Reklama

Przełamania bądź wiara w serię. Niedziela z Ekstraklasą

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

02 października 2022, 08:16 • 6 min czytania 7 komentarzy

Widzew Łódź i Raków Częstochowa mają identyczny bilans ostatnich meczów, natomiast Stal Mielec i Miedź Legnica już od co najmniej miesiąca nie zaznały smaku zwycięstwa. W niedzielę w Ekstraklasie dojdzie również do potyczki żółto-czerwono drużyn lub, jak zwą to bardziej szlachetnie w Kielcach, złocisto-krwistych. Obejrzymy dziś wszystkich tegorocznych beniaminków.

Przełamania bądź wiara w serię. Niedziela z Ekstraklasą

Choć zespołom mierzącym się w niedzielę w Ekstraklasie przyświecają inne cele, to uświęca je tylko jedno – zwycięstwo. Widzew czy Raków chcą przedłużyć passę wygranych, lecz udać się może tylko jednej z nich. Stal, Miedź i Korona chcą zanotować pierwszy od wielu dni triumf. Również w Białymstoku liczą na niego. W końcu w szeregach Jagiellonii występuje najlepszy piłkarz września – Jesus Imaz.

Miedź Legnica – Stal Mielec: zapowiedź meczu

Gdy ostatni raz obie drużyny mierzyły się przeciwko sobie Wojciech Łobodziński obejrzał cały mecz na ławce. Pełnił wtedy jednak rolę rezerwowego, a nie trenera, jak dzieje się obecnie. 39-latek znajdował się wtedy w ostatnim sezonie gry jako piłkarz Miedzi. Rok później objął już legniczan jako pełnoprawny szkoleniowiec, awansując ze swoim zespołem do Ekstraklasy. Dzięki temu ponownie może skonfrontować się ze Stalą Mielec bowiem dotychczasowych meczów z tą ekipą nikt w Dolnym Śląsku nie wspomina dobrze. Miedź odniosła w nich tylko jedno zwycięstwo 3:1, które niewiele dało bowiem w rewanżu baraży o Ekstraklasę w sezonie 1990/91 górą byli mielczanie, triumfując 3:0 i pozostając w elicie.

Ponad 30 lat później Miedź znajduje się już w elicie, ale wciąż gra jak pierwszoligowiec. To przedostatnia drużyna Ekstraklasy, która odniosła tylko jedno zwycięstwo, pokonując jeszcze słabszą Lechię Gdańsk. Popełnia proste błędy. Nie potrafi wykorzystać nawet dwubramkowej przewagi zdobytej, wywalczonej zaledwie po kwadransie. Aż sześć razy w tym sezonie legniczanie jako pierwsi obejmowali prowadzenie, ale tylko raz dowieźli je do końca. Są najgorsi pod tym względem w całej lidze.

Reklama

Na przeciwległym biegunie tego zestawienia znajduje się natomiast Stal. Mielczanie są perfekcyjni w tym aspekcie.. Za każdym razem, gdy obejmowali prowadzenie w meczu, zwyciężali go.  W tym sezonie podopieczni trenera Adama Majewskiego są do bólu skuteczni, co w dużej mierze jest zasługą sprowadzonego latem Saida Hamulicia i dobrej gry obronnej. To dzięki niej Stali otwierała się szansa skorzystania z jednej z dwóch najsilniejszych broni – kontrataku. Do siódmej kolejki jednym z liderów defensywy ekipy z Podkarpacia był Dominykasa Barauskasa. Litwin z powodu kontuzji kolana wypadł z gry na długie tygodnie.

Niestety Dominik doznał poważnej kontuzji kolana. Myślę, że będzie to przerwa długoterminowa, zajmie nawet kilka miesięcy. Życzymy mu szybkiego powrotu do zdrowia – przekazał szkoleniowiec Majewski, cytowany przez Przegląd Sportowy. Choć w ostatnich meczach zastępował go już Marcin Flis, to nadal trener ma się o co martwić. Potwierdzają to również jego słowa na konferencji prasowej. – Czeka nas trudne spotkanie. Miedź zajmuje dużo niższe miejsce w tabeli niż wskazuje na to jego gra – wyjaśnił 48-latek. Wskazuje na to również bilans punktów oczekiwanych, którego różnica wynosi -4,67 dla legniczan i jest drugą najgorszą po Warcie Poznań w lidze.

Jagiellonia Białystok – Korona Kielce: zapowiedź meczu

Po awansie Korony do Ekstraklasy powróciły również barwowe derby. Żółto-czerwoni z Białegostoku kontra złocisto-krwiści z Kielc. Choć ich przydomki wskazują jednoznacznie na szlachecką przynależność, to po sposobie gry ciężko to ocenić. Można powiedzieć nawet więcej, to Duma Podlasia gra zdecydowanie bardziej wyrafinowany futbol, natomiast Korona wręcz prymitywny, choć na jakiekolwiek wspomnienie o tym trener Leszek Ojrzyński dostaje wręcz szewskiej pasji.

Prawda jest jednak nieubłagana. Jak niedawno przedstawił tygodnik Piłka Nożna kielczanie prezentują najmniej efektywny futbol w całej Ekstraklasie. Obok Stali wypracowali sobie najniższy wskaźnik goli spodziewanych, a mimo to zdobyli blisko cztery bramki więcej niż wskazywałyby na suche dane. – Korona jest drużyną bardzo dobrze zorganizowaną, która w naszej lidze najkrócej utrzymuje się przy piłce, ale kiedy już ją posiada, to szuka okazji do zdobycia bramki. Sporo sytuacji stwarza po szybkich atakach i wrzutach z autu – stwierdził trener Jagiellonii, Maciej Stolarczyk.

Drużyna byłego selekcjonera reprezentacji Polski do lat 21 gra zupełnie inaczej. Obok Wisły Płock wypracowała sobie najwięcej okazji bramkowych w Ekstraklasie. Duma Podlasia notuje wskaźnik xG na poziomie 14,00, natomiast aż 8,9 z niego to zasługa Jesusa Imaza i Marca Guala. Hiszpanie na początku sezonu nie współpracowali ze sobą najlepiej, ale obecnie to jedna z najbardziej skutecznych par w Ekstraklasie. Razem zagwarantowali Jadze 11 bramek. A za moment skład Jagiellonii może być jeszcze silniejszy o kolejnego utalentowanego Hiszpana – Juana Camarę.

Reklama

Do zdrowia wrócili Michał Pazdan, Bartek Wdowik, Andrzej Trubeha oraz Juan Camara. Liczę, że ofensywna trójka będzie razem grała, ale dla mnie najważniejsze, aby rywalizacja w zespole toczyła się na najwyższym poziomie. Czy trio hiszpańskie w ataku będzie naszym największym atutem? Uważam, że Marc i Jesus w tercecie z Fedorem, czy Maćkiem wyglądali dobrze – stwierdził Stolarczyk, który z optymizmem patrzy w przyszłość. W przeciwieństwie do Korony jego zespół znajduje się na fali wznoszącej. Obecnie notuje serię siedmiu meczów bez porażki.

Widzew Łódź – Raków Częstochowa: zapowiedź meczu

Niedzielne mecze Ekstraklasy będą stały pod znakiem występów beniaminków. Po Miedzi Legnica i Koronie Kielce przyjdzie pora na Widzew Łódź, który jak na razie radzi sobie najlepiej z pierwszoroczniaków. RTS odpowiednio przystosował się do gry w elicie. Dzięki solidnej obronie, składającej się z niemal żelaznej trójki, uzupełnianej przez dwóch wahadłowych i hiszpańskiej ofensywie, która jak wiadomo od lat doskonale sprawdza się w Ekstraklasie, składającej się w głównej mierze z Jordiego Sancheza i występującego w LaLiga Bartłomieja Pawłowskiego, Widzew utrzymuje dystans do czołówki.

Dużą siłą łódzkiego klubu są również kibice. Już przed sezonem było wiadomo, że na każdym domowym spotkaniu stadion będzie wypełniony po brzegi. Zainteresowanych karnetami było znacznie więcej niż przewidywał klub, dlatego obecnie, by nie tracić magii dnia meczowego i cały czas w pełni wypełniać obiekt przy al. Marszałka Józefa Piłsudskiego 138 trwa akcja zwalniania miejsc wśród karneciarzy. Atmosferę widowiska czują również piłkarze. Choć ich bilans – dwa zwycięstwa i tyle samo porażek – nie powala, to już pod względem liczby strzelonych goli rezultat robi wrażenie. Widzew zdobył już siedem bramek przed własną publicznością, co stanowi połowę dorobku pomimo że u siebie stoczył od dwa mecze mniej.

RTS ma również najlepszą aktualną formę liczoną na podstawie ostatnich pięciu meczów. Zdobył 12 punktów, czyli tyle samo co Raków. Częstochowianie po odpadnięciu z europejskich pucharów zaczęli skrzętnie nadrabiać ligowe zaległości. Jedna wpadka z Cracovią nie podłamała podopiecznych Marka Papszuna, którzy błyskawicznie powrócili do zwyciężania, ogrywając Legię Warszawa i Radomiak. Łącznie w dwóch wspomnianych meczach strzelili siedem goli, nie tracąc żadnego. To pokazuje, że nie tylko w ofensywie imponuje ekipa spod Jasnej Góry.

Według wyliczeń ekstrastats.org rywale Rakowa wypracowali przeciwko nim tylko cztery okazje bramkowe. W zestawieniu nie uwzględnia się rzutów karnych – częstochowianie wpuścili tylko jednego gola po uderzeniu z jedenastego metra. Kolejne drużyny tak dobrze radzące sobie w defensywie, czyli Radomiak i Piast Gliwice, dopuściły rywali aż do dziesięciu szans. Właśnie dlatego częstochowianie stracili najmniej bramek w lidze. Niemniej jednak nie mogą się pochwalić największą liczbą czystych kont, którą ex aequo z innymi golkiperami szczyci zawodnik Widzewa – Henrich Ravas.

Dodatkowym smaczkiem niedzielnej rywalizacji będzie starcie dwóch braci. Po przeciwnych stronach barykady staną Patryk i Dominik Kunowie, którzy swoje pierwsze kroki w futbolu stawiali na Warmii i Mazurach. – Już jakiś czas temu rozmawialiśmy z bratem. Patryk przyjedzie jeszcze przed tym meczem, spotkamy się. Oczywiście wiemy, żeby nie mówić za dużo, nie pomóc rywalowi. Nie przekazujemy sobie nie wiadomo czego – powiedział na konferencji prasowej Dominik Kun, piłkarz Widzewa.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

7 komentarzy

Loading...