Reklama

Miodowe miesiące Mourinho będą trwać. Dybala w Romie

Mateusz Janiak

Autor:Mateusz Janiak

18 lipca 2022, 17:22 • 6 min czytania 10 komentarzy

Trwają miodowe miesiące Jose Mourinho w Rzymie, a zatrudnienie Paulo Dybali jeszcze je przedłuży. Bo Argentyńczyk nie tylko jest dużym transferem pod względem sportowym, lecz także marketingowym, a ofertę z Romy przyjął w ogromnej mierze pod wpływem telefonicznej rozmowy z „The Special One”.

Miodowe miesiące Mourinho będą trwać. Dybala w Romie

Dybala już doleciał do Portugalii, gdzie na obozie ćwiczy drużyna ze Stadio Olimpico. Szczegóły umowy ustalone, wystarczy zaliczyć testy medyczne i założyć koszulkę z własnym nazwiskiem nad numerem 10. Mourinho dostanie, co chciał. Duży transfer pod względem sportowym i marketingowym.

Transfery. Paulo Dybala w AS Roma

Naturalnie „La Joya” nie jest w szczytowym momencie kariery, dlatego nie chciano go ani w Juventusie (brak oferty nowego kontraktu), ani w Interze Mediolan (zdecydowano się zainwestować w Romelu Lukaku), ani w jakiejś innej lidze z europejskiego TOP 5 (pisało się o Premier League czy Bundeslidze). Ale to wciąż kawał piłkarza. W poprzednim sezonie Serie A:

Reklama
  • zdobył 10 bramek (najwięcej w zespole)
  • zanotował pięć asyst (drugi w zespole)
  • miał 95 Shot Creating Actions, na które składają się ostatnie dwa zagrania poprzedzające strzał, np. drybling czy podanie (drugi w zespole)
  • wypracował 12 Goal Creating Actions, na które składają się ostatnie dwa zagrania poprzedzające gola (najlepszy w zespole)
  • zanotował 34 udane dryblingi (drugi w zespole)
  • wykonał 133 progresywne prowadzenia piłki (drugi w zespole)

Jak widać, Dybala był czołową postacią ofensywy Bianconerich. Więc w czym problem? W zdrowiu. Od początku rozgrywek 2020/21 w związku z różnymi urazami w sumie opuścił 34 mecze we wszystkich rozgrywkach. Z czterech spotkań 1/8 finału Ligi Mistrzów w dwóch pauzował z powodu kontuzji, jedno przesiedział w rezerwie, a w jednym wystąpił przez 12 minut. Mizeria. Fundamentalna postać ataku była nieobecna w najważniejszych potyczkach sezonu.

W międzyczasie Juve zainwestowało duże pieniądze w Dusana Vlahovicia, co w połączeniu z kłopotami Argentyńczyka zaowocowało wątpliwościami. Czy warto pakować w niego grubą kasę, bo takiej żądał zawodnik (10 milionów euro za sezon)? Czy w ogóle ich na to stać? Władze ekipy z Turynu uznały, że nie, co jednak nie oznacza, że Dybala przestał być gorącym nazwiskiem w Italii. Nawet jeśli przelicytował swoją wartość na rynku i spodziewał się czegoś więcej niż szóstej drużyny Serie A za mniejszą pensję niż chciał (podobno 4,5 miliona euro plus bonusy).

Drugi, ale jednak pierwszy

W końcu „La Joya” ma dopiero 28 lat, przez dobrych kilka sezonów był liderem Bianconerich, również w Champions League, a w ostatnim sezonie pauzował mimo wszystko mniej niż w jeszcze wcześniejszym. Kibice Romy zastanawiają się, kiedy taki zawodnik trafił do ich drużyny. Edin Dzeko? Może Patrik Schick? Albo dawne czasy i Antonio Cassano? A może w ogóle prehistoria i Gabriel Batistuta?

To jest wielkość marketingowa tego ruchu. Entuzjazm wokół Giallorossich nie słabnie od maja 2021 i zatrudnienia Mourinho, o co skrupulatnie dba sam szkoleniowiec. We Włoszech od czasów Juliusza Cezara mówi się, że lepiej być pierwszym na prowincji niż drugim w Rzymie i Portugalczyk działa w ten sposób, że choć faktycznie jest drugi (Lazio z Maurizio Sarrim skończyło jedno miejsce wyżej), tak naprawdę cały świat odbiera go jako tego pierwszego.

Reklama

Kiedy zaczniecie kupować karnety? Roma ma już 36 tysięcy, a my tylko osiem i pół! – tak w poprzednim tygodniu wściekał się właściciel lokalnego rywala Claudio Lotito.

Dybala z pewnością zostanie wykorzystany przez Mourinho do podtrzymania euforii (zresztą telefon od trenera miał być ważnym czynnikiem w podjęciu decyzji, co musiało znaleźć się we włoskiej prasie). „The Special One” od samego początku kadencji doskonale korzysta z mediów – tak samo z tradycyjnych, jak i społecznościowych. Wskoczy sobie do basenu po porannych zajęciach w niemal 40-stopniowym upale i wszyscy zachwycą się jego luzem. Po wygranej z Salernitaną w drodze powrotnej do Rzymu usiądzie w pociągu z dużą pizzą i Coca-Colą. Przed początkiem rewanżu z Trabzonsporem w fazie play-off Ligi Konferencji zacznie śpiewać pod nosem klubowy hymn. Rozpłacze się jak bobasek po awansie do finału tych rozgrywek, jakby wcześniej nie wygrywał Ligi Mistrzów i nie miał pojęcia, że rywalizuje w turnieju trzeciej kategorii. Po golu Stephana El Shaarawy’ego w doliczonym czasie z Sassuolo ruszy w sprint pod trybunę Curva Sud, jako że właśnie odniósł zwycięstwo w meczu numer 1000 w karierze.

Wyścig pod Curva Sud? W tamtym momencie nie miałem swoich 58 lat, a 10, 12 czy 14, kiedy marzy się o karierze w piłce nożnej. To był bieg dziecka. Wszystkich oszukiwałem. Od kilku dni mówiłem, że to spotkanie mnie nie obchodzi… Ale niesamowicie bałem się je przegrać! – tłumaczył później.

Po tamtym meczu zaprosił zespół, sztab i szefostwo klubu na kolację, a praktycznie wszystko, co działo się w restauracji, było widać z ulicy. Oczywiście. Wygłosił długą przemowę przed właścicielami Giallorossich – Danem i Ryanem Friedkinami, a następnie z rąk Lorenzo Pellegriniego i Gianluki Manciniego odebrał okolicznościową koszulkę. Po chwili odśpiewano hymn Romy – drużyna w knajpie (niektórzy piłkarze w szalikach), a mniej więcej 300 kibiców na chodniku przed wejściem. Mourinho wszystko nagrywał telefonem. Bo wie, że w Italii faktycznie życie ma wiele wspólnego z teatrem i również dzięki tej wiedzy bilety na Stadio Olimpico od miesięcy schodzą jak świeże bułeczki.

Wejść na wyższy poziom

Naturalnie te czary nie działałyby, gdyby nie boisko. Nie ma co do tego wątpliwości. Giallorossi za kadencji Mourinho zanotowali niewielki progres w porównaniu z pożegnalnym sezonem trenera Paulo Fonseki – jedno miejsce wyżej, 15 bramek straconych mniej, 15 czystych kont (najlepszy wynik od 2017/18). Do tego należy dodać triumf w Lidze Konferencji, czyli pierwsze europejskie trofeum w historii i pierwsze w ogóle od 14 lat.

Portugalczyk nadał swój sznyt zespołowi ze stolicy Włoch. Roma stała się bardziej elastyczna i nauczyła odnosić zwycięstwa bez piłki – jak z Atalantą (36% posiadania) czy Lazio (34%), co nie było takie oczywiste, przecież wszyscy poprzedni trenerzy stawiali na efektowne granie. Czasem było brzydko, czasem ładnie, za to zawsze zawodnicy Mourinho grali do końca. Sześć bramek zdobytych w doliczonym czasie to najlepszy wynik ligi:

  • Sassuolo – Stephan  El Shaarawy 90+1
  • Genoa – Felix Afena-Gyan 90+4
  • Sassuolo – Bryan Cristante 90+4
  • Spezia – Tammy Abraham 90+9
  • Udinese – Lorenzo Pellegrini 90+4
  • Napoli – Stephan El Shaarawy 90+1

Kłopotem była skuteczność. Według algorytmu xG Giallorossi strzelali sporo mniej niż powinni (59 goli przy xG 66,8) i tracili nieznacznie więcej niż powinni (43 bramki przy xGA 42.05). Gdyby trafiali, co mieli, skończyliby na czwartej pozycji, ostatniej gwarantującego Ligę Mistrzów. Cała ofensywa opierała się na Abrahamie – Anglik w Serie A miał xG 20,5 (zebrał 17 goli), a następny w tej klasyfikacji Pellegrini 9,1. Kolosalna różnica, związana m.in. z kłopotami zdrowotnymi i słabą formą Nicolo Zaniolo (swoją drogą prawdopodobnie odejdzie do Juve). 

Dybala ma odciążyć Abrahama i wznieść atak Romy na wyższy poziom, żeby entuzjazm nie zgasł, bo mimo wszystko był znacznie większy niż powinien zważywszy na wyniki i rozwój drużyny. Argentyńczyk jest czwartym nowym piłkarzem zatrudnionym przez ekipę z Wiecznego Miasta tego lata po bramkarzu Mile Svilarze, prawym obrońcy Zeki Celiku oraz środkowym pomocniku Nemanji Maticiu. Wszystko po to, by za rok Mourinho naprawdę był pierwszy w Rzymie. Na początek tam.

CZYTAJ WIĘCEJ O SERIE A:

foto. Newspix

Rocznik 1990. Stargardzianin mieszkający w Warszawie. W latach 2014-22 w Przeglądzie Sportowym. Przede wszystkim Ekstraklasa i Serie A. Lubi kawę, włoskie jedzenie i Gwiezdne Wojny.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

10 komentarzy

Loading...