Reklama

PRASA. Michniewicz: Jak nie awansujemy, to będzie wstyd na całą Europę

redakcja

Autor:redakcja

10 października 2022, 11:15 • 11 min czytania 8 komentarzy

Poniedziałkowa prasa jest zdominowana przez echa losowania grup eliminacyjnych do Euro 2024.

PRASA. Michniewicz: Jak nie awansujemy, to będzie wstyd na całą Europę

PRZEGLĄD SPORTOWY

Dariusz Dziekanowski o losowaniu grup eliminacyjnych do Euro 2024.

W portalach społecznościowych pojawiły się komentarze, że warto trzymać obecnego trenera na tym stanowisku, bo jeśli chodzi o losowania, to jest urodzony w czepku i zawsze trafiamy z nim na łatwych albo atrakcyjnych (tak jak w przypadku mundialu w Katarze) rywali. Słowo „szczęście” było po tej uroczystości chyba najczęściej używanym w mediach i w rozmowach między kibicami. Bez wątpienia trafiliśmy na niezbyt wymagających przeciwników, ale ja od ciągłego liczenia na szczęście w losowaniach, nawet jeśli ono nam dopisuje, wolałbym mieć poczucie, że mamy dobrą drużynę. Taką, która nie tylko awansuje na kolejny turniej, ale robi to w sposób efektowny. Bo jeśli masz dobry zespół, to nie musisz drżeć przed losowaniem i obawiać się, czy nie trafimy na jakiegoś silnego rywala.

Faktem jest, że byliśmy losowani z pierwszego koszyka, ale nie da się oprzeć wrażeniu, że jest to miejsce nieco na wyrost, biorąc pod uwagę zarówno ostatnie wyniki, ale przede wszystkim grę. Nie da się bowiem zaprzeczyć, że Holendrzy i Belgowie w Lidze Narodów pokazali nam miejsce w szeregu i jeszcze sporo pracy przed nami. Weryfikacją dla tej drużyny i trenera będą zbliżające się mistrzostwa świata. Nie chciałbym nawet dopuszczać do siebie myśli, że w Katarze przegramy z kretesem (czyli nie wyjdziemy z grupy), bo co się stanie z tym zespołem? W takim negatywnym scenariuszu można się spodziewać, że nowy selekcjoner (bo pewnie w takim wypadku z obecnym nie zostanie przedłużona umowa) będzie musiał na nowo budować reprezentację od fundamentów. Aczkolwiek trudno byłoby mu przegrać eliminacje ME.

Reklama

Czesław Michniewicz sam przyznaje, że awans z tej grupy jest obowiązkiem.

PRZEGLĄD SPORTOWY ONET: Zgodzi się pan, że Polacy mieli mnóstwo szczęścia w tym losowaniu?

CZESŁAW MICHNIEWICZ: Napoleon mawiał, że zamiast dobrego generała woli takiego, który ma szczęście. Wiele osób w PZPN mówi mi, że jestem w czepku urodzony. Ale ja na ten czepek ciężko pracuję. Dziś moja rola w tym losowaniu była żadna. Losowanie niczego jednak nie przesądza. Jak nie awansujemy, to będzie wstyd na Europę. Wylosowaliśmy dobrze. Mogę powiedzieć, że optymalnie. To obiecująca grupa, która daje wiele szans na występ w Niemczech. Wcześniej żartobliwie napisałem swoją „grupę marzeń”, czyli taką, na którą nie chciałem trafić, gdzie była Anglia, Szwecja czy Norwegia.

Nasza drużyna jest przynajmniej teoretycznie zdecydowanym faworytem do pierwszego miejsca?

Myślę, że Polska, Czechy i Albania to trzy zespoły, które powalczą o miejsca premiowane awansem. Pozostałe drużyny mogą sprawić niespodzianki. Sam się przekonałem na Wyspach Owczych.

Reklama

W podobnym tonie komentuje Tomasz Frankowski.

Kiedy Tomasz Frankowski, 22-krotny były reprezentant Polski zobaczył efekt losowania grup el. Euro 2024, od razu rzekł: – Piłkarze naszej reprezentacji, którzy mają już swoje lata i myśleli o zakończeniu kariery po mistrzostwach świata w Katarze, chyba odłożą tę decyzję do następnego turnieju. Szkoda byłoby się żegnać z kadrą teraz, kiedy już po losowaniu widzimy, że awans do Euro 2024 powinien być formalnością. Grupa wydaje się miła, łatwa i przyjemna. Nie ma prawa być pomyłki, zakwalifikowanie się do mistrzostw to nasz obowiązek – stwierdził były piłkarz, członek sztabu reprezentacji Polski prowadzonej przez Franciszka Smudę, obecnie poseł do Parlamentu Europejskiego.

Rafał Pietrzak o przełamaniu Lechii Gdańsk.

KRZYSZTOF PULAK: Co pan czuje po meczu z Cracovią? W końcu udało wam się przełamać bardzo złą passę.

RAFAŁ PIETRZAK (OBROŃCA LECHII GDAŃSK, BYŁY REPREZENTANT POLSKI): Kurczę, chyba już zapomnieliśmy, jakie uczucia pojawiają się po wygranym meczu.

Nie wie pan, co należy teraz mówić?

Dokładnie… Nie no, mówiąc poważnie: wierzyliśmy głęboko, że w końcu uda nam się wygrać i przełamać złą passę. W poprzednich meczach nie przegrywaliśmy dlatego, że mamy za mało piłkarskich umiejętności. Powodem były różne indywidualne błędy. W sobotę cała drużyna żyła spotkaniem z Cracovią. Łącznie ze sztabem szkoleniowym i rezerwowymi zawodnikami. Wybroniliśmy ten mecz w defensywie. Oczywiście Cracovia miała swoje sytuacje, ale w końcu możemy się cieszyć ze zdobytych trzech punktów.

Trzeba przyznać, że Dušan Kuciak trochę „podał tlen” waszej drużynie, gdy w doliczonym czasie gry Cracovia miała dwie groźne sytuacje. Jak wyglądała końcówka meczu z pana perspektywy?

Oczywiście, Dušan obronił te strzały, ale moim zdaniem bohaterem jest nie tylko on, a cała drużyna. Każdy indywidualnie grał na wysokim poziomie. Ważne, żeby zespół funkcjonował jako całość. Tak właśnie było w trakcie rywalizacji z Cracovią. Wszyscy wykonaliśmy swoją robotę. Już poprzedni mecz w Szczecinie z Pogonią pokazał, że idziemy w dobrą stronę, mimo że przegraliśmy. Teraz cieszymy się, że trzy punkty zostały z nami i wracają do Gdańska.

Said Hamulić staje się obiektem pożądania lepszych klubów Ekstraklasy.

Gdy urodzony w 2000 r. Said Hamulić podpisywał kontrakt ze Stalą Mielec, wielu kibiców ciężko wzdychało: oto kolejny piłkarz ze słabej ligi, który w Ekstraklasie będzie zapychaczem składu. Nie minęły trzy miesiące i Bośniak z holenderskim paszportem to gwiazda polskiej ligi, a szefowie Stali zaczynają po cichu się zastanawiać, ile na takim piłkarzu można zarobić. W śmiałych rachunkach zapewne dochodzą do siedmiocyfrowych kwot, oczywiście w euro

Hamulić z dnia na dzień wyrósł ponad głowy innych piłkarzy Stali. W porywającym starciu z Pogonią (4:2) strzelił dwa gole. Chyba nikt nie będzie się spierał, że bez niego na boisku zwycięstwo gospodarzy nie byłoby możliwie. Właśnie dlatego Hamulicia z zainteresowaniem oglądają przedstawiciele najzamożniejszych polskich klubów i to nie tajemnica, że zaintrygował on przede wszystkim Marka Papszuna. Szkoleniowiec Rakowa uważa, że ten napastnik idealnie wpisuje się w jego wizję drużyny, jest w zasadzie brakującym elementem, bez którego częstochowski zespół, mimo wielu posiadanych zalet, będzie skazany na niedoskonałość.

W tym kontekście dla mającego ambitne plany Rakowa Hamulić jawi się jako kandydat kompletny, bo na dodatek już obeznany z lokalnymi realiami i dobrze się w nich czujący. Pytanie tylko, czy Hamulić w piłkarskim progresie drugiego polskiego etapu w ogóle nie przeskoczy, a więc czy za jakiś czas nie będzie gotowym produktem do sprzedaży zagranicznej, gdzie – jak wiadomo – kontrahenci są w stanie przebić każdą ekstraklasową ofertę.

26 godzin z życia kibica Pogoni Szczecin. Wracasz całą noc, rano kładziesz się zmęczony w domu i obiecujesz sobie: „Ostatni raz”. Mijają dwa tygodnie, zbliża się kolejny wyjazd i pytasz kumpla: „To co, jedziemy?”.

Uważnie zagląda do wnętrza. – Dokąd jedziecie? – pyta policjantka, choć odpowiedź zna. – Na wycieczkę – droczy się mój współtowarzysz, który też trafił na policyjną kontrolę. Zabawa w kotka i myszkę z policjantami to ulubiony sport kibiców. Ze Szczecina wszędzie daleko. Do przejechania mamy 750 kilometrów przez Wrocław, Katowice czy Kraków do Dębicy. Policyjną obstawę będziemy mieć do końca.

6.21, pociąg rusza. Kibice porozrzucani po całym pojeździe mieszają się z innymi pasażerami. Doświadczeni wyjazdowicze wyciągają klapki. Lepiej od razu dać odpocząć stopom, w Dębicy mamy być za ponad dziesięć godzin. W sumie tych, którzy „są zawsze tam, gdzie Pogoń gra”, jest pięćdziesięciu. Kilka osób dosiądzie się po drodze w Gryfinie czy Chojnie, ze Szczecina wyjadą też dwa busy z fanami. Za kilka godzin na stadionie Stali spotka się 70 kibiców dopingujących Pogoń. – Byłoby więcej, ale zbliża się koniec roku, a ludzie wykorzystali urlopy na wcześniejsze mecze – tłumaczy Robert Rusinek, sekretarz Stowarzyszenia Kibiców Pogoni Szczecin, który organizuje wyjazd. W klubie jest SLO, czyli koordynatorem ds. współpracy z kibicami. Pogoń na obcym stadionie będzie wspierać po raz 266. Zaczął w 1996 roku. – Kiedyś mówiłem sobie: 150. wyjazd i koniec. Potem 200. i kończę. Granica przesunęła się do 250. Teraz już nawet takiej nie stawiam, bo tylko bym siebie oszukiwał – przyznaje.

Mimo wczesnej pory nikt nie zamierza spać. Kibice mijają się na korytarzach. Te same twarze, za nimi te same odwiedzone stadiony. Są studenci, z kolei Damian codziennie do roboty dojeżdża do Niemiec, gdzie zajmuje się tynkowaniem. Dziś wziął wolne, żeby być w Mielcu. – Zostało mi osiem dni urlopu. Na co go wykorzystam? Jak to na co? – obrusza się kibic na moje pytanie. – Na Pogoń.

Jest ósma. Dla niektórych nie za wcześnie, żeby do śniadania zamówić piwo. W Warsie większość stolików opanowanych przez kibiców Pogoni. Ten, który tych piw musiał wypić najwięcej, testuje cierpliwość policjantów stojących przy ladzie. – A skąd są te chłopy, pewnie wracają z roboty – patrzy na mundurowych, śpiewa i próbuje złapać rytm. Nikt nie reaguje. Policjanci zmieniają się na krańcach województw. Po drodze przejedziemy ich siedem, to i tyle zmian wsiądzie do naszego pociągu. Głównie będą obserwować, choć i trafi się dowódca, który ukarze kibica 500-złotowym mandatem za palenie w pociągu. Innego zatrzymali, gdy opowiadał coś koledze i jako przecinka użył słowa „kur…a”. Ostatecznie mu się upiecze i nie zapłaci za przeklinanie w miejscu publicznym.

Trener Czechów studzi emocje po losowaniu grup eliminacyjnych do Euro 2024.

Maciej Kaliszuk (Przegląd Sportowy Onet): Może pan się cieszyć z losowania. Reprezentacja Czech – podobnie jak Polska – jest zdecydowanym faworytem do jednego z dwóch pierwszych miejsc w grupie.

Jaroslav Silhavy (trener reprezentacji Czech): Cieszyć się będę, jeśli awansujemy do mistrzostw Europy. Oczywiście chcemy to zrobić. Polska jest faworytem, bo była losowana z pierwszego koszyka. Wierzę, że możemy dobrze zagrać zarówno z waszym zespołem, i innymi drużynami z tej grupy.

Paradoksalnie mecze między Polską a Czechami nie muszą być decydujące. Wchodzą dwie drużyny, Polska i Czechy mogą razem awansować. Zgodzi się pan, że obie drużyny mają dużą przewagę nad resztą?

Chcemy awansować, ale mamy szacunek dla innych rywali. Niedawno graliśmy towarzysko z Albanią. To było trudne spotkanie (w czerwcu Czesi zwyciężyli 3:1 – przyp. red.).

SPORT

Dariusz Dudek o losowaniu.

Czy już można się cieszyć z awansu na Euro 2024, czy trzeba czekać do końca eliminacji, do listopada przyszłego roku?

– Myślę, że można się cieszyć, że znów zagramy z najlepszymi w kolejnych mistrzostwach Europy, bo trafiliśmy do jednej z najsłabszych grup. Tak mi się wydaje. Trzeba wyjść z grupy i tyle. Trzeba też powiedzieć, że selekcjoner Michniewicz ma szczęście, a w piłce jest to bardzo ważne. Wylosowaliśmy i trafiliśmy na zespoły, które absolutnie są w naszym zasięgu.

Co można powiedzieć o kwartecie naszych rywali w grupie E?

– Oczywiście najtrudniejszym przeciwnikiem będą Czesi, ale też trzeba pamiętać, że w ostatnim czasie jeżeli chodzi o reprezentacyjną piłkę, to mają swoje problemy. Co do pozostałej trójki, Albania, Wyspy Owcze, Mołdawia, to będziemy zdecydowanymi faworytami. Trzeba się cieszyć, że wylosowaliśmy taką grupę marzeń.

Michał Zichlarz o problemach Piasta Gliwice i Górnika Zabrze.

W poprzednim sezonie górnicza jedenastka straciła 55 bramek, teraz po 11 rozegranych przez siebie meczach aż 20. Spora część traconych goli woła o pomstę do nieba. Brakuje stabilności u tych, którzy występują między słupkami, stratom w tyłach nie sprzyja też rotacja i ciągłe zmiany dokonywane w linii obronnej. Wszystkiemu nie sprzyja też polityka transferowa klubu. Niedawny to jeszcze czas, kiedy bramkarzem numer 1 przez 84 kolejne ligowe gry był Martin Chudy. Czemu ze Słowakiem nie przedłużono umowy? Nikt już nie odpowie na to pytanie. Usprawiedliwień typu o wielu zmianach w składzie nie kupuję. W Stali Mielec tych kadrowych zmian było jeszcze więcej, a jak radzi sobie zespół z Podkarpacia pokazuje tabela.

Jakub Arak drugą żółtą kartką osłabił GKS Katowice, ale ważniejsze było, że wcześniej zdobył bramkę, która przerwała serię Chrobrego Głogów bez porażki.

Przed meczem spotkaliśmy się z trenerem Chrobrego. Żartobliwie powiedziałem: „kurde, martwię się o tę twoją brodę. Jesteś fajny facet, chyba masz ją już za dużą – opowiadał Rafał Górak, szkoleniowiec GieKSy, nawiązując do deklaracji Marka Gołębiewskiego, który zapowiedział, że ogoli się dopiero, gdy jego drużyna przegra mecz. Głogowianie śrubowali serię bez porażki przez blisko dwa miesiące, bo od połowy sierpnia. Wliczając rozgrywki Pucharu Polski, nie kończyli na tarczy ośmiu kolejnych spotkań. Ich dobrą passę przerwali w sobotnie popołudnie katowiczanie. 

Zadecydowała o tym 58. minuta i gol, który padł w niecodziennych okolicznościach. Bramkarz Chrobrego zagrał krótko do Jaki Kolenca, GieKSa założyła pressing, który skończył się stratą Słoweńca. Piłkę odebrał mu Jakub Arak, znalazł się sam na sam z Karolem Dybowskim i mocnym strzałem nie dał mu szans na skuteczną interwencję.

FAKT

Adam Nawałka zadowolony z losowania.

FAKT: Fortuna szeroko się do nas uśmiechnęła. Czechy, Albania, Wyspy Owcze i Mołdawia. Lepszych rywali w kwalifikacjach do najbliższego Euro trudno sobie wymarzyć.

ADAM NAWAŁKA: – Losowanie bardzo dobre, ale to, jak będziemy się prezentować w eliminacjach, nie zależy od losowania, lecz od tego, jak się przygotujemy do rywalizacji. Jesteśmy drużyną, która jest faworytem grupy i przedstawiamy w niej największą wartość sportową. Możemy być zadowoleni również pod względem logistycznym, bo mamy czterech, a nie pięciu rywali. Dzięki temu intensywność rozgrywanych meczów będzie mniejsza. Wyjazdy też nie będą zbyt uciążliwe.

SUPER EXPRESS

Michał Listkiewicz wróży awans na EURO nam i… Albanii.

Losowanie wypadło cudownie, lepiej chyba nie można było trafić. Jest natomiast jedna rzecz, której powinniśmy unikać: to hurraoptymizm, myślenie w kategoriach: „już awansowaliśmy”. Na szczęście Czesław Michniewicz to wie, bo przecież jego młodzieżówka na wyjeździe z farerskimi rówieśnikami zremisowała… Pozornie najgroźniejsi wydają się Czesi. Oceniając ich powierzchownie, sugerujemy się dokonaniami z przeszłości. Tymczasem ta reprezentacja wyraźnie idzie w dół. Nie obawiałbym się tego rywala. Moimi faworytami do wyjścia z tej grupy, oprócz Polaków oczywiście, są Albańczycy. W przeciwieństwie do Czechów oni akurat idą w górę. To wschodząca siła.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy

Piotr Rzepecki
4
Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy
Inne kraje

Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Szymon Janczyk
17
Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Komentarze

8 komentarzy

Loading...