Reklama

Baszkirow: Chcę pokazywać, że Rosjanin też może być dobrym człowiekiem

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

09 listopada 2022, 12:35 • 9 min czytania 66 komentarzy

Jewgienij Baszkirow jest rosyjskim piłkarzem, który przez ponad dwa lata grał w Zagłębiu Lubin. W kwietniu tego roku pożegnał się jednak z polską ligą. Jeszcze w lutym, pierwszego dnia rosyjskiej agresji na Ukrainę, na naszych łamach powiedział, że nie akceptuje wojny. Od kilku miesięcy szuka nowego klubu, lecz wiele drzwi pozostaje zamkniętych ze względu na jego narodowość. Jedne z nich zamknął całkowicie świadomie: odmówił gry w rosyjskich zespołach.

Baszkirow: Chcę pokazywać, że Rosjanin też może być dobrym człowiekiem

Porozmawialiśmy także o wojnie, tęsknocie za Polską, uczuciach związanych ze zbrodniami Rosjan, nieświadomym uratowaniu przyjaciela przed mobilizacją wojskową, niepewnym żywocie części rodziny w ukraińskiej Odessie, sile propagandy w Rosji i różnych obliczach człowieczeństwa w trudnych czasach. Zapraszamy.

***

Co u ciebie słychać?

Wszystko w porządku. Pół roku temu przechodziłem rehabilitację, wyleczyłem kontuzję i byłem gotowy, żeby latem znaleźć nowy klub. Nadal się nie udało, ale ciągle dbam o siebie. Ciężko pracuję indywidualnie każdego dnia, bo chcę być gotowy. Przygotowuję się na zimę. Nie tracę nadziei. Wiem, że mogę być przydatny.

Reklama

Słyszałem, że tęsknisz za Polską, a szczególnie za polskim jedzeniem.

To prawda. Kiedy zaczęliśmy rozmawiać po polsku, naprawdę fajnie się poczułem. Lubię słyszeć ten język, tęsknię za nim. Przez dwa lata uczyłem się go i dzisiaj już bardzo dużo rozumiem, a mówić też potrafię. Przyznam, że brakuje mi rozmów z ludźmi z Polski. Mamy kontakt przez telefon, ale to nie jest to samo, co spotkania w cztery oczy. Tęsknię też za zupą pomidorową i pierogami. Za Lubinem i miastami, które zwiedzałem. Te miejsca i rzeczy są częścią mojego serca, a mógłbym opowiadać o swojej tęsknocie jeszcze dłużej.

Pamiętam twoje słowa z 24 lutego, kiedy Rosjanie najechali Ukrainę. Powiedziałeś, że nienawidzisz wojny i jej nie popierasz. Czas pokazał, że takie deklaracje to rzadkość wśród rosyjskich sportowców.

Od 24 lutego uśmiecham się 90% rzadziej w porównaniu do całego mojego wcześniejszego życia. Te pozostałe 10% pochodzi z obecności mojej rodziny, przyjaciół i ciepłej, pozytywnej duszy, jaką miałem od zawsze. Na szczęście moi bliscy patrzą na wojnę w ten sam sposób. To mnie pociesza, choć nie będę ukrywał, że obecna sytuacja geopolityczna po prostu mnie dobija. Jestem sfrustrowany, kiedy wyglądam za okno. Czuję smutek, kiedy słyszę, co dzieje się w Ukrainie. Ale prawda jest taka, że moje odczucia są niczym względem cierpienia Ukraińców. To zupełnie inna skala. Myślę nawet, że nie powinienem narzekać. Ja przecież nie muszę bać się o swoje życie tak jak ludzie, którzy żyją w Ukrainie.

Jestem z tobą zupełnie szczery, bo bardzo mi miło, że dajesz mi szansę się wypowiedzieć. To, co teraz mówię, jest tylko częścią mojej opinii. W swoim ojczystym języku w prywatnych rozmowach czy mediach społecznościowych staram się promować pokój. Uważam, że to bardzo ważne. Stawiam na rozmowę, nie walkę. Lepiej tworzyć, nie niszczyć. Chciałbym, żeby wojna już się skończyła.

Jeśli chodzi o moją sytuację kontraktową, wciąż mam czas. Jeśli chodzi o moje podejście do wojny jako Rosjanina, chciałbym, żeby nikt nie miał wątpliwości. Jestem poza Rosją z dala od rodziny. Ciągle staram się o szansę, chciałbym jeszcze pograć gdzieś w Europie. To trudne. Powiedziałbym, że nawet bardzo trudne. Okoliczności są, jakie są. Nie sądzę jednak, żeby ludzie odrzucali mnie tylko przez pryzmat narodowości. Dochodzi też fakt, że mam 31 lat i w poprzednim sezonie na pół roku wykluczyła mnie kontuzja. Wciąż mam jednak coś do udowodnienia. Jestem gotowy w 100%, żeby jeszcze stworzyć coś pięknego na boisku. I chcę pokazywać, że Rosjanin też może być dobrym człowiekiem mimo wszystkich negatywnych rzeczy, jakie teraz z Rosjanami się kojarzą.

Reklama

Słyszałem, że odrzuciłeś możliwość gry w rosyjskiej lidze.

Zgadza się. Miałem kilka propozycji z Rosji, realnych kontraktów do podpisania, ale podjąłem decyzję, że nie chcę tego robić. Byłem w kilku miejscach, trenowałem w Niemczech, a teraz jestem w Andorze. Korzystam z każdej okazji, gdzie mogę zagrać jakikolwiek mecz. Jestem szczęśliwy tam, gdzie dwie bramki, dwóch bramkarzy i 20 ludzi w polu.

To kolejna rzecz, którą trzeba w twoim postępowaniu docenić. A co powiedziałbyś o rosyjskiej propagandzie? Mam wrażenie, że mało kto spoza Rosji jest w stanie sobie wyobrazić, jak ona niszczy świadomość nawet tych Rosjan, których nie można określić złymi ludźmi.

Z jednej strony mamy katastrofę Ukraińców, a z drugiej właśnie Rosjan, którzy też przeżywają swego rodzaju tragedię na innej płaszczyźnie. Chodzi o to, że w kraju nawet rodziny są silnie podzielone. Dochodzi do agresji między bliskimi sobie osobami, do rozłamów czy ucieczek. To w dużej mierze efekt propagandy. Dlatego cieszę się, że moje najbliższe środowisko nie zgadza się z wojną. Mogłoby być inaczej, ale na szczęście nie jest. Wielu ludzi z mojego pokolenia nie przebywa już w Rosji, żyje w innych krajach.

Propaganda w Rosji jest trochę jak taka zagłada mózgów, która pokrywa cały kraj. Nie pozwala być otwartym, dobrze poinformowanym, szczerym. Albo jak mgła przed oczami, przez którą trudno dojrzeć, co jest prawdą. Problemem jest to, że taki stan nie trwa rok, dwa lata czy pięć. Mam jednak nadzieję, że w tych mrocznych czasach pojawi się światełko w tunelu dla wielu osób.

Chciałbym też powiedzieć, że narodowość nie czyni cię złym lub dobrym człowiekiem. Taki podział nie istnieje. Miejsce urodzenia cię nie definiuje, co będę powtarzał wszędzie, gdzie mogę się na ten temat wypowiedzieć. Futbol to futbol. Jest ważny, ale ważniejsze jest życie i bycie w nim dobrym dla innych. Znam ludzi z Polski, którzy są fantastyczni. To czyni mój umysł jaśniejszym na fakt, że warto oddawać dobro innym.

Można powiedzieć, że w pewnym sensie płacisz za zło, które wyrządzają inni z twojego kraju. Jesteś ofiarą działania systemu „wszyscy albo nikt”.

Tak, choć wierzę, że coraz mniej świadomych ludzi żyje stereotypami. Poza tym, nie możemy zapominać, że wojna wciąż trwa. Dlatego cokolwiek mogę zrobić czy powiedzieć, żeby pokazać właściwe podejście, czynię to. Dla bliskich, znajomych czy innych osób. Część mojej rodziny nawet żyje w Odessie, ma ukraińskie paszporty. Znam ich perspektywę. I uważam, że w tych czasach nie można się ukrywać, nie można zamilknąć.

Musimy ciągle przypominać, co dzieje się na terenie Ukrainy. Przy swojej codziennej rutynie nie zapominać, że ludzie tam cierpią. Z myślą, że to się skończy, a potem zacznie coś lepszego. Mam nadzieję, że lepszego dla obu państw. Że w przyszłości uda się wypracować lepszą komunikację i wzorce zachowań z dala od przemocy. Gdybym miał teraz choć jeden mecz piłkarski do rozegrania, chciałbym przy takiej okazji pokazać, że możemy być w tym razem. Że nie każdy przedstawiciel rosyjskiego narodu jest zły, że z dobrymi intencjami można zdziałać wiele: od małych uczynków po większe zmiany. Byłbym wtedy szczęśliwszy.

Jak ma się część twojej rodziny w Odessie? Była w jakimś momencie poważnie zagrożona?

Tam są bracia mojej mamy, to rodzina od strony dziadka. Żyją w małej wsi. I tak – tam zagrożenie istnieje jak właściwie w każdym rejonie Ukrainy. To zagrożenie nie tylko fizyczne, ale także psychiczne. W końcu po obu stronach istnieje obawa, że może wydarzyć się coś złego. Dobrze się kryją, dbają o siebie. Na szczęście obecnie sytuacja jest unormowana, ale dziękuję, że pytasz.

Podobno nieświadomie uratowałeś kolegę przed mobilizacją.

To prawda, on teraz jest ze mną w Andorze. Pomaga w kuchni i robi posiłki. Można powiedzieć, że zastępuje moją żonę! Kiedy w Rosji zaczęła się mobilizacja, powiedziałem rodzinie, że wyjeżdżam do Europy dalej szukać klubu. Poprosiłem przyjaciela, żeby ze mną pojechał. Miał wracać następnego dnia, ale dostał nagranie wideo, na którym było widać, jak ktoś z wojska przychodzi do jego domu. Gdyby wrócił, zostałby wcielony do armii. Nie miałem na to wpływu, nie pomagałem mu, ale tak wyszło. Miał szczęście.

Wiem, że to dla ciebie niełatwe, ale jakie są twoje odczucia, kiedy słyszysz, że Rosjanie zabijają i gwałcą niewinnych ludzi? 

Czuję większy strach. To nie jest rzeczywistość, którą mogę zaakceptować, ale chyba każda osoba zdrowa na umyśle nie mogłaby tego zrobić. Na coś takiego po prostu nie można się godzić. Wystarczy tylko trochę ludzkiej empatii, żeby to zrozumieć. Nie ma o czym rozmawiać, kiedy ktoś dopuszcza się przemocy, a co dopiero takich zbrodni. Ludzkie życie nie jest rzeczą, którą możesz sobie wziąć, zużyć i wyrzucić do śmieci. Ludzkie życie to przede wszystkim wyjątkowy twór, które potrzebuje wolności. Stworzonej albo nabytej przez urodzenie po to, żeby dalej kreować, a nie wzajemnie się niszczyć.

Czuć, że u ciebie z empatią nie ma żadnego problemu.

Jestem bardzo empatyczną osobą, moja żona również. Nie chcę jednak się skarżyć, powtórzę to: moje przeżycia i słowa są niczym względem realiów, w jakich znalazło się wielu Ukraińców, którzy muszą martwić się o przetrwanie. Ale nie będę też ukrywał, że w tych czasach zdecydowanie trudniej mi się uśmiechać. Nigdy wcześniej bym nie powiedział, że ja, tak pozytywny człowiek, znajdę się w takim punkcie.

Życzę ci, żebyś nie skończył w martwym punkcie, jeśli chodzi o granie w piłkę. Ale czy myślałeś choć przez chwilę o zakończeniu kariery? 

Przez całą swoją karierę byłem bardzo entuzjastyczną osobą. Nastawioną na osiągniecie konkretnego celu, niezłomną. Mam coś takie w sobie, że na boisku zawsze muszę dać z siebie jak najwięcej. To dzieje się samo z siebie. Jestem pracusiem i skupiam się przede wszystkim na piłce. To moje życie. Myślę w jednym kierunku. Dlatego też trudno mi myśleć o zakończeniu kariery, bo wierzę, że znajdę osobę, która da mi szansę. I zespół, któremu pomogę.

Granie w klubie na pewno wniosłoby do mojej codzienności trochę radości. Tak jak ci powiedziałem: jest w niej dużo smutku, ale nadal walczę o coś, co dawno temu wybrałem jako sposób na życie. To walka o marzenia. Nie walka między państwami, nie wojna, w której główną rolę odgrywa broń i zabijanie. Chciałbym, żeby każdy mógł mieć taką walkę, nie bojąc się o swój byt.

Musisz kogoś przekonać, że jesteś dobrą i wartościową osobą mimo narodowości, a potem udowodnić swoją jakość po dłuższej przerwie bez gry. Duże wyzwanie.

Tak, ale nauczyłem się już żyć z takimi wyzwaniami. One mnie też ekscytują. Podchodzę do tego z nadzieją i determinacją, wiarą, że znajdą się osoby, które mogą pomóc. Taką wiarę, że nie jestem rzucony na margines, podtrzymuje fakt, że nadal chcesz ze mną rozmawiać…

Nie każdy Arab jest terrorystą, tak samo nie każdy Rosjanin jest złym człowiekiem wspierającym wojnę. Każdy świadomy człowiek powinien to wiedzieć. Powiedz mi na koniec – lubisz poezję, jesteś oczytanym człowiekiem i studiowałeś dziennikarstwo. Myślałeś o tym, żeby kiedyś napisać o swojej perspektywie na wojnę jako Rosjanina? Odczuciach, doświadczeniach.

To możliwe. Przyszłość pokaże, jak potoczy się moja historia. Może kiedyś będę pracował jako dziennikarz. W Europie na różnych uniwersytetach jest wiele programów, w którym mógłbym się realizować. Mogę też pójść w stronę psychologii sportu. Poza tym, na swoim Instagramie dzielę się swoimi przemyśleniami w formie poezji. Zobaczymy. Na razie chcę jeszcze korzystać z czasu, który został mi na boisku.

Więcej o Jewgieniju Baszkirowie:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Tenis

Iga Świątek awansowała do 1/2 turnieju w Stuttgarcie. Nie było łatwo

Kacper Marciniak
0
Iga Świątek awansowała do 1/2 turnieju w Stuttgarcie. Nie było łatwo

Piłka nożna

Komentarze

66 komentarzy

Loading...