Reklama

Transferowa rozpusta Anglików. Inni zaciskają pasa, a Premier League podkręca tempo

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

07 września 2022, 11:14 • 7 min czytania 34 komentarzy

Prawie 100 milionów euro za Antony’ego. 80 baniek za Wesleya Fofanę, 75 za Darwina Nuneza, 70 za Alexandra Isaka… Trudno się dziwić, że Premier League ma za sobą rekordowe okno transferowe, skoro angielskie kluby płacą dziś krocie za zawodników, którzy dopiero pracują na status super-gwiazd światowego futbolu. Zagraniczna konkurencja po pięć razy ogląda każdego centa, media alarmują o nadchodzącej recesji, kibice martwią się rosnącą inflacją, politycy nawołują do opamiętania, ale w angielskiej ekstraklasie zabawa trwa w najlepsze. 

Transferowa rozpusta Anglików. Inni zaciskają pasa, a Premier League podkręca tempo

Nic nie wskazuje na to, by ktokolwiek był w stanie zakłócić w najbliższym czasie finansową dominację Premier League.

Angielska rozrzutność

Na początek rzućmy okiem na statystyki zgromadzone przez portal Transfermarkt. Konkretnie – na listę klubów, które skończyły letnie okienko transferowe na największym minusie. Jak nietrudno się domyślić, przedstawiciele Premier League zdominowali czołową dziesiątkę rankingu.

  • Manchester United-226,5 miliona euro
  • Chelsea FC-224 mln
  • West Ham United-164 mln
  • Nottingham Forest-155 mln
  • Newcastle United-136 mln
  • Tottenham Hotspur-131 mln
  • FC Barcelona-115 mln
  • FC Arsenal-108 mln
  • Paris Saint-Germain-93 mln
  • Wolverhampton Wanderers-80 mln

Jedynie Barcelona i Paris Saint-Germain zdołały wepchnąć się między Brytyjczyków. A na tym przecież nie koniec. 11. pozycję w zestawieniu zajmuje bowiem Southampton. Na 13. miejscu jest Brentford, a dalej mamy również Fulham (14.), Crystal Palace (19.), Aston Villę (20.), Everton (21.) oraz Bournemouth (22.). Podsumowując, aż piętnaście zespołów z angielskiej ekstraklasy łapie się na listę trzydziestu najbardziej rozrzutnych klubów minionego okienka. Żeby było zabawniej, nie ma w tym gronie ani Manchesteru City (+20,5), ani Liverpoolu (-9,5). „Obywatelom” tym razem udało się nawet zmieścić wśród trzydziestu klubów, które skończyły wakacje na największym plusie . W tym gronie są także Brighton (+66) i Leicester (+64).

Tak prezentuje się natomiast lista klubów, które po prostu wydały najwięcej forsy na piłkarzy.

Reklama
  • Chelsea FC – 282 miliony euro
  • Manchester United – 240 mln
  • West Ham United – 182 mln
  • Tottenham Hotspur – 170 mln
  • Nottingham Forest – 162 mln
  • FC Barcelona – 153 mln
  • Paris Saint-Germain – 147,5 mln
  • Manchester City – 139,5 mln
  • Bayern Monachium – 137,5 mln
  • Wolverhampton Wanderers – 136,5 mln

Niewiele większa różnorodność w czołowej dziesiątce. Zwraca uwagę obecność Bayernu Monachium, który wprawdzie sporo zarobił na sprzedaży Roberta Lewandowskiego oraz paru mniej znaczących zawodników, ale jednocześnie przeznaczył pokaźne kwoty na sprowadzenie takich graczy jak Matthijs de Ligt czy Sadio Mane. A co z pozostałymi klubami z Premier League? Otóż w czołowej trzydziestce znalazło się jeszcze miejsce dla Newcastle (11.), Arsenalu (12.), Leeds United (13.), Liverpoolu (18.), Evertonu (19.), Southamptonu (23.), Aston Villi (25.) i Fulham (28.). Nieco w tyle pozostały zaś Brentford (31.; 50,5 mln na nowych zawodników), Brighton (36.; 48 mln), Crystal Palace (46.; 34,5 mln), Bournemouth (54.; 27 mln) i Leicester (71.; 17 mln).

No i zestawienie numer trzy. Letnie saldo transferowe poszczególnych lig.

  • Premier League (Anglia)-1,356 miliarda euro (2,25 mld wydatków)
  • Serie A (Włochy)-4 miliony (750 mln wydatków)
  • Ligue 1 (Francja)+41 mln (560,5 mln wydatków)
  • LaLiga (Hiszpania)-57,5 mln (508 mln wydatków)
  • Bundesliga (Niemcy)+45 mln (486 mln wydatków)
  • Eredivisie (Holandia)+185,5 mln (175,5 mln wydatków)
  • Primeira Liga (Portugalia)+262 mln (175 mln wydatków)
  • Jupiler Pro League (Belgia)+60,5 mln (116 mln wydatków)
  • SuperLig (Turcja)-11 mln (105,5 mln wydatków)
  • Championship (Anglia)+130 mln (88 mln wydatków)

Przypadek Nottingham Forest

Powyższe liczby są wprost miażdżące. Dowodzą one, że choć w teorii mówimy wciąż o tak zwanym TOP5 najsilniejszych europejskich lig, to w praktyce – przynajmniej na płaszczyźnie finansowej – angielska ekstraklasa niesamowicie odjechała konkurencji. I nie ma zamiaru się zatrzymywać, mimo że inni po pandemii zauważalnie spowolnili. W efekcie drużyny broniące się przed spadkiem z Premier League stały się na rynku transferowym konkurencyjne dla czołowych ekip z Francji, Włoch czy Niemiec. Naturalnie kluby takie jak, dajmy na to, Borussia Dortmund, wciąż są w stanie wygrać w wyścigu o transfer zawodnika innymi argumentami – tradycją, gwarancją regularnych występów w europejskich pucharach, ugruntowanym statusem odskoczni do zespołów z absolutnego topu. No ale z pewnością nie jest im łatwo, gdy w kolejce do każdego interesującego piłkarza natychmiast ustawia się gromadka krezusów z Premier League.

Wyjątkowo jaskrawym przykładem transferowego szaleństwa jest Nottingham Forest. Beniaminek latem przeznaczył na wzmocnienia przeszło 160 baniek, jednocześnie na sprzedaży zawodników zarabiając zaledwie siedem milionów euro. Kto trafił do ekipy z City Ground?

  • Morgan Gibbs-White – 29,5 miliona euro odstępnego
  • Taiwo Awoniyi – 20,5 mln
  • Neco Williams – 20 mln
  • Emmanuel Dennis – 15 mln
  • Orel Mangala – 13 mln
  • Giulian Biancone – 10 mln
  • Moussa Niakhate – 10 mln
  • Lewis O’Brien – 9,5 mln
  • Remo Freuler – 9 mln
  • Omar Richards – 8,5 mln

Do tego dodać trzeba pomniejsze transakcje (Hwang Ui-jo, Willy Boly, Harry Toffolo, Josh Bowler, Brandon Aguilera), wypożyczenia (Renan Lodi, Loic Bade, Dean Henderson) i graczy zgarniętych z wolnego transferu (Cheikhou Kouyate, Wayne Hennessey, Jesse Lingard). Tygodniówka tego ostatniego, przy uwzględnieniu bonusów, szacowana jest przed dziennikarzy „The Telegraph” na 140 tysięcy euro. 32-krotny reprezentant Anglii zapewnia jednak, że to nie tłusta wypłata skłoniła go do podpisania kontraktu z Forest. – Mogłem przyjąć propozycję z zagranicy za znacznie większe pieniądze. Pieniądze odmieniające życie – oznajmił Lingard. – Jednak właściciele Nottingham bardzo mocno o mnie zabiegali. Kiedy zobaczyłem ich podejście, trudno było mi odmówić. Kontaktujemy się na WhatsAppie, jesteśmy jak rodzina. Okazali mi bardzo wiele uczucia. To był jeden z najistotniejszych czynników, skłaniających mnie do wybrania Nottingham.

Część kibiców uznała, że wypowiedź Lingarda (szczególnie fragment o „większych pieniądzach odmieniających życie”) świadczy o jego oderwaniu od rzeczywistości. Parlamentarzysta Clive Efford generalnie uważa, że przedstawiciele Premier League mają powody do wstydu. – To są szokujące wydatki. Angielskie kluby przeznaczyły na transfery więcej, niż Hiszpanie, Niemcy i Włosi razem wzięci. Podczas gdy krajowa gospodarka pikuje, liga bawi się w najlepsze… – zżymał się polityk Partii Pracy. – To wszystko w trakcie potężnego kryzysu społecznego, związanego z wzrostem kosztów życia. Inflacja sprawia, że obywatele płacą coraz więcej za jedzenie i energię. W takich chwilach jeszcze wyraźniej widać szaleństwo futbolu. Postawa środowiska piłkarskiego budzi mój niesmak.

Reklama

– Jak im nie wstyd? Futbol w tak trudnym czasie powinien w jakiś sposób wspierać ludzi. Zademonstrować zrozumienie dla trudnej sytuacji, w jakiej znaleźli się obywatele – dodał Efford na łamach „Daily Mail”. – Premier League nie może siedzieć jak gdyby nigdy nic i twierdzić, że jest międzynarodowym biznesem, więc może sobie dalej obracać astronomicznymi pieniędzmi. Kluby swoją dzisiejszą pozycję przez całe dekady budowały dzięki kibicom.

Głos Efforda nie jest odosobniony w debacie publicznej. W podobne tony uderza na przykład Ian Mearns, również laburzysta. – Trzeba sprowadzić środowisko piłkarskie na ziemię. Futbol został wyniesiony na poziom finansowy, o jakim większość obywateli nie może nawet marzyć. Mówimy o zawodnikach, którzy w ciągu roku zarabiają więcej, niż przeciętni ludzie przez całe życie. Często wielokrotnie więcej. Dlatego Premier League potrzebuje zewnętrznych, niezależnych regulacji. W tej chwili liga jest bowiem kompletnie oderwana od realiów, w jakich żyją na co dzień kibice – przekonuje Mearns w rozmowie ze „Sportsmail”.

Evangelos Marinakis – grecki magnat medialny, właściciel Nottingham Forest i Olympiakosu Pireus – raczej się tymi opiniami nie przejmie. Zresztą nie on pierwszy zdecydował się przecież na szeroko zakrojoną, transferową rewolucję tuż po awansie klubu do Premier League. Choćby Aston Villa w sezonie 2019/20 przeznaczyła na nowych piłkarzy blisko 160 milionów euro. Obecność w najwyższej klasie rozgrywkowej zapewnia angielskim klubom tak gigantyczne profity, że niektórzy działacze totalnie odpinają wrotki na rynku, byle tylko nie zanotować natychmiastowego powrotu do Championship.

Przewaga wzrośnie?

Naturalnie finansowa przewaga Premier League nad resztą Starego Kontynentu opiera się dziś w dużej mierze o niezwykle intratne kontrakty telewizyjne. Najnowsza umowa zapewnia Anglikom blisko 2 miliardy euro w skali roku tylko za sprzedaż praw do transmisji rozgrywek na rynku krajowym w latach 2022-2025. Dla porównania, Bundesliga zarabia z tego tytułu około 1,1 mld rocznie. LaLiga – 1 mld; Serie A – 930 mln; Ligue 1 – 580 mln. Co jednak najistotniejsze, globalna popularność angielskich rozgrywek sprawia, iż Brytyjczycy są w stanie jeszcze więcej kasy zainkasować dzięki sprzedaży praw na rynkach międzynarodowych.

Dobrą płaszczyzną porównawczą są Stany Zjednoczone. Amerykanie (konkretnie: NBC Sport) płacą dziś blisko 500 mln euro rocznie za możliwość transmitowania na żywo wszystkich meczów Premier League. Nawet w Hiszpanii mogą tylko pomarzyć o takich pieniądzach. LaLiga z amerykańskiego rynku zgarnia bowiem około 150 mln rocznie. Serie A – 74 mln; Bundesliga – 35 mln. Francuzi pozostają na tym polu tak daleko w tyle, że nawet nie ma sensu o nich wspominać. Dość powiedzieć, że amerykański kontrakt Premier League prawie dorównuje krajowej umowie telewizyjnej Ligue 1. Przepaść.

A co konkretnie mają z tego angielskie kluby?

źródło: Nick Harris

Zestawienie za sezon 2021/22 przygotował Nick Harris z portalu „Sporting Intelligence”. Jak widać, nawet spadkowicze godnie zarobili. No a poprzednie rozdanie praw telewizyjnych do Premier League było mniej okazałe od obecnego, więc w sezonie 2022/23 kluby skoszą jeszcze więcej forsy. Co poniekąd tłumaczy ich letnią rozrzutność. Podczas gdy w innych krajach wszyscy tną koszty albo ratują się współpracą z funduszami private equity, Anglicy wrzucają kolejny bieg.

Biorąc to wszystko pod uwagę, coraz mniej dziwią głosy wielu ekspertów, jakoby Europejska Superliga, której niedoszłe powstanie wywołało tak wiele kontrowersji, w rzeczywistości już istniała i działała w najlepsze. W Anglii.

CZYTAJ WIĘCEJ O EUROPEJSKIM FUTBOLU:

fot. NewsPix.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Komentarze

34 komentarzy

Loading...