Reklama

Losowanie par 1/4 Pucharu Polski? To trzeba na spokojnie

redakcja

Autor:redakcja

10 listopada 2022, 13:11 • 6 min czytania 25 komentarzy

Jeśli dbalibyśmy o prestiż naszego biura tak jak PZPN dba o prestiż swoich flagowych rozgrywek, musielibyśmy wylać na naszą siedzibę kilka puszek farby, wybić ze dwie szyby i generalnie omijać ją szerokim łukiem, powtarzając jednocześnie z uporem maniaka, że trzeba przywrócić temu miejscu dawny blask, co zresztą nam się udaje, bo przecież lista naszych zasług jest już tak opasła… Dziś PZPN po raz kolejny zdeprecjonował Puchar Polski. Uznał, że nie wylosuje par ćwierćfinału aż do momentu, gdy Polska odpadnie z mistrzostw świata. Centralę zaskoczyło, że trzeba zrobić losowanie, o czym wiedziała przecież od dawna. 

Losowanie par 1/4 Pucharu Polski? To trzeba na spokojnie

Gdyby stworzyć bingo typowego działacza PZPN-u, z pewnością znalazłoby się w nim hasło o prestiżu Pucharu Polski. Na planszy zobaczylibyśmy nie tylko apel o nieustanne podnoszenie renomy tych rozgrywek, lecz także efektowną wyliczankę szeregu sukcesów, jakie panująca władza odniosła w tej materii.

Mówił o tym Zbigniew Boniek…

– To nie jest rewitalizacja, to jest całkowita zmiana! Od jutra kluby biorące udział w Pucharze Polski mogą śnić o drodze do Warszawy na Stadion Narodowy. Przywracamy tym rozgrywkom błysk i blask

Wtórował mu Maciej Sawicki…

– Zwiększyliśmy nagrody finansowe przeznaczone dla klubów, ujednoliciliśmy branding, odświeżyliśmy grafiki telewizyjne, zainwestowaliśmy w odpowiednią oprawę meczową na każdym szczeblu tych rozgrywek. Warto dodać, że od trzech lat mamy stałe, bardzo atrakcyjne ceny biletów na finał. Wejściówki są do nabycia w cenie 15 i 20 złotych. Ogromną rolę w promocji Pucharu Polski odrywa również nasz parter medialny – Grupa Polsat. To wszystko przyczyniło się do tego, że Puchar Polski to dziś uznana marka i wielki prestiż!

W podobne tony uderza Cezary Kulesza…

– Puchar Polski to ważne rozgrywki dla mnie. Postaramy się, by odzyskał blask, a finał powrócił na Stadion Narodowy.

Oraz Jakub Kwiatkowski…

– Priorytetową dla nas sprawą jest podniesienie prestiżu Pucharu Polski. Wtedy potencjalni sponsorzy przychylniejszym okiem będą patrzeć na te rozgrywki.

To nie tyle pojedyncze wypowiedzi, co spójna, panująca od dawna narracja. Od kilku lat słyszymy to samo – z Pucharem trzeba zrobić to, trzeba zrobić tamto, udało się już zrobić to, udało tamto, już są to bardzo poważne rozgrywki, a za chwilę ściągną one na trybuny całą Polskę (o ile jakaś jej część nie rozmyśli się przy stadionie). To wszystko ładnie brzmi w wywiadach, ubarwia programy publicystyczne, ale jednocześnie pozostaje w konflikcie z rzeczywistością, która co rundę przekonuje nas, że Puchar Polski to obecnie rozgrywki wysoce niepoważne. I nie zmienią tego nawet najlepszy branding czy najbardziej imponująca lokalizacja meczu finałowego.

Niedawno zaniedbano sprawę transmisji spotkań. Nie pokazano m.in. świetnego widowiska Stali Rzeszów z Koroną Kielce i szeregu innych starć z udziałem ekstraklasowiczów. Mecz Śląska z Ruchem Wysokie Mazowieckie zagościł w programie telewizyjnym – i tylko tam, bo na odbiornikach nie pojawił się z powodu problemów technicznych. Spotkanie Radomiaka z Radomskiem nie było transmitowane, nigdzie nie pojawił się też skrót, bo Polsat swojego nie zrobił, a ten zmontowany przez klub został zablokowany przez nadawcę. Żeby było ciekawiej, jednocześnie ten sam nadawca omawiając mecz Radomiaka z Radomskiem w swoim magazynie puścił powtórkę meczu RKS-u z Widzewem sprzed kilku miesięcy (???) zapożyczoną z YouTube (???). Można psioczyć na Polsat, nawet trzeba, ale nie można przy tym zapominać, że to PZPN podpisał taką a nie inną umowę, to PZPN nie zabezpieczył się na wypadek związania się z telewizją, która ma prawa do meczów, ale nie chce z nich korzystać. Inna sprawa, że ciężko w ogóle zakładać scenariusz, w którym ktoś wykłada grube miliony na prawa do pokazywania meczów i jednocześnie nie pokazuje meczów.

Można zakłamywać rzeczywistość efektownymi hasłami, ale te rozgrywki, tak po prostu, mają znikomy prestiż.

Reklama

I teraz dostają kolejny cios i to ze strony, z której się nie spodziewały. PZPN postanowił przesunąć losowanie ćwierćfinału na okres po mistrzostwach świata, zasłaniając się brakiem odpowiedniego terminu w przedmundialowej gonitwie. OK, zgoda – ludzie polskiej piłki są w rozjazdach, centrala ma teraz ważniejsze rzeczy do roboty, w formalnym losowaniu trzeba dopiąć każdy, nawet najmniejszy szczegół. Tylko czy to nie jest trochę jak w tym haśle, że kto nie chce, znajdzie powód, a kto chce, znajdzie sposób?

No niebywałe – losowanie zaskoczyło działaczy jak zima drogowców. Gdyby ten mundial wyskoczył zza rogu i nagle okazałoby się, że trzeba rzucać wszystko i jechać do Kataru, jeszcze byśmy to zrozumieli. Ale informacja o tym, że mistrzostwa świata odbędą się zimą w Katarze, obiegła świat przecież już w 2010 roku. Niby było wystarczająco dużo czasu, by przygotować się do tak skomplikowanego przedsięwzięcia jak losowanie Pucharu Polski, ale, cholera, może to naprawdę zawiła operacja (losowanie, nie mundial)?

Czego potrzeba, by przeprowadzić losowanie:

  • kulek
  • karteczek
  • drukarki
  • stołu
  • człowieka, który wylosuje kulki
  • kamery

Ile czasu musi dostać na to PZPN:

  • wystarczająco dużo.

Losowanie to naprawdę skomplikowana ceremonia. Kto by uciągnął aż piętnaście minut przed kamerą? Przecież to występ, do którego trzeba przygotowywać się kilka miesięcy na kursach oratorskich. Wkładanie karteczek do kulek? Brzmi jak coś względnie łatwego, ale czy nadal jest to łatwe, gdy uświadomimy sobie, że jednym krzywym ruchem możemy zniszczyć skrzętnie budowany ogromny prestiż Pucharu Polski? Pokazywanie karteczek do kamery? Przecież to wszystko trzeba przećwiczyć, by nie pokazać nazwy klubu do góry nogami. Do tego wszystkiego dochodzi masa niewidzialnej dla świata pracy – prasowanie obrusu, zamówienie cateringu, zrobienie kawy, położenie wody mineralnej na stole. Kawał roboty.

Reklama

Oczywiście podśmiewamy się, przejaskrawiamy, ale chcemy w ten sposób pokazać jedno – losowanie par Pucharu Polski nie jest wielką operacją logistyczną. A na pewno nie tak dużą, by mogła zaskoczyć polskich działaczy nawet w przededniu mundialu. Przecież wszyscy doskonale wiedzieli, kiedy odbędą się mundial i mecze 1/8 Pucharu Polski. W centrali raczej spodziewali się, że będzie to gorący okres. Można się było na ten moment przygotować albo najzwyczajniej w świecie wylosować potencjalne pary ćwierćfinałowe wcześniej, razem z meczami 1/8. No bo jak to wygląda – Puchar wkracza w decydującą fazę, a na poznanie par kolejnej rundy trzeba czekać miesiąc?

Dziwnym trafem również rozgrywki niższych lig kończą się przed mundialem. Już w połowie listopada wszystkie polskie drużyny wpadną w stan zimowej hibernacji, z której wyjdą dopiero na początku marca, co daje blisko trzymiesięczną przerwę. Sprawdzaliśmy wnikliwie szerokie kadry uczestników mundialu i nie znaleźliśmy tam nikogo z polskiej III ligi. Powołując się na angielski przykład, wystarczy powiedzieć, że pierwszy mecz Championship, czyli drugiego poziomu rozgrywkowego, z którego wielu zawodników pojedzie na mundial (jak choćby Krystian Bielik) odbędzie się 3 grudnia.

Można? Można.

Chociaż nasze niższe ligi mają ostatnio taką reputację, że może to i lepiej, że trochę sobie odpoczną.

To nie jest tak, że sięgamy po wielkie armaty, bo losowanie odbędzie się w styczniu, a nie w listopadzie. Koniec końców to drobnostka. Problem w tym, że to jedna z wielu drobnostek, wielu niedociągnięć, które pojawiają się przy każdej okazji. Drobne mankamenty, naruszające prestiż Pucharu Polski, zaczynają przybierać większe rozmiary, tworzy się efekt kuli śnieżnej, proste do ogarnięcia pierdoły osiągają nieproporcjonalne kształty. Puchar Polski może będzie kiedyś prestiżowymi rozgrywkami. Na razie niech zacznie od podstaw.

WIĘCEJ O PUCHARZE POLSKI:

Fot. Newspix

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

25 komentarzy

Loading...