Reklama

Ekstraklasowa sobota w cieniu derbowego hitu

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

01 października 2022, 11:41 • 8 min czytania 18 komentarzy

Spotkanie Lecha z Legią od lat elektryzuje i polaryzuje kibiców w Polsce. Poznańsko-warszawska wojenka nabiera jeszcze większych rumieńców, gdy obydwie drużyny walczą o podobne cele, a tym razem pomiędzy Legią a Lechem nie ma przepaści w ligowej tabeli. Właśnie dlatego to hitowe starcie 11. kolejki zapowiada się tak emocjonująco. Na tyle, że przyćmiewa pozostałe sobotnie mecze.

Ekstraklasowa sobota w cieniu derbowego hitu

W sobotę jednak może być nie tylko ciekawie na stadionie w Poznaniu. Swoje małe „derby” Pomorza rozegrają Pogoń Szczecin i Lechia Gdańsk. Natomiast Górnik Zabrze i Zagłębie Lubin notują imponującą serię spotkań bez porażki. Czy powrót po przerwie reprezentacyjnej to dobry moment, by jedną bądź drugą przerwać?

Górnik Zabrze – Zagłębie Lubin: zapowiedź meczu

Przerwa reprezentacyjna nie była dobrą informacją dla Górnika. Wydawało się, że trener Bartosch Gaul znalazł w końcu odpowiednią taktykę, notując imponującą serię sześciu meczów bez porażki. O dziwo pierwszoplanowej roli w tych spotkaniach nie odgrywał Lukas Podolski. Mistrz świata z 2014 roku został odstawiony na boczny tor, wchodząc z ławki w tylko dwóch starciach. Pozostałe opuścił, a jego absencja była wynikiem kontuzji. W tym czasie na czoło wysunęli się Piotr Krawczyk, który wygrał rywalizację w ataku z Szymonem Włodarczykiem czy sprowadzony w ostatnim dniu okna transferowego Japończyk – Kanji Okunuki.

Trener Gaul podczas przerwy reprezentacyjnej miał inny problem do rozwiązania. Szef defensywy Górnika – Rafał Janicki – musiał poddać się operacji. 30-letni obrońca nabawił się kontuzji więzadeł i będzie pauzował przez dłuższy czas. Właśnie dlatego zabrzanie, mimo zamkniętego okna transferowego, rozpoczęli poszukiwania wartościowego defensora. Choć włodarze Górnika szukali kogoś z Polski, to wybór padł na występującego ostatnio w lidze holenderskiej Szweda Emila Bergstroema. Wkrótce okaże się czy był on słuszny, bo były zawodnik Utrechtu zostanie rzucony na głęboką wodę. Zabrzanie mają największe problemy z tyłu, będąc piątą najgorszą defensywą ligi, co wiąże się z tym, że stracili już trzech podstawowych obrońców: Janickiego, Przemysława Wiśniewskiego oraz Adriana Gryszkiewicza.

Reklama

A w sobotę po drugiej stronie będzie kim straszyć. Tak jak zapowiadał kilka tygodni temu Piotr Stokowiec Martin Doleżal odzyskał strzelecką formę. Choć czeski napastnik na początku sezonu zmarnował aż cztery dogodne okazje bramkowe, grał przeciętnie, to mimo wszystko otrzymywał kolejne szanse od szkoleniowca, który się nie pomylił. Trener dał Doleżalowi chwilę na uporządkowanie swoich spraw prywatnych, a po powrocie zaczął strzelać. 32-letni Czech zdobył otwierające bramki dla Miedziowych w meczach z Wartą Poznań i Wisłą Płock. W końcu nie potrzebował kilku sytuacji, by w ogóle posłać piłkę w kierunku światła bramki, a wykorzystywał to, co miał.

Po rozwiązaniu jednego problemu, trener Stokowiec powinien skupić się teraz na kolejnym. A są nim słabe wejścia w mecz przez Miedziowych. W tym sezonie Zagłębie ani razu nie prowadziło do przerwy. To jedyna taka sytuacja w Ekstraklasie. Po piłkarzach z Lubina często widać ociężałość w pierwszych połowach, co puszcza ich po przerwie. Syndrom ciężkich nóg jest klasycznym objawem wymęczającego okresu przygotowawczego. Powinien on ustąpić po dłuższej przerwie, która nastąpiła właśnie we wrześniu.

Lech Poznań – Legia Warszawa: zapowiedź meczu

Legia na czele Ekstraklasy. Lech w zwyżkującej formie, której nie przeszkadza nawet gra w Lidze Konferencji. To plan na… przeciętny hit? Pokrętna logika Ekstraklasy, by to podpowiadała, ale nie zamierzamy szerzyć czarnowidztwa przed derbami Polski.

Kolejorz w końcu wygląda jak mistrz Polski. Po trudnych eliminacjach europejskich pucharów z zawodników z Poznania zeszło powietrza. Balansowanie na granicy odpadnięcia, pętało nogi wielu zawodnikom. Gdy presja zeszła niektórzy piłkarze, jak Michał Skóraś, zaczęli rozkwitać na tyle, że zapracowali na powołania do reprezentacji narodowych. Przekonująco zaczął również grać Lech. Wyciągając przed nawias przegraną po ambitnej walce z Villarreal, Kolejorz pozostaje bez porażki od połowy sierpnia. W tych meczach imponował zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Zachował aż pięć czystych kont w tym czasie, co jest zasługą powrotu między słupki Filipa Bednarka kosztem Artura Rudki. W końcu do głosu zaczynają dochodzić sprowadzone w tym roku nabytki jak Afonso Sousa czy Kristoffer Velde, który nie potrafi ustabilizować formy.

Reklama

Michał Skóraś i jego droga do reprezentacji Polski

Sytuację w hicie z Legią może jednak zdefiniować pierwsza bramka. Lech Poznań w tym sezonie ligowym zawsze wygrywał, gdy jako pierwszy strzelał gola. Jednak, gdy trafienie zaliczali rywale, Kolejorz jeszcze nie zwyciężył. Generalnie drużyna Johna van der Broma radzi sobie lepiej po przerwie. W lidze strzeliła o trzy gole więcej w drugich połowach. Również w fazie grupowej Lidze Konferencji widać tę tendencję. Na siedem zdobytych bramek tylko dwie padły w pierwszych 45 minutach gry. Należy zatem się spodziewać słabego początku i mocnego końca?

Być może bowiem podobne tendencje wykazuje Legia. Warszawski zespół jako jeden z czterech nie zanotował trafienia w pierwszych kwadransach meczów. Do tego do Poznania udał się bez swojego kapitana i największej gwiazdy Josue. Na Portugalczyka spadły gromy po spotkaniu z Miedzią Legnica. Nie dość, że przed przerwą na kadrę grał dość przeciętnie jak na niego, to otrzymał czwartą żółtą kartkę w sezonie przez, co w starciu z Kolejorzem czeka go pauza. Swojego niezadowolenia z tego faktu nie kryli nawet jego koledzy z szatni jak Paweł Wszołek, który przed kamerami Canal+ dał jasno do zrozumienia, że kapitan Legii zachowuje się na boisku po prostu w sposób głupi, łapiąc kolejne bezsensowne i bezzasadne kartoniki.

A Josue to wręcz talizman Wojskowych. W tym sezonie wystąpił we wszystkich spotkaniach. W poprzednim opuścił dziesięć meczów. Ich bilans jest niepokojący dla Legii bowiem cztery wygrała, jeden zremisowała, a pięć przegrała. Zagłębiając się bardziej w szczegóły można powiedzieć, że spośród wygranych starć jedno to triumf nad Świtem Skolwin w Pucharze Polski, a dwa to potyczki z Bodo-Glimt w eliminacjach Ligi Mistrzów, do których Portugalczyk nie był zupełnie przygotowany i brany pod uwagę na krótko po transferze.

Nieobecność lidera jest dużym osłabieniem dla trenera Kosty Runjaicia. W przeszłości Wojskowi potrafili jednak wyciągnąć asy z rękawa w rywalizacji z Lechem w postaci nieoczekiwanych bohaterów z cienia. Zwykle wchodzili z ławki i swoimi trafieniami przesądzali o zwycięstwach Legii. Tak było w 2020 roku, gdy bramkę zdobył Kacper Skibicki. Podobnie stało się rok wcześniej, gdy bohaterem został Maciej Rosołek. W tym sezonie Legia nie ma nawet kandydata do tej roli. Jako młodzieżowiec występuje Kacper Tobiasz. Po kontuzji coraz więcej minut łapie Maik Nawrocki, a swoje gra również wspomniany Rosołek, który nie jest już jednak anonimowym piłkarzem. Jeszcze większy problem z młodzieżowcami ma Lech, który by wypełnić limit musi sadzać na ławce swojego najskuteczniejszego zawodnika – Mikaela Ishaka. Ciężko wobec tego mówić o obu zespołach jako polskiej kuźni talentów, co od lat jest również zarzewiem wojenki między klubami.

Pogoń Szczecin – Lechia Gdańsk: zapowiedź meczu

W cieniu derbów Polski rozegrają się derby Pomorza. Nastąpi w nich ponowny debiut Marcina Kaczmarka w roli trenera Lechii Gdańsk, którą przejął od Tomasza Kaczmarka. Dla Pogoni Szczecin spotkanie również będzie miało dodatkowy smaczek. Odbędzie się na nowym, w pełni otwartym stadionie. Już teraz kibice Portowców zapowiadają atmosferę godną spotkań europejskich pucharów. A wszystkie bilety zostały wyprzedane.

Ja jestem tu dopiero trzy miesiące, ale wiem jak wielu ludzi czekało na ten jutrzejszy dzień. Wiem jak wielu ludzi w klubie, w mieście pracowało na ten od wielu lat. Pełny stadion jest dla nas inspiracją, by pokazać pełnię naszych możliwości – powiedział na konferencji przedmeczowej szkoleniowiec szczecinian Jens Gustafsson.

Ostatnia forma Pogoni od europejskich pucharów jednak odstawała. W rywalizacji z polskimi przedstawicielami w Lidze Konferencji Portowcy nie wygrali. Ponieśli porażkę z Rakowem Częstochowa i zremisowali z Lechem Poznań. Do tego podzielili się punktami z Cracovią, co poskutkowało zastopowaniem szturmu czołowych pozycji Ekstraklasy. Nie zmieniło jednak planów Pogoni. Włodarze już kilka lat temu zdefiniowali sobie kilka obszarów działania klubu. Jednym z nich był nowy stadion, którego otwarcie nastąpi w sobotę. Drugim pozostaje akademia, która ma dostarczać, i już to robi, utalentowanych piłkarzy do pierwszej drużyny, skąd będą transferowani na Zachód za duże pieniądze. Sprzedaż Kacpra Kozłowskiego do Brighton była tego doskonałym dowodem. Ostatnim wciąż niezrealizowanym planem Pogoni jest walka o najwyższe cele w Ekstraklasie. Dwa brązowe medale zdobyte w ostatnich sezonach nie zaspokajają ambicji klubu z Pomorza Zachodniego. W Szczecinie liczy się na dużo więcej.

Pogoń szykuje się na otwarcie stadionu. Zaglądamy za kulisy [REPORTAŻ]

Już teraz wiele elementów w drużynie Gustafssona działa jak należy. Pogoń jako jedyna w tym sezonie nie przegrywała do przerwy. Zdobyła również najwięcej bramek w pierwszych połowach. Dużo większe problemy sprawiają jej występy w drugiej części gry. Między 46 i 60 minutą, a także między 76 a 90 minutą Portowcy nie strzelili żadnego gola. Problemy z utrzymaniem intensywności przez całe spotkanie dały się również we znaki drużynie w eliminacjach europejskich pucharów. Choć długimi fragmentami zespół Gustafssona dominował nad Broendby, to finalnie w dwumeczu stracił pięć goli.

Jeszcze większe problemy w defensywie ma Lechia. Gdańszczanie nie radzą sobie również w ataku, będąc również najgorszą ofensywą. Właśnie dlatego pracę stracił Tomasz Kaczmarek. Przeciwko Pogoni biało-zielonych poprowadzi Marcin Kaczmarek, który zapewne pojawiłby się na meczu, gdyby nawet nie prowadził Lechii. To w końcu były piłkarz Portowców z lat 1994-1999, więc występ na nowym obiekcie będzie dla niego sentymentalnym powrotem. Sentymentów jednak nie może mieć bowiem jego zespół znajduje się w poważnym kryzysie. Jego pogłębienie doprowadzi tylko do jednego – spadku.

O problemach Lechii można się rozwodzić godzinami, bo występują niemal we wszystkich aspektach. Niemniej jednak trener Kaczmarek wprowadził swoje rządy, których pierwszym elementem była zmiana kapitana. Nowym został Maciej Gajos. Ma to być nowy początek dla biało-zielonych.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Ekstraklasa

Komentarze

18 komentarzy

Loading...