Reklama

„Pierwszy z trzech finałów”. Przed polskimi siatkarzami najważniejszy mecz od igrzysk

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

07 września 2022, 18:23 • 6 min czytania 0 komentarzy

Amerykanie nie wydają się już tak straszni jak kilka tygodni temu. Nie zachwycili ani w fazie grupowej trwających mistrzostw świata, ani tym bardziej w meczu 1/8, w którym męczyli się z Turcją. Biało-Czerwoni podobnych problemów nie mieli, ale w polskim obozie i tak króluje pokora oraz szacunek do rywali. – Spotkanie fazy pucharowej, po którym przegrywający odpada, to mecz zupełnie innego kalibru. Nowe otwarcie, nowa bitwa – mówił Aleksander Śliwka.

„Pierwszy z trzech finałów”. Przed polskimi siatkarzami najważniejszy mecz od igrzysk

O potędze polskiej siatkówki świadczy nie tylko talent poszczególnych zawodników, ale zdobywane medale. Polacy nie kończyli z pustymi rękoma poprzednich mistrzostw Europy, Ligi Narodów, Pucharu Świata czy mistrzostw świata. Inna sprawa, że ta ostatnia wielka impreza była też ostatnią, którą… Polacy wygrali.

Regułą stał się bowiem w ostatnich latach taki obrazek: nasi siatkarze grają świetnie, wygrywają większość meczów, ale w końcu trafiają na przeszkodę, która ich zaskakuje. Jak Francja oraz Słowenia w 2021 roku (kolejno na igrzyskach olimpijskich i w ME), albo USA dwa miesiące temu (Liga Narodów). Wygrywanie najważniejszych spotkań o stawkę, przy największej możliwej presji – to sztuka, której ostatnio nam brakuje.

Jutrzejszy mecz jest zatem wielkim testem, jaki czeka ekipę Nikola Grbicia. Szkoleniowiec zdaje sobie z tego sprawę. – Mamy teraz przed sobą trzy finały – mówił. – Musimy mieć takie podejście. Będziemy grali przeciwko jednej z najlepszych drużyn na świecie, która ma sporo doświadczenia i która nie przestraszy się pełnych trybun.

Inne drogi do tego punktu

Amerykanie – mimo tego, że po fazie grupowej zostali rozstawieni z dopiero ósmym numerem – mieli szczęście, jeśli chodzi o dobór przeciwnika w 1/8 mistrzostw świata. A przynajmniej tak się wydawało. Turcja to w końcu europejski średniak, z którym wicemistrzowie tegorocznej Ligi Narodów powinni sobie łatwo poradzić. Napędzani głośnym dopingiem polskich kibiców w Arenie Gliwice outsiderzy postawili jednak Stany przed ścianą. Nie tylko doprowadzili do tie-breaka (od stanu 0:2 w setach), ale początkowo znajdowali się w nim na jednopunktowym prowadzeniu. Zespół Johna Sperawa był zatem naprawdę blisko odpadnięcia z turnieju.

Reklama

Co też nie najlepiej świadczyło o zespole USA – Turcy wcale nie mieli wybitnego dnia w polu serwisowym. Po prostu od trzeciego seta grali na wysokiej skuteczności w ataku. Aż 31 punktów zdobył Adis Lagumdzija, którego blok Amerykanów po prostu nie potrafił zatrzymać. Na dodatek kolejny nienajlepszy mecz rozgrywał Matthew Anderson, siatkarz o największym nazwisku w ekipie Stanów Zjednoczonych. Od początku mistrzostw świata jest daleki od dyspozycji, którą pokazywał jeszcze niedawno w barwach Perugii. Przynajmniej, jeśli chodzi o atak, bo bez wątpienia potrafi pomóc kolegom w przyjęciu czy obronie.

Amerykanin był też jednym z zawodników, którzy komplementowali drużynę Nikoli Grbicia. Parę dni temu powiedział, że wielkie wrażenie robi na nim nasz środkowy, Kuba Kochanowski. – Widziałem jego wypowiedź. Bardzo miło mi się zrobiło, bo też uważam, że jest utytułowanym i świetnym zawodnikiem z bogatym dorobkiem. Jeśli chodzi o wyróżniającą się postać w ekipie USA, to myślę, że Micah Christenson jest w tym momencie jednym z najlepszych rozgrywających na świecie, bardzo ciężko będzie się przeciwko niemu grało – odpowiedział mu sam zainteresowany.

Po czym dodał: – W czwartek na pewno nie będziemy silić się na żadne uprzejmości. Obydwie drużyny wychodzą po to, żeby „zabić” drugi zespół. – Słowa Kochanowskiego na pewno znajdą potwierdzenie w rzeczywistości. Polacy w fazie grupowej ograli już USA i generalnie podczas trwających mistrzostw świata nie mieli żadnego kryzysu, pewnie wygrywając cztery spotkania. W czwartkowy wieczór wszystko rozpocznie się jednak od początku.

Przeszłość nie ma znaczenia?

Statystyki mówią, że od kiedy trenerem USA jest John Speraw, Polacy wygrali z Amerykanami dziewięć z dwudziestu meczów. Statystyki mogą też powiedzieć, że jeszcze w lipcu Jankesi zmiażdżyli Biało-Czerwonych. Albo, że ostatnie spotkanie między tymi drużynami należało zdecydowanie do naszej drużyny. Generalnie – danych, materiałów do analizy, wszelkich historii jest sporo. Bo mówimy o zespołach, które znają się doskonale i które dysponują podobnym, bardzo wysokim siatkarskim potencjałem.

– Nasze mecze z Amerykanami kończyły się różnymi wynikami. Teoretycznie jakaś przewaga psychiczna może być po naszej stronie. Ale spotkanie fazy pucharowej, po którym przegrywający odpada, to mecz zupełnie innego kalibru. Nowe otwarcie, nowa bitwa. Mamy nadzieję, że wyjdziemy z niej zwycięsko – mówił Olek Śliwka. – Wychodząc na boisko nie możemy wspominać, że wygraliśmy w 2018 roku czy w 2021 roku, w pierwszej fazie Ligi Narodów, a oni pokonali nas w tym roku w Bolonii, i z tego wyliczać, kto będzie faworytem.

Reklama

Tomasz Fornal zauważył natomiast, że gorsza dyspozycja Amerykanów nie musi być żadnym wyznacznikiem: – Nie oceniałbym tego w ten sposób, że skoro z Turcją zagrali słabiej, to w czwartek będzie tak samo. To jest doświadczona i mocna ekipa, która w Lidze Narodów udowodniła, że potrafi grać w siatkówkę. Więc w czwartek możemy się spodziewać całkiem innego meczu i całkiem innej jakości z ich strony.

SPONSOREM POLSKIEJ SIATKÓWKI JEST PKN ORLEN

W trochę inny sposób wypowiadał się kolejny z polskich przyjmujących Kamil Semeniuk, który wcale nie traktował meczu USA z Turcją w kategoriach „było, minęło”: – Na pewno powinniśmy wyciągać wnioski ze spotkania Turków z Amerykanami. Zobaczyć, jak potrafili ich złamać, że ze stanu 0:2 wrócili do meczu i prawie ich wyeliminowali z turnieju.

W pełnym składzie, przy pełnych trybunach

W przeciwieństwie do meczu grupowego – tym razem Amerykanie będą mogli skorzystać z usług swojego lidera, Christensona. Rozgrywający prawdopodobnie wciąż odczuwa lekki dyskomfort po urazie, ale jest zdolny do gry i wystąpił już w spotkaniu z Turcją. To oczywiście absolutnie kluczowa informacja dla Stanów, bo nikomu nie trzeba tłumaczyć, jaka jest różnica między nim a Joshuą Tuanigą, który nie robi specjalnej furory na parkietach PlusLigi (nie ujmując oczywiście niczego naszej lidze).

Po stronie Biało-Czerwonych o żadnych urazach od dawna nie ma mowy. Mecz ćwierćfinałowy nasz zespół ponownie rozegra w Arenie Gliwice, przy głośnym dopingu kibiców. – Podkreślaliśmy i podkreślamy, że polska publiczność jest naszym atutem – zaznaczał Śliwka. – Naprawdę dodaje nam skrzydeł. A głośny doping może przeciwnika lekko zdeprymować. Tak że liczymy na naszych kibiców.

W cytowanych wcześniej wypowiedziach naszych siatkarzy można było dostrzec spory szacunek do czwartkowych rywali. Tego nie brakuje też oczywiście Nikoli Grbiciowi, który przywołał nawet… historię ze swojej siatkarskiej kariery:

– Myślę, że mecz z Turcją zwiększy ich morale. Bo jeśli wychodzisz z tak trudnej sytuacji, daje ci to spokój, że następnym razem też sobie poradzisz. Zdarzało mi się to wiele razy. Na przykład, kiedy wygraliśmy złoty medal na igrzyskach w Sydney. Przegrywaliśmy w meczu z Holandią 8:11 w tie-breaku [ćwierćfinał tego turnieju – przyp. red.], ale wygraliśmy go 16:14. Byliśmy niemal poza turniejem, a awansowaliśmy. To sprawiło, że wszystko co było potem, stało się znacznie łatwiejsze. Tego typu sytuacje działają jak przeciwciała na następny mecz. Dlatego myślę, że gdyby Amerykanie wygrali z Turcją w godzinę trzy do zera, to byliby łatwiejszym przeciwnikiem w czwartek.

Orlen baner

Cóż, zawsze istnieje szansa, że ostatnie mecze USA po prostu świadczą o ich słabszej formie. Formie, której nie uda się poprawić w parę dni. I być może ćwierćfinał mistrzostw świata wcale nie będzie kosztował nas wielkich nerwów. Nauczeni jednak poprzednimi doświadczeniami, sensacyjnymi porażkami z Francją czy Słowenią, zachowujemy spokój. I liczymy, że Polacy zagrają na sto procent swoich możliwości. Tak, że naszpikowana gwiazdami reprezentacja Stanów, nie dotrwa już do fazy medalowej w Katowicach.

Fot. Newspix.pl

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Niższe ligi

Pazdan: Peszko fajnie rządzi w Wieczystej. Wielu trenerów tego nie umie

Jan Mazurek
0
Pazdan: Peszko fajnie rządzi w Wieczystej. Wielu trenerów tego nie umie
Polecane

Czy każdy głupi może wejść na Mount Everest? „Bilet lotniczy i wio”

Kacper Marciniak
1
Czy każdy głupi może wejść na Mount Everest? „Bilet lotniczy i wio”

Inne sporty

Polecane

Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]

Jakub Radomski
4
Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...