Reklama

Lineker, Zamorano, Romario, Messi… Strzeleckie eksplozje w El Clasico

redakcja

Autor:redakcja

16 października 2022, 08:41 • 9 min czytania 8 komentarzy

Nigdy nie dokonał tego sam Cristiano Ronaldo. Nie zrobili tego także tacy giganci, jak Alfredo Di Stefano, Ronaldinho, Karim Benzema, Emilio Butragueno, Hugo Sanchez, Raul Gonzalez czy Patrick Kluivert. Czy Robertowi Lewandowskiemu uda się skompletować hat-tricka w El Clasico? Historia dowodzi, że jest to cholernie trudne zadanie. Na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat Barcelona rzecz jasna regularnie konfrontowała się z Realem Madryt, lecz autorów hat-tricka w „Klasyku” możemy wyliczyć na palcach jednej dłoni.

Lineker, Zamorano, Romario, Messi… Strzeleckie eksplozje w El Clasico

Najpierw prześledźmy całą historię największych strzeleckich popisów w ramach kastylijsko-katalońskiej rywalizacji.

Hat-tricki w „Klasykach”

Jak dotąd zaledwie 21 zawodników zdołało zapisać na swoim koncie co najmniej trzy gole w pojedynczym starciu Realu Madryt z Barceloną, co przełożyło się w sumie na 25 hat-tricków. Czternaście z nich było dziełem graczy „Królewskich”, jedenaście wpadło zaś na konto przedstawicieli „Dumy Katalonii”.

Wyliczmy:

  • Santiago Bernabeu – Real Madryt 4:1 FC Barcelona – 02.04.1916; Puchar Króla
  • Luis Belaunde – Real Madryt 6:6 FC Barcelona – 13.04.1916; Puchar Króla
  • Santiago Bernabeu [2] – Real Madryt 6:6 FC Barcelona – 13.04.1916; Puchar Króla
  • Paulino Alcantara – Real Madryt 6:6 FC Barcelona – 13.04.1916; Puchar Króla
  • Josep Samitier – Real Madryt 1:5 FC Barcelona – 18.04.1926; Puchar Króla
  • Jaime Lazcano – Real Madryt 5:1 FC Barcelona – 30.03.1930; La Liga
  • Jaime Lazcano [2] – Real Madryt 8:2 FC Barcelona – 03.02.1935; La Liga
  • Ildefonso Sañudo – Real Madryt 8:2 FC Barcelona – 03.02.1935; La Liga (4 gole)
  • Marti Ventolra – FC Barcelona 5:0 Real Madryt – 21.04.1935; La Liga (4 gole)
  • Pruden – Real Madryt 11:1 FC Barcelona – 13.06.1943; Puchar Generała
  • Sabino Barinaga – Real Madryt 11:1 FC Barcelona – 13.06.1943; Puchar Generała (4 gole)
  • Pahiño – Real Madryt 6:1 FC Barcelona – 18.09.1949; La Liga
  • Jesus Narro – Real Madryt 4:1 FC Barcelona – 14.01.1951; La Liga
  • Cesar Rodriguez – FC Barcelona 4:2 Real Madryt – 02.03.1952; La Liga
  • Eulogio Martinez – FC Barcelona 6:1 Real Madryt – 19.05.1957; Puchar Generała (4 gole)
  • Evaristo – FC Barcelona 4:0 Real Madryt – 26.10.1958; La Liga
  • Ferenc Puskas – FC Barcelona 1:5 Real Madryt – 27.01.1963; La Liga
  • Ferenc Puskas [2] – Real Madryt 4:0 FC Barcelona – 30.03.1964; La Liga
  • Amancio – Real Madryt 4:1 FC Barcelona – 08.11.1964; La Liga
  • Gary Lineker – FC Barcelona 3:2 Real Madryt – 31.01.1987; La Liga
  • Romario – FC Barcelona 5:0 Real Madryt – 08.01.1994; La Liga
  • Ivan Zamorano – Real Madryt 5:0 FC Barcelona – 07.01.1995; La Liga
  • Lionel Messi – FC Barcelona 3:3 Real Madryt – 10.03.2007; La Liga
  • Lionel Messi [2] – Real Madryt 3:4 FC Barcelona – 23.03.2014; La Liga
  • Luis Suarez – FC Barcelona 5:1 Real Madryt – 28.10.2018; La Liga

Jak widać – większość hat-tricków w „Klasykach” to jeszcze futbolowa prehistoria. Od 1965 do 2022 roku padło ich zaledwie sześć. Powspominajmy zatem okoliczności tych występów.

Reklama

Gary Lineker

FC Barcelona 3:2 Real Madryt (La Liga 1986/87)

Gary Lineker trafił do Barcelony opromieniony glorią chwały po wywalczeniu tytułu króla strzelców mistrzostw świata w 1986 roku. Wprawdzie reprezentacja Anglii poległa w legendarnym ćwierćfinałowym starciu z Argentyną, ale snajper „Synów Albionu” ze swojego występu na mundialu mógł być jak najbardziej zadowolony. Miał też za sobą kilka imponujących sezonów na boiskach angielskiej ekstraklasy – najpierw w barwach Leicester City, później Evertonu. Uznał jednak, że kontynuowanie kariery w ekipie The Toffees nie ma sensu. Brytyjskie kluby po tragedii na Heysel zostały bowiem wykluczone z europejskich pucharów. W poszukiwaniu wyzwań Lineker wylądował zatem na Camp Nou, podobnie jak choćby Mark Hughes, czy wcześniej Steve Archibald i trener Terry Venables.

Transakcja została zapowiedziana w dość kuriozalnych okolicznościach. W programie telewizyjnym na żywo prowadzący zapytał Linekera, gdzie będzie grał w kolejnym sezonie. – No comprende – odparł piłkarz, sugerując dobitnie, że zaczął się już uczyć hiszpańskiego.

Barca w tamtym okresie poszukiwała więc inspiracji w Wielkiej Brytanii, po tym jak nie do końca wypalił eksperyment argentyński z Cesarem Luisem Menottim na ławce trenerskiej oraz Diego Armando Maradoną, stanowiącym krótko centralną postać w ofensywie Blaugrany.

Reklama

A czy można powiedzieć, że w zespole „Dumy Katalonii” sprawdził się sam Lineker?

Debiutancki sezon wyszedł mu nieźle – 20 goli w 41 występach ligowych to więcej niż przyzwoity bilans. Ale kolejne rozgrywki były mniej obfite w bramki. Natomiast w sezonie 1988/89 Johan Cruyff zaczął wykorzystywać Anglika w roli prawoskrzydłowego. Nie zawsze znajdował też dla niego miejsce w wyjściowej jedenastce. Niepocieszony Lineker wrócił więc na wyspy, mimo że Barca w maju 1989 roku zatriumfowała w Pucharze Zdobywców Pucharów. Summa summarum zapisał na swoim koncie 52 trafienia w 137 meczach, ani razu nie zostając mistrzem Hiszpanii. Zdecydowanie najmocniej zapamiętano jego występ w El Clasico – 31 stycznia 1987 roku powiódł Barcę do zwycięstwa 3:2 nad odwiecznymi rywalami z Madrytu. Już po pięciu minutach spotkania miał na liczniku dwa gole.

Po raz pierwszy w karierze czułem gęsią skórkę w trakcie meczu. Atmosfera na Camp Nou była niesamowita – wspominał Lineker.

Romario

FC Barcelona 5:0 Real Madryt (La Liga 1993/94)

Romario i Barcelona. Cóż to był za intensywny, burzliwy związek. Pisaliśmy na Weszło: „Styczeń 1994 roku. Romario, będący u szczytu formy sportowej i imprezowej, za wszelką cenę usiłuje się na chwilkę urwać z Barcelony i dostać na karnawałowy melanż w Rio de Janeiro. Na przeszkodzie stoi mu jednak niefortunny zbieg okoliczności – przed wylotem do Brazylii trzeba jeszcze wystąpić w „Klasyku”. Do wizyty na Camp Nou sposobił się bowiem akurat znienawidzony Real Madryt. Najważniejszy mecz w Hiszpanii, jeden z najbardziej prestiżowych na świecie. Trochę głupio prosić o urlop na dzień przed starciem tego kalibru. Jednak karnawał to w końcu karnawał. Świętość.  Z kolei Romario… to w końcu Romario. Innemu zawodnikowi może i byłoby głupio prosić o wolne w takich okolicznościach, lecz on nosił w duszy głębokie przekonanie, że przysługują mu pewne przywileje z racji na to, kim jest i jakie liczby notuje.

Romario – w Rio de Janeiro drugi po Chrystusie

– Szefie, mogę po meczu dostać dwa dodatkowe dni wolnego? – brazylijski napastnik postanowił poszukać zrozumienia bezpośrednio u trenera, Johana Cruyffa. Nie owijał w bawełnę, nie wysmażył grubymi nićmi szytej historyjki o konieczności odwiedzin u ciężko chorej babci. W swoim stylu wyłożył kawę na ławę. – Chciałbym polecieć do Rio. Początek karnawału, sam rozumiesz, szefie. Dwa dni i masz mnie z powrotem.

Holender rozumiał. Sam się sobie dziwił, ale rozumiał. – Jasne, możesz lecieć – odparł. Wiedział, że i tak nie powstrzyma chłopaka, a z dwojga złego wolał, żeby cała eskapada odbyła się za jego oficjalną aprobatą. Gdyby jej nie wyraził, Romario z całą pewnością postąpiłby po swojemu, a wówczas trzeba by go było ukarać. Po co komu taka awantura wewnątrz klubu? Widząc rozpromienioną od ucha do ucha twarz swojego podopiecznego, trener szybko dorzucił: – Ale pod warunkiem, że jutro strzelisz co najmniej dwa gole. Dwie bramki za dwa dni wolnego. To chyba uczciwy układ, prawda?

Napastnik strzelił hat-tricka, a Barca zafundowała odwiecznym rywalom bolesną manitę. Zwyciężyła 5:0″.

Sezon 1993/94 generalnie był w wykonaniu Romario kapitalny. Ale szybko się okazało, że brazylijski lekkoduch jest osobą zbyt niesforną, by utrzymać się w ekipie z Camp Nou. Odszedł z Barcelony już po półtora roku. – Romario interesowały tylko dwie rzeczy: strzelanie i jebanie – podsumował krótko Christo Stoiczkow, do pewnego momentu najlepszy kumpel Romario w Katalonii. – Kiedy w nocy się nie zabawię, to później nie strzelam na boisku – tłumaczył sam Brazylijczyk.

Ivan Zamorano

Real Madryt 5:0 FC Barcelona (La Liga 1994/95)

Ivan Zamorano zasłynął przede wszystkim jako doskonały partner w linii ataku. W reprezentacji Chile przez lata grał u boku Marcelo Salasa. W Sevilli zdarzyło mu się występować w parze z Davorem Sukerem. Z kolei w Interze Mediolan współpracował z Ronaldo. Imponował wojowniczością, boiskową charyzmą, a także perfekcyjną grą w powietrzu. Natomiast oblicze łowcy goli objawił przede wszystkim w barwach Realu Madryt. W ekipie „Królewskich” występował przez cztery sezony, notując w sumie 101 trafień w 173 występach. Z Michaelem Laudrupem za plecami, Zamorano był piekielnie trudny do wyhamowania.

„Iwana Groźnego” obawiali się wszyscy obrońcy w La Lidze. Był twardy, nieustępliwy i skuteczny.

To właśnie Zamorano zimą 1995 roku poprowadził Real do wielkiej zemsty za opisaną wcześniej manitę. W pierwszej połowie lat 90. kibice „Królewskich” nie mieli wielu powodów do radości – to Barcelona dominowała na krajowym podwórku, to ona sięgała po europejskie laury, to jej sposobem gry się powszechnie zachwycano, to Johana Cruyffa nazywano geniuszem. Z tym większą satysfakcją przyjęto więc w stolicy miażdżący triumf 5:0 nad „Dumą Katalonii”.

Koniec końców to Real w sezonie 1994/95 sięgnął po mistrzostwo Hiszpanii. – Do dziś mam ślady po tamtym „Klasyku”. Miguel Angel Nadal tak mnie kopnął, że pozostała blizna. Ale „Klasyków” trzeba doświadczyć również od tej strony. Nie przejmować się i robić swoje – opowiadał Zamorano w rozmowie z „AS-em”.

Lionel Messi

FC Barcelona 3:3 Real Madryt (La Liga 2006/07)
Real Madryt 3:4 FC Barcelona (La Liga 2013/14)

Chyba właśnie w sezonie 2006/07 można było zacząć tytułować Leo Messiego jedną z gwiazd Barcelony. Naturalnie w drużynie wciąż pełno było graczy znacznie słynniejszych od młodziutkiego Argentyńczyka, ale Messi swoją boiskową postawą rzetelnie pracował na status pierwszoplanowej postaci Barcy. Mimo że okoliczności nie były ku temu sprzyjające – ekipa Franka Rijkaarda weszła już w swój schyłkowy okres, a samego piłkarza nieustannie nękały kontuzje.

Marcowe El Clasico dobitnie potwierdziło, iż Messi nie jest po prostu kolejnym błyskotliwym talentem wychowanym w stolicy Katalonii, tylko kimś absolutnie wyjątkowym. Real Madryt trzykrotnie wychodził wówczas na prowadzenie na Camp Nou, lecz Messi trzy razy wyciągnął Blaugranę z opresji.

Był to pierwszy hat-trick Messiego w El Clasico i w ogóle pierwszy w hiszpańskiej ekstraklasie. Łącznie Argentyńczyk zanotował co najmniej trzy trafienia w 36 spotkaniach La Ligi. Ale w „Klasyku” ta sztuka udała mu się ponownie już tylko jeden raz – w sezonie 2013/14.

Co istotne – na Estadio Santiago Bernabeu.

Barca dzięki triumfowi 4:3 na obiekcie odwiecznego rywala zachowała realne szanse na mistrzostwo Hiszpanii. Choć ostatecznie go nie wywalczyła – w lidze najlepsze okazało się Atletico Madryt, z kolei Los Blancos zwyciężyli w Champions League.

Luis Suarez

FC Barcelona 5:1 Real Madryt (La Liga 2018/19)

No i jak dotąd ostatni hat-trick. Ostatni i chyba trochę niedoceniony. 28 października 2018 roku Barcelona zdemolowała 5:1 Real Madryt, dowodzony wówczas przez Julena Lopeteguiego. Wprawdzie w katalońskiej ekipie zabrakło Leo Messiego, ale rolę lidera ofensywy wziął na swoje barki ze znakomitym efektem Luis Suarez. Urugwajczyk trzy razy wpisał się na listę strzelców,  a Blaugrana totalnie upokorzyła „Królewskich”, dla których była to czwarta porażka w dziesiątej kolejce La Liga. Florentino Perez nie darował szkoleniowcowi tej kompromitacji – już następnego dnia Lopetegui oficjalnie został zwolniony z Realu.

Sytuacja była o tyle kuriozalna, że Lopetegui w sumie poprowadził zespół Los Blancos zaledwie w czternastu spotkaniach, a przecież jego zatrudnieniu na Estadio Santiago Bernabeu towarzyszył olbrzymi skandal, który wstrząsnął reprezentacją Hiszpanii tuż przed mundialem w Rosji.

Hiszpański trener jawił się wówczas jako największy przegrany europejskiego futbolu.

Dlaczego jednak piszemy o niedocenionym hat-tricku?

Cóż, wystarczy prześledzić, jak potoczyły się losy Barcelony i samego Suareza. Klub w 2019 roku bez trudu sięgnął po mistrzostwo kraju, lecz i tak został odsądzony od czci i wiary po porażce 0:4 z Liverpoolem w półfinale Ligi Mistrzów. W połowie kolejnej kampanii Ernesto Valverde został zwolniony, mimo że drużyna miała realne szanse na zgarnięcie kolejnego tytułu mistrzowskiego. Natomiast Urugwajczyka niemalże kolanem wypchnięto z Camp Nou jesienią 2020 roku.

Napastnik dołączył do Atletico Madryt i… po raz kolejny zatriumfował w La Liga.

CZYTAJ WIĘCEJ O EL CLASICO:

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Skoki

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Hiszpania

Komentarze

8 komentarzy

Loading...