Reklama

Jak radzą sobie obcokrajowcy, którzy latem opuścili Ekstraklasę? Są zaskoczenia

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

21 września 2022, 18:19 • 12 min czytania 16 komentarzy

W letnim okienku Ekstraklasę opuściło ponad sześćdziesięciu obcokrajowców. Już chyba tradycyjnie losy większości z nich pokazują, że niespecjalnie jest za kim tęsknić, aczkolwiek są też pozytywne przykłady. Niektóre dość zaskakujące. Sprawdzamy, jak ten sezon zaczęli stranieri, którzy w poprzednich rozgrywkach występowali w polskiej elicie lub przynajmniej formalnie byli związani z jej klubami. 

Jak radzą sobie obcokrajowcy, którzy latem opuścili Ekstraklasę? Są zaskoczenia

Bierzemy też pod uwagę zawodników, którzy już wcześniej byli wypożyczeni do klubów zagranicznych, a teraz definitywnie się z Ekstraklasą pożegnali. Takim przypadkiem jest chociażby Karlo Muhar. Lech Poznań wypożyczał go do Kayserisporu i CSKA Sofia, gdzie poczynał sobie całkiem nieźle. W czerwcu chorwacki pomocnik na dobre rozstał się z „Kolejorzem” i dołączył do mistrza Rumunii CFR Cluj, prowadzonego przez Dana Petrescu. Muhar jest tam dość ważną postacią, aczkolwiek bardziej w lidze rumuńskiej niż w europejskich pucharach. W SuperLidze rozegrał osiem meczów na dziewięć możliwych, z czego siedem w wyjściowym składzie. Zdobył przy tym dwie bramki. Ta z Chindią Targoviste padła po dołożeniu głowy z najbliższej odległości, za to trafienie z Universitateą Craiova naprawdę mogło się podobać:

W europejskich pucharach Cluj zaczął od kompromitacji w kwalifikacjach Ligi Mistrzów z Piunikiem Erywań z Armenii (odpadnięcie po karnych), ale Muhar w tym dwumeczu zaliczył raptem sześć minut. On i koledzy zaczęli walczyć o Ligę Konferencji i poszło im znacznie lepiej. Przeszli trzy rundy, na koniec wyrzucili za burtę słoweński Maribor i wylądowali w grupie ze Slavią Praga, Sivassporem i kosowskim KF Ballkani, z którym na „dzień dobry” tylko zremisowali. W 2. kolejce przegrali 0:1 z Sivassporem po rzucie karnym wywalczonym przez Karola Angielskiego. Muhar rozegrał cały mecz.

Bardzo dobrze po powrocie do Rumunii wygląda Mario Rondon. W Radomiaku zawiódł, głównie był rezerwowym, a w barwach Sepsi odżył. Zaczął od roli rezerwowego (pięć kolejnych wejść z ławki), by w 6. kolejce wskoczyć do wyjściowego składu. Od tego momentu zaczął strzelać. Ostatnich sześć występów to pięć goli Wenezuelczyka, z czego dwa z rzutów karnych. Największy popis Rondon dał w miniony weekend, dwukrotnie pokonując bramkarza Botosani (skończyło się 7:0).

Reklama

Jan Sykora, podobnie jak Muhar, już wcześniej był wypożyczony przez Lecha. Chodziło o Viktorię Pilzno, której czterema golami i siedmioma asystami pomógł wywalczyć mistrzostwo kraju, a samemu wrócił do reprezentacji Czech. W listopadzie 2021 strzelił dwa gole w towarzyskim meczu z Omanem i jednego w eliminacjach MŚ z Estonią.

Latem Viktoria pozyskała Sykorę na stałe i ten nadal gra pierwsze skrzypce. Przede wszystkim niedawno zdobył bramkę z Barceloną na Camp Nou. Mimo porażki 1:5 (hat-trick Roberta Lewandowkskiego) zapewne nie zapomni tego momentu do końca życia. W lidze płaskim strzałem zza pola karnego zapewnił zwycięstwo nad Slovanem Liberec. Najbardziej błysnął w rewanżowym starciu z HJK Helsinki w kwalifikacjach LM, wygranym aż 5:0. Strzelił drugiego i czwartego gola (efektowne uderzenie pod poprzeczkę) oraz asystował przy trzecim.

Świetnie w Viktorii wystartował Jan Kliment, który nie poradził sobie w Wiśle Kraków. Przychodził z drużyny grającej zupełnie inaczej niż „Biała Gwiazda” Adriana Guli i nie do końca potrafił się odnaleźć w takiej rzeczywistości, mimo że przecież początek miał całkiem obiecujący: dwie bramki i asysta po czterech kolejkach. Po zwolnieniu Guli nie miał zaufania od Jerzego Brzęczka i stało się jasne, że bez względu na losy Wisły, w Grodzie Kraka nie zostanie. W Viktorii już jest bohaterem, bo to jego trafienie na 2:1 w rewanżu z Karabachem zapewniło awans do Champions League.

Reklama

Kliment strzelał też w dwóch pierwszych kolejkach czeskiej ekstraklasy, a w kwalifikacjach LM pokonywał wcześniej bramkarzy HJK i Sheriffa Tyraspol. Niestety od kilku tygodni jest kontuzjowany, więc na razie główna nagroda w postaci występów przeciwko Barcelonie czy Interowi go omija. Kliment stanowi dobitny przykład na to, że czasami dany zawodnik w jednej rzeczywistości kompletnie się nie odnajdzie, za to w drugiej może być ważną postacią i to nawet w lepszym klubie niż poprzedni.

Szeregi Wisły opuścił także Matej Hanousek, który był wypożyczony ze Sparty Praga. Do czeskiej stolicy wrócił tylko po to, żeby powędrować na kolejne wypożyczenie. Dziś zakłada koszulkę tureckiego ekstraklasowca Gaziantep FK. Niedawno występowali tam Bartłomiej Pawłowski i Paweł Olkowski. Hanousek ma pewne miejsce w składzie, w siedmiu kolejkach opuścił jedynie 20 minut.

Wisłę na najwyższy poziom w Turcji zamienił też Adi Mehremić. Po spadku zdążył rozegrać sześć meczów w I lidze, ale pod koniec sierpnia odszedł do Istanbulsporu i szybko dostał szansę. Z Sivassporem wszedł symbolicznie, by tydzień później zmienić kontuzjowanego kolegę w 44. minucie spotkania z Besiktasem. Z nim w składzie Istanbulspor gola nie stracił, za to zdołał wyrównać na 2:2.

Elvis Manu w Wiśle miał kilka przebłysków, ale i tak zostanie zapamiętany przede wszystkim z kuriozalnego zagrania ręką w doliczonym czasie spotkania z Wisłą Płock, po którym sędzia podyktował rzut karny na wagę zwycięstwa gości 4:3. Były piłkarz m.in. Feyenoordu postanowił wrócić do Bułgarii, w której był znany z czasów Łudogorca i zakotwiczył w Botewie Płowdiw. Radzi sobie w nim co najmniej przyzwoicie. Ma już dwa gole i dwie asysty. Czasami dopisywało mu szczęście, bo pierwszą asystę zaliczył po złym przyjęciu piłki, którą zgarnął jego kolega, a w ostatniej kolejce zdobył bramkę dobijając własny rzut karny. Potrafił też jednak błysnąć taką akcją w meczu z Septemwri Sofia:

Szeregi „Białej Gwiazdy” opuściło jeszcze siedmiu innych obcokrajowców. Michal Frydrych ma raczej pewne miejsce w składzie Banika Ostrawa. Stefan Savić w miarę regularnie gra w drugiej lidze tureckiej dla Tuzlasporu, ale nie daje konkretów w ofensywie. Michal Skvarka na razie jest elementem mocnej rotacji w greckim Levadiakosie, do którego niedawno dołączył Grzegorz Sandomierski. Sebastian Ring w drugoligowym francuskim Amiens przeważnie może liczyć na grę, choć akurat w ostatniej kolejce przed przerwą reprezentacyjną po raz pierwszy nie podniósł się z ławki. Georgij Żukow skorzystał z faktu, że Chiny przestały być pożądanym rynkiem dla obcokrajowców i dostał angaż w CZ Mighty Lions, w którym na tę chwilę ma dwa spotkania. Enis Fazlagić został wypożyczony do Dunajskiej Stredy i jeśli pozostaje do dyspozycji trenera, gra po 90 minut. Tymczasowo w serbskim FK TSC Backa Topola jest z kolei Nikola Kuveljić i tydzień w tydzień pojawia się tam w wyjściowej jedenastce. Jego zespół można uznać za rewelację początku sezonu, gdyż zajmuje trzecie miejsce w tabeli.

Miękkie lądowanie po kilku miesiącach w Górniku Zabrze zaliczył Higinio Marin. Pobyt na Śląsku zaczął od fatalnego pudła z Lechią Gdańsk, ale pod koniec sezonu zdobył trzy bramki, pokazując, że na dłuższą metę może z niego coś być. W Górniku byli tego samego zdania, próbowali przedłużyć jego pobyt, lecz nie udało się dogadać z Łudogorcem. Hiszpan wrócił do ojczyzny i występuje w drugoligowym Albacete. W debiucie strzelił gola i dołożył wywalczony rzut karny z Lugo (2:1). Potem znalazł też drogę do siatki Malagi. Oba gole nie były urokliwe (strzały głową na pustą bramkę), ale sztuka się liczy.

Pedro Tiba ostatecznie nie zamienił Lecha na Legię, więc po czterech latach wrócił na portugalskie stadiony. W Gil Vicente nie od razu wskoczył do podstawowego składu, ale zagrał we wszystkich siedmiu meczach Liga Portugal. Mógł się też pokazać w europejskich pucharach. Tiba i spółka nie zdołali się dostać do fazy grupowej Ligi Konferencji. Rygę FC przeszli pewnie, lecz z AZ Alkmaar nie mieli już wiele do powiedzenia (0:4, 1:2).

Dani Ramirez odszedł z Lecha do Zulte Waregem, żeby więcej grać. I faktycznie, mozolnie zbiera minuty, choć najdłużej wytrwał na boisku przez niewiele ponad godzinę. Odkąd Hiszpan dołączył do Zulte, zespół ten zdążył przegrać sześć z siedmiu meczów belgijskiej ekstraklasy i obecnie zamyka tabelę.

Co słychać u byłych legionistów? Tomas Pekhart długo był opcją dla Rakowa, a i z samą Legią ponownie rozmawiał, ale skończyło się na tym, że podpisał kontrakt z Gaziantep FK. Dobrze kojarzycie, ta nazwa już się pojawiła przy Hanousku. Czeski wieżowiec póki co pełni rolę zmiennika. Na sześć spotkań trzy razy wchodził od razu po przerwie i z Antalyasporem potrafił zrobić różnicę. Gdy zameldował się na murawie, gospodarze przegrywali 1:2, a koniec końców wygrali 5:2. Pekhart strzelił na 3:2 i asystował na 4:2. W pozostałych przypadkach konkretów w ofensywie nie uzyskiwał.

Rafa Lopes w cypryjskim AEK-u Larnaka znajduje się na pograniczu wyjściowego składu i roli pierwszego zmiennika. Licząc wszystkie fronty, rozegrał już 12 meczów, z czego 5 od początku (żadnego całego). Gola strzelił tylko jednego: w rewanżu z Dnipro-1 w ostatniej rundzie kwalifikacji do grupy Ligi Europy. Dopiero co wrócił na stadion Cracovii, bo właśnie tam w fazie grupowej w roli gospodarza występuje Dynamo Kijów i świętował zwycięstwo 1:0.

Legia pod koniec okienka zdołała wypchnąć Lirima Kastratiego do Fehervaru. Najszybszy skrzydłowy w Europie przed przerwą na kadrę zdążył rozegrać trzy mecze w nowych barwach i nawet zaliczył asystę z Mezokovesd. Dynamicznie wbiegł prawą stroną i dobrze dorzucił na głowę Kenana Kodro:

Jasur Jakszibojew po zakończeniu wypożyczenia w Sheriffie wrócił do Uzbekistanu. W barwach Navbahoru Namangan nie zachwyca. W pięciu meczach ligowych cztery razy wchodził jako rezerwowy, zdobył jedną bramkę.

Przyjście Benjamina Verbicia na Łazienkowską było sporym wydarzeniem, wiązano z nim duże nadzieje, ale reprezentant Słowenii niewiele pokazał. Ewidentnie nie był gotowy, w Dynamie Kijów nie do końca odbudował się po kontuzji. Do tego między jego ostatnim występem na Ukrainie a pierwszym w Polsce minęły cztery miesiące. Teraz Verbić próbuje wrócić na właściwe tory w Panathinaikosie (przed odejściem z Dynama wystąpił w dwumeczu z Fenerbahce w kwalifikacjach LM). W lidze greckiej strzelił zwycięskiego gola z Levadiakosem (jedyny mecz w wyjściowym składzie), wykorzystując pusty przelot bramkarza po dośrodkowaniu z rzutu wolnego.

Luka Gagnidze swoje krótkie wypożyczenie z Dynama Moskwa do Rakowa zaznaczył 10-minutowym występem z Lechią Gdańsk na zakończenie sezonu. Pobyt pod Jasną Górą mu jednak nie zaszkodził, bo teraz w Dynamie jest podstawowym piłkarzem (10 meczów, 2 asysty). Po części to pewnie efekt tego, że mało kto garnie się dziś do gry w Rosji. Mimo wszystko w kadrze moskiewskiego klubu nadal nie brakuje uznanych nazwisk (np. Diego Laxalt).

W lidze okupanta Ukrainy odnalazł się także Aleksandr Pawłowiec. Warta awaryjnie pod koniec kwietnia wypożyczyła go z Rostowa. Białoruski stoper uzbierał cztery mecze w Ekstraklasie i wrócił do Rosji, ale już do innego klubu. Za 150 tys. euro został oddany do Orenburga. Gra w nim rotacyjnie. Doświadczył już takich klęsk jak 1:5 z Lokomotiwem Moskwa i 0:8 z Zenitem.

Joseph Ceesay dość niespodziewanie pod koniec sierpnia zamienił Lechię na Malmoe. W ośmiu meczach szwedzkiej ekstraklasy nie miał ani gola, ani asysty, ale tamtejsi kibice zaczynają go doceniać.

Dino Stiglec końcówkę w Śląsku Wrocław miał słabą, ale najwyraźniej odżył w izraelskiej ekstraklasie. W Hapoelu Hajfa gra wszystko jako jeden z trzech środkowych obrońców. Mark Tamas po rozstaniu z WKS-em jest klubowym kolegą Rondona w Sepsi. Jeszcze tam nie zadebiutował, przyszedł na początku września. To nie wszystko: kilka dni temu klub ten pozyskał Rolanda Vargę, niewypał transferowy Termaliki z zimowego okienka.

Jason Lokilo z Górnika Łęczna wypromował się do holenderskiej elity. Na tę chwilę w Sparcie Rotterdam furory nie robi (5 meczów, 261 minut, bez konkretów). Na początku dostał spory kredyt zaufania, ale w trzech ostatnich kolejkach zagrał tylko raz.

Pavels Steinbors na stare lata wrócił na Łotwę i przeżywa piękną pucharową przygodę z RFS-em Ryga. Doświadczony bramkarz dopiero co był bohaterem w sensacyjnie zremisowanym 1:1 wyjazdowym meczu z Fiorentiną w Lidze Konferencji. Z Hearts już tak dobrze nie było, Szkoci wygrali 2:0.

Spartak Trnava przygarnął z Ekstraklasy Samuela Stefanika (Termalica) i Erika Daniela (Zagłębie Lubin, na wypożyczeniu ze Slovana Bratysława). Obaj są dość ważnymi postaciami w zespole. Niedawno mogliśmy ich oglądać w przegranym 0:3 dwumeczu z Rakowem Częstochowa. Stefanik w słowackiej ekstraklasie ma dwa gole i dwie asysty, Daniel jednego gola (video poniżej) i jedną asystę.

Co poza tym? Niewypały z Radomiaka jakoś sobie radzą. Abraham Marcus w drugoligowych rezerwach Porto jest podstawowym skrzydłowym (6 meczów, 2 gole). Na tym samym poziomie gra Goncalo Silva, który zakłada koszulkę Farense. Niedawno stracił miejsce w składzie. Jo Santos kopie w Kazachstanie dla FK Turan. W ostatniej kolejce wyróżnił się golem i asystą z Atyrau, w którym zagrali Paweł Baranowski i Piotr Grzelczak.

Sergiu HancaRivaldinho nie robią furory w Universitatei Craiova. Hanca dość szybko zdobył bramkę z rzutu karnego, ale od pewnego czasu nawet nie podnosi się z ławki. Być może wpływ mają na to sprawy prywatne, które przesądziły o jego odejściu z Cracovii. Rivaldinho to głęboki rezerwowy, uzbierał 48 minut.

Jayson Papeau dał zarobić trochę grosza Warcie Poznań, odchodząc do Rapidu Bukareszt. Zaskoczenia nie ma: francuski pomocnik gra tydzień w tydzień, pewnie wyróżnia się wyszkoleniem technicznym, ale goli i asyst z tego nie ma. Frank Castaneda zaplanowany z półrocznym wyprzedzeniem pobyt w tajskim Buriram zaczął nieźle. W sześciu spotkaniach zdobył trzy bramki i dołożył dwie asysty.

Jhon Chancellor delikatnie mówiąc nie okazał się wzmocnieniem obrony Zagłębia Lubin, mimo całkiem godnego CV (63 mecze dla Brescii Calcio). Szybko doszło do rozstania, ale reprezentant Wenezueli chyba nie narzeka, bo dostał angaż w Coritiba FC i w czterech ostatnich kolejkach rozgrywał po 90 minut w brazylijskiej ekstraklasie. Dwa razy udało się zachować czyste konto.

Matej Hybs wiosną przyzwoicie prezentował się w Termalice na wypożyczeniu z Viktorii Pilzno. Obecnie jest wypożyczony do FK Teplice i u trenera Jiriego Jarosika (tak, to ten, co grał w Chelsea i Celtiku) jest pierwszym wyborem jako pół-lewy stoper w ustawieniu z trójką z tyłu. Podobnie pewniakiem w Manisa FK (drugi poziom w Turcji) jest kolejny były „Słonik” David Domgjoni.

Pozostali albo dopiero co zmienili kluby, albo grają mało, albo na tak niskim poziomie, że trudno coś więcej napisać. Milan Obradović jest jednym z tych, od których zaczyna się ustalanie składu w Javorze-Matis, ale mówimy o drużynie, która w ostatnich siedmiu meczach serbskiej ekstraklasy wywalczyła dwa punkty. Albin Granlund po opuszczeniu Stali Mielec znów kopie w IFK Mariehamn, który znalazł się w grupie spadkowej fińskiej ligi. Mickey van der Hart późno trafił do Emmen i mimo że ta ekipa ciągle dostaje w łeb, były bramkarz Lecha pozostaje obserwatorem. Ilia Szkurin w rok przeszedł drogę od występów w Lidze Mistrzów dla Dynama Kijów do występów w drugiej lidze izraelskiej. Po drodze dwa razy zagrał w Rakowie. Kristopher Vida po przejściu z Piasta do Kisvardy przeważnie wchodzi na 10-15 minut. Dusan Lagator nie potrafi przebić się w Debreczynie. Alasana Manneh po trzech meczach ma siedem ligowych minut w Odense. Diego Santos Carioca, który wiosną nieźle pokazał się w Jagiellonii, na razie zagrał raptem dwa razy w węgierskim Zalaegerszegi. Damir Sadiković w serbskiej Kolubarze ma problemy z regularnym graniem. Jorginho po powrocie z Wisły Płock do Łudogorca zagrał raz i nawet zdobył bramkę z Pirinem. Jako pierwszy pogratulował mu Jakub Piotrowski.

Bez klubów pozostają Pelle van Amersfoort (niedawno łączony z Lechią Gdańsk), Luis Rocha, Fabio Sturgeon, Alex Serrano, Matos Putnocky, GersonRichard Strebinger. Poza Amersfoortem i ewentualnie doświadczonym Putnockim nie mówimy o kuszących nazwiskach.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: 

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

16 komentarzy

Loading...