Reklama

Święta futbolu nie będzie, więc po prostu zagrajcie i miejmy to z głowy

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

09 lipca 2022, 09:59 • 4 min czytania 136 komentarzy

Superpuchar Polski? Jak co roku, czyli zamiast nastawiać się na mecz dwóch najlepszych drużyn w kraju, zajmujemy się dyskusją o tym, czy w ogóle jest sens takie spotkanie rozgrywać. 

Święta futbolu nie będzie, więc po prostu zagrajcie i miejmy to z głowy

– To byłoby dla nas dobre, jeśli udałoby się przełożyć to spotkanie, żebyśmy mogli myśleć tylko o Karabachu, wylecieć może trochę wcześniej i przyzwyczaić się do tamtejszej temperatury. Ale to nie moja decyzja. Próbowaliśmy przełożyć mecz z Rakowem Częstochowa, zwracaliśmy się w tej sprawie, ale nie wyrażono na to zgody – mówił John van den Brom.

Holenderski trener dwukrotnie w swojej karierze sięgał po to trofeum, za każdym razem w Belgii, natomiast raz przegrał w finale. Skąd więc niechęć do Superpucharu Polski? Wygląda na to, że tylko z terminu, który dla odmiany kompletnie nie przeszkadza szkoleniowcowi Rakowa.

– Dziwi mnie trochę takie podejście do tego meczu i otoczka budowana przez niektóre strony media. Niedobre jest takie deprecjonowanie tego meczu. Deprecjonujemy wartość też naszej ligi, bo to przecież mecz mistrza z wicemistrzem oraz zdobywcą Pucharu Polski – mówił Marek Papszun.

Możemy więc zakładać, że to częstochowianie przyjadą do Poznania bardziej zmotywowani, a lokalsi stwierdzą, że to taki nowy „Puchar Pasztetowej”.

Reklama

Superpuchar Polski: Lech Poznań – Raków Częstochowa

Problem Superpucharu Polski jest zawsze ten sam. Kto go wygra, ten docenia medal na szyi i trofeum w gablocie. Kto go przegra, ten uznaje, że to sparing z lepszą otoczką. Nie będziemy przekonywać was, że to niesamowicie istotny mecz, który trzeba zobaczyć. Można jednak zrobić coś, żeby zbudować prestiż tego wydarzenia i zadbać o to, żebyśmy naprawdę zobaczyli w akcji dwie najważniejsze drużyny w Polsce, a nie trzeci garnitur mistrza kraju. Bo faktem jest, że to zwycięzca — lub finalista — krajowego pucharu bardziej nastawia się na wygranie czegoś ekstra. Potwierdzają to wyniki ostatnich sześciu Superpucharów:

  • 2016: Lech wygrywa w Warszawie
  • 2017: Arka wygrywa w Warszawie
  • 2018: Arka wygrywa w Warszawie
  • 2019: Lechia wygrywa w Gliwicach
  • 2020: Cracovia wygrywa w Warszawie
  • 2021: Raków wygrywa w Warszawie

Faktem jest też to, że Superpuchar Polski w obecnym kształcie nie przyciąga na trybuny kibiców. Wymienione wyżej finały tylko raz oglądało ponad 20 tysięcy fanów. Dwukrotnie frekwencja spadła poniżej 7000 osób. O ile na obiekcie Piasta Gliwice wciąż oznacza to niezłe zapełnienie, tak 6500 ludzi na meczu Legii z Cracovią przy Łazienkowskiej 3, wyglądało dramatycznie. A był to jedyny mecz, który nie odbył się przed sezonem, tylko w październiku, w trakcie rundy, bo wydarzenie trzeba było upchnąć gdzieś w pocovidowym kalendarzu.

WYGRANA LECHA W SUPERPUCHARZE – KURS 3,50 W FUKSAIRZ.PL

Raków w Poznaniu daje radę

No właśnie, upchnąć, czyli wracamy do początku dyskusji. Nawet w późniejszym terminie Superpuchar Polski był jak kula u nogi. A przecież gdyby mecz Lecha Poznań z Rakowem Częstochowa był starciem w lidze, wszyscy ostrzylibyśmy sobie dziś zęby na to starcie. Czekalibyśmy na rewanż za finał Pucharu Polski z maja. Albo na odwinięcie się Kolejorza na własnym stadionie, bo przecież ostatnie wizyty Rakowa w Wielkopolsce to pasmo klęsk gospodarzy.

  • 0:1 w lidze
  • 0:2 w ćwierćfinale Pucharu Polski
  • 3:3 wyrwane w ostatnich minutach ligowego meczu

Niewątpliwie mamy do czynienia z rodzącą się nową rywalizacją. Być może na trybunach nie będzie ona tak gorąca, jak w przypadku starć Lecha z Legią (choć po finale Pucharu Polski i kibice mają swoje zatargi), ale na boisku zdecydowanie może być. Gdyby myśleć o meczu mistrza z wicemistrzem jak o starciu Joao Amarala z Ivim Lopezem, o konfrontacji Johna van den Broma z Markiem Papszunem, nie trzeba byłoby nikogo zachęcać do przyjścia na stadion czy włączenia telewizora.

Dziś jednak się tego nie spodziewamy. Biorąc pod uwagę narrację z ostatnich dni, zakładamy, że Kolejorz będzie chciał po prostu zejść z ringu z jak najmniej obitą twarzą i polecieć w końcu do Azerbejdżanu. Specjalnie się jednak temu nie dziwimy. Widzieliśmy przecież, że Qarabag w Wielkopolsce poczynał sobie na tyle dobrze, że na wyjeździe Lecha czeka ciężka przeprawa. Jest nad czym pracować, jest co poprawiać.

Reklama

Dlatego powiemy po prostu: zagrajcie i miejmy to z głowy. Wszyscy.

WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ I RAKOWIE CZĘSTOCHOWA:

fot. FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

136 komentarzy

Loading...