Reklama

F1: Zwycięstwo Leclerca! Ale to był słodko-gorzki wyścig dla Ferrari

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

10 lipca 2022, 17:28 • 3 min czytania 1 komentarz

Przez długi czas wydawało się, że kibice Ferrari będą mieli swoje chwile wielkiego triumfu. I faktycznie – Charles Leclerc dowiózł prowadzenie do końca i wygrał Grand Prix Austrii. Ale już Carlos Sainz, który jechał po podium i ewentualny dublet dla włoskiego zespołu, wyścigu nie ukończył. Tym samym najlepszą trójkę uzupełnili Max Verstappen oraz Lewis Hamilton.

F1: Zwycięstwo Leclerca! Ale to był słodko-gorzki wyścig dla Ferrari

To zwycięstwo Leclerca jest tym bardziej imponujące, że udało mu się je odnieść mimo braku pole position. Co prawda Monakijczyk nieźle poradził sobie w sprincie kwalifikacyjnym, ale to Verstappen osiągnął w nim lepszy wynik. Tuż zanim znaleźli się właśnie Charles oraz Carlos Sainz Jr. Człowiek, który musiał przełknąć w niedzielę gorzką pigułkę.

Było dobrze, mogło być lepiej

Zanim przejdziemy do nieszczęścia Hiszpana, wspomnijmy o tym, jak zaczęło się Grand Prix Austrii. Verstappen po starcie zrobił to, co do niego należało, czyli obronił prowadzenie. Gorzej wyglądało to jednak u drugiego kierowcy Red Bulla. Sergio Perez starł się z George’em Russelem, co skończyło się tym, że jego bolid wylądował w żwirze. Wydawało się, że wyścig dla Meksykanina dobiegł końca, ale jednak po wizycie u mechaników wrócił na tor. Choć na ostatnim miejscu (koniec końców zresztą GP nie ukończył).

Orlen baner

Tymczasem Verstappen bronił się przed atakami Leclerca. Bronił do czasu – bo Monakijczyk w końcu wyprzedził kierowcę Red Bulla i awansował na pozycję lidera wyścigu. Max próbował odzyskać prowadzenie, ale mu się to nie udało i w końcu jako pierwszy z dwójki kierowców walczących o zwycięstwo zjechał na pit stop.

Reklama

Potem na ten sam ruch zdecydował się oczywiście Leclerc, co musiało poskutkować tym, że stracił pozycję lidera. Ale tempo Ferrari było w Grand Prix Austrii naprawdę znakomite. Dlatego też potrzebował zaledwie kilku okrążeń, aby znowu zaskoczyć Verstappena.

No i cóż – dla włoskiej ekipy wszystko wyglądało znakomicie. Tylko że Ferrari nie byłoby Ferrari, gdyby w trakcie wyścigu ich bolidy nie przestały funkcjonować. Na 58. okrążeniu zapalił się silnik w pojeździe Carlosa Sainza. I było jasne, że jego rywalizacja z Hamiltonem czy Verstappenem dobiegła końca. A potem – na domiar złego – problemy z pedałem gazu zaczął zgłaszać Leclerc. Katastrofa była o krok.

Wyczekiwane zwycięstwo

Leclerc wyszedł jednak z problemów obronną ręką. Choć jego przewaga nad Verstappenem pod koniec wyścigu wynosiła już niecałe dwie sekundy, zdołał zameldować się na mecie jako pierwszy. Verstappen finiszował drugi, a Hamilton trzeci. Warto wyróżnić również Haasa – bo to był kapitalny wyścig dla tej ekipy. Znakomite szóste miejsce trafiło do Micka Schumachera, a ósme do Kevina Magnussena. Cieszy nas również to, że do rywalizacji po koszmarnym wypadku tydzień temu wrócił Guanyu Zhou z Alfa Romeo F1 Team ORLEN (był czternasty).

Co rezultaty w Grand Prix Austrii oznaczają w kontekście całego sezonu? Oczywiście sytuacja Maxa Verstappena nie uległa przesadnemu pogorszeniu. Holender ma 38 punktów przewagi nad drugim w klasyfikacji kierowców Leclerciem. Nic nie zmieniło się na miejscach trzy i cztery – bo ani Sergio Perez, ani Carlos Sainz nie ukończyli dzisiejszej rywalizacji.

A kiedy będzie miało miejsce kolejne Grand Prix? Dopiero za dwa tygodnie. Kierowcy najsłynniejszej serii wyścigowej świata pojawią się w Francji.

Reklama

Fot. Newspix.pl

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Formuła 1

Komentarze

1 komentarz

Loading...