczew, który podczas gali UFC 280 (na której walczył też Mateusz Gamrot) zdobył pas mistrza wagi lekkiej. Drugim jest bez wątpienia Magomed Ankalajew, czyli dzisiejszy rywal Jana Błachowicza. Wprawdzie rozpoczął swoją przygodę z UFC od niespodziewanej porażki, kiedy jego rywalem był Paul Craig. Ankalajew obijał Szkota przez trzy rundy, lecz pod koniec walki dał się zaskoczyć w parterze i został zmuszony do poddania. Od tego momentu – czyli marca 2018 roku – Dagestańczyk nie zaznał goryczy porażki, pokonując dziewięciu kolejnych rywali.

Jednak takiego przekonania do dagestańskich wojowników nie byłoby, gdyby nie postać kluczowa w całej układance. Chabib Abdułmanapowicz Nurmagomiedow – absolutny GOAT federacji UFC. Gość, który od najmłodszych lat uprawiał zapasy, judo i sambo – te dwie ostatnie sztuki walki trenował pod okiem ojca, Abdulmanapa. Zresztą śmierć Abdulmanapa w 2020 roku była główną przyczyną tego, że niedługo później Orzeł z Machaczkały zawiesił rękawice na kołku. Jednak w UFC walczył aż od 2012 roku. Pokonywał w tym czasie największe nazwiska, jak Rafael dos Anjos, Dustin Poirier czy oczywiście Conor McGregor.

To Chabib wyrobił tamtejszym zawodnikom renomę, dzięki której wielu z nich miało łatwiejszą drogę do tego, by zaistnieć w organizacji na dłużej. W oktagonach amerykańskiej organizacji znakomicie odnalazło się również kilku członków rodziny Chabiba. Od 2019 roku w federacji White’a walczy Abubakar, brat Orła. Natomiast sam Chabib ostatnio był widoczny w narożniku wspomnianego już Machaczewa, który jest jego kuzynem.

Kolejny kuzyn Nurmagomiedowa, Said, stoczył dla UFC sześć pojedynków, z czego wygrywał pięć razy. W tej samej wadze, czyli koguciej, występuje również Umar Nurmagomiedow. Żeby było jeszcze ciekawej, młodszy brat Umara – Usman – jest obecnym mistrzem Bellatora w wadze lekkiej… i być może dlatego nigdy nie zadebiutuje w UFC. Gdyby miał przejść do największej organizacji MMA na świecie, zapewne musiałby stawić czoła Machoaczewowi, co groziłoby rozłamem w rodzinie.

A przecież zawodnicy z Dagestanu – chociaż mniej lub bardziej związani z familią Nurmagomiedowów – nie są wyłącznie jej członkami. Magomed Ankalajew trenuje w Xtreme Couture. Oczywiście pupil Ramzana Kadyrowa może liczyć na wsparcie Chabiba i jego rodziny, lecz nie łączą ich więzy krwi. Do tego możemy wymienić Askara Askarowa z wagi muszej, Zabita Magomiedszaripowa z piórkowej, czy też Rustama Chabiłowa, obecnie startującego w wadze półśredniej. A przecież – poza Chabibem – nie wymieniliśmy nawet zawodników, którzy już nie występują w UFC.

UFC A SPRAWA ROSYJSKA, CZYLI BRUDNE ZWIĄZKI GWIAZD MMA Z KADYROWEM I PUTINEM

Biorąc pod uwagę skalę umiejętności zawodników z Dagestanu, to aż niebywałe że jak na razie ta republika doczekała się zaledwie dwóch reprezentantów, którzy zdobyli mistrzowskie pasy UFC. Z czego ten drugi, Isłam Machaczew, dokonał tego niedawno, podczas gali UFC 280. Pod tym względem Dagestan znajduje się na równi z Polską. W naszych barwach tytuły zdobywali Jan Błachowicz oraz Joanna Jędrzejczyk. Porównując populacje Polski i Dagestanu, to my moglibyśmy złapać się za głowy, jak to możliwe, że uboga rosyjska republika z liczbą mieszkańców dwunastokrotnie mniejszą od naszej, wydała na świat tyle samo czempionów UFC? Ale Dagestańczycy zapewne spoglądają na tę kwestię inaczej. Dziwią się, jakim cudem, wydając w ciągu ostatniej dekady tylu znakomitych wojowników, zaledwie dwóm udało się wywalczyć tytuł. Dziś z pewnością będą chcieli przegonić Polskę w tej statystyce.

SZYMON SZCZEPANIK

Fot. Newspix

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Klopp: Jeśli będziemy grać tak dalej, nie mamy szans na mistrzostwo

Bartosz Lodko
0
Klopp: Jeśli będziemy grać tak dalej, nie mamy szans na mistrzostwo
1 liga

Concordia Elbląg odpowiada na zarzuty dot. match-fixingu

Bartosz Lodko
3
Concordia Elbląg odpowiada na zarzuty dot. match-fixingu
Francja

Radosław Majecki się rozkręca. Trzeci mecz z rzędu na zero z tyłu

Bartosz Lodko
0
Radosław Majecki się rozkręca. Trzeci mecz z rzędu na zero z tyłu

Inne sporty

MMA

Od krwawego sportu do Conora. Najważniejsze momenty w historii UFC

Szymon Szczepanik
2
Od krwawego sportu do Conora. Najważniejsze momenty w historii UFC
MMA

Nie lubię Donalda Trumpa. O brudnych związkach Republikanów ze światem sportu

Bartek Wylęgała
51
Nie lubię Donalda Trumpa. O brudnych związkach Republikanów ze światem sportu

Komentarze

5 komentarzy

Loading...