Reklama

Żurkowski dalej poza grą, a mundial tuż za rogiem

Kacper Zieliński

Autor:Kacper Zieliński

19 września 2022, 18:13 • 6 min czytania 26 komentarzy

Jeszcze w połowie czerwca nikt nie wyobrażał sobie takiego scenariusza. W końcu dla wielu Szymon Żurkowski był wtedy pewniakiem do powołania na mistrzostwa świata w Katarze. Tymczasem z wyczekiwanego transferu do Empoli wyszła kicha. Polski pomocnik nadal jest zawodnikiem Fiorentiny, do której powrócił z owocnego wypożyczenia. Nie otrzymuje szans na regularną grę. Dostaje tylko ogony. Czasami brakuje go nawet w kadrze meczowej ekipy z Toskanii. A – co najgorsze – wspomniany mundial zaczyna się już za dwa miesiące.

Żurkowski dalej poza grą, a mundial tuż za rogiem

Okno transferowe zamknęło się prawie trzy tygodnie temu. Żurkowski nie ma więc obecnie możliwości opuszczenia Florencji. Musi praktycznie non stop grzać ławę, bo zwyczajnie nie figuruje w planach Vicenzo Italiano na ten sezon. Kibice reprezentacji Polski są zatem nieco zaniepokojeni całą sytuacją. I zresztą w pełni słusznie.

Zapowiadało się tak pięknie…

Chwilę po czerwcowym zgrupowaniu narodowej reprezentacji media poinformowały, że Żurkowski przeniesie się na stałe do Empoli. Każdy fan „Biało-czerwonych” był zadowolony z takiego ruchu. Wszak „Żurek” zaczął dawać kadrze coraz więcej, a w 14. ekipie zeszłego sezonu Serie A czuł się bardzo dobrze. Miał pełne zaufanie ówczesnego trenera Empoli – Aurelio Andreazzoliego, co podkreśla 35 występów w minionej edycji tamtejszej ekstraklasy. Mało tego, Żurkowski zbierał dobre recenzje od swojego szkoleniowca. Ba, swego czasu Włoch wróżył mu nawet świetlaną przyszłość!

– Żurkowski jest w stanie pójść drogą Ismaela Bennacera i Rade Krunicia, którzy wcześniej byli u nas, a teraz grają w Milanie. Jednak wciąż musi się rozwijać. Jeśli wykona jeszcze kilka kroków naprzód, to widzę go w większym klubie, niż Empoli – mówił w marcu bieżącego Andreazzoli.

Reklama

Trudno było się wówczas nie zgodzić. Żurkowski radził sobie świetnie, jak na pomocnika ligowego średniaka. Włoskie media wypowiadały się o nim bardzo pozytywnie. – Empoli musi go zatrzymać. W zeszłym sezonie był jednym z najciekawszych pomocników w lidze. Daje zespołowi dużą dynamikę i stwarza spore zagrożenie w fazie ataku – pisał jeszcze w czerwcu o Polaku serwis Calciomercato.com.

„Żurek” wykręcał też świetne statystyki, które na koniec ligowej kampanii wyglądały następująco:

  • sześć bramek
  • dwie asysty
  • 80,1% celności podań
  • 2,66 podań progresywnych na 90 minut
  • 0,82 kluczowego podania na 90 minut
  • 70% skuteczności dryblingów
  • 2,34 akcji kreujących strzał na 90 minut
  • 49 udanych odbiorów (ósmy najlepszy wynik w lidze)

Do tego doszło udane zgrupowanie reprezentacji Polski w czerwcu, po którym sami określaliśmy Żurkowskiego jako jednego z pewniaków do wyjazdu na mistrzostwa świata. I nie było to popularne pompowanie balonika, a stwierdzenie suchych faktów. Pomocnik wyglądał obiecująco podczas czerwcowych spotkań. W zremisowanym 2:2 meczu z Holandią był jednym z lepszych piłkarzy na boisku. Aż można było odnieść wrażenie, że włączy się do walki o wyjściowy skład na otwierający dla nas mundial mecz z Meksykiem.

Ale sprawy zaczęły się komplikować.

Fiorentina popsuła plany

Wszystko wskazywało więc na to, że Żurkowski wyląduje w tej części Florencji, która uszczęśliwia go bardziej. Ale, jak to ostatnio bywa w przypadku polskich piłkarzy i Fiorentiny, negocjacje nie należały do najłatwiejszych. Empoli posiadało klauzulę wykupu „Żurka” na poziomie 4,5 miliona euro. Mimo tak atrakcyjnej ceny „Azzuri” woleli się targować. Rozmowy trwały długo, aż prawo do wykupu byłego piłkarza Górnika Zabrze wygasło. Z tego powodu Fiorentina mogła żądać jeszcze więcej niż wcześniej, a to nie ułatwiało sytuacji.

Reklama

Co więcej, Empoli zmieniło trenera. Aurelio Andreazzoliego zastąpił bowiem Paolo Zanetti. Na pierwszy rzut oka więc zapewne każdy pomyślał, że nowy szkoleniowiec nie pragnął wykupu Żurkowskiego aż tak bardzo, jak jego poprzednik.

Otóż nie.

– Żurkowski byłby dla nas ważnym zawodnikiem, ze względu na swoją fizyczność i jakość. Dobrze spisywał się w zeszłym sezonie w barwach Empoli i zna już tutejsze środowisko. Doskonale o tym wszystkim wiemy. Z radością powitalibyśmy go tutaj ponownie – mówił na jednej z konferencji prasowych nowy trener Empoli.

Ekipa Zanettiego była więc zdeterminowana, aby na stałe pozyskać Polaka. Jak się później okazało nie wystarczająco.

Sprawa dalej się przeciągała. W międzyczasie pojawiały się doniesienia o zainteresowaniu innych zespołów, jak chociażby Bologna, Sassuolo czy Spezia, lecz skończyło się jedynie na plotkach. Wszystko dlatego, że Żurkowski chciał koniecznie wrócić do Empoli.

Jednak życie nie zawsze daje nam to, czego byśmy chcieli.

– Byłem we Florencji przed zamknięciem okna transferowego spotkać się z Żurkowskim. Miałem zapewnienia, że będzie wymiana z Empoli. Włosi do końca się targowali. Wszystko miało być dogadane i nic niestety się nie wydarzyło. Żurkowski nawet nie wyprowadził się z Empoli, bo liczył, że tam zostanie. Wiem, że bardzo chcieli go jeszcze w Spezii. Wiedział o tym, ale chciał iść do Empoli. Niestety nie wszystko ułożyło się po naszej myśli, bo Szymon został w Fiorentinie – mówił w zeszłym tygodniu na spotkaniu z dziennikarzami Czesław Michniewicz.

Żurkowski utknął we Florencji

Szymon Żurkowski znalazł się więc w arcytrudnym położeniu. Polak nie ma większych szans na zaistnienie w podstawowym składzie Fiorentiny. Vicenzo Italiano widzi w nim raczej zawodnika, którego od czasu do czasu może wpuścić z ławki, aniżeli piłkarza z potencjałem na wyjściową jedenastkę. Choć sam trener jeszcze dwa tygodnie temu mówił co innego: – Żurkowski jest dostępny do gry. Będzie miał okazję się pokazać. W zeszłym sezonie prezentował się naprawdę dobrze.

Szkoda, że za słowami Włocha nie poszły czyny.

Żurkowski w tym sezonie Serie A rozegrał łącznie jedynie 32 minuty rozłożone na dwa spotkania. Wszedł na boisko w pierwszym meczu tego sezonu, gdzie przeciwnikiem było Cremonese. Zanotował asystę przy decydującym trafieniu, dzięki któremu Fiorentina wygrała 3:2. Rozruszał też nieco grę z przodu. Jednak skończył tę rywalizację z urazem, który uniemożliwił mu występ w pięciu następnych meczach.

I okej, w tamtym momencie rzeczywiście słowa trenera „Violi” bronił fakt, że Żurkowski zwyczajnie nie miał jak grać.

Ale kiedy już wyzdrowiał, dostał jedynie 11 minut w końcówce zremisowanej konfrontacji z Juventusem. W następnych czterech spotkaniach był albo przytwierdzony do ławki rezerwowych, albo – co jeszcze gorsze – nie znalazł się nawet w kadrze meczowej. To potwierdza tylko obecny stosunek Italiano do osoby Żurkowskiego.

A mundial tuż za rogiem.

Martwią się kibice, martwi się Michniewicz, martwi się sam Żurkowski

Słowa selekcjonera przywołaliśmy już wcześniej, ale warto powiedzieć też o jego potencjalnych obawach. Szymon Żurkowski bowiem od zawsze był ulubieńcem opiekuna „Biało-czerwonych”. Już w czasach gry dla reprezentacji młodzieżowej cieszył się u niego dużym poparciem. Rzecz jasna – nic nie działo się bez powodu.

Żurkowski po prostu idealnie wpisuje się w preferencje taktyczne Michniewicza. To pomocniki uniwersalny. Prezentuje się dobrze w defensywie i ofensywie. Jest typem nowoczesnego gracza drugiej linii, który popularnie nazywany jest „szóstko-ósemką”.

Wszechstronność Żurkowskiego możemy dostrzec na jego heatmapie z zeszłego sezonu.

Do tego świetnie prezentuje się pod względem motorycznym. Na boisku wygląda jak rozpędzony koń – trudno go zatrzymać. Potwierdził to też Aurelio Andreazzoli. Włoski szkoleniowiec mówił nawet o tym na jednej z konferencji prasowych w dość humorystyczny sposób. – Fizycznie wygląda świetnie. Jeżeli miałbym stawać do walki na pięści, to na pewno zabrałbym go ze sobą!

Bez regularnej gry Żurkowski będzie miał problem, aby podtrzymać tak dobrą formę. Zarówno czysto fizyczną, jak i przede wszystkim tę piłkarską. Co prawda otrzymał powołanie na najbliższe mecze Ligi Narodów. Ale bez minut w klubie trudno raczej widzieć w nim kandydata do gry w pierwszym składzie „Biało-czerwonych” na mistrzostwach świata.

Dlatego większość kibiców, selekcjoner, jak i sam piłkarz od początku września dość mocno się martwią. I nie ma w tym nic dziwnego, bo nasz reprezentant znalazł się w iście patowej sytuacji.

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:

Fot. Newspix

Lubi pogadać. Szczególnie o piłce. Sympatyk Ekstraklasy i Premier League, choć śledzi też inne rozgrywki. Na co dzień kibic Legii Warszawa i Manchesteru United.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Xavi: To odpowiedni moment, żeby powiedzieć dość. Nie będę tolerował kłamstw

Damian Popilowski
0
Xavi: To odpowiedni moment, żeby powiedzieć dość. Nie będę tolerował kłamstw
Niemcy

Bayern sonduje dwóch szkoleniowców. Kto zastąpi Thomasa Tuchela?

Piotr Rzepecki
0
Bayern sonduje dwóch szkoleniowców. Kto zastąpi Thomasa Tuchela?

Piłka nożna

Hiszpania

Xavi: To odpowiedni moment, żeby powiedzieć dość. Nie będę tolerował kłamstw

Damian Popilowski
0
Xavi: To odpowiedni moment, żeby powiedzieć dość. Nie będę tolerował kłamstw
Niemcy

Bayern sonduje dwóch szkoleniowców. Kto zastąpi Thomasa Tuchela?

Piotr Rzepecki
0
Bayern sonduje dwóch szkoleniowców. Kto zastąpi Thomasa Tuchela?

Komentarze

26 komentarzy

Loading...