Reklama

„W rok w Schalke udało się odwrócić sytuację o 180 stopni”

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

06 sierpnia 2022, 09:15 • 8 min czytania 4 komentarze

Po roku Schalke 04 Gelsenkirchen powraca do Bundesligi. Przez 12 miesięcy klub przeszedł prawdziwe katharsis na nowo definiując się pod względem finansowym, organizacyjnym i sportowym. O tym, co może czekać Die Koenigsblauen w nadchodzącym sezonie, o zmianach, które nastąpiły, a także sytuacji Marcin Kamińskiego porozmawialiśmy z komentatorem Bundesligi w Viaplay, Marcinem Borzęckim – prywatnie kibicem Schalke.

„W rok w Schalke udało się odwrócić sytuację o 180 stopni”

Wiadomo, że rok w piłce to dużo. Jednak w Schalke przez 12 miesięcy wydarzyło się tak dużo, że w sumie rozmowa mogłaby trwać godzinami.

Marcin Borzęcki: Rzeczywiście. Rok z hakiem, a wydarzyło się bardzo dużo. Gdy w maju zeszłego roku klub spadał do 2. Bundesligi, nie był to jedyny problem. W tym samym czasie wpadł w ogromne tarapaty finansowe. Nie jest przesadą stwierdzenie, że pod znakiem zapytania stała przyszłość klubu. Ponad 200 mln euro długów. Otrzymanie licencji na grę na zapleczu wcale nie było oczywistością. Do tego dochodziły też inne nieprzyjemne czynniki. Po meczu, po którym było jasne, że Schalke spadnie, z Arminią Bielefeld kibice zaatakowali piłkarzy i trenerów. Wówczas nic nie grało w tym klubie.

W 12 miesięcy zmieniło się wszystko. Klub wrócił do Bundesligi. Wiadomo, że problemy finansowe wciąż są, ale dług udało się zredukować do 183 milionów euro. Przebudowano całkowicie kadrę. Stworzono zespół, z którym kibice potrafią się zjednoczyć. Wszystko jest na dobrej drodze, żeby Schalke się odbudowało. Powrót na nogi i do pozycji sprzed lat, czyli walki o europejskie puchary, to kwestia kilku sezonów. Jednak wszystko jest na dobrej drodze. W rok udało się odwrócić sytuację o 180 stopni.

Przejdźmy przez tę przebudowę krok po kroku. Zacznijmy od finansów. Ogromny dług to jedno. Drugie to fakt, że zdecydowano się zerwać umowę z głównym sponsorem Gazpromem po ataku Rosji na Ukrainę. Wizerunkowo klub wyszedł z twarzą, ale również nie stracił finansowo, nawiązując współprace z kilkoma mniejszymi podmiotami. 

Reklama

Wizerunkowo to było bardzo dobre rozwiązanie, ale tak naprawdę jedyne możliwe do zaakceptowania. Schalke dość szybko zareagowało i rozwiązało umowę z Gazpromem. Trzeba jednak mieć świadomość, że ten koncern w ostatnich latach był respiratorem klubu. Po spadku Gazprom płacił za sezon 10 milionów euro. To pieniądze, jakie niewiele ekip otrzymuje w Bundeslidze. Należało umiejętnie wypełnić tę lukę. Schalke znalazło sponsora do końca sezonu. Firma Vivawest zaznaczyła jednak, że nie chce przedłużać partnerstwa i być długoterminowym inwestorem. Dlatego latem zaczęto szukać nowej opcji, co się powiodło. 10 milionów euro rocznie udało się jednak zebrać dzięki temu, że pakiety sponsorskie sprzedawano oddzielnie i na koszulkach pierwszej drużyny, trykotach treningowych i ekipy juniorów widnieją różne firmy. Nie dało się tej sytuacji ze sponsoringiem lepiej rozegrać.

Pod względem sportowym Schalke również jest nie do poznania. Po spadku należało zejść z wysokich kontraktów i dalej jest to kontynuowane. Wymieniono niemal cały skład. Na ławce sezon w 2. Bundeslidze rozpoczął Dimitrios Grammozis. Za jego kadencji nie szło zespołowi najlepiej, więc w jego miejsce przyszedł Mike Bueskens, z którym drużyna wywalczyła awans. W Bundeslidze, Schalke będzie prowadził jednak inny trener – Frank Kramer. Zmiany, zmiany, zmiany.

Sportowo sezon nie potoczył się idealnie dla Schalke. Grammozis przyszedł jeszcze, gdy teoretycznie zespół walczył o utrzymanie, ale w praktyce już spadł. Mógł się wtedy przyjrzeć piłkarzom i dokonać odpowiedniej selekcji w perspektywie gry na zapleczu. Za jego kadencji drużyna prezentowała się bardzo słabo, prymitywnie, nie miała pomysłu na strzelanie goli. Choć jakościowo ekipa górowała niemal nad wszystkimi, to wyniki były poniżej oczekiwań. Tu warto dodać, że taka konstrukcja składu nie udałaby się, gdyby nie dyrektor sportowy Rouwen Schroeder. Właściwie w kilka tygodni posklejał zespół gotowy na awans. Nie obyło się jednak bez rotacji na ławce.

Bueskens przyszedł na samą końcówkę sezonu i od razu zaznaczył, że raczej nie zostanie na kolejny sezon. Stwierdził, że lepiej pracuje mu się w cieniu jako asystent. Wobec tego latem Schalke zostało zmuszone do ponownego szukania trenera. Notoryczne zmiany szkoleniowców to znak rozpoznawalny klubu z Gelsenkirchen w ostatnich latach. Średnia dwóch menedżerów na rok to zdecydowanie za dużo. Teraz pracy podjął się Frank Kramer. Nie jest to pewnie wymarzona opcja dla Schalke i kibiców, ale pewnie to właściwa opcja budżetowa, bo jak wiadomo Grammozis, mimo zwolnienia, miał zapis w umowie, że wobec awansu do Bundesligi, przedłuży mu się automatycznie umowa, a zarobki się podwoją. Dlatego Schalke zostało zmuszone do zaciśnięcia pasa.

Czy Kramer dopasuje się do Gelsenkirchen, to się dopiero okaże. W Arminii Bielefeld miał bardzo słabą kadrę. Być może z trochę lepszymi jakościowo piłkarzami poradzi sobie lepiej i wywalczy utrzymanie. Da się znaleźć plusy tej kandydatury, ale równie dużo jest też minusów.

Reklama

Wspominałeś o dyrektorze Schroderze i widać efekty jego pracy, wyłącznie przyglądając się letnim transferom. Alex Kral, Maya Yoshida, Sebastian Polter to ciekawe nazwiska. Dodatkowo nie szastano kasą, bo najwięcej wydano na wykup z AZ Alkmaar za 2 mln euro Thomasa Ouwejana. 

Nie jest tajemnicą, że Schalke nie miało dużych możliwości finansowych na rynku transferowym. Na początku Schroeder miał twardy orzech do zgryzienia, bowiem posiadał w kadrze ważnego piłkarza – Ko Itakurę. Jego klauzula wykupu wynosiła sześć mln euro. Prezentował się fenomenalnie na zapleczu Bundesligi i kibice dopominali się, by go wykupić. Schalke nie było na to stać, ale Schroeder za nieco ponad sześć mln euro zrobił całe okienko transferowe. Ściągnął dużo jakościowych piłkarzy za niewielkie pieniądze. Biorąc pod uwagę, że dyrektor sportowy miał związane ręce pod względem finansowym, to dokonał bardzo dobrych wzmocnień, choć z ostateczną oceną trzeba się jeszcze wstrzymać.

Ponadto miał gdzieś z tyłu głowy, że należy oczyszczać kadrę z zawodników z wysokimi kontraktami. Odeszli Ozan Kabak, Rabbi Matondo, Salif Sane. Zaraz może do nich dołączyć Amine Harit. Zmierza to powoli w kierunku zdrowych finansów przy zachowaniu odpowiedniej jakości sportowej.

To było równie trudne rozdanie, by oczyścić kadrę z zarabiających niebotyczne pieniądze piłkarzy ze starego rozdania. Obecnie najwięcej inkasują Ralph Faehrmann i Simon Terodde – po 1,5 mln euro za sezon. Dla porównania Matondo zarabiał 3 mln euro, Kabak 4,5, a Harit 5,5. To były pensje, których Schalke nie mogło dłużej utrzymywać, ale nie potrafiło się tych zawodników pozbyć. Z drugiej strony każdy wiedział, że klub musi się ich pozbyć, więc w negocjacjach Schroeder stał na gorszej pozycji.

Kabaka i Matondo udało się sprzedać całkiem zgrabnie i z zyskiem. Sane odszedł po wygaśnięciu kontraktu. Ostatnim „grubasem finansowym” został Harit, który w ubiegłym sezonie był wypożyczony do Marsylii. Zainteresowanie tym piłkarzem jest duże, m.in. z Porto, Galatasaray. Myślę, że w sierpniu uda się go sprzedać. Sam piłkarz już wie, że nie będzie grał. Poinformował go o tym klub. Wszystkim na rękę będzie rozstanie.

Przeanalizujmy zatem jak może wyglądać Schalke w przyszłym sezonie. Simon Terodde – poprzedni sezon 30 goli. W tym doznał kontuzji, spekuluje się, że raczej będzie grał jako dżoker. Przywarła również do niego łatka tego, który jest za dobry na 2. Bundesligę, a za słaby na Bundesligę. Marius Buelter – poprzedni sezon double-double bramek i asyst. W sparingach przed sezonem głównie wchodził z ławki i raczej nie będzie pierwszym wyborem trenera Kramera. Ko Itakura – lider defensywy, który nie został wykupiony przez Schalke. Trzy ważne persony, można nawet powiedzieć filary, a pewnie żaden w inauguracyjnym meczu nie zagra. Jak zatem może prezentować się Schalke?

Myślę, że mimo wszystko Terodde będzie pierwszym wyborem Schalke. Obecnie ma drobne problemy zdrowotne. Też nie zgadzam się z przypisaną mu łatką. Wynikało to bardziej ze stylu gry zespołów, w których grał w Bundeslidze. Były to drużyny głęboko broniące się na własnej połowie i szukające kontrataków. A Terodde to nie jest piłkarz do takiej gry. Najlepiej czuje się w polu karnym. Musi otrzymywać dośrodkowania. Dopiero wtedy jest skuteczny. Paradoksalnie poradziłby sobie lepiej w klubie z górnej połówki tabeli niż w drużynie walczącej o utrzymanie. To wyzwanie dla Franka Kramera. Musi ustawić taktykę, by w pełni wykorzystać Terodde.

Zobaczymy jak uda się zastąpić Itakurę. W jego miejsce pozyskano jego rodaka Yoshidę. Z miejsca wywalczył sobie miejsce w składzie. Nawet pod nieobecność Danny’ego Latzy i Terodde był kapitanem. Już widać, że może być dużym wzmocnieniem. Jeśli były ubytki to raczej zostały uzupełnione. Kadra ewoluowała latem, ale nadal jest jakościowa.

Wspominałeś o Itakurze, Yoshidzie, czyli środkowych obrońcach. To właśnie tam występuje Marcin Kamiński. Czy Polak będzie grał w pierwszym składzie? Sezon zaczął obiecująco, bo od gola, asysty i czystego konta w Pucharze Niemiec.

To bardzo trudne pytanie. Niekwestionowanym numerem jeden na środku obrony jest Maya Yoshida. O drugie miejsce będą walczyć Kamiński i Malick Thiaw – młody, zdolny, niemiecki defensor. 20-latek jest jednak kandydatem do sprzedaży i jeśli znalazłby się kupiec, Polakowi łatwiej byłoby o grę. W meczu pucharowym, o którym wspominałeś, zagrał Kamiński, bo Thiaw pauzował za czerwoną kartkę z poprzedniej edycji. Ale w zasadzie rywalizacja cały czas jest otwarta. Generalnie lepszym piłkarzem jest Niemiec. Góruje szybkością nad Polakiem, który nieco lepiej radzi sobie z wyprowadzeniem piłki i posiada atut wiodącej lewej nogi. Akurat w Schalke bardziej brakuje piłkarzy z odpowiednio wysokimi predyspozycjami motorycznymi.

Na co stać Schalke w tym sezonie?

Wiemy, w jakim ustawieniem będzie grało. To 1-4-3-3 lub 1-4-2-2-2. Trudno wyrokować po sparingach, co się stanie, a także, jaki styl będziemy oglądać. Biorąc pod uwagę jakość kadry, wydaje mi się, że Schalke stać na miejsce w przedziale 11.-13. Cały czas znak zapytania świeci się przy trenerze Kramerze. Nie skreślam go, ale jestem ciekaw, co pokaże. Tak czy owak, klub z Gelsenkirchen jest jednym z faworytów do spadku. Skromne możliwości finansowe, jakościowa, ale niewielka, w porównaniu z innymi bundesligowiczami, kadra sprawiają, że głównym celem jest utrzymanie bez względu na okoliczności.

Lothar Matthaeus określił to dość krótko i jasno: – 11 nowych piłkarzy. Nowy trener. To nie wróży stabilności i utrzymania

Jako kibic Schalke nastawiam się na nerwy do samego końca. Nie spodziewam się cudu i utrzymania na kilka kolejek przed końcem, choć było bardzo miło czegoś takiego doświadczyć.

WIĘCEJ O BUNDESLIDZE:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Damian Popilowski
5
Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Niemcy

Inne kraje

Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Damian Popilowski
5
Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]
1 liga

Lechia ogrywa Polonię. Jeszcze chwilka i przywitamy ją w Ekstraklasie

Paweł Paczul
9
Lechia ogrywa Polonię. Jeszcze chwilka i przywitamy ją w Ekstraklasie

Komentarze

4 komentarze

Loading...