Reklama

Real nie chciał dziś punktów, no to żadnego nie dostał

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

25 października 2022, 23:10 • 3 min czytania 6 komentarzy

Spotkanie z Realem było kluczowe dla Lipska w kontekście wyjścia z grupy – przy wygranej mieli pewność, że jadą na mecz z Szachtarem z przewagą punktową nad Ukraińcami i wystarczy im remis do sukcesu. Trzeba przyznać: spory komfort, biorąc pod uwagę, że w pierwszym w starciu Szachtar ich ograł. No i cóż, tak się stało, Byki pokonały Królewskich 3:2.

Real nie chciał dziś punktów, no to żadnego nie dostał

Gospodarze mieli o tyle łatwiej, że Real wyszedł na ten mecz całkiem osłabiony. W kadrze z powodu urazów zabrakło Benzemy, Valverde, Modricia, a tylko na ławce usiedli Alaba czy Carvajal. Oczywiście wiadomo – rezerwowi Królewskich to wciąż cholernie mocna paka, która zgrywana ze sobą tydzień w tydzień pewnie też wyszłaby spokojnie z grupy Ligi Mistrzów. No, ale właśnie, zgranie to jednak kluczowa sprawa i Real w drugim garniturze nie wyglądał tak okazale.

Szczególnie na początku pierwszej połowy Królewscy byli otępieni. Lipsk robił, co chciał, a Real głównie stał i się przyglądał, jakby zastanawiając się, gdzie w ogóle trafił i czy w domu żelazko zostało odłączone od kontaktu. Niemcy skrzętnie z tego skorzystali. Już w pierwszej minucie Cortouis musiał się zbierać do interwencji i przecinać w ostatniej chwili podanie sunące wzdłuż linii bramkowej.

Natomiast ten sygnał alarmowy nie obudził Realu i patrząc na jego dyspozycję, doprawdy żadna to sensacja, iż po mniej niż pół godzinie było 2:0. Otwierający gol – z rzutu rożnego. Jeszcze z pierwszą próbą poradził sobie Courtois i to w fantastycznym stylu, na wielkim refleksie, ale przy dobitce Gvardiola nie miał nic do powiedzenia. No właśnie, „otępieni”. Jeden strzał, Real stoi, drugi strzał, Real dalej stoi.

Reklama

Przy trzecim, dającym drugą bramkę – podobnie. Piłka spadła pod nogi Nkunku w polu karnym, a ten niewiele myśląc pieprznął tak, że futbolówka odbiła się od poprzeczki i dalej z całą siłą wleciała za linię. Courtois musiałby się wcześniej uwiesić poprzeczki, żeby móc zrobić coś więcej, toteż naprawdę mogła go zdenerwować nieporadność kolegów z defensywy.

A ostatnie trafienia dla Lipska? Simakan biegnie z prawej strony, biegnie, biegnie, w końcu zagrywa na pustaka do Wernera i do widzenia. Nie przystoi obrońcy tytułu tracić tak bramek, naprawdę.

Niemniej znamy Real – nigdy nie można go lekceważyć, nawet jeśli przegrywa i nawet jeśli w jego składzie jest masażysta z kierowcą autobusu. I rzeczywiście, jeszcze przed końcem pierwszej części gry Królewscy strzelili kontaktową bramkę. Rozegranie z boku boiska, wrzutka i precyzyjny strzał głową Viniciusa.

PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ

Można było pomyśleć (albo wierzyć, co kto woli): teraz Real ruszy. Faktycznie, Królewscy nabrali wiatru w żagle, momentami dominowali Lipsk, ale brakowało konkretów z przodu. Najlepszą okazję zmarnował Vinicius, który z bliska nie trafił w bramkę. Chyba wówczas Lipsk poczuł, że trzeba szybko tego budzącego się lwa poskromić, więc kolejną dawkę nasenną zaaplikował Werner, właśnie w tej wspomnianej akcji z Simakanem.

Real nie zasłużył w tym meczu na remis – za mało było chciejstwa i jakości, po prostu. Jednobramkowa przegrana to też chyba najniższy wymiar kary. „Jedno”, gdyż goście w końcówce jeszcze skutecznie wykonywali rzut karny, ale to już didaskalia, sędzia zaraz po tym zakończył mecz.

Reklama

Real ma dziesięć oczek, Lipsk punkt mniej, Szachtar sześć. W grze jest więc wciąż i pierwsze miejsce, i to kolejne premiowane awansem.

RB Lipsk – Real Madryt 3:2

Gvardiol 13′ Nkunku 18′ Werner 81′ – Vinicius 44′ Rodrygo 90+4′

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Pique po El Clasico: Czy to była kradzież? Samo pytanie wskazuje na to, że tak

Patryk Fabisiak
1
Pique po El Clasico: Czy to była kradzież? Samo pytanie wskazuje na to, że tak

Liga Mistrzów

Hiszpania

Pique po El Clasico: Czy to była kradzież? Samo pytanie wskazuje na to, że tak

Patryk Fabisiak
1
Pique po El Clasico: Czy to była kradzież? Samo pytanie wskazuje na to, że tak

Komentarze

6 komentarzy

Loading...