Reklama

Dobra mina do złej gry? Lechia bez wzmocnień przed nowym sezonem

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

14 lipca 2022, 14:24 • 10 min czytania 4 komentarze

Lechia, mimo że w pewnym momencie poprzedniego sezonu rozbudziła apetyty, szybko okazała się za krótka na podium Ekstraklasy. Czwarte miejsce jednak i tak należało ocenić jako sukces, bo przecież pucharów w Gdańsku nie widzą co roku. Czy w tym roku może być jeszcze lepiej? To wątpliwe.

Dobra mina do złej gry? Lechia bez wzmocnień przed nowym sezonem

To znaczy wątpliwe w tym układzie właścicielskim. Jeśli przyjdzie ktoś nowy, nie będzie miał węża w kieszeni, a jednocześnie okaże się rozsądny i z planem, wówczas biedne okienko transferowe da się jeszcze nadrobić i przycisnąć te słabe rozgrywki. Natomiast jeśli wciąż będzie tak, jak jest, a jest przeciętnie i raczej bez sensownego planu, Lechię czeka stagnacja.

A może i osunięcie się w tabeli, bo są drużyny, które tamten sezon skończyły za biało-zielonymi, a teraz wyglądają ciekawiej.

Ocena rozdania (1-5): 2,5

Na chwilę obecną trudno być optymistą. Oczywiście, że Lechia ma miejsca na boisku, w którym może czuć się mocna, na przykład w pierwszej linii – wiele zespołów, jeśli nie większość, chciałaby mieć taki duet jak Paixao-Zwoliński. Już mecz z Akademiją Pandew (pamiętając o klasie rywala) pokazał, że panowie świetnie się rozumieją i będą zagrożeniem dla każdego. Naturalnie pewnie i tutaj trzeba zostawić gwiazdkę, bo Zwoliński mówił o chęci odejścia, a Paixao z racji wieku nie będzie grał wszystkiego po 90 minut. Niemniej na dzień 14 lipca Zwoliński jest w klubie, Paixao jest wypoczęty, a jeszcze można i trzeba korzystać z Sezonienki. Nie będziemy się czepiać, tym bardziej że czepiać można się w wielu innych miejscach.

Reklama

Na przykład środka obrony. Jest solidny Napela, ale co dalej? Jeśli tę pozycję ma w większości meczów uzupełniać Maloca, to cóż, powodzenia. Chorwat jest elektryczny, potrafi zagrać dobre spotkanie, ale jednak obawa, że wyjdzie mu fatalne, jest duża. Już z Macedończykami przyjął kanał i generalnie nie wyglądał za dobrze, zresztą rywale Lechii mogli strzelić kilka bramek. Alternatywą jest Tobers, wciąż młody, tyle że wciąż przeciętny. W kadrze znajduje się też Castegren, jednak cholera wie, kto to jest i co on potrafi, bo próżno go szukać w oficjalnych meczach gdańszczan. Zagrał w sparingu z Wisłą Płock, zawalił gola, potem złapał kontuzję i tyle go widziano.

Prawa obrona? Stec i młody Koperski (przesunięty zresztą ze środka pola). Klub pozbył się Ceesaya, który grał tam pod koniec sezonu. Pole manewru Kaczmarka znów jest żadne.

Dalej – co ze skrzydłowymi? Clemens ma bardzo dobre CV, natomiast w Gdańsku wygląda na razie tak, jakby w nim nakłamał. Conrado jest chimeryczny i – mimo brazylijskich korzeni – dość surowy technicznie. Wiadomo, że potrafi się pokazać z dobrej strony, niemniej sam mówi, że woli wrzucić niż dryblować. Czyli często istnieje obawa o zrobienie przewagi. Piła – obecnie kontuzjowany. Jedynym skrzydłowym, którym mogłyby zainteresować się kluby z czołówki, pozostaje Durmus. „Trochę” mało.

Jak na to wszystko reagował klub? Nijak. Nie przeprowadził żadnego transferu do klubu latem. Mimo europejskich pucharów. Oczywiście można się usprawiedliwiać zmianami właścicielskimi, natomiast jakoś transfery wychodzące dało się przeprowadzić…

Jednym zdaniem: kadra Lechii nie robi obecnie wielkiego wrażenia.

Reklama

Nowy as w talii: Dominik Piła

Jedyna postać, którą możemy wskazać, bo jako się rzekło – Lechia latem nie sprowadziła nikogo. Piła został podpisany zimą i latem zameldował się w Gdańsku. No i na jego transfer można patrzeć ze sporymi nadziejami, gdyż w barwach Chrobrego w pierwszej lidze pokazał się z dobrej strony. W poprzednim sezonie na lewym skrzydle wykręcił pięć bramek i dziewięć asyst.

Niestety problem jest taki, że Piła złapał kontuzję – skręcił kostkę i uszkodził więzadło. Dlatego przez pewien czas możemy oglądać gdańszczan w niezmienionym składzie.

Chyba że będzie transfer. Ale w tym temacie Lechia karmi swoimi kibiców czekami. Czekali, czekają i najwyraźniej jeszcze poczekają.

Blotka: Dyrektor sportowy.

Zgodnie z opisem kadry moglibyśmy tutaj wskazać środek obrony, bo jest rzepa. Albo prawą obronę, bo też nie ma się czym chwalić. Ale pójdziemy w innym kierunku i powiemy – dyrektor sportowy.

Przydałby się w Lechii ktoś, kto ustaliłby kierunek rozwoju klubu i mógłby być z efektów rozliczany. Bo dziś jak jest? Po pierwsze transfery się rozmywają. Trener Kaczmarek otwarcie mówił, że coś tam sugeruje, ale ostatecznie nie decyduje. Wypada więc założyć, że zajmują się tym Mandziara z Żelemem, natomiast jaki ostatecznie mają na to pomysł, cholera wie, gdyż prezes Żelem mimo objęcia stanowiska ponad rok temu, nie był jeszcze łaskaw w jakimś wywiadzie opowiedzieć, jaki ma pomysł na klub.

Po drugie – nie do końca wiadomo w jakim kierunku Lechia chce iść. Działa falami. Najpierw była moda na Łotwę i o ile Tobers jeszcze w miarę się sprawdził, o tyle Musolitin niespecjalnie potrafił grać w piłkę. Potem Szwecja i znów, jeden Ceesay w miarę wypalił, ale Castegren – człowiek-widmo. Dalej Niemcy. Terrazzino – w porządku, Clemens – na razie niewypał. Z kolei poprzedniej zimy Lechia sięgnęła po młodych Polaków.

Sorry, ale to nie jest spójna wizja. Procent udanych transferów też nie jest duży. Raczej uzupełnienia niż wzmocnienia. Sytuacje, kiedy pojawia się ktoś taki jak Durmus, czyli rzeczywiście kozak, można policzyć na palcach jednej ręki.

Dobry i transparentny dyrektor sportowy miałby szansę jakkolwiek to poukładać.

Rozdający: Tomasz Kaczmarek

Wszedł do Lechii z buta. Wpuścił sporo świeżej energii do skostniałego już układu z Piotrem Stokowcem i gdańszczanie odpalili. Wygrali sześć z pierwszych ośmiu meczów w lidze i nawet na wpadkę w Pucharze Polski ze Świtem Nowy Dwór łatwiej było machnąć ręką. Bo raz, że Lechia miała wyniki, to dwa – grała miłą dla oka piłkę. Stokowiec zapowiadał właściwie co pół roku, że teraz to już na pewno będzie ofensywka i niewiele z tego wychodziło, tymczasem przyszedł Kaczmarek i z miejsca pokazał: da się. Cztery gole z Górnikiem Łęczna, trzy z Legią, trzy z Jagiellonią na wyjeździe (Puchar Polski). No, patrzyło się na to z przyjemnością.

Niemniej już pod koniec rundy jesiennej zaczęło się coś zacinać i to nawet mocno, na przykład choć Pogoń trzeba oceniać wysoko, to jednak przyjąć bez większej walki piątkę – nie wypada. Początek wiosny nic w tym temacie nie zmienił, Lechia grała w kratkę i rozpędzała się wolno. Potem w końcu przyszła seria lepszych wyników, która ugruntowała gdańszczan na pozycji pucharowej, ale trudno było odnieść wrażenie, że to równie dobra drużyna, co z początku kadencji Kaczmarka.

Teraz przed trenerem test i trudne wyzwanie. Test, bo miał okres przygotowawczy, który najwyraźniej musiał spożytkować lepiej niż ten zimowy, jeśli chce nawiązać do ofensywnej gry z początku swojej przygody w Gdańsku. Trudne wyzwanie – gdyż klub mu nie pomaga, nie wzmacnia zespołu.

Z jednej strony można mieć wobec szkoleniowca oczekiwania, z drugiej należy pamiętać, w jakich warunkach pracuje. Flavio na początku tej współpracy mówił, że na takiego trenera czekał całą karierę, przy okazji rozmów po swoim jubileuszu (setna bramka w Ekstraklasie), wspominał o chęci zdobycia mistrzostwa Polski. Cóż, Kaczmarek przy tym stanie posiadania musiałby dokonać wręcz cudu, by mu to umożliwić.

Dżoker: Christian Clemens

Trochę z biedy, ale też chcemy dać temu zawodnikowi jeszcze szansę. CV ma naprawdę konkretne: 144 spotkania w Bundeslidze. 65 na jej zapleczu. To są przecież lepsze liczby niż u Terrazzino, który pokazywał, że jeśli jest w formie, to potrafi tę ligę wciągnąć nosem (choć oczywiście częściej w tej formie nie był). Clemens też nie jest w podeszłym piłkarsko wieku, w sierpniu skończy 31 lat, przykład Flavio pokazuje, że można tu rządzić pewnie i do czterdziestki.

No to niech i Clemens da radę. W swojej pierwszej rundzie był przeciętny, strzelił jedną bramkę, natomiast trudno go z czegokolwiek wspominać. Teraz przepracował okres przygotowawczy, nie ma wymówek.

Albo facet ogarnie, albo będzie trzeba stwierdzić, że jednak jest po drugiej stronie rzeki i przyjechał tutaj odcinać kupony.

Świeżak: Jakub Kałuziński

Talent, na który w Lechii wszyscy czekali? Oby. Ma wiele, by rzeczywiście sporo znaczyć w naszej lidze, a potem przenieść się na wyższy poziom. Technika, przegląd pola, kreatywność. Kałuziński wzmocnił się też fizycznie i wygląda na bardziej przygotowanego do rywalizacji na ekstraklasowym poziomie, by przepychać się z tymi wszystkimi Matrasami.

W poprzednim sezonie jeden gol, dwie asysty i średnia 4,63 na 916 minut spędzonych na boisku. Pewnie, że mogło być lepiej, ale też spokojnie – chłopak ma ledwie 19 lat (urodziny w październiku). Niemniej można już oczekiwać, że w tym sezonie ustabilizuje swoją formę, poprawi konkrety i będzie po prostu jednym z liderów Lechii. Flavio twierdzi, że trzeba go powołać do reprezentacji.

Ma miejsce, by błyszczeć. Konkurencja do składu nie zachwyca. Jeśli przegra rywalizację – będzie to spore rozczarowanie.

Ekstraklasa. Lechia Gdańsk – przewidywany skład na sezon 2022/2023

Okiem eksperta: Tomasz Galiński (Lechia.net)

Tomku, gdzie transfery? Wszystko można zwalić na zmiany właścicielskie?

Sam chciałbym to wiedzieć. Był temat Imaza i Poletanovicia, to Lechia została przebita. Alves wybrał Radomiak, chociaż jeśli się posłucha, to Lechia nie do końca była do niego przekonana i nie walczyła za wszelką cenę. Szkoda, że Piła ma kontuzję, bo skoro to jedyny nowy piłkarz w kadrze, to bardzo na niego liczyłem. Ja tymi zmianami właścicielskimi bym absolutnie się nie tłumaczył, bo skoro rozmawiano z Imazem i w pewnym momencie było blisko, to trochę to mówi.

Spodziewasz się, że Flavio znów wykręci dwucyfrową liczbę bramek?

Raczej tak. Pewnie będzie strzelał wszystkie karne, a parę ich w sezonie się trafi. Zresztą on sam mówi, że ten sezon jest prawdopodobnie jego ostatnim w karierze. Liczy, że będzie to jego najlepszy sezon w życiu. Choć z drugiej strony jeśli Lechia będzie utrzymywać się w europejskich pucharach, to podejrzewam, że będzie oszczędzany w lidze i może to mieć wpływ na liczby. Ale to takie gdybanie.

Co będzie największą siłą tego zespołu poza Portugalczykiem?

Ja liczę na trio Kałuziński – Terrazzino – Zwoliński. Zwoliński mógł odejść, ale Lechia zablokowała transfer mimo że Hapoel bardzo mocno naciskał. Rozmawiałem z nim i bardzo wyraźnie podkreślił, że nawet jeśli nie odejdzie, to nie wpłynie to na jego morale. Zaryzykuję, że jeśli rozegra cały sezon, to będzie najlepszym polskim strzelcem w lidze. Kałuziński zrobił mega wrażenie w okresie przygotowawczym, błyszczał w meczu z Akademiją Pandev. Z tego co słyszałem już teraz pytają o niego zagraniczne kluby o dużo wyższych budżetach niż Lechia. 19 lat, duża elegancja na boisku, przegląd pola, drybling. Podejrzewam, że długo w Polsce nie pogra. A jakość Terrazzino każdy zna. Fajne CV, tylko u niego zawsze był problem ze zdrowiem. Jeśli będzie zdrowy, to może być mocnym punktem.

Gdzie są największe braki?

Chyba nie mamy wątpliwości, że obrona. Lewa strona zabezpieczona, do tego dochodzi jeden mocny stoper czyli Michał Nalepa. A pozostali to tykające bomby, nigdy nie wiesz kiedy wybuchną. Do tej pory nie rozumiem dlaczego do zespołu nie dołączył wartościowy stoper i prawy obrońca, szczególnie w obliczu odejścia Ceesaya.

Gdzie uplasuje się Lechia na koniec sezonu?

Myślę, że podobnie jak w poprzednim sezonie, czyli okolice czwartego, piątego miejsca. Może podium, choć to uzależniam od ewentualnych transferów, o których po cichu się mówi. Że dwóch-trzech piłkarzy jednak dołączy już po rozpoczęciu sezonu. Tylko, że na to trzeba poczekać. I nie będę kupował wymówki, że wąska kadra. Trener Kaczmarek sam chciał mniej liczną kadrę i taką ma.

Pytanie z gwiazdką – czy Paweł Żelem udzielił już wywiadu?

Niestety nie, na razie rozmawiałem jedynie z Agnieszką Syczewską, ale to było po kilku dniach jej pracy w Lechii, więc niewiele się dowiedziałem. Liczę, że w końcu ktoś zabierze głos, a też może być wkrótce okazja, bo jednak coraz głośniej mówi się o nowych właścicielach. Tu nawet najbliższe dni mogą coś przynieść.

Okiem ankietowanych

Gdyby rozdanie było GIF-em

Ekstraklasa – Lechia Gdańsk. Prognoza Weszło na sezon 2022/2023…

Gdyby ta liga była mocna – miejsce 8.-12.. A że – jak wiemy – mocna nie jest, absolutnie, to Lechia znów powinna powalczyć o miejsce gwarantujące puchary. Tyle że tym razem Legia może nie być już tak słaba, Piast na razie nie poszedł w stronę klasyki i nie stracił swojej największej gwiazdy przed startem nowego sezonu i jest stabilniejszy. Może być więc trudniej. Szczególnie, jeśli śpi się na rynku transferowym i nie wzmacnia pozycji, które o wzmocnienia błagają.

CZYTAJ WIĘCEJ O LECHII GDAŃSK:

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Tenis

Iga Świątek awansowała do 1/2 turnieju w Stuttgarcie. Nie było łatwo

Kacper Marciniak
0
Iga Świątek awansowała do 1/2 turnieju w Stuttgarcie. Nie było łatwo

Ekstraklasa

Komentarze

4 komentarze

Loading...