Reklama

Ivanov w centrum zainteresowania. Pyta Legia, ale musi zapłacić więcej

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

22 lipca 2022, 12:02 • 6 min czytania 46 komentarzy

Robert Ivanov jest jednym z najciekawszych obrońców Ekstraklasy. Po dwóch bardzo udanych sezonach w Ekstraklasie zaczynają pytać o niego kluby bogatsze i z większym potencjałem niż Warta Poznań. Wczoraj pojawiły się w sieci informacje o tym, że jest bliski związania się z Legią Warszawa. Jak to wygląda naprawdę?

Ivanov w centrum zainteresowania. Pyta Legia, ale musi zapłacić więcej

Dwa pełne sezony na poziomie Ekstraklasy, zyskanie statusu lidera Warty Poznań, ostatnio regularna gra w fińskiej kadrze. Kariera Roberta Ivanova przyspieszyła w ciągu ostatnich dwóch lat i wydaje się, że nadszedł czas, by zrobił krok naprzód. 27-latek przedłużył umowę z warciarzami, ale ta wygasa za rok. Dobre występy na poziomie Ekstraklasy sprawiły, że wokół Fina zaczęły krążyć kluby, które mogą zaproponować mu lepsze pieniądze i teoretycznie mogą powalczyć o coś więcej niż Warta.

Na początku okresu przygotowawczego do Warty z zapytaniem zwróciło się Zagłębie Lubin, ale „Miedziowi” szybko odpuścili temat, gdy poznali oczekiwania finansowe poznaniaków. Podobnie było z Raphaelem Rossim z Radomiaka. Ostatecznie Zagłębie postawiło na Jarosława Jacha, za którego nie trzeba było płacić odstępnego.

Teraz pojawiły się informacje o tym, że to Legia Warszawa jest faworytem w wyścigu po sprowadzenie Fina. We wczorajszym programie „Meczyków” pojawiły się doniesienia o tym, że Legia jest mocno zainteresowana sprowadzeniem Ivanova. Najpierw miałaby sprzedać Mateusza Wieteskę, a z części pozyskanych środków (około milion euro) sfinansować transfer fińskiego obrońcy. Koszt Ivanova? Według tych informacji – 300 tysięcy euro plus bonusy, czyli mniej niż oczekiwała wcześniej Warta Poznań.

Ale zapytaliśmy w klubie jak wygląda sprawa Fina i czy faktycznie za 300 tysięcy euro są w stanie go sprzedać. Dostaliśmy bardzo wyraźne dementi. „Zieloni” nie są na musiku. Oczywiście budżet Warty jest bardzo skromny, to jeden z najmniejszych budżetów w całej Ekstraklasie, a poza tym warciarze muszą co okienko transferowe liczyć się ze sprzedażą jednego piłkarza. Jednak w tym oknie dokona się prawdopodobnie transfer Jaysona Papeau, który – jak pisaliśmy – przeniesie się do Rapidu Bukareszt za ponad 200 tysięcy euro plus bonusy.

Reklama

Dlatego nie ma mowy, by Warta zaakceptowała od kogokolwiek ofertę na poziomie 300 tysięcy euro. Absolutne minimum, jakie poznaniacy chcą zarobić na tym piłkarzu to 500 tysięcy euro – ale to tylko przy atrakcyjnych bonusach lub ciekawej opcji dla samego Ivanova. „Zieloni” wierzą, że są w stanie zarobić na piłkarzu tego lata 700 tysięcy euro. A to sprawiłoby, że w ciągu jednego okna transferowego warciarze zarobiliby około milion euro, czyli mniej więcej 1/4 całego rocznego budżetu klubu.

Zainteresowanie Legii jest zatem faktem, ale według naszych informacji nie ma mowy, by Warta zgodziła się na ofertę na poziomie 300 tysięcy euro.

Czemu nie do Lecha?

Gdy gruchnęła wiadomość o tym, że Ivanov może trafić do Legii Warszawa, wówczas część kibiców Lecha pisała w komentarzach – „dlaczego to Lech nie zainteresuje się tym zawodnikiem?”. Sami pisaliśmy na łamach Weszło, że Fin jest jedną z wielu opcji dla Kolejorza przy potencjalnych ruchach dotyczących środka defensywy. Ale wiele wskazuje na to, że transfer Ivanova na Bułgarską nie dojdzie do skutku.

Powodów jest kilka. Po pierwsze – skauting Lecha nie jest przekonany co do Fina w kwestii jego stylu gry. Warta bardzo często broniła się nisko i to właśnie w takim sposobie gry fiński defensor czuł się najlepiej. Być może Ivanov potrafiłby grać też przy wysoko ustawionej linii obrony, ale w Kolejorzu twierdzą, że nie jest tak naprawdę przetestowany w tym stylu gry. Choć trzeba zaznaczyć, że Ivanov bardzo dobrze czuje się z piłką przy nodze i jest jednym z najlepiej grających piłką stoperów w lidze.

Po drugie – Lech ma na ten moment zapełnioną listę zawodników zagranicznych. Ekstraklasa i UEFA pozwala na zgłoszenie siedemnastu zawodników, którzy nie wychowywali się piłkarsko w Polsce (chodzi o grę w polskim klubie przez trzy lata między 15. a 21. rokiem życia). Lech ma piętnastu obcokrajowców oraz Filipa Bednarka i Bartosza Salamona, który nie są traktowani w myśli przepisów jako „wychowankowie klubu danej federacji”. Oczywiście na tej liście może zrobić się jeszcze miejsce – do odejścia sposobi się chociażby Dani Ramirez, nie jest pewna też przyszłość Lubomira Satki.

Reklama

Ale wygląda na to, że Kolejorz postawi jednak na środku defensywy na Polaka – Michała Helika. Wówczas w przypadku odejść Ramireza lub Satki na liście rejestracyjnej znalazłoby się miejsce dla jeszcze jednego zawodnika spoza Polski.

Warto też zauważyć, że relacje na linii Lech-Warta wcale nie są takie idealne. Władze „Zielonych” mają żal do mistrzów Polski za niekorzystne rozwiązanie dla nich kwestii z wypłatą pieniędzy (procent z następnego transferu oraz solidarity payment) za Jakuba Modera i jego transfer do Brighton. Ponad pół miliona euro trafiło do depozytu, bo o pieniądze walczy Warta Poznań S.A. (czyli spółka zajmująca się klubem piłkarski) oraz KS Warta Poznań (czyli niezależne od piłkarskie Warty stowarzyszenie, które w przeszłości zajmowało się szkoleniem w klubie). Władze piłkarskiej spółki Warty uważają, że Kolejorz celowo wpłacił pieniądze na depozyt i umył ręce od odpowiedzialności. Toczy się kilka spraw sądowych w tej sprawie, a – jak słyszymy – w tym roku nie ma szans, by cały ten prawny galimatias się zakończył, a przecież Brighton za Modera płaciło już w październiku 2020 roku.

Zatem szanse na transfer Ivanova do Lecha są obecnie dość niskie, ale jeśli doszłoby np. do sprzedaży Satki, a inni zawodnicy z listy skautingowej Kolejorza byliby już dogadani z innymi klubami, wówczas możliwe, że temat sprowadzenia Fina wróci na tapet.

Warta nie czuje presji sprzedaży

Z tego co słyszymy – w Poznaniu nie ma ciśnienia na sprzedaż Ivanova już w tym oknie transferowym. Jeśli Fin nie odejdzie, to warciarze rozpoczną rozmowy na temat przedłużenia jego umowy na kolejny rok. Sam Ivanov jest też zadowolony ze swojej roli w zespole i tego, jak rozwinął się na przestrzeni ostatnich lat. Poza tym  Warta – tak już wspomnieliśmy – nie jest na finansowym musiku, a ewentualne pieniądze zarobione na Finie mogłyby zostać zainwestowane w transfery do ofensywy.

Środek obrony jest bowiem nieźle obsadzony w Warcie – na tej pozycji mogą zagrać Szymonowicz, sprowadzony latem Stavropoulos, Kościelny, wracający po urazie Pleśnierowicz. Ponadto latem do gry na środku defensywy byli przygotowywani Kupczak i Kopczyński. W kadrze zespołu jest jeszcze przecież Kieliba, natomiast on od dłuższego czasu zmaga się z problemami zdrowotnymi.

Warta stara się jeszcze o ściągnięcie zawodnika na pozycję ofensywnego pomocnika oraz napastnika. Ewentualna dobra sprzedaż Ivanova (za ponad 500 tysięcy euro) pozwoliłaby na pozyskanie środków, które umożliwiłyby transfery gotówkowe na wyższym poziomie. Ostatnio Warcie zaoferowany został chociażby Enis Destan, utalentowany 20-latek, wychowanek akademii Altinordu, reprezentant Turcji U21, ostatnio zawodnik Trabzonsporu. Ale transakcja była niemożliwa do przeprowadzania z uwagi na zbyt wysoką cenę.

WIĘCEJ O WARCIE POZNAŃ:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

46 komentarzy

Loading...