Reklama

Djoković w pogoni za historią i Federerem. Które rekordy jeszcze mu odbierze?

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

23 listopada 2022, 18:18 • 6 min czytania 5 komentarzy

Novak Djoković otrzymał w ostatnich miesiącach kilka ciosów, ale po raz kolejny okazał się człowiekiem ze stali. Końcówkę sezonu miał bowiem znakomitą: wygrał prestiżowe ATP Finals, i to już po raz szósty. Tym samym zrównał się z Rogerem Federerem w liczbie triumfów w tym turnieju. Nole staje się dla Rogera tym, kim Szwajcar był dla Pete Samprasa.

Djoković w pogoni za historią i Federerem. Które rekordy jeszcze mu odbierze?

Novak chce więcej

Co mamy na myśli? Djoković stopniowo odbiera swojemu wybitnemu koledze po fachu i byłemu rywalowi kolejne rekordy. Tak jak w pierwszej dekadzie XXI wieku Federer wymazywał ze szczytów kolejnych list nazwisko starszego o dziesięć lat Samprasa.

Nie ma oczywiście mowy o przypadku. Serb wielokrotnie powtarzał, że jego celem jest być najlepszym zawodnikiem w historii tenisa, czy też tenisistą z największą liczbą tytułów wielkoszlemowych (co poniekąd jest równoznaczne). O ile debatę o tym, kto w danej dyscyplinie jest „GOAT-em (Greatest of All-Time) często nakręcają media, a sportowcy zarzekają się, że o niej nie myślą, to Djoković ma trochę inne podejście. Również chęć bicia rekordów motywuje go do tego, żeby w wieku 35 lat dalej grać i wygrywać.

O swojej motywacji Nole opowiadał właśnie po triumfie w Turynie w ATP Finals. – Nie wiem, co przyniesie przyszłość, ale wiem, że wciąż siedzi we mnie wielki głód zdobywania trofeów. Tworzenia historii tego sportu, rywalizowania na najwyższym poziomie na całym globie, przynoszenia pozytywnych emocji kibicom sportu, kibicom tenisa. To wszystko mnie napędza. […] Nie brakuje mi motywacji. Oczywiście, każdy z nas ma gorsze dni czy tygodnie. Ale czuję dalej to samo – opowiadał.

Reklama

– Zawsze myślę o sobie jako o najlepszym tenisiście na świecie. Mam ten rodzaj mentalności i podejścia do gry. Nieważne, kto jest po drugiej stronie siatki, nieważne, jaka jest nawierzchnia, jaki to sezon, albo który to już mój rok w profesjonalnym tenisie. Moja ambicja jest tak wielka, jak to tylko możliwe – podsumowywał serbski tenisista (za atptour.com).

To zatem żadna tajemnica: Novak Djoković, który już pobił wiele rekordów i jest przez niektórych uważany za najlepszego gracza w historii, chce wygrywać jeszcze więcej. I tym samym deptać po piętach Federerowi w tych statystykach, które wciąż należą do niego.

Roger, czyli Sampras 2.0

Są rekordy, których pobić się nie da. Albo przynajmniej trudno sobie nawet wyobrazić, żeby ktoś mógł się kiedykolwiek do nich zbliżyć. Dobrym przykładem jest dominacja Rafaela Nadala we French Open, które wygrał czternaście razy. Można wspomnieć też o nieprawdopodobnym wyczynie Rogera Federera, który z 1520 rozegranych meczów w karierze nie skreczował… w ani jednym.

Żadne osiągnięcie Pete Samprasa aż tak „zacementowane” się nie wydawało. Ale kiedy Amerykanin w 2002 roku powiedział „dość”, pojawiały się opinie, że jego CV przez lata będzie tym najdoskonalszym. A jednak – „Pistol Pete” został dogoniony wręcz błyskawicznie. Już osiem lat później to Federer był powszechnie postrzegany jako najlepszy zawodnik wszech czasów.

Szwajcar w 2009 roku zaczął królować w najważniejszej statystyce, czyli liczbie wielkoszlemowych tytułów. Samprasa już wcześniej dopadł jednak w innych prestiżowych zestawieniach.

Reklama

Dla przykładu: Amerykanin wygrał Wimbledon cztery razy rzędu. A Szwajcar pięciokrotnie – w latach 2003-2007 (a potem jeszcze dołożył jeszcze trzy zwycięstwa). Pete dziesięć razy triumfował w turniejach na kortach trawiastych. Roger już w 2009 roku miał jedenaście wygranych na tej nawierzchni. Sampras w swojej stosunkowo krótkiej karierze wygrał 64 turnieje singlowe. Federer te liczbę przebił jeszcze przed tym, jak skończył trzydziestkę. Idąc dalej: Sampras był rekordzistą, jeśli chodzi o nagrody pieniężne i liczbę tygodni na szczycie rankingu. Dopóki oczywiście nie pojawił się „Król Roger”.

Generalnie: choć Sampras zarzekał się, że w swoim „prime” pokonałby na trawie każdego, nawet Rogera, to ten pewnie zgarnął mu miano „najlepszego wszech czasów”. A także wiele rekordów.

Ktoś może powiedzieć, że ostatnio obserwujemy powtórkę z rozrywki.

Nole, czyli zdobywca. Jakie „federerowe rekordy” przejął?

To najważniejsze rekordy, które Djoković odebrał w ostatnich latach Federerowi (lub w których się z nim zrównał):

  • liczba tygodni na szczycie rankingu ATP (373 do 310 dla Serba);
  • najwięcej triumfów w Australin Open (Federer ma 6, podobnie jak Roy Emerson, Serb dobił do 9);
  • najwięcej finałów singlowych turniejów wielkoszlemowych (32 do 31);
  • najdłuższa seria meczów wygranych w turniejach wielkoszlemowych (30 do 27);
  • największy procent wygranych w turniejach wielkoszlemowych na kortach twardych (88.6% do 86.8%);
  • najwięcej wygranych turniejów rangi Masters (36 do 28, Federera wyprzedził też Nadal);
  • najwięcej finałów turniejów rangi Masters (56 do 50, Federera wyprzedził też Nadal);
  • najwięcej wygranych meczów z tenisistami z pierwszej dziesiątki rankingu (240 do 224);
  • najwięcej pieniędzy wygranych na kortach (164 miliony dolarów do 130, Federera wyprzedził też Nadal);
  • najwięcej wygranych turniejów ATP Finals (6 do 6).

Co tu dużo gadać: ta lista robi wrażenie. Roger Federer grał jednak w tenisa ponad dwadzieścia lat i nieprzypadkowo dla wielu na zawsze będzie królem tej dyscypliny. Dlatego wciąż istnieją statystyki, w których Nole mu ustępuje. Najważniejsza z nich? Prawdopodobnie triumfy w Wimbledonie. Szwajcar wygrywał najbardziej prestiżowe i najstarsze zawody w tenisie osiem razy. Djoković najszybciej mógłby dogonić go zatem w 2023, a wyprzedzić w 2024 roku.

Istotna jest też liczba zwycięstw w turniejach rangi ATP. U Rogera to 103, a w przypadku Novaka 91. Co jednak ciekawe przed tą dwójką znajduje się… Jimmy Connors, który w latach 1972-1989 wygrał 109 zawodów. Inna sprawa, że dla Djokovicia ten rekord nie jest aż tak istotny – w ostatnich sezonach miał tendencję do odpuszczania mniej prestiżowych zawodów, skupiając się na tych wielkoszlemowych oraz Masters (dla przykładu: w sezonie 2021 zaliczył tylko 10 występów w turniejach singlowych rangi ATP, przy 16 Daniiła Miedwiediewa czy 17 Saschy Zvereva)

Wracając do Federera: Szwajcar wciąż ma najwięcej wygranych meczów w Szlemach czy największą liczbę tygodni w TOP4, TOP5 i TOP10 światowego rankingu. Novak zatem dalej może go gonić. Choć trzeba pamiętać, że najważniejszy wyścig rozgrywa się już gdzieś indziej i Roger w nim nie uczestniczy. Bo to Nadal wygrał 22 turnieje wielkoszlemowe, a Djoković 21.

Problem? Jest coraz częściej „najstarszy w historii”

Co może zaszkodzić Djokoviciowi w osiągnięciu swoich celów? Wskazać musimy oczywiście na metrykę. Nole ma 35 lat, jest o rok młodszy od Rafy Nadala. Poza nimi w okolicach TOP50 rankingu znajdują się – jeśli chodzi o graczy urodzonych w latach 80. – już tylko Marin Cilic oraz Andy Murray (również mistrzowie wielkoszlemowi), a także John Isner, Geal Monfils, Roberto Bautista-Agut, Albert Ramos-Vinolas i Adrian Mannarino (zawodnicy o zdecydowanie słabszym CV).

Nole oczywiście jest ulepiony z trochę innej gliny. Przez większość kariery unikał kontuzji, od zawsze imponuje przygotowaniem fizycznym do gry w tenisa. Ze względu na swoją gibkość, elastyczność, szybkość poruszania się po korcie ma przewagę w długich wymianach nad praktycznie każdym tenisistą na świecie. Jego styl gry dobrze się po prostu zestarzał.

Szczególnie że Nole w ostatnich kilku latach zrobił też spory progres w zagrywce. I również dzięki temu na kortach trawiastych był w latach 2021-2022 absolutnie poza zasięgiem reszty stawki. Jeśli zatem mielibyśmy typować, kto wygra w lipcu Wimbledon, owszem, nie przyszłoby nam do głowy, żeby postawić na kogoś innego niż Djokovicia. Faworytem będzie też w Australian Open. Ale z drugiej strony: nie da się nie zauważyć, że coraz częściej Novak bywa „najstarszym zawodnikiem, który czegoś dokonał”.

Tak było właśnie w ATP Finals, bo nikt wcześniej nie wygrał tych zawodów w wieku 35 lat. Czas zatem nie stoi w miejscu. Pytanie tylko czy Novak Djoković wolniejszy o krok od kolegów za fachu nie będzie przykładowo dopiero w 2025 roku albo 2026 roku.

A wtedy wszelkie rekordy mogą być już jego.

Fot. Newspix.pl

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

5 komentarzy

Loading...