Coraz więcej mówi się o odejściu Mateusza Klicha z Leeds, który może mieć w tym sezonie problemy z miejscem w składzie. Polak jest łączony z powrotem do Holandii, żeby tam utrzymać meczowy rytm. W obliczu tych doniesień nasz rodak z zaskakująco dobrej strony pokazał się po wejściu z ławki w meczu z Wolverhampton.
Postawę Klicha docenił także menedżer Jesse Marsch. – Zobaczymy, jak się sprawy potoczą. Wiem, że dopóki tu jest, jest w pełni zaangażowany. To najważniejsze. Jasne, że chce grać, żeby pojechać na mistrzostwa świata, które są jego wielkim celem. Muszę też jednak myśleć o klubie, o tym co jest dla niego najlepsze i jak to wszystko dopasować – powiedział Amerykanin.
Klich po odejściu w lutym Bielsy i przyjściu Marscha nie miał już tak wysokich notowań w zespole „Pawi” jak wcześniej. Gdy zabrakło go w składzie w ostatnim przedsezonowym sparingu, wydawało się, że przynajmniej czasowe rozstanie jest nieuniknione.
– Nic z tego naprawdę nie jest osobiste. Mieliśmy kilka ożywionych dyskusji, a czasem nieporozumień w różnych sprawach, ale bardzo go lubię. Lubię facetów, którzy mówią to, co uważają za słuszne, a Klich mówi to, co myśli. Czułem, że będziemy go teraz potrzebować i rozmawiałem z nim przed meczem, jak mogłaby wyglądać jego rola. Myślę, że wszedł i pokazał swoją jakość, grał całkiem dobrze i pomógł nam w odpowiednim momencie – podkreślił trener.
WIĘCEJ O MATEUSZU KLICHU:
Fot. Newspix