Reklama

Maccabi Hajfa – klub fanatycznej miłości i izraelskiej nienawiści

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

06 września 2022, 16:20 • 8 min czytania 44 komentarzy

Jako pierwszy w Izraelu awansował do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Nie mógł grać jednak w kraju ze względu na spadające z Libanu bomby. W całym konglomeracie różnorodności i często nietolerancji izraelskiej sceny piłkarskiej Maccabi Hajfa jest jednak jak oaza normalności, szczególnie dla mniejszości.

Maccabi Hajfa – klub fanatycznej miłości i izraelskiej nienawiści

Nigdy nie kibicuję drużynie narodowej! Zawsze wspieram przeciwników. Natomiast za Maccabi Hajfa zawsze poszłabym w ogień i wodę aż do samego końca! Nie mam flagi narodowej. Nie mam hymnu. Mam poczucie przynależności, ale czuję, że mój kraj się pogubił. Mamy dwa różne narody: Palestyńczyków za zieloną linią i tych żyjących w Izraelu. Mam izraelski dowód, ale nie czuję się Izraelką. Mam problem, by mówić, że jestem Izraelką, ale również spotykam kłopoty, mówiąc, że jestem Arabką. Dlatego czuję przywiązanie do barw Maccabi. Gdy chodzę na jego domowe mecze trzymam jego flagę na ramionach i nie mam żadnego problemu ze śpiewaniem hymnu. Zawsze zazdrościłam go Norwegom czy Amerykanom. Palestyńczycy w Zachodnim Brzegu też mają hymn. Tak samo jak Żydzi w Izraelu. Po prostu ja jako Arabka w Izraelu takiego nie mam – Suzanne jedna z bohaterek pracy na Uniwersytecie Cambridge Tamira Sorka „Arabski futbol w państwie żydowskim”.

Stadion jako rekonstrukcja tożsamości

Potocznie mówi się o Maccabi Hajfa jako o klubie wszystkich Arabów. Mierzący się często z uprzedzeniami przedstawiciele tej grupy izraelskiego społeczeństwa zjeżdżają na mecze Zielonych z całego kraju. W sondażach przeprowadzonych nt. przynależności klubowej kibiców, na pierwszym miejscu z wyraźną przewagą przeszło 20 punktów procentowych, wskazano Maccabi Hajfa, choć w Europie więcej pewnie słyszy się o Maccabi i Hapoelu Tel Awiw czy Beitarze Jerozolima. O tym jak bardzo Maccabi Hajfa różni się od tych klubów, szczególnie Beitaru, który jest jednym z najbardziej rasistowskich klubów na świecie, świadczy ten fragment książki Ra’ifa Zureika „Przez arabskie oczy”:

Tłum na stadionie dzieli się na pół: rozentuzjazmowanych fanów Maccabi oraz kibiców przeciwnej drużyny. Zarówno żydowscy, jak i arabscy ​​kibice Maccabi siedzą na tych samych trybunach. Wysokie żelazne bramy oddzielają ich od fanatyków przeciwnego klubu. Dwie żelazne bramy tworzą atmosferę wspólnej racji bytu, jednocząc uwięzionych ogrodzeniem. Na nowo dzieli ona ludzi, nadając im tymczasową definicję, otwartą przestrzeń, w której Arab może na moment poczuć się, jakby był innym facetem w kraju. Stadion piłkarski to przestrzeń zajmująca się tymczasową rekonstrukcją tożsamości. Tymczasowy projekt, który tworzy tymczasowe i prowizoryczne „my”.

PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ

Reklama

Zbombardowana gra w Lidze Mistrzów

By zrozumieć, dlaczego Izrael jest w tak dużym stopniu podzielony należy cofnąć się wiele lat w historii. Pozostając nadal w Hajfie, przytoczymy dzieje tego regionu. Po I wojnie światowej to portowe miasto weszło w skład brytyjskiego mandatu na Bliskim Wschodzie. 82% z ponad stu tysięcy mieszkańców stanowili Arabowie. Po II wojnie światowej nasiliły się jednak nieporozumienia między Arabami i Żydami, co przybrało niemal wielkość wojny domowej, której Wielka Brytania nie była już w stanie opanować, dlatego sprawy regionu oddała ONZ.

Za sprawą rezolucji z listopada 1947 roku Hajfa trafiła pod izraelskie panowanie. Miesiąc później doszło do masakry w rafinerii, co zapoczątkowało oficjalną wojnę domową. W jej wyniku przeszło sto tysięcy Arabów uciekło z Hajfy, izraelscy żołnierze opanowali miasto, a opuszczone domy zaczęli zajmować żydowscy imigranci. W kolejnych dziesięcioleciach rozwinął się port, stając się strategicznym elementem rozwoju całego kraju. Wobec tego stał się celem ataków innej wojny izraelsko-libańskiej.

Właśnie dlatego, gdy w 2002 roku Maccabi, mimo awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów musiało rozgrywać swoje spotkania poza Izraelem. UEFA stwierdziła, że gra w tym kraju wiąże się z dużym ryzykiem. Wobec tego Zieloni swoje spotkania rozgrywali w Nikozji. To na Cyprze odbywały się przełomowe i historyczne rzeczy dla klubu. Zespół trenera Jicchaka Szuma pokonał „na własnym stadionie” Manchester United i Olympiacos Pireus. Nie zdołał awansować, ale zajął trzecie miejsce w trudnej grupie, w której znajdował się jeszcze Bayer Leverkusen. Kluczowe role odgrywali w niej Arabowie czy muzułmanie. Nie wszystkim w Izraelu było to w smak, o czym łamach The Guardian opowiedział Abbas Sawwan.

Nie reprezentujesz nas!

Fani w Hajfie zaakceptowali mnie bardzo szybko. Jakieś dzieciaki napisały slogan o mnie, ponieważ jestem Arabem, ale klub szybko go zasłonił. Kibice w Izraelu są niesamowici. Myślę, że to jedni z najlepszych na świecie. Jednak raz na jakiś czas zachowują się hańbiąco – ocenił Abbas Sawwan, który na innych izraelskich stadionach musiał czytać o sobie takie transparenty jak: „Sawwan, nie reprezentujesz nas”, „Nienawidzimy Arabów i muzułmanów”. To jednym ze spotkań z Beitarem, fani tego zespołu przedarli się przez ochronę, wtargnęli do pokoju, gdzie udzielał telewizyjnego wywiadu, by zlinczować zawodnika. W ostatniej chwili uciekł chuliganom.

Sawwanowi na świecie popularność przyniosła bramka zdobyta w eliminacjach mistrzostw świata przeciwko Irlandii, która przedłużała szanse Izraela na awans na mundial w 2006 roku. Ktoś, by pomyślał, że taki gol zjednoczy kraj. Tam jest jednak inaczej. Żydzi cieszyli się ze zwycięstwa, ale nie z gola Araba. Arabowie cieszyli się z gola ich krajana, ale nie wygranej Izraela. Nieco ponad tydzień później po meczu z Irlandią miał miejsce atak na Sawwana opisany wyżej. Właśnie dlatego żywe są antypatyczne nastroje wobec reprezentacji Izraela i wręcz fanatyczne względem Maccabi. W swojej pracy „Arabski futbol w państwie żydowskim” opisał je Tamir Sorek.

Nie mam Izraela, mam Maccabi

Moja rodzina nienawidziła reprezentacji Izraela. Mój ojciec był bardzo szczęśliwy, gdy drużyna narodowa traciła bramkę, nawet kiedy grał Armeli. Dla mnie Zahi Armeli był uosobieniem Maccabi Hajfa, jego zawodnikiem i przede wszystkim Arabem. Ale z reprezentacją narodową było inaczej. Pamiętam, jak oglądałam mecze reprezentacji narodowej z moimi wujkami, a oni zawsze kibicowali drużynie przeciwnej. Wzięłam to za pewnik – Żydzi i Arabowie nie mogą funkcjonować razem. Nawet w piłce nożnej. Ale Hajfa i Maccabi różniło się od tego. Nie bałam się powiedzieć, że popieram Maccabi Hajfa, że mam jego flagę i śpiewam hymn. Nie napotkałam sprzeciwu ze strony moich wujków, ojca, kolegów ze szkoły. Ale reprezentacja narodowa była nie do przyjęcia. Gdy dorastasz, uczysz się tej nienawiści. Zaczynasz powoli rozumieć, dlaczego tak wygląda świat i jak leci hymn, to siedzisz. Po prostu wiesz, że to hymn Izraela, a nie twój – Suzanne.

Reklama

Kiedy oglądałem mecze reprezentacyjne chciałem, żeby Izrael przegrał. Jednak gdy grali w kadrze Ameli i Turk miałem dylemat. Chciałem, żeby drużyna narodowa poniosła porażkę, ale oni strzelali gole i udowadniali, że Arabowie są dobrymi piłkarzami – Qasim.

– Nie mam dobrego stosunku do drużyn w tym kraju. Arabowie mogą czuć przynależność tylko z Maccabi. Uwierz mi, nikt inny w Izraelu się nie liczy dla nich. Maccabi Hajfa, może Hapoel Hajfa i tyle. Pytasz, co z resztą? Jaką resztą? Kto to taki? Po co się nimi zajmować? Dlaczego? Jesteś dyskryminowany, nie możesz na to przystawać. Nie możesz tego ignorować. Zobacz, jak dyskryminowani są arabscy piłkarze w drużynie narodowej, jak się do nich wszyscy odnoszą. Tylko w Hajfie mogę poczuć się jak w domu. Wszyscy tu się tak czują. Pojedź jednak na Południe czy do centrum i nic nie będzie już takie same – Ramez.

Hymn raz na cztery lata

Na kanwie futbolu nakręcono film o relacjach arabsko-żydowskich, które uległy jeszcze głębszym podziałom po intifadach. „Mundial w Szefarm” w reżyserii Nira Toyba pokazuje galilejskie miasteczko w trakcie mistrzostw świata w 1998 roku. Ulice wypełniły się flagami różnych państw. Mieszkańcy przed meczami reprezentacji, których chorągwie wywiesili przed domem, wstawali i śpiewali hymny Włoch, Argentyny, Niemiec czy Brazylii. Wiedzieli, że to jedyny hymn, z którym mogą się utożsamiać. – Izraelski hymn jest dla Izraelczyków, Żydów. To powód, a w zasadzie jeden z powodów, przez które ja nie mam własnego hymnu. Dlatego raz na cztery lata jestem jednym z Włochów – opowiedział Abud Malek, jeden z bohaterów filmu.

Potrzebę przynależności do barw i pieśni pomaga zrealizować Maccabi. Jest najbardziej tolerancyjnym w Izraelu klubem. Jeśli zdarzają się nieprzyjemne sytuacje, to wyłącznie spowodowane radością. Tak stało się po jednym z goli Yossiego Benayouna, po którym fani wpadli w ekstazę, przygniatając Amira Manda. Młody kibic Zielonych zapadł po tym incydencie w śpiączkę, a klub postanowił przebudować obiekt. Miłość do Maccabi się jednak nie zmieniła. Bo Maccabi to nie Izrael.

I tak w kółko

Maccabi to Maccabi. Mam problem ze wszystkim, co reprezentuje Izrael jak na przykład z Raną Raslan – arabską Miss Izraela. Ponieważ jest Miss Izraela reprezentuje ten kraj i wszystko, co się z nim wiąże: flagę, hymn, przekonania i inne. Zawsze chcę, żeby Izrael przegrał. To sprawia, że jestem szczęśliwa. W palestyńsko-izraelskiej wojnie, Izrael odniósł decydujące zwycięstwo. Fakt, że państwo istnieje od 50 lat, jest tego dowodem. Dlatego za każdym razem, gdy ponosi porażkę w każdym innym obszarze, czuję się dobrze. Moją enklawą jest Maccabi Hajfa. Szaleję za tym klubem, naprawdę kocham to miasto. Wydaje mi się, że ma potencjał, by mogły w nim wspólnie kohabitować Żydzi, Arabowie czy też inne mniejszości. Każdy może tu mówić swoim głosem. Gdyby całe państwo odnosiło się do ludności arabskiej, jaką żyjemy w Hajfie, sytuacja byłaby lepsza – Suzanne.

Właśnie dlatego sukcesy Maccabi cieszą tak mocno – tak nielicznych. Obecnie 20% Izraela to Arabowie. Oni wszyscy będą kibicować Zielonym w meczach Ligi Mistrzów z Juventusem, PSG i Benficą. Natomiast pozostałe 80% kraju będzie im złorzeczyć. Za dwa tygodnie, gdy swoje mecze rozegra reprezentacja Izraela, sytuacja się odwróci. I tak w kółko.

WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Wiceprezydent Barcelony potwierdza. „Nie rozpoczęliśmy rozmów z innymi trenerami”

Patryk Fabisiak
0
Wiceprezydent Barcelony potwierdza. „Nie rozpoczęliśmy rozmów z innymi trenerami”
Anglia

Klopp: Jeśli będziemy grać tak dalej, nie mamy szans na mistrzostwo

Bartosz Lodko
1
Klopp: Jeśli będziemy grać tak dalej, nie mamy szans na mistrzostwo

Liga Mistrzów

Hiszpania

Wiceprezydent Barcelony potwierdza. „Nie rozpoczęliśmy rozmów z innymi trenerami”

Patryk Fabisiak
0
Wiceprezydent Barcelony potwierdza. „Nie rozpoczęliśmy rozmów z innymi trenerami”
Anglia

Klopp: Jeśli będziemy grać tak dalej, nie mamy szans na mistrzostwo

Bartosz Lodko
1
Klopp: Jeśli będziemy grać tak dalej, nie mamy szans na mistrzostwo

Komentarze

44 komentarzy

Loading...