Reklama

Jaki potencjał drzemie w reprezentacjach Afryki?

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

21 listopada 2022, 14:26 • 7 min czytania 7 komentarzy

Czasami można odnieść wrażenie, że słowa kibiców i piłkarzy pochodzących z Afryki są piękniejsze niż czyny. Jakby podkreślone ognistą falą optymizmu, która gaśnie dopiero w chwili, gdy nie ma już żadnej nadziei na sukces. Ot, dla przedstawicieli tamtych rejonów świata i fanów futbolu po prostu nie istnieją limity ambicjonalne.

Jaki potencjał drzemie w reprezentacjach Afryki?

Szczerze mówiąc, ich perspektywa – choć nader pozbawiona obiektywizmu – na swój sposób potrafi zauroczyć. I choć marzenia o chwale i medalach zdobywanych przez najlepsze reprezentacje Czarnego Lądu to pieśń stara jak świat, trzeba pamiętać, że na ogół takie wizje zaliczają brutalne zderzenie z rzeczywistością. Zapowiada się, że w Katarze będzie podobnie.

Gdyby jednak złożyć najlepszą jedenastkę z piłkarzy grających dla afrykańskich kadr narodowych, nie byłoby żadnych wątpliwości. Mielibyśmy do czynienia z bardzo mocnym zespołem, który dla zaspokojenia czystej ciekawości przedstawiamy:

Niejednoznaczność potencjału Afryki

Reklama

Mundial to jednak ani nie gra komputerowa, w której można manipulować listą zawodników, ani nie turniej polegający na dosłownej rywalizacji kontynentów. Dlatego też o żadnym kraju w Afryce nie możemy powiedzieć, że liczy się w najważniejszej grze o „coś więcej”. Nie łudźmy się – w końcu historia afrykańskich podbojów na arenie międzynarodowej prezentuje się dość ubogo. Mowa o zaledwie trzech ćwierćfinałach: w 1990, 2002 i 2010 roku. Wiele pojedynczych reprezentacji spoza ścisłej czołówki ma więcej powodów do przechwałek niż wszystkie reprezentacje ze Starego Lądu razem wzięte.

Nie znaczy to jednak, że w Afryce nie ma potencjału na podwyższanie sufitów. Ba, ów potencjał jest całkiem pokaźny, tylko nie rozkłada się równomiernie na poszczególne reprezentacje. Wystarczy spojrzeć, gdzie na co dzień grają piłkarze z tego regionu. Urodzeni tam, ale wychowani piłkarsko przede wszystkim w Europie. Będący świetnym materiałem do obróbki i zarazem pokazujący, że w erze szerszego dostępu do nagrań wideo czy rozwiniętej sieci podróży lotniczych zwyczajnie warto szukać talentów na afrykańskich boiskach.

To nie jest już tak trudne, jak było przed laty. Choć to rynek dobrze znany wśród najlepszych i najbogatszych, zdaje się, że wciąż niewystarczająco eksploatowany. Choćby przez kluby z dalszych szeregów, które z dobrym skautingiem (polegającym na ekspedycjach, a nie tylko przebieraniu ofert od menadżerów) mogłyby wypracować sobie bardzo przydatne rozeznanie. W efekcie: inwestycję wartą stworzenia przewagi.

Ale nie brnijmy już dalej w tę dygresję. Skupmy się na wątku najważniejszym, to znaczy: jak duży jest potencjał piłkarski w Afryce? I czy może on przełożyć się na dobry występ afrykańskich reprezentacji na mundialu?

Afrykańskich piłkarzy pełno w Europie

Na pewno atutem większości afrykańskich kadr na mundialu jest liczba piłkarzy grających w naprawdę wymagających ligach. Duża część z nich ma wyrobioną markę w Premier League, Serie A czy Ligue 1, nie mówiąc o lidze belgijskiej czy holenderskiej. To główne kierunki emigracji. Wśród pięciu reprezentacji z Czarnego Lądu obecnych w Katarze jedynie Tunezja odstaje pod względem sumy jakości wykutej na boiskach w Europie. Pozostałe zespoły (szczególnie Senegal) w coraz większej mierze na niej bazują.

Reklama

Można by nawet rzec, że dzisiaj piłkarze z tego kontynentu są bardzo pożądani. Geny robią swoje, tu nie ma wątpliwości. I są obecne także w innych kadrach, o czym wiemy jednak od bardzo dawna. Czarnoskórzy zawodnicy mają doskonałe predyspozycje fizyczne do uprawiania futbolu, ale wciąż można mieć wątpliwości, czy są one maksymalnie wykorzystywane przez selekcjonerów Ghany czy Senegalu. Patrząc na wyniki w turniejach, niekoniecznie.

Trzeba jednak podkreślić, że lepsze czasy dla afrykańskich reprezentacji mogą dopiero nadejść. Im więcej piłkarzy w najlepszych rozgrywkach, tym wyższy sufit drużyny narodowej. To dzieje się tu i teraz, tendencja jest zwyżkowa. Pozostaje jedynie zastanowić się nad jakością zatrudnionych selekcjonerów, bo być może na tym polu przydałby się jeszcze rozwój. Turniej w Katarze da jakieś odpowiedzi. To osobliwa sprawa, bo czterech selekcjonerów prowadzących Maroko, Tunezję, Kamerun i Ghanę objęło zespół w różnych momentach 2022 roku. Mundial to dla nich pierwszy poważny test. Co innego dla Aliou Cisse, który Senegal zna od podszewki i pojechał na swój drugi mundial z dużymi nadziejami.

Nadziejami, które wyraźnie zgasły.

Tragedia Mane a przygaszone nadzieje Senegalu

Afrykę jako kontynent miał prowadzić do sukcesów przede wszystkim Sadio Mane. Nie Salah z Egiptem, którego na mundialu oczywiście nie ma. Po egipskim gwiazdorze to właśnie piłkarz Bayernu jest symbolem siły afrykańskiego futbolu, ale teraz los przygotował mu smutny scenariusz. Mane nabawił się problemu ze ścięgnem, które niestety wymaga operacji. To nie przelewki, więc nawet wszyscy szamani z Senegalu nie zdołaliby wspólnymi siłami postawić 30-latka na nogi.

Realia dla Senegalu są brutalne. Trudno mówić o panice, ale nie będzie przesadą stwierdzenie o mocno podkopanych morale. Ci piłkarze doskonale wiedzą, ile znaczy dla nich obecność największej gwiazdy. Bez niej tracą tak wiele, że jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki stają się reprezentacją z półki niżej. To nie tylko opinia, bo również fakty to zjawisko potwierdzają. Ten najważniejszy brzmi: gdy Mane strzela gola, „Lwy Terangi” nie przegrywają.

Każdy chce być czarnym koniem wbrew historii

Gdyby stworzyć ranking ekip z Afryki na dzień 21 listopada 2022 roku, można by pokusić się o tezę, że Senegal stracił koszulkę lidera. Właśnie na tę reprezentację najbardziej liczą afrykańscy kibice, nawet mimo faktu, że w ostatniej chwili z gry wypadł Sadio Mane. Ale to tak, jakby polska kadra miała zagrać na mundialu bez Roberta Lewandowskiego. Pozbawiona znacznej części siły ognia i pewności siebie. To oczywisty dramat i nie casus Danii z Eriksenem sprzed roku na Euro 2020. Choć, kto wie, na turniejach często dzieją się rzeczy pozbawione logiki. Niczego na 100% nie można wykluczać.

Jako że Senegalczycy zaczęli budzić wcześniej raczej rzadko spotykane wątpliwości, warto zwrócić uwagę na Marokańczyków. Wydaje się, że to oni prezentują się teraz najciekawiej na papierze albo chociaż niemniej ciekawie niż Senegal. Mówimy o zwycięzcy Pucharu Narodów Afryki z 2021 roku, który drugi raz z rzędu zakwalifikował się na mistrzostwa świata. Wcześniej to nie było normą. Ostatni udział Maroka przed mundialem w Rosji przypada bowiem na lata 90., a jedyny sukces, jakim było wyjście z grupy, miał miejsce jeszcze wcześniej. Słowem: historia nie przemawia za „Lwami Atlasu”, ale – jak w każdej drużynie z Afryki – tam nikt nie boi mówić się o dużych ambicjach. Żeby je jednak spełnić, trzeba zapomnieć o niekorzystnej części przeszłości.

Afrykańskie reprezentacje w rankingu FIFA:

  • 64. miejsce – Ghana
  • 43. miejsce – Kamerun
  • 30. miejsce – Tunezja
  • 22. miejsce – Maroko
  • 18. miejsce – Senegal

Nie mniej o zamazaniu skąpego bilansu myślą pozostałe reprezentacje z Afryki występujące na mundialu w Katarze. Ghana miała swoje pięć minut kilkanaście lat temu (1/8 w 2006 i 1/4 w 2010), Kamerun zrobił coś ponad stan tylko raz (w 1990 roku ćwierćfinał), a Tunezja, cóż, dla niej sufitem jest w ogóle zakwalifikowanie się na turniej. Dodając jeszcze pojedynczy sukces Senegalu z 2002 roku (1/4 finału), mamy łącznie pięć przygód afrykańskich reprezentacji, które trwały dłużej niż trzy mecze. Piłkarze i kibice mówią swoje, historia swoje.

Reprezentacje z Afryki w Katarze – krok naprzód czy stagnacja?

Mimo to, mamy prawo myśleć, że w jakimś momencie karta wreszcie odwróci się na korzyść piłkarzy z Afryki. Że ich niemały potencjał uda się opakować właściwą taktyką oraz wzbogacić dobrym przygotowaniem fizycznym i mentalnym. Co ważne, coraz więcej zawodników urodzonych na Czarnym Lądzie, ale od dzieciaka wychowywanych np. w Anglii czy Hiszpanii, daje się przekonać o grze dla niżej notowanych reprezentacji (najnowszy przykład: Inaki Williams), widząc, że inaczej trudno zaznać smaku występów dla kadry narodowej. W taki – i nie tylko – sposób afrykańskie zespoły mogą stawać się coraz lepsze. W kilku przypadkach jest już naprawdę obiecująco, skoro większość podstawowej jedenastki potrafią tworzyć postacie z topowych lig w Europie. To cenny dobytek. Sęk w tym, żeby go nie marnować.

Ten mundial pokaże, w jakim kierunku podążają najlepsi z Afryki. Czy potwierdzą tendencję z ostatnich lat, że mają trudności z nadążaniem za rzeczywistością turniejową w nowoczesnym wydaniu, czy może zmniejszą dystans w bezpośrednich starciach przede wszystkim do Europy i Ameryki Południowej.

Więcej o mistrzostwach świata w Katarze:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

W objęciach Skarbu Państwa. Sprawdzamy wkład państwowych spółek w polskie kluby

Szymon Szczepanik
0
W objęciach Skarbu Państwa. Sprawdzamy wkład państwowych spółek w polskie kluby
Polecane

Safety first? Nie tym razem, panie Pertile. Ryoyu Kobayashi walczy o skok… na 300 metrów

Sebastian Warzecha
0
Safety first? Nie tym razem, panie Pertile. Ryoyu Kobayashi walczy o skok… na 300 metrów

Mistrzostwa Świata 2022

Komentarze

7 komentarzy

Loading...