Reklama

PRASA. Mnożą się problemy Johna van den Broma

redakcja

Autor:redakcja

13 października 2022, 09:17 • 7 min czytania 15 komentarzy

W czwartkowej prasie dominuje jeden temat – rewanżowe starcie Lecha Poznań z Hapoelem Beer Szewa.

PRASA. Mnożą się problemy Johna van den Broma

PRZEGLĄD SPORTOWY

Lech Poznań zmaga się ze sporymi problemami w ofensywie

U poprzedniego trenera Macieja Skorży jest to 1,95 gola na mecz, u van den Broma, który był reklamowany jako szkoleniowiec zorientowany bardzo ofensywnie, to 1,48. W sześciu z ostatnich 12 spotkań, a więc już od czasu zakończenia kryzysu, Lech nie potrafił zdobyć więcej niż jednej bramki.

W oczy rzuca się mniejsza liczba stwarzanych okazji niż za Skorży. Jak informuje serwis ekstrastats.pl, w poprzednim sezonie Lech oddawał 17,35 strzału na mecz, z czego 6,41 było celnych. Teraz strzałów jest odpowiednio 15,67 i 5,22. A biorąc pod uwagę tylko ostatnie siedem spotkań, a więc już po wielkim kryzysie z początku sezonu, odpowiednio 15,71 i 6,00. Czyli wciąż mniej. Oczywiście Skorża miał do dyspozycji i Jakuba Kamińskiego, i Dawida Kownackiego, ale van den Brom nie może narzekać. Skóraś jest objawieniem sezonu, momenty notuje Kristoffer Velde, który u Skorży nie istniał, a dziś ma najwięcej strzałów (sześć, w tym cztery celne) w drużynie w Lidze Konferencji Europy. W składzie wciąż jest Joao Amaral, tyle że Holender nie może na razie do niego dotrzeć.

W rozgrywkach LKE Lech stworzył sobie 42 okazje, więc średnio 14 na mecz, i oddał 13 celnych strzałów (nieco ponad 4 na mecz). Nie za wiele, choć znacznie więcej niż Hapoel, który – jeśli chodzi o ofensywę – jest najgorszym zespołem w rozgrywkach.

Reklama

Słaba defensywa Miedzi zwolniła Wojciecha Łobodzińskiego

Jeszcze kilka miesięcy temu drużyna z Dolnego Śląska uchodziła za jedną z najbardziej poukładanych spośród tych, które grały na szczeblu centralnym. Młody trener oparł grę legniczan na solidnych obrońcach i błyskotliwych zawodnikach ofensywnych. O dostęp do bramki dbali zazwyczaj Nemanja Mijušković w parze z Jonem Aurtenetxe. Ta dwójka środkowych obrońców wspomagana Jurichem Caroliną, Carlosem Julio Martinezem i w drugiej części  sezonu Jensem Martinem Gammelbym spisywała się znakomicie. Sam Mijušković zyskał status gwiazdy i najlepszego obrońcy I ligi.

Wszystko zmieniło się po awansie. Już pierwsza styczność Czarnogórca z polską elitą skończyła się dla niego przedwcześnie, bo dostał czerwoną kartkę w meczu 1. kolejki z Radomiakiem (1:1). Następne występy przyniosły kolejne błędy Mijuškovicia, a koledzy z defensywy solidarnie dokładali do tego swoje pomyłki i Miedź, mimo przyzwoitej gry w ataku, i tak przegrywała.

Po letnich transferach Łobodziński dość długo szukał optymalnego ustawienia obrony. Ta wyklarowała się dopiero w 6. kolejce. Wówczas czwórkę stworzyli Hubert Matynia, Mijušković, Leven Gülen i Martinez. Tak zestawiona defensywa zagrała dotychczas w sześciu meczach, ale Miedź zdobyła w nich tylko cztery punkty. W końcowej fazie swojego pobytu w Miedzi Łobodziński znów zaczął stawiać na Aurtenextego i Carolinę, jednak swoimi interwencjami nie sprawili, że trener utrzymał posadę.

Reklama

SPORT

Szymon Włodarczyk idzie w ślady ojca

Podobną drogę jak młody napastnik przechodził kiedyś jego ojciec, Piotr Włodarczyk. Choć szybko zadebiutował w Legii, jeszcze przed 20. urodzinami wiosną 1997 roku, to łatwo w warszawskim zespole przebić się nie było, bo grali tam tacy zawodnicy, jak Cezary Kucharski czy Ryszard Staniek. Co ciekawe, Piotr Włodarczyk zadebiutował w najwyższej klasie rozgrywkowej w meczu przeciwko… Górnikowi Zabrze. Było to 5 marca 1997 roku, legioniści wygrali 2:0, a on w samej końcówce zmienił Jacka Kacprzaka. (***) Gdyby nie zagraniczne wojaże i występy w Auxerre czy OFI Kreta, to byłyby w „Klubie 100”, a tak ma na koncie 92 ekstraklasowe gole.

Jego syn tych trafień ma na koncie 3. Dwa razy trafił w meczu z Radomiakiem na wyjeździe, który zresztą jego ojciec oglądał na żywo i teraz ostatnio we Wrocławiu. – Zawsze po meczach rozmawiamy i słucham jego rad, bo to dla mnie ważna, jak nie najważniejsza postać, która swoje w życiu osiągnęła. Słucham jego uwag i podpowiedzi. Tata jest konkretny – podkreśla Szymon Włodarczyk, który z pewnością dostanie swoją szansę w niedzielnej ligowej grze z Lechem Poznań.

Miedź Legnica nie wyciąga wniosków

Trudno oprzeć się wrażeniu, że działacze i trenerzy drużyny znad Kaczawy nie wyciągają wniosków z przeszłości. Przed czterema laty ściągnęli do Legnicy tabun obcokrajowców, ale tylko wywalili mnóstwo szmalu w błoto, bo cudzoziemcy – w lwiej części Hiszpanie – nie zagwarantowali „Miedziance” utrzymania w elicie. Teraz popełniono identyczny błąd, ściągając siedmiu obcokrajowców. Efekty? Wystarczy spojrzeć na tabelę. Nikt nie ma wątpliwości, że „architektami” letnich transferów są właściciel klubu Andrzej Dadełło i dyrektor sportowy Marek Ubych, ale trener Łobodziński zaakceptował angaż tych konkretnych piłkarzy. Tak na marginesie – w Miedzi doszło do pożaru, a dyrektor Ubych odpoczywa w Hiszpanii, dzieląc się tą informacją w mediach społecznościowych. No, ale to problem działaczy beniaminka z Legnicy.

Nie mam złudzeń, że Radosław Bella jest tylko tymczasowym trenerem Miedzi. Kto zajmie miejsce Wojciecha
Łobodzińskiego? Najgłośniej mówi się o angażu Ireneusza Mamrota, rozważana jest kandydatura Dariusza Banasika. A może Andrzej Dadełło wyciągnie jakiegoś „królika” z cylindra?

Piast w kryzysie, ale ma Waldermara Fornalika

Piast traci sześć punktów do miejsca w górnej połówce tabeli, a do rozegrania pozostały jeszcze 23 kolejki. Sporo, a biorąc pod uwagę, że czeka nas dłuższa niż zwykle przerwa zimowa oraz przygotowania i możliwe roszady kadrowe… jeszcze wszystko może się zmienić. Nie pierwszy raz Piast ma problemy jesienią. Warto podkreślić, że nawet w sezonach, które gliwiczanie kończyli z medalami, po pierwszych 12 kolejkach bywało… różnie. Można było mówić, że start był lepszy lub gorszy, ale chyba nie dało się przepowiedzieć, jak to się może skończyć. To jeszcze nic. Jeśli obecnie kibice uważają, że 1/3 sezonu w wykonaniu gliwiczan jest fatalna, to w ostatnich latach bywało nawet gorzej i co najważniejsze, nie kończyło się spadkiem. Dwa sezony temu, targana problemami zdrowotnymi drużyna z Okrzei miała na swoim koncie dziesięć punktów. Dużo lepsza gra i wyniki wiosną dały rewelacyjne z tej perspektywy szóste miejsce, a przecież o włos było od gry w europejskich pucharach.

(***)

Szkoleniowiec Piasta ma doświadczenie w wychodzeniu z kryzysów i gaszenia małych czy większych pożarów w Gliwicach ma. W tym sezonie nie wygląda to dobrze, ale nie jest też tak, że nie ma żadnych nadziei na poprawę. W ostatnich dwóch meczach gra drużyny jakby drgnęła w dobrą stronę. Poza tym lista absencji jest spora, a tak jak wspominaliśmy przed drużyną długie zimowe przygotowania i okno transferowe, gdzie można dokonać niezbędnych korekt. Tak naprawdę przed Piastem jest jeden cel, uzbierać tyle punktów do połowy listopada ile się uda, by sytuacja była lepsza i by zimą pracowało się wszystkim w lepszej atmosferze.

Adriel Ba Loua nie otrzymał wizy i nie zagra z Hapoelem

Zawodnik z Wybrzeża Kości Słoniowej nie otrzymał bowiem wizy uprawniającej go do wjazdu do Izraela. – Klub zwracał się z prośbą o pomoc do polskiej ambasady w Tel Awiwie, która w imieniu Lecha wysłała pismo do izraelskiego ministerstwa spraw zagranicznych. Mimo tych zabiegów dyplomatycznych nie udało się ostatecznie załatwić wszystkich formalności, wiza nie została wydana i Ba Loua jest zmuszony zostać w Polsce – napisał Lech Poznań w specjalnym komunikacie, a trudno jest się oprzeć wrażeniu, że Izraelczycy zdecydowali się wziąć rewanż za to, że na mecz rozgrywany w ubiegły czwartek nie został do Polski wpuszczony rosyjski skrzydłowy Hapoelu Magomed-Szapi Sulejmanow. Różnica polega jednak na tym, że gracz drużyny z Beer Szewy jest obywatelem państwa, które zostało objęte sankcjami z zakazem wjazdu do Polski włącznie. Z tego, co nam wiadomo, Wybrzeże Kości Słoniowej nie prowadzi obecnie działań wojennych na obszarze innego państwa, które zostałoby przez kraj ten brutalnie i bezwzględnie zaatakowane. Tak czy inaczej, Lech będzie musiał poradzić sobie bez Ba Louy, ale także bez kilku innych zawodników.

SUPER EXPRESS

Arkadiusz Onyszko zachwycony formą Kamila Grabary

Ostatnio Grabara pauzował z powodu urazu. Na szczęście problemy zdrowotne ma za sobą, choć musi bronić
w masce. To mu nie przeszkadza, bo przeciwko City wyczuł strzał z „11”, którego wykonawcą był Riyad Mahrez. Algierczyk w karierze zmarnował dziewięć karnych, z czego cztery obronili Polacy. Grabara jest piątym naszym bramkarzem, który wybronił rzut karny w Lidze Mistrzów

– Kopenhaga to najlepszy klub w Danii i znakomite okno wystawowe – mówi Arkadiusz Onyszko, były bramkarz, który występował w lidze duńskiej. – Z tego zespołu za duże miliony euro sprzedano wielu graczy. Grabara może być kolejny. Podoba mi się zachowanie Kopenhagi. W momencie, gdy Grabara doznał kontuzji, kupili nowego bramkarza, który świetnie bronił. Ale Polak wrócił do zdrowia i od razu na niego postawili. To pokazuje, jak bardzo go cenią – zaznacza. Były kadrowicz wierzy, że Grabara znajdzie się w kadrze na MŚ. – Jest młody, gra w mistrzu Danii, w Lidze Mistrzów, więc nie ma się co zastanawiać. Trzeba wziąć chłopaka na mundial – przekonuje. – To byłby błąd, gdyby nie znalazł się w kadrze. Grabara dlatego tak szybko wrócił, że nie chce stracić możliwości wyjazdu na MŚ. W Kopenhadze też wiedzą, że jak pojedzie na mundial, to jego wartość wzrośnie – podsumowuje.

FAKT

Nic ciekawego.

Fot. 400mm.pl

 

 

Najnowsze

Komentarze

15 komentarzy

Loading...