Reklama

Orły w cieniu szykują się do lotu. Jak Lazio rośnie w siłę

Mateusz Janiak

Autor:Mateusz Janiak

06 sierpnia 2022, 11:38 • 8 min czytania 4 komentarze

Rzymianin zwycięża, siedząc – mawiano w starożytności. Dzisiaj kibice Lazio dodaliby, że w cieniu rywala. Bo kiedy uwagę całego świata przykuwa AS Roma, Aquile po cichu, kroczek po kroczku budują drużynę, która ma im zagwarantować wyniki lepsze niż w poprzednim sezonie. A przecież i tak finiszowali w Serie A tuż za strefą Champions League, miejsce wyżej niż lokalni przeciwnicy.

Orły w cieniu szykują się do lotu. Jak Lazio rośnie w siłę

Tyle że u sąsiadów pracuje Jose Mourinho. Medialne zwierzę, które doskonale wie, że życie to teatr, a we Włoszech jeszcze bardziej niż gdzie indziej. Tu rozpłacze się jak osesek po awansie do finału Ligi Konferencji, jakby faktycznie nie miał pojęcia, że rywalizuje w turnieju trzeciej kategorii. Tam wskoczy sobie do basenu po porannych zajęciach w niemal 40-stopniowym upale i wszyscy zachwycą się jego luzem. Do tego rzuci chwytliwy cytat na konferencji prasowej i opublikuje zdjęcie na Instagramie z dowcipnym podpisem. A i 26 zdobytych trofeów działa na wyobraźnię.

Dzięki temu niewielki progres wystarczył do podtrzymania zainteresowania innych i euforii swoich. Roma w porównaniu z pożegnalnym sezonem trenera Paulo Fonseki skończyła jedno miejsce wyżej (czyli na szóstym), zanotowała 15 bramek straconych mniej i 15 czystych kont (najlepszy wynik od 2017/18). Do tego należy dodać triumf w Lidze Konferencji, pierwsze europejskie trofeum w historii i pierwsze w ogóle od 14 lat. A na koniec do Giallorossich dołączył Paulo Dybala (oczywiście po namowach Mourinho), którego podczas prezentacji przed Colosseo Quadrato witał ośmiotysięczny tłum, czym zachwycano się również poza granicami Italii.

Znowu wszystkie światła na Romę, a na Półwyspie Apenińskim od czasów Juliusza Cezara mówi się, że lepiej być pierwszym na prowincji niż drugim w Rzymie. Tymczasem Mourinho działa tak, że odbiera się go jako pierwszego, choć faktycznie jest drugi – za Maurizio Sarrim.

Lazio – rewolucja Maurizio Sarriego 

Bo Sarri ubiera za duże koszulki, dresy, czapkę, zwyczajne okulary, w porównaniu z Mou ma pustą gablotę z pucharami (scudetto i wygrana w Lidze Europy), a najbarwniej opowiada o kopceniu papierosów.

Reklama

Palę 70-80 fajek dziennie, trzy paczki. Ale spokojnie, kilka miesięcy temu robiłem sobie badania i wszystko jest w porządku – stwierdził na początku sierpnia w wywiadzie dla Corriere dello Sport.

Mourinho korzysta ze wszystkich kolorów tęczy, a Sarri ogranicza się głównie do szarego dymu tytoniowego. W związku z tym mniej mówi się, że przecież nie tylko zajął wyższą pozycję od Portugalczyka (piątą), lecz także poprawił rezultat osiągnięty w ostatnim sezonie Simone Inzaghiego na stanowisku (o jedno miejsce). Co więcej, zespół zaskakująco szybko zaczął grać w jego stylu.

Aquile, czyli Orły, latały zgodnie z tym, czego oczekiwał Sarri. W porównaniu z poprzednimi rozgrywkami strzeliły więcej goli (74 do 59), dłużej utrzymywały się przy piłce (55,6% do 53,1%) i średnio na 90 minut wymieniały więcej podań (518,3 do 449,9). W Serie A to ich akcje trwały przeciętnie najdłużej (niemal 12 sekund) i składały się z największej liczby podań (4,56). To oni zaliczyli najwięcej akcji z minimum 10 dograniami (626). Słowem – przed państwem „Sarriball”, znane przede wszystkim z SSC Napoli.

Wskaźnik płynności? A co to takiego?!

A wcale nie miał stworzonych sielankowych warunków, bo latem 2021 i na początku zimy 2022 Lazio miało problemy z wypracowaniem wskaźnika płynności. Dlatego ani nie można było przeprowadzać kolejnych transferów, ani zgodnie z prawem zarejestrować już sprowadzonych. Jeszcze kilka dni przed inaugurującym poprzedni sezon starciem z Empoli walczono o zgłoszenie Elseida Hysaja (ściągniętego z Napoli), Felipe Andersona (z West Hamu), Luki Romero (z Mallorki) czy nawet Stefana Radu, który tylko przedłużył kontrakt.

Reklama

Jesteśmy zablokowani przez wskaźnik płynności, ale nawet nie wiem, co to właściwie jest… – śmiał się szkoleniowiec w styczniu.

Za to nie było mu do śmiechu, kiedy dyrektor sportowy Igli Tare zamiast spełniać jego życzenia, działał po swojemu. Sarri m.in. chciał obrońcę Hellasu Verona Nicolo Casale, a dostał napastnika Jovane Cabrala ze Sportingu.

Będę szczery, wiem o nim niewiele. Ale w sztabie jest ktoś, kto go uważnie oglądał – nie ukrywał Sarri.

Publicznie był dyplomatą (powiedzmy…), jednak za zamkniętymi drzwiami zupełnie nie gryzł się w język. Według miejscowych mediów postawił sprawę jasno – albo w następnym mercato będzie miał wpływ na transfery, albo on się zbiera do domu. Grazie mille, arrivederci!

Mawiano, że Rzymianin zwycięża, siedząc, bo Imperium odnosiło sukcesy za sprawą cierpliwości. Sarri wykazał się tą cechą, poczekał kilka miesięcy i słusznie – dzisiaj ma wpływ na dobór piłkarzy.

Za głosem trenera

Latem do Lazio dołączyli wspomniany Casale, stoperzy Alessio Romagnoli z Milanu i Mario Gila z rezerw Realu Madryt, bramkarz Luis Maximiano z Granady, dwóch środkowych pomocników Matias Vecino z Interu i Marcos Antonio z Szachtara Donieck oraz napastnik Matteo Cancellieri z Verony. Mieszanka doświadczenia (Romagnoli, Vecino) z już ograną młodością i jednoczesnym potencjałem do rozwoju (Casale, Maximiano, Marcos Antonio) oraz z zawodnikami stawiającymi pierwsze kroki na tym poziomie (Gila, Cancellieri). Przeciętny wiek nowych to 23,8 roku i obniży średnią z poprzedniego sezonu – 29. Aquile razem z Sampdorią mieli najstarszy skład w lidze.

Uzupełniliśmy zespół zgodnie ze wskazaniami trenera – nie ukrywał prezes klubu Claudio Lotito.

A być może dojdzie do przynajmniej jeszcze jednego transferu, ponieważ Luis Alberto kombinuje, jak może, by odejść do Sevilli i prawdopodobnie wyjdzie na jego (nie poleciał na sparing z Realem Valladolid), a w takiej sytuacji w Rzymie ma się zjawić trzeci piłkarz z Hellasu – Ivan Ilić. Kolejny młody (21 lat), ale już ograny (61 występów w Serie A) i ciągle z szansami na progres.

Z nowych piłkarzy rozgrywki w wyjściowej jedenastce zapewne zaczną Maximiano, Casale, Romagnoli i Marcos Antonio (plus ewentualnie Ilić po odejściu Luisa Alberto). Wygląda na solidne wsparcie dla Felipe Andersona (sześć goli, osiem asyst w ostatnim sezonie), Mattii Zaccagniego (cztery gole, sześć asyst) i przede wszystkim Ciro Immobile (27 goli) oraz Sergeja Milinkovicia-Savicia (11 goli, 11 asyst), który prawdopodobnie zostanie w Lazio.

Najsłabszym punktem Orłów wydają się być boki defensywy (Manuel Lazzarri, Hysaj, Adam Marusić), ale i tak ekipa Sarriego sprawia wrażenie znacznie silniejszej niż rok temu o tej porze. Kibice cieszą się, że szkoleniowiec nie tylko zmienia drużynę, lecz także właściciela, który dzięki niemu zdecydował się odważniej zainwestować w zespół i wyłożył rekordowe za swojej kadencji ponad 30 milionów euro. W mniemaniu fanów – wreszcie.

Finanse – zdrowe, marketing – dogorywa

Czy mają rację? Tylko w pewnym stopniu. W porównaniu z sezonem 2016/2017 w minionym wydatki na pensje się podwoiły i wynosiły ponad 50 milionów euro. W zestawieniu półrocznych raportów Lazio, Juventusu i Romy (te kluby je opublikowały) z 2018 i 2019 roku z 2021 rokiem to Biancocelesti najbardziej zwiększyli środki na zarobki (o 20%). W półroczu 2021 wzrosły przychody od sponsorów (+94% w porównaniu z 2019) oraz z biletów (+19 %). Tyle że wzrost kosztów utrzymania seniorów jest stopniowo większy od wzrostu zysków (prawa tv, sponsorzy, bilety). Lotito wydaje, ale tyle, ile może. Nie chce żyć na kredyt.

Jak sam mówi, jest prezesem-kibicem, nie kibicem-prezesem i musi dbać o przyszłość klubu. Pilnuje, by kasa na koncie się zgadzała i trzeba mu oddać, że tak jest. We wszystkich trzech budżetach dotkniętych pandemią Orły odnotowały dotychczas łączną stratę w wysokości 36 milionów. Dla porównania – skumulowana strata w tym samym okresie Romy, Juventusu i Milanu to odpowiednio 503, 419 i 288 milionów. Przepaść.

Ale o ile przy ograniczonych/rozsądnych (niepotrzebne skreślić) nakładach finansowych na boisku Lazio może jeszcze rywalizować z krajową czołówką, o tyle z kretesem przegrywa poza nim. W dziale marketingu pracuje ledwie dziewięć osób, co przekłada się na efekty ich działań. Aquile nie mają żadnych kont w mediach społecznościowych w języku angielskim, nie mają konta na TikToku, a na Facebooku, Instagramie czy Twitterze odnotowują znacznie mniej interakcji niż reszta topu ligi – 1,5 miliona przy 20,4 Interu, 19,7 Juventusu, 13,9 Milanu czy 4,7 Napoli (dane za grudzień 2021).

Kiedy zaczniecie kupować karnety? Roma ma już 36 tysięcy, a my tylko osiem i pół! – tak chwilę przed ogłoszeniem przez Giallorossich zatrudnienia Dybali wściekał się Lotito.

Co prawda tuż przed końcem lipca Lazio przekroczyło 20 tysięcy sprzedanych abonamentów na nowy sezon, co w tamtym momencie było czwartym wynikiem na Półwyspie Apenińskim, ale w dużej mierze właściciel klubu sam jest sobie winny. Mizerny marketing Biancocelestich spycha ich w cień z podobną siłą, co efekciarskie działania Mourinho czy szefostwa Romy. Jeszcze raz – życie to teatr. Nie samymi wynikami zyskuje się popularność. Fan to klient, którego musisz do siebie przyciągnąć. Już nie wystarczy robić dobrze. W dzisiejszym świecie koniecznie należy to odpowiednio opakować i pokazać. Samemu narobić hałasu, bo przecież nie ma co liczyć na innych.

Nie widziałem prezentacji Dybali, a w każdym razie jego transfer zupełnie nie zrobił na mnie wrażenia. Nie sprzedaję marzeń, tylko rzeczywistość. Nie kolekcjonujemy naklejek Panini i nie obchodzi nas to – mówił Lotito.

I to może być największy kłopot Lazio. Tifosi chcą wierzyć w zdobycie scudetto, nawet jeśli wydaje się to równie prawdopodobne, co wybudowanie stadionu w Rzymie (dla niewtajemniczonych – to zwyczajnie niemożliwe, więcej tutaj). Chcą marzyć i chcą kupować marzenia, co dobitnie pokazuje szał, która opanował Giallorossich. Nie potrzebują rzeczywistości. Dlatego Lazio siedzi w cieniu Romy, co jednocześnie nie wyklucza, że sportowo znów wyprzedzi rywali. W końcu Rzymianin zwycięża, siedząc.

CZYTAJ WIĘCEJ O SERIE A:

Fot. Newspix

Rocznik 1990. Stargardzianin mieszkający w Warszawie. W latach 2014-22 w Przeglądzie Sportowym. Przede wszystkim Ekstraklasa i Serie A. Lubi kawę, włoskie jedzenie i Gwiezdne Wojny.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

4 komentarze

Loading...