Reklama

Kartkówka lidera, granie o spokój beniaminka, czyli piąteczek z Ekstraklasą

Mateusz Janiak

Autor:Mateusz Janiak

22 lipca 2022, 12:13 • 7 min czytania 6 komentarzy

Piątek, piąteczek, piątunio z Ekstraklasą. Po takim pucharowym czwartku wchodzimy w niego tanecznym krokiem z uśmiechem od ucha do ucha. Cztery mecze, dwa zwycięstwa, dwa remisy, 11 zdobytych bramek, ledwie jedna stracona. Życie to tylko chwile, a ta chwila należy do nas, zakochanych w Ekstraklasie. 

Kartkówka lidera, granie o spokój beniaminka, czyli piąteczek z Ekstraklasą

Wieczorem z czystym sumieniem można iść na stadion albo włączyć transmisję. W końcu pokazaliśmy Europie, że polskie zespoły nie gęsi i swoje granie mają. Warto je oglądać. A gdyby jakiś niegodziwiec, szubrawiec parszywy i malkontent wieczny kwestionował moc rozgrywek znad Odry, Wisły i Bugu, trzeba mu strzelić w twarz liczbami, a z liczbami się nie dyskutuje. Otóż w trwającym sezonie tylko dwie ligi zebrały w pucharach więcej punktów niż Ekstraklasa:

Chwilo trwaj, a ty, marudo, uciekaj do kąta, tam ci rozsypaliśmy ziarna grochu. Poklęczysz sobie tydzień, a w kolejny czwartek się zamieni… Wróć! Co będzie, to będzie, a na razie cieszmy się momentem. Dzisiaj powinno być o tyle łatwiej, że na murawy wybiegną drużyny, które generalnie wolą piłkę kopać niż tylko za nią ganiać.

Reklama

Warta Poznań – Wisła Płock. Ile siły naprawdę mają Nafciarze?

Pierwszy lider nowego sezonu jedzie do Grodziska Wielkopolskiego, gdzie zwycięstwo przyjdzie mu równie łatwo, co przepychanie kuli do kręgli przez węża ogrodowego (nie pytajcie, po co to robić). Warta dobrze poukładana taktycznie przez Dawida Szulczka sprawdzi, ile faktycznie warta była wygrana z Lechią Gdańsk 3:0. Oczywiście, nie ma mowy o żadnej ostatecznej weryfikacji, a pierwszej kartkówce po nieoczekiwanej piątce z trudnego przedmiotu, ale jej wynik zwyczajnie poszerzy wiedzę o Nafciarzach.

Bo mimo wszystko trudno jednoznacznie ocenić inauguracyjny występ zespołu Pavola Stano. Z jednej strony ta pierwsza połowa z Lechią równie dobrze mogła się skończyć 0:2, zamiast 1:0 i nikt w Płocku nie mógłby narzekać na parszywy los. Z drugiej, kiedy zawodnicy Wisły już poczuli krew i zobaczyli, że przeciwnicy zaczynają słaniać się na nogach, rzucili się na nich i prali, ile wlezie. Przerwę robili sobie tylko po to, by sprawdzić, czy równo puchnie. Puchło.

I pytanie – która twarz jest prawdziwa?

Co do drugiej połowy, to już nasza dominacja i to, co chcieliśmy grać. Mnóstwo kreowania sytuacji. Agresywna gra na połowie przeciwnika – przekonywał Łukasz Sekulski.

Jeśli Nafciarze nie tylko będą chcieli grać w ten sposób, a po prostu dadzą radę to robić, droga do ligowej czołówki stanie przed nimi otworem. Inna sprawa, że do tego potrzeba siły do unoszenia ciężaru bycia faworytem, co w naszej lidze często bywa przygniatającym obowiązkiem łamane przez przywilejem. Dopóki można, a nie trzeba, jest w porządku. Ale gdy wszyscy oczekują zwycięstw i po wpadce kręci się w głowie od karcących uderzeń w potylicę, wizja konsekwencji pęta nogi. Jak będzie z Wisłą? Cóż, piłkarze z Płocka szybko muszą pokazać moc, bo już dzisiaj są bezapelacyjnym faworytem.

Reklama

Sekulski, Davo, Mateusz Szwoch, Rafał Wolski, Dominik Furman, może też Dawid Kocyła. Warta ma się kogo obawiać, ale… skoro my to wiemy, tym bardziej zdaje sobie z tego sprawę Szulczek.

Znam trenera Stano. Wiem, w jaki sposób pracował w Żilinie. Wiem, w jaki sposób pracuje teraz. Jakich ma zawodników, co robili w okresie przygotowawczym i jak prezentowali w sparingach. Nawet zmiana systemu na mecz z nami nie wywoła żadnego zaskoczenia, bo mamy świadomość, że mają kilka opcji – w ustach szkoleniowca Zielonych te słowa brzmią jak groźba. A gdyby ktoś się z nami nie zgadzał, niech przypomni sobie spotkanie z Rakowem.

Tak, przegrane, ale Warta na tle silnego pucharowicza (zapytajcie Astany, kiedy wróci z obdukcji po wczorajszym laniu) spisała się naprawdę przyzwoicie. Umiała zakładać wysoki pressing, utrzymać się przy piłce, rozegrać atak pozycyjny i wyprowadzić kontrę. Czego zabrakło? Umiejętności finalizacji. Dlatego skończyło się 0:1.

Jeśli chodzi o tworzenie sytuacji, w 58. minucie mieliśmy na koncie osiem strzałów, a Raków dwa. Problem w tym, że prawie wszystkie nasze uderzenia były niecelne – stwierdził Szulczek. No właśnie. Zieloni dzięki dobrej organizacji mogą zminimalizować różnice, ale na końcu trzeba to wykorzystać, a wśród nich brak egzekutorów. Ba! W całej kadrze jest jeden napastnik – Adam Zrelak, który dopiero wraca do pełnej sprawności. Prawdopodobnie z Wisłą jeszcze nie wystąpi, a w ataku następną szansę dostanie Milan Corryn. Cóż, w tym momencie wydaje się, że to przede wszystkim szansa dla obrony Nafciarzy na drugie czyste konto…

A to nie jedyne kłopoty Warty. Uraz wyeliminował Mateusza Kupczaka, a na ból kolana narzekał Miłosz Szczepański. Z pozytywów – sprowadzono z Pogoni Szczecin Macieja Żurawskiego, który w Zielonych przeżywał najlepszy czas w karierze. Ale ten transfer nie zmienia faktu, że faworytem piątkowej rywalizacji jest Wisła. Zdecydowanym.

Przewidywane składy na mecz Warta Poznań – Wisła Płock:

Warta: Lis – Ivanov, Szymonowicz, Stavropoulos – Grzesik, Kopczyński, Maenpaa, Matuszewski – Żurawski, Szczepański – Corryn.

Wisła: Gradecki – Pawlak, Rzeźniczak, Michalski, Tomasik – Furman, Szwoch – Kocyła, Wolski, Davo – Sekulski.

Jagiellonia Białystok – Widzew Łódź. RTS gra o spokój

Zacznijmy od gości. Na powitanie z Ekstraklasą wyszli odważnie na Pogoń w Szczecinie, nie bali się ataku pozycyjnego od własnego pola karnego, mieli dobre chwile w pressingu, kilkoma kontrami napędzili stracha Portowcom, a gdyby Bartłomiej Pawłowski był skuteczniejszy, zebraliby komplet punktów. No właśnie. Gdyby.

Żeby Widzew na dłużej nie dał się „zamknąć w gdyby” (dzięki Łona), musi zacząć zdobywać punkty. RTS nie okopał się na Pomorzu Zachodnim i nie czekał na grom z jasnego nieba, a chciał przejąć inicjatywę i w związku z tym mógł się podobać, szczególnie jako beniaminek i za to dziękujemy. Tyle że za dziękuje się nic nie kupuje, a już na pewno nie utrzymania. Zespół Janusza Niedźwiedzia potrzebuje punktów i to najlepiej trzech, żeby zwyczajnie wymienić je na spokój. 

Dante Stipica, Bartłomiej Pawłowski

Bo wiecie jak to bywa. Zachwyt nad ładnymi graniem kończy się, kiedy zaczyna się widzieć spadek na horyzoncie. Wtedy kibice są wkurzeni, prezesi są wkurzeni, sami piłkarze są wkurzeni i na końcu trener też jest wkurzony. Ogólnie, jedno wielkie wkurzenie (tak, wiemy jak było w oryginale), co sprawia, że drużyny najczęściej dają sobie spokój z ambitnymi planami i zaczynają się skupiać na przeszkadzaniu. Czasem ze względu na decyzję szkoleniowca, a czasem po prostu znika wiara, że można i zawodnicy nie są w stanie robić tego, co wcześniej umieli.

Od samego początku, gdy pracuję w Widzewie, nasze podejście jest takie samo. Nie wychodzimy na boisko ze strachem czy myślą, że coś się nie uda. Podchodzimy do tego jak do kolejnego wyzwania. Ostatnie spotkanie napawa nas optymizmem i wierzymy, że w kolejnym potwierdzimy naszą dobrą grę i dodamy dobry wynik, bo tego nam zabrakło – zapowiada Niedźwiedź.

W co innego wierzą gospodarze, którzy inaczej weszli w nowy sezon. To Piast Gliwice sprawiał korzystniejsze wrażenie, zdawał się dominować, ale za to Jagiellonia cieszyła się z trzech punktów. Maciej Stolarczyk udanie zaczął nowy etap w karierze trenerskiej, przy czym nie chłodzi jeszcze szampanów, a raczej głowy.

Mecz może mieć różne momenty, ale patrząc na ten w Szczecinie, Widzew nie był drużyną wycofaną, choć w wielu fragmentach zdawał sobie sprawę, że to Pogoń stara się dominować. Jednak mocno naciskał, stworzył sobie kilka okazji, mógł zdobyć więcej bramek. To będzie inne spotkanie niż z Piastem, co nie znaczy, że łatwe. Chciałbym, żebyśmy mieli w pamięci, że ekipa z Łodzi zagroziła Portowcom. Przez chwilę prowadziła, nie oddała pola, pokazała się z dobrej strony. Jeśli chcemy odnieść zwycięstwo, to musimy być maksymalnie skoncentrowani – przestrzega szkoleniowiec.

Naturalnie ani druga wygrana Jagi nie sprawi, że zespół z Białegostoku stanie się faworytem do mistrzostwa, ani druga porażka Widzewa nie przekreśli łodzian w walce o pozostanie na powierzchni, ale mimo wszystko ta druga ewentualność pewnie będzie miała poważniejsze konsekwencje. Po dwóch gongach na dzień dobry niełatwo ustać na nogach. Szczególnie, kiedy jest się nowym w towarzystwie, jak RTS.

Przewidywane składy na mecz Jagiellonia Białystok – Widzew Łódź:

Jagiellonia: Alomerović – Tiru, Skrzypczak, Pazdan – Prirkyl, Pospisil, Nene, Wdowik – Imaz, Gual – Bida.

Widzew: Ravas – Stępiński, Czorbadżijski, Żyro – Danielak, Kun, Hanousek, Nunes – Terpiłowski, Letniowski – Pawłowski.

Kursy na piątkowe mecze Ekstraklasy w Fuksiarz.pl:

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

foto. 400mm.pl/Newspix

Rocznik 1990. Stargardzianin mieszkający w Warszawie. W latach 2014-22 w Przeglądzie Sportowym. Przede wszystkim Ekstraklasa i Serie A. Lubi kawę, włoskie jedzenie i Gwiezdne Wojny.

Rozwiń

Najnowsze

Skoki

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Ekstraklasa

Komentarze

6 komentarzy

Loading...