Reklama

Kopalnia złota dalej fedruje. Lekcja przetrwania od Udinese

Mateusz Janiak

Autor:Mateusz Janiak

10 września 2022, 09:22 • 9 min czytania 4 komentarze

Od 27 sezonów niezmiennie grają w Serie A i w tym czasie 11 razy kwalifikowali się do europejskich pucharów, co sami określają jako „sportowy cud”. W Udinese Calcio znają swoje miejsce w szeregu, ale przede wszystkim wiedzą, jak sprzedawać z zyskiem.

Kopalnia złota dalej fedruje. Lekcja przetrwania od Udinese

Udine bliżej do Austrii i Słowenii niż do Rzymu, nie wspominając o Neapolu. Kiedy zapytasz miejscowego skąd pochodzi, najprędzej powie ci, że z Friuli. Możesz też usłyszeć, że jest „Środkowoeuropejczykiem”. Gdzieś na końcu padnie, że Włochem. Żyje się tam miło, w 2021 roku niemal 100-tysięczne miasto zajęło dziewiąte miejsce w rankingu uwzględniającym jakość życia w Italii. Co prawda legenda miejscowego klubu – Antonio Di Natale – trochę kręciła nosem na zimno, ale poza tym można tam znaleźć wszystko, co potrzeba. Nawet niezłą drużynę piłkarską.

Udinese Calcio – jak przetrwać w Serie A?

Friulani zaczęli sezon zaskakująco dobrze. Po pięciu kolejkach z 10 punktami zajmują czwarte miejsce, ostatnie gwarantujące występ w Lidze Mistrzów. Co więcej, po drodze pokonali Fiorentinę 1:0 i doszczętnie zmasakrowali Romę 4:0. A przecież podczas mercato najlepszych zabrali im bogatsi. Znów.

Daniel Fieldsend w książce „The European Game. The Secrets of European Football Succes” stworzył piramidę, w obrębie której zaklasyfikował kluby według siły finansowej w pięciu grupach: 

Reklama
  • Potęgi
  • Pretendenci
  • Średniacy
  • Słabeusze
  • Dostarczyciele młodzieży

Jako modelowy przykład „Średniaka” na poziomie międzynarodowym wskazał właśnie Udinese. Le Zebrette przynajmniej od drugiej połowy lat 90. rekompensują sobie ograniczone możliwości ekonomiczne kapitalną siecią skautingu, nastawionego przede wszystkim na Amerykę Południową i Afrykę. Stamtąd za bezcen wyciągają zdolnych piłkarzy, by następnie ich sprzedać za grube pieniądze. Kiedyś liry, marki czy franki, później euro. Oto przykłady:

  • Marcio Amoroso: kupiony za – jak mówi sam zawodnik – „praktycznie darmo” (żadna kwota się nie pojawiła w tym kontekście), sprzedany za 28 milionów euro
  • Samir Handanović: sprowadzony za darmo, sprzedany za 15 milionów euro
  • Alexis Sanchez: kupiony za 3 miliony euro, sprzedany za 26 milionów euro
  • Goekhan Inler: kupiony za milion euro, sprzedany za 18 milionów euro
  • Mauricio Isla: kupiony za 500 tysięcy euro, sprzedany za 13,9 miliona euro
  • Antonio Candreva: kupiony za 500 tysięcy euro, sprzedany za 8,2 miliona euro
  • Kwadwo Asamoah: kupiony za milion euro, sprzedany za 18 milionów euro
  • Juan Cuadrado: sprowadzony za darmo, sprzedany za 20 milionów euro
  • Luis Muriel: kupiony za 1,5 miliona euro, sprzedany za 12 milionów euro
  • Medhi Benatia: sprowadzony za darmo, sprzedany za 13,5 miliona euro
  • Roberto Perreyra: kupiony za 1,5 miliona euro, sprzedany za 16,5 miliona euro
  • Alex Meret: wychowanek, sprzedany za 26 milionów euro
  • Juan Musso: kupiony za 4 miliony euro, sprzedany za 20,5 miliona euro
  • Rodrigo de Paul: kupiony za 10 milionów euro, sprzedany za 35 milionów euro
  • Nahuel Molina: sprowadzony za darmo, sprzedany za 20 milionów euro
  • Destiny Udogie: kupiony za 4 miliony euro, sprzedany za 20 milionów euro
  • Brandon Soppy: kupiony za 2 miliony euro, sprzedany za 9 milionów euro

Tylko od 2019 roku i transferu Mereta do Napoli właściciele Udinese zarobili 131 milionów na sześciu piłkarzach, na których ściągnięcie wydali w sumie 20 milionów. Ponad sześciokrotna przebitka. Jak to się robi?

Po pierwsze, drugie i trzecie – właśnie skauting. Szefostwo Friulani w pewnym momencie zaczęło szukać wszędzie. Dosłownie. Wysyłało swoich ludzi na wszystkie ważniejsze turnieje młodzieżowe w Ameryce Południowej i Afryce, gdzie często byli jedynym przedstawicielami europejskiego futbolu, ale to nic. Pierpaolo Marino – dyrektor techniczny w latach 1999-2004 i od 2019 do dziś – opowiadał The Athletic, że obrońcę Felipe ich wysłannik wypatrzył na plaży. Chłopak kopał sobie na piasku i skaut coś w nim dostrzegł, więc sprowadzono go razem z rodzicami do Italii. Dla Le Zebrette zagrał 235 razy, zanim – za w sumie 9 milionów euro – przeniósł się do Fiorentiny.

U schyłku XX wieku w siedzibie przy Via del Cotonificio stworzono specjalny pokój, którego jedną ścianę zajmowały telewizory marki Phillips. Między 10 a 15. Marino po takim czasie nie był pewien ile dokładnie, ale to szczegóły. Najważniejsze, że za sprawą dekoderów i anten satelitarnych dało się tam oglądać każdy mecz, który tylko był transmitowany. Te rozgrywane nocą po prostu nagrywano – najpierw na kasety VHS, a następnie płyty DVD, po czym odtwarzano już za dnia.

Ale to było tylko uzupełnienie działalności skautów. Po prostu w tamtych czasach dotarcie wszędzie tam, gdzie można było znaleźć talenty, było trudne i drogie. Ten pokój dawał nam przewagę nad konkurencją – tłumaczył Marino.

Wreszcie fundamentalną rolę odgrywa były piłkarz, a obecnie agent Claudio Vagheggi, pozostający w doskonałych relacjach z familią Pozzo, właścicielami Udinese od 1986 roku. Choć formalnie nie pełnił żadnej funkcji w klubie, miał i ma duży wpływ na kształt kadry Friulani. A – trzeba mu to oddać – na robocie się zna. W przeszłości był menedżerem m.in. Isli, Allana czy Asamoaha, których umieścił w Le Zebrette.

Reklama

To wszystko dawało przewagę Udinese nad bogatszą konkurencją. Kiedyś dużą, dzisiaj już znacznie mniejszą. Już wszyscy rozumieją, że warto jak najszybciej wygrzebywać talenty. Podróże są prostsze i tańsze. Dlatego większość melduje się na turniejach i to nie tylko młodzieżowych, lecz także dziecięcych. Generalnie mecze są zdecydowanie łatwiej dostępne. Wreszcie platformy skautingowe i statystyczne pozwalają na szybszą i pełniejszą weryfikację. Nie trzeba siedzieć przed monitorem z palcem na magnetowidzie, by zatrzymywać taśmę na akcjach oglądanego zawodnika. Wszystko odpowiednie wycięte jest dostępne za określoną cenę.

Celem cały świat

Friuli-Wenecja Julijska to 14. pod względem liczebności region Włoch, z 1,2 milionem mieszkańców. Samo Udine liczy niecałe 100 tysięcy mieszkańców. Słowem – baza kibicowska jest stosunkowo niewielka, szczególnie w porównaniu z Lombardią, Lacjum czy Piemontem. W związku z tym w Bianconerich starają się wykorzystać wielonarodowość drużyny, w której w trwającym sezonie wystąpiło ledwie dwóch Włochów – wspomniany już Udogie (po sprzedaży do Tottenhamu momentalnie wypożyczony z powrotem) i Marco Silvestri. Poza tym zagrało po dwóch Argentyńczyków, Brazylijczyków, Francuzów, Holendrów, Niemców i Słoweńców oraz po jednym Gwinejczyku, Hiszpanie, Kameruńczyku, Macedończyku, Marokańczyku, Nigeryjczyku i Irlandczyku.

Zawsze mieliśmy tutaj unikalną koncepcję ze względu na nasz skauting i przekrój narodowościowy zespołu. To była ważna część naszej strategii. Jeśli spojrzysz na strukturę naszej bazy kibiców w mediach społecznościowych, zobaczysz, że generalnie Włochów i takich lokalnych fanów jest niewielu. Za to znajdziesz mnóstwo osób z całego świata, które podążają za określonym piłkarzem – tłumaczyła koordynator ds. strategii marketingowej Udinese Magda Pozzo w rozmowie z GlobalData Sport.

Chcemy osiągnąć dwa cele. Po pierwsze, zwiększyć liczbę kibiców na całym świecie. Po drugie, stworzyć rynek dla naszych dotychczasowych partnerów biznesowych oraz znaleźć tam nowych – kontynuowała.

Magda to córka Giampaolo (rocznik 1941) i Giuliany Lindy (rocznik 1941) oraz siostra Gino, który na co dzień mieszka w Londynie i skupia się przede wszystkim na działalności drugiego klubu rodziny – Watfordu (trzeci – Granadę – sprzedano w 2016 roku). Za to starsze państwo ciągle angażuje się w funkcjonowanie Le Zebrette. Niestety, jak słyszymy z niektórych źródeł. Karne obozy – tzw. ritiro – czy zmiana trenera przygotowania fizycznego, bo „zespół źle biega” to tylko przykłady pomysłów Giampaolo i Giuliany Lindy. Ale według tifosich najgorsze jest to, że familia nie chce sukcesów. Tylko przetrwania.

Utrzymanie i sprzedaż następnych piłkarzy – to ma być priorytet. Jeszcze przed startem rozgrywek dało się słyszeć głosy, że kolejni w szeregu do sprzedaży stoją Beto i Lazar Samardzić, a zaraz za nim czeka Sandi Lovrić. Dlatego najpierw posadę trenera dostał Luca Gotti – wcześniej asystent Igora Tudora, a po nim Gabriele Cioffi, czyli asystent asystenta, ponieważ był prawą ręką Gottiego. Bo szkoleniowiec aż tak istotny w tej układance nie jest, można eksperymentować.

Chciałbym, żeby Gotti poprowadził nas do Europy – powiedział Giampaolo Pozzo w 2021 roku. 10 dni później szkoleniowiec stracił robotę. Drugą część zdania też należy traktować z przymrużeniem oka. W ostatnich dziewięciu sezonach Udinese balansowało między 12. a 17. miejscem. Nieprzypadkowo. Kiedy ktoś wyróżniał się z tłumu, zamiast dokładać do niego kolejnych ponadprzeciętnych, sprzedawano go i szukano jedynie zastępstwa. Rodzina chce zarządzać klubem jak firmą. Kasa na koncie ma się zgadzać, nie będzie dokładania. Ale jednocześnie to oznacza stagnację pod względem sportowym. Od ostatniego występu w europejskich pucharach mija osiem lat i nie ma widoków, by za rok odliczanie zostało przerwane. Kapitalny start pod wodzą Andrei Sottila tego nie zmienia.

Szybko, bezpośrednio, a skutecznie

Udinese przez prawie osiem lat grało zgodnie z wyobrażeniami o włoskim stylu kogoś, kto Serie A nie ogląda. Przede wszystkim pilnowanie defensywy, więcej przeszkadzania niż kreowania, efektywność gniotła efektowność. Aż Gottiego zastąpił Cioffi.

Nowy szkoleniowiec musiał trzymać się ustawienia 3-5-2 – jak wszyscy trenerzy Friulani (taki przykaz z góry), tyle że chciał wykorzystywać potencjał ofensywy. Za sprawą dynamiki wahadłowych Moliny i Udogiego, kreatywności i techniki Gerarda Deulofeu oraz siły i przebojowości Beto Le Zebrette stały się piekielnie groźne w fazach przejściowych. W poprzednim sezonie zdobyły sześć bramek po kontratakach (3. wynik w Serie A), a w sumie oddały w ten sposób 23 strzały (4.). Grały szybko i bezpośrednio:

  • 6. najniższy średni czas akcji (7,65 s)
  • 4. najniższa średnia podań na akcję (2,77)
  • 5. najwyższa średnia prędkość posuwania akcji do przodu (1,68 m/s)

Ale to dawało efekty. Za Cioffiego:

  • rozegrano cztery mecze z czterema strzelonymi golami
  • rozegrano mecz z pięcioma strzelonymi golami
  • potrafiono wygrać z Fiorentiną i Torino
  • zremisować z Milanem (dwa razy), Romą, Lazio
  • zajęto 6. miejsce w strzałach celnych
  • zajęto 5. miejsce pod względem różnicy goli i xG=+4,9
  • zakończono sezon dwa miejsca wyżej w porównaniu do poprzedniego (12.)
  • zdobyto siedem punktów więcej w zestawieniu w poprzednimi rozgrywkami

No dobrze, ale skoro było tak pięknie, czemu Cioffiego nie ma? Są dwie wersje. Albo doszło do nieporozumienia w sprawie polityki transferowej (bardziej prawdopodobna), albo nie dogadano się co do długości kontraktu. W każdym razie szkoleniowiec wybrał Hellas Verona, a w jego miejsce zatrudniono Sottila, który kapitalnie radził sobie w Serie B w Ascoli.

Nowy trener kontynuuje pracę poprzednika – Udinese gra szybko, bezpośrednio i bazuje na kontratakach. I pokazuje następne perełki, jak Samardzić czy Lovrić. Z ich powodu La Gazzetta dello Sport nazwała klub z Friuli „kopalnią złota”. Faktycznie, w Udine dalej fedrują, tyle że prawdopodobnie niezmiennie dla innych. Le Zebrette mają być stacją przesiadkową w drodze do większego futbolu i nikt na północnym wschodzie Półwyspu Apenińskiego nie zmienił w tej sprawie zdania po świetnym starcie. Jako się rzekło – w Udine znają swoje miejsce w szeregu. Są przeciętni, ale przeciętność też jest potrzebna i dla niektórych to sukces. Nawet jeśli kibice uważają co innego.

Dla nas pozostanie w Serie A jest jak wygranie scudetto – przyznał szef skautingu Andrea Carnevale dla The Athletic.

A przy okazji tego trwania mogą stanąć komuś na drodze do tego scudetto, jak tydzień temu Romie. Kto „Średniakowi” zabroni?

CZYTAJ WIĘCEJ O SERIE A:

foto. Newspix

Rocznik 1990. Stargardzianin mieszkający w Warszawie. W latach 2014-22 w Przeglądzie Sportowym. Przede wszystkim Ekstraklasa i Serie A. Lubi kawę, włoskie jedzenie i Gwiezdne Wojny.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
10
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Piłka nożna

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
10
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

4 komentarze

Loading...