Reklama

PRASA. Kamiński: Taka już jest nasza strategia. Musimy ją realizować

redakcja

Autor:redakcja

25 listopada 2022, 08:49 • 11 min czytania 8 komentarzy

W piątkowej prasie dominuje reprezentacja Polski i zbliżający się mecz z Arabią Saudyjską. Są rozmowy z Jakubem Kamińskim, Władysławem Żmudą czy Mateuszem Łajczakiem, który był analitykiem w kadrze Jerzego Brzęczka. 

PRASA. Kamiński: Taka już jest nasza strategia. Musimy ją realizować

PRZEGLĄD SPORTOWY

Jakub Kamiński opowiada o debiucie na mistrzostwach świata

Jak pan spał po meczu z Meksykiem?

Późno zasnąłem, ale spałem dobrze. Spełniłem swoje marzenie. Przecież ja nie spodziewałem się nawet tego, że trener weźmie mnie do tej 26-osobowej kadry, a co dopiero, że zagram w pierwszym składzie!

Z Meksykiem też pan wyszedł w pierwszym składzie. Po tym meczu również może pan o sobie powiedzieć: dałem radę?

Reklama

Wiedziałem, na czym będzie polegała moja rola w tym spotkaniu. Podobnie gram w klubie, praca w defensywie jest u nas bardzo istotna, trener docenia, jak radzę sobie w obronie. Byłem dobrze przygotowany. Długo analizowałem Jesusa Gallardo, na którego grałem, miałem świadomość, że w ofensywie jest bardzo dobry, szybki, że muszę go przypilnować, bo lubi wbiegać za plecy. We wtorek w pewnym stopniu go wyłączyłem. W innych meczach meksykański obrońca się wyróżniał, w spotkaniu z nami nic wielkiego nie zrobił. Ale może pilnowanie go sprawiło, że sam z przodu też zbyt wiele nie zrobiłem. Ludzie mogą szydzić po tym meczu, że jestem defensywnym skrzydłowym, ale takie miałem zadania. Potrafię wiele zdziałać w ofensywie, pokazałem to choćby w meczu z Borussią Dortmund. Tym bardziej szkoda, że we wtorek nie było mnie więcej z przodu, ale ja się cieszę, że zagrałem całe spotkanie, że mamy jeden punkt. Początek nie jest zły, teraz musimy zrobić wszystko, by wygrać z Arabią.

Defensywny skrzydłowy – brzmi prześmiewczo.

Taka była moja rola w tym spotkaniu. Mieliśmy się nisko cofać, bo ich boczni obrońcy wychodzili bardzo wysoko. Gdybym ja czy Nicola Zalewski za nimi nie poszedł, mieliby więcej sytuacji, swobodę w kreowaniu akcji. A jednak byli wyłączeni. Wszyscy wiemy, że trener Michniewicz jest bardzo dobrym taktykiem, lubi defensywne ustawienie. Jest w tym mądry. Gdy jego drużyna jest zdyscyplinowana, potrafi osiągać niesamowite wyniki. Pokazał to z kadrą U 21 czy z Legią w europejskich pucharach. We wtorek było podobnie. Meksyk nie stworzył sobie stuprocentowej sytuacji. My tę jedną mieliśmy, nie wykorzystaliśmy. Taka jest piłka.

Na ile ważny pana zdaniem jest styl? Po meczu z Meksykiem trwa ogromny lament nad sposobem waszej gry, która całkowicie zabija ofensywę.

Przyjęliśmy strategię trenera. On decyduje, wybiera taktykę, skład, my mamy to realizować. Gdy ktoś się wyłamie, nie będziemy drużyną. We wtorek oddaliśmy całe serducha, to było widać. Zgadzam się, że w ofensywie zabrakło nam siły rażenia, która w tym zespole jest. Przy tak ciężkiej pracy w defensywie czasami trudno nam zdziałać coś z przodu. Ale taka już jest nasza strategia. Musimy ją przyjąć i realizować, bo jeśli ktoś się wyłamie, zaszkodzi wszystkim. W pojedynkę meczu się nie wygra.

Czy to był plan na ten mecz, czy taki styl ma już nasza reprezentacja i to samo zobaczymy w sobotę?

Reklama

Spotkanie z Arabią musimy wygrać, dlatego trzeba wyjść ofensywniej, odważniej. Każdy z nas ten pierwszy mecz już przeżył, widział, jaka jest otoczka. Stres będzie więc mniejszy, liczę, że wyjdziemy na Saudyjczyków i pokażemy najlepszą piłkę, na jaką nas stać.

Władysław Żmuda o słabym meczu z Meksykiem

Ani mi w głowie pouczać dzisiejszych reprezentantów, tym bardziej że jestem wielkim kibicem Biało-Czerwonych. Po meczu z Meksykiem mam jednak pewne uwagi do gry naszego zespołu. Ona była zbyt prosta i schematyczna. Oddaliśmy piłkę rywalom, mimo że w pomocy przynajmniej w teorii mamy zawodników, którzy są w stanie ją przejąć i ciekawie rozegrać. Byłem rozczarowany, że pomocnicy nie pokazywali się do gry tak, jak by mogli. (…) Plan na mecz to jedna kwestia, ale Zieliński na pewno jest w stanie dołożyć coś bardzo cennego od siebie tak, jak w pamiętnym barażu ze Szwecją (2:0). Jeżeli druga linia nie weźmie na siebie ciężaru gry, nie nada akcjom odpowiedniego rytmu, to całość będzie działać tak, jak w meczu z Meksykiem. Pół biedy, jeżeli słabszy dzień ma jeden gracz. Tutaj jednak źle funkcjonowała cała formacja pomocy, to nie mogą być tylko pretensje do gwiazdy Napoli, nawet jeżeli jest graczem o największym potencjale.

Jesteśmy nadal w grze, niczego jeszcze nie zepsuliśmy, nasze szanse wcale nie zmalały. Jednak teraz inaczej patrzymy na Saudyjczyków. Już wiemy, że są bardzo dobrzy i technicznie, i fizycznie. Ten mecz będzie wymagał od naszej drużyny olbrzymiego wysiłku. Trener Czesław Michniewicz ma wyrazisty styl: przede wszystkim chce zabezpieczyć swoją bramkę i zakłada, że przez półtorej godziny uważnej gry może uda się zrobić coś konkretnego w ataku. W meczu z Meksykiem ten pierwszy warunek został spełniony, ale z drugim nie wyszło. Zabrakło siły ofensywnej, dynamiki na bokach. A przecież szybki kontratak przez wiele lat był wizytówką Biało-Czerwonych, myśmy z tego słynęli, na tym polegała nasza wielka gra. Ostatnio w meczach kadry trudno się tego dopatrzyć. (…) Musimy być aktywniejsi, chętniejsi do atakowania większą liczbą piłkarzy, bo to się może opłacić. Nie wyobrażam sobie, że znowu okopiemy się w defensywie i będziemy liczyć, że wyjdzie nam jedna akcja pod bramką rywali. Musimy ruszyć do przodu, więcej kreować. Do odważnych świat należy.

Rozmowa z Mateuszem Łajczakiem o reprezentacji Arabii Saudyjskiej

Czy zaskoczyła pana wygrana i sposób gry Arabii Saudyjskiej w spotkaniu z Argentyną?

Oczywiście samo zwycięstwo Saudyjczyków odbieram jako dużą niespodziankę. Ale sama ich gra i przebieg meczu nie były dla mnie zaskoczeniem. Jeżeli ktoś wcześniej oglądał w akcji drużyny prowadzone przez Herve Renarda: Zambię, Wybrzeże Kości Słoniowej albo Maroko, z którymi osiągał przyzwoite wyniki, właśnie takiego stylu mógł się spodziewać. Arabia Saudyjska bazowała na organizacji defensywnej i szybkich kontratakach. Na jej wtorkowy mecz patrzyłbym też dwojako, bo gdyby Argentyna wykorzystała dwie, trzy sytuacje w pierwszej połowie, myślę, że ekipa Renarda po przerwie już by się nie podniosła. A tak w drugiej połowie Argentyńczycy trochę ustąpili pola, natomiast saudyjski zespół jest takim zespołem, który jeśli tylko zwietrzy cień szansy, od razu stara się to wykorzystać.

Drużyna Renarda z Polską zagra podobnie jak z Argentyną?

Zmiany są nieuniknione, bo Saudyjczykom wypadło dwóch kluczowych piłkarzy. Mowa o Yasserze Al-Shahranim, który pod koniec meczu został staranowany przez własnego bramkarza. To ich najlepszy lewy obrońca i nie mają drugiego zawodnika o takiej jakości. Przypuszczam, że w jego miejsce przesunięty zostanie z prawej strony Saud Abdulhamid, a prawą obronę obsadzi Sultan Al-Ghanam. Drugim piłkarzem, którego będzie brakowało Saudyjczykom, jest Salman Al-Faraj. To naprawdę duża strata, on swoją jakością, klasą przewyższa pozostałych środkowych pomocników. Co prawda już bez niego na boisku Arabia Saudyjska strzeliła dwa gole Argentynie, ale Al Faraj jest dla Renarda jednym z najważniejszych zawodników. Generalnie nie spodziewam się wielkich zmian, bo styl zaprezentowany w starciu z Argentyną to styl Renarda.

Jak powinna zagrać Polska?

Arabia Saudyjska nie lubi przeciwników grających bocznymi sektorami boiska, wykonujących dużo dośrodkowań – z tym elementem gry, obroną w polu karnym i wszelkiego rodzaju kryciem zespół Renarda ma problemy. Wiemy, że mamy przewagę w warunkach fizycznych, dlatego ważne będą stałe fragmenty. Właśnie o nie Saudyjczycy mają największe obawy. A czy my zmienimy nasz styl z tego – powiedzmy – pragmatycznego, jaki pokazaliśmy z Meksykiem? Trudno mi powiedzieć. Myślę, że Arabia Saudyjska będzie próbowała wciągnąć nas na własną połowę, wymusić na nas dłuższe rozgrywanie piłki i czekała na stratę, by natychmiast uruchomić swoich szybkich piłkarzy: Al-Dawsariego, Saleha Al-Shehriego czy Firasa Al-Buraikana. Wydaje mi się, że Renard nie dokona zmian w formacji ofensywnej. Al-Shehri jest w dobrej dyspozycji, z Argentyną na prawej stronie grał nominalny napastnik Al-Buraikan, który lubi atakować z głębi pola. Dobór tych piłkarzy wskazuje, że Renard chce wykorzystać ich szybkość w fazie przejściowej do ataku. Saudyjczycy na pewno analizowali reprezentację Polski i wiedzą, gdzie są nasze deficyty. Jeżeli czasem otwieramy więcej przestrzeni za plecami, mamy problem, by odpowiednio szybko zareagować i wracać. Ale myślę, że Czesław Michniewicz będzie na to przygotowany.

SPORT

Kolejna rozmowa z Jakubem Kamińskim

Jakie wrażenia po debiucie w mistrzostwach świata i meczu z Meksykiem?

Wiedzieliśmy, że rywal lubi grać piłką, będzie nią grał i tak też było. My mieliśmy być blisko siebie, utrzymać się przy piłce i szukać okazji do kontry. Robert Lewandowski dawał nam – skrzydłowym – czas, brał grę na siebie, robiąc nam miejsce, żeby ruszyć do przodu i faktycznie były przestrzenie, bo Meksykanie grali bardzo ofensywnie.

Z perspektywy boiska jak wyglądał niewykorzystany przez Roberta Lewandowskiego rzut karny?

Nie zwracałem dokładnie uwagi, jak uderza, jaki robi nabieg. Wiadomo, to jest fachowiec jakich mało. To duża impreza, mistrzostwa świata i chciał strzelić na nich swoją pierwszą bramkę, ale niestety nie udało mu się. Mamy teraz jeszcze co najmniej dwa mecze i z pewnością uda mu się trafić do siatki przeciwnika.

Pan też miał okazję. Czego zabrakło?

Gdyby piłka była grana do środka, może bym zdążył, a tak obrońca mnie dogonił i wybił piłkę. Co do spotkania, to potrzebowałem czasu, żeby wejść do gry i oswoić się z mundialem. Na pewno łatwo nie było nam na bokach, bo rywal miał częściej piłkę. Realizowaliśmy jednak swoje zadania, robiliśmy to, co było nakreślone i też mieliśmy w tym spotkaniu sytuacje. Rywale mieli świetnych zawodników, jak Lozano, który potrafi zrobić różnicę, ale tych okazji nie mieli wiele. Na dodatek dobrze w bramce prezentował się Wojtek Szczęsny, utrzymując nas w grze.

Co będzie decydujące w naszej sobotniej konfrontacji z Arabią Saudyjską?

Moim zdaniem Argentyna grała, czy też chciała grać, tę swoją małą grę. Nie szukano podań za plecy rywala, a akurat Arabowie zostawiali tam dużo miejsca. Mam nadzieję, że to wykorzystamy i wygramy to spotkanie.

Janusz Białek apeluje o dwóch napastników

Po meczu Polski z Meksykiem jakie przyszły panu refleksje do głowy?

Pierwsza myśl jest taka, że jak się nie chce wygrać meczu, to się go po prostu nie wygrywa. Przez wiele miesięcy mawiano nam, że reprezentacja Polski będzie grała dwoma napastnikami, a jak przyszło do konkretów, to przeszliśmy na wariant z jednym napastnikiem. A przecież Karol Świderski, taki zawodnik z cienia, znakomicie radził sobie jako pomocnik „Lewego”, strzelał ważne bramki. W meczu z Meksykiem Robert pozbawiony był należytego wsparcia, robił co do niego należało, ale całego ciężaru na swoich barkach nie był w stanie udźwignąć.

Zagraliśmy w tym spotkaniu bardzo bojaźliwie, o czym świadczyło chociażby ustawienie, z jednym tylko napastnikiem. Taki sposób gry nie zagwarantuje nam przepustki do fazy pucharowej. Podziela pan mój pogląd?

Myślę dokładnie tak samo. Zabrakło nam siły ognia z przodu. Ileż można orać prześwietlonym na wszelkie możliwe sposoby i dokładnie rozpracowanym Lewandowskim? Ja bym psów na nim nie wieszał za występ przeciwko Meksykowi, bo na boisku nie miał warunków, jakie stwarzali mu koledzy w Bayernie Monachium, a teraz w Barcelonie. W naszej grze w pierwszym meczu była zachwiana równowaga w grze defensywnej i ofensywnej. Meksykanie z bocznych sektorów boiska wykonali pięć razy więcej dośrodkowań niż my, bo nasi skrzydłowi nie istnieli. Nie zauważyłem żadnego prostopadłego podania do Lewandowskiego. Na siłę stosujemy samobójczą taktykę, próbując z Roberta stworzyć rozgrywającego, a on nim nie jest, tylko klasycznym killerem. Pod bramką przeciwnika potrafi zrobić coś z niczego, ale koledzy muszą mu tę piłkę dostarczyć! Na siłę nie zrobimy z niego Messiego, który w najlepszych latach zabierał się z futbolówką na środku boiska, mijał kilku przeciwników i strzelał bramki. Robert to zupełnie inny format piłkarza. Każda minuta spędzona przez „Lewego” poza polem karnym przeciwnika, to czas stracony.

Spodziewa się pan radykalnych zmian w wyjściowej jedenastce Polaków w meczu przeciwko Arabii Saudyjskiej? Czy raczej Czesław Michniewicz pozostanie konserwatystą?

Dalej drążyłbym temat gry dwoma napastnikami. Trener Michniewicz w tym względzie ma ból głowy i oby było to tylko jedyne jego zmartwienie. Ma duży wybór – Piątek, Milik i Świderski. Ponadto musimy grać wyżej i korzystać z Zielińskiego, który w ofensywie jest zawodnikiem bardzo kreatywnym. Jeżeli znowu zagramy „bezpiecznie”, to wszystko pachnie remisem. A on nas oddala od celu, a nie do niego przybliża. Trzecie mecze w grupie wychodzą nam najlepiej, więc niech się martwi Argentyna. Ale to tylko pozory. Przekonywano nas, że nasi piłkarze jadą na mistrzostwa bez presji, to ja się zastanawiam, czy i kiedy ona będzie? I po co był mecz z Chile, skoro z Meksykiem zagraliśmy inaczej? Szkoda byłoby zakończyć udział w turnieju w Katarze na trzech meczach.

FAKT

Kolejna rozmowa z Mateuszem Łajczakiem

Czego możemy oczekiwać w sobotę?

Myślę, że nie zmienią stylu gry. Ale nie wydaje mi się, żeby zagrali z nami, ryzykując tak, jak z Argentyną. Zwłaszcza w pierwszej połowie mieli dużo szczęś c i a przy centymetrowych spalonych, które wyłapali sędziowie. Gdyby po 45 minutach było 3:0 dla Argentyny, o Arabii rozmawialibyśmy dziś w trochę innym kontekście.

Remis ich zadowoli?

Są świadomi tego, że mają już trzy punkty i remis może dać im wyjście z grupy. Renard to wytrawny strateg, nie zagra z nami otwartego futbolu. Myślę, że wyjdą kompaktowo i będą woleli oddać nam piłkę. Poczekać, aż się otworzymy i liczyć na jakieś potknięcie.

Czesław Michniewicz podpytywał pana o drużynę Saudyjczyków?

Cały czas jestem na łączach ze sztabem reprezentacji. Najczęściej z Hubertem Małowiejskim, szefem banku informacji. Po wtorkowych meczach wymieniliśmy korespondencję, umówiliśmy się też na telefon przed spotkaniem z Arabią. Trener Michniewicz poszukuje każdego detalu, który może mu pomóc. Nie zdradzę, co dokładnie przekazałem. Ale selekcjoner wie, że może na mnie liczyć. Nie jestem co prawda pracownikiem PZPN, mam ważny kontrakt z Abha Club i nie wykonam dla kadry pełnej analizy rywala. Pewne obserwacje mogę jednak przekazywać. Fajnie jest mieć na miejscu swojego człowieka, który co nieco rozumie w języku arabskim, ma kontakt z ludźmi działającymi w tamtejszej piłce i może dotrzeć do ważnych informacji.

Kto ma po swojej stronie więcej atutów?

Moim zdaniem nie przegramy. Mecz z Argentyną trochę Saudyjczyków kosztował. Pokazali, że nie można ich lekceważyć. Cieszy mnie to, bo przed turniejem nieco się obawiałem, jak nasi piłkarze do nich podejdą. Uważam, że mamy zawodników o wyższych umiejętnościach indywidualnych. Wierzę w zwycięstwo, ale nie pokuszę się o wytypowanie wyniku. Przyjmę choćby 1:0 po jedynym strzale w meczu. Albo nawet po „centrostrzale”.

SUPER EXPRESS

Nic ciekawego.

Fot. Newspix

Najnowsze

Ekstraklasa

Abramowicz o kryzysie Radomiaka: Nasza tożsamość jest niewyraźna, a balans zachwiany

Szymon Janczyk
0
Abramowicz o kryzysie Radomiaka: Nasza tożsamość jest niewyraźna, a balans zachwiany

Komentarze

8 komentarzy

Loading...