Reklama

Rodzinny biznes. Goran, Saszko i Akademija Pandev

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

07 lipca 2022, 12:41 • 7 min czytania 1 komentarz

Zero występów w reprezentacji Macedonii. Dwa mecze w europejskich pucharach — obydwa w Pucharze Intertoto. Zagraniczne trofea? Mistrzostwo i puchar Chorwacji w roli rezerwowego. Jeśli zestawimy te osiągnięcia z nazwiskiem bohatera, możemy przeżyć szok. Mówimy bowiem o słynnym Pandevie.

Rodzinny biznes. Goran, Saszko i Akademija Pandev

Zanim pomyślicie, że przespaliśmy bogatą i piękną przygodę Gorana z futbolem, dodamy, że tym razem chodzi o Saszko. Nie jest to jednak casus Roberta i Mateusza Lewandowskiego, czyli zupełny przypadek, zbieżność nazwisk. Goran i Saszko mieszkali pod jednym dachem i grali dla tej samej drużyny. Ich drogi rozjechały się w kompletnie różnych kierunkach, żeby spotkać się ponownie dopiero w 2016 roku. W jednym klubie, ale w innych rolach.

Akademija Pandev to dziecko Gorana, właściciela drużyny. Jej kibice oglądają na murawie drugiego z braci Pandev — Saszkę, który często zakładał opaskę kapitana zespołu.

Saszko, Goran i Akademija. Pandev to marka macedońskiej piłki

Legenda głosi, że istnieje opowieść o braciach piłkarzach, w której nie pojawia się element „to ten drugi miał większy talent”. Nie jest to jednak historia rodziny Pandev, bo o Saszko faktycznie krążyły bardzo dobre opinie. Sam Goran przyznawał w rozmowach, że młodszy brat był wyjątkowo obdarzony przez los. Oczywiście nie ujmowało to późniejszej legendzie macedońskiej piłki, która w młodym wieku wyjechała do Włoch, żeby dołączyć do szkółki Interu Mediolan. Saszko wybrał wyjazd do Chorwacji i przebijał się przez drużyny Dinama Zagrzeb. Można założyć, że w pewnym momencie faktycznie lepiej rokował — gdy w wieku 19 lat zaliczał debiut w najlepszym klubie na Bałkanach. Goran w tym samym wieku był wypożyczony do grającej w Serie C Spezii, a potem był częścią najgorszej drużyny w historii Serie A — Ancony.

Luka Modrić, Vedran Corluka, Eduardo. W 2006 roku młodszy z braci Pandev obserwował z bliska kilku kozaków. Był częścią zespołu, który wywalczył mistrzostwo kraju i rywalizował o grę w Lidze Mistrzów z Arsenalem. W ostatnim meczu rundy jesiennej Macedończyk po raz pierwszy w karierze wybiegł w podstawowym składzie Dinama i otworzył wynik spotkania z Medjimurje. 23-letni Goran był już wyróżniającym się piłkarzem Serie A, zawodnikiem Lazio.

Reklama

Wciąż jest bardzo młody, ma dopiero 19 lat. Takie występy są dla niego dużym wydarzeniem. Jestem szczęśliwy, bo wiem, jak wiele znaczy dla niego każde spotkanie. Nie gra wiele, ale to nic dziwnego, jest na początku kariery. Od zawsze twierdziłem, że Dinamo to idealny klub dla Saszko. Pracuje z topowymi trenerami, ma klasowych kolegów, od których może się uczyć. Robi progres — mówił mediom starszy brat piłkarza chorwackiego potentata.

W międzyczasie Pandev junior grał w młodzieżowej reprezentacji kraju, strzelił dla niej dwa gole. Goran twierdził zaś, że jednym z jego największych marzeń jest zagranie w narodowych barwach razem ze swoim młodszym braciszkiem.

Nieudana kariera młodszego brata. Saszko zasłynął znokautowaniem sędziego

Saszko Pandev nigdy jednak nie zadebiutował w seniorskiej reprezentacji Macedonii Północnej. O ile Goran wybił się na wypożyczeniach do słabszych klubów i zapracował na transfer do Lazio, tak młodszy brat zupełnie utonął w chorwackich średniakach. W Interze Zapresić oraz Medjimurje rozegrał łącznie 700 minut, a trzeba wiedzieć, że obydwa zespoły znalazły się na dnie ligowej tabeli. Rok później wrócił do kraju, ale w broniącej tytułu ekipie Rabotnicki zagrał tylko pięć spotkań.

Każdy mówił, że problemem Saszki były złe decyzje, nieumiejętne kierowanie karierą. W 2010 roku Goran świętował triplettę z Interem Mediolan, a młodszy brat nie potrafił strzelić gola w azerskiej ekstraklasie. Z rodziną łączyło go już tylko nazwisko i numer na koszulce — też wybrał „19”.

Problem w tym, że „19” Gorana kojarzyła się z pięknymi bramkami, a „19” Saszki na przykład z pobiciem sędziego w trakcie meczu. Po czymś takim przez pół roku odpoczywał od gry w piłkę.

Reklama

Kiedy Saszko grał w Dinamie, śledziłem każdy jego ruch. Jeśli mówimy o talencie, mógł osiągnąć znacznie więcej. Czasami potrzebujesz jednak trochę szczęścia w swojej karierze. Wciąż gra w piłkę, nie zrezygnował z tego. Nie wiem jednak, czy kiedykolwiek uda nam się razem zagrać — mówił kapitan reprezentacji Macedonii pytany o losy swojego brata.

Też marzyłem, by zostać słynnym piłkarzem. Z wielu powodów Goran osiągnął więcej ode mnie. W młodości trafił do Interu. Może gdyby mój pierwszy transfer był poza Bałkany, do Włoch czy Hiszpanii, to zrobiłbym większą karierę. Ja jednak trafiłem do Dinama Zagrzeb. Grałem z Modriciem, Corluką, Lovrenem. Potem byłem na wypożyczeniu w Interze Zaprešić i Medimurje. Podjąłem złą decyzję, by wrócić do Macedonii, do Rabotnički. Może gdybym został w Chorwacji, to byłoby lepiej. Na pewno czasami jest mi trudno, ale mogę się tylko cieszyć, że jestem bratem najsłynniejszego piłkarza w Macedonii. To napawa mnie dumą. Czasami ktoś powie, że stałem się znany tylko ze względu na Gorana. Ludzie nieraz wołają na mnie „brat Pandeva” – opowiadał sam zainteresowany w „Przeglądzie Sportowym”.

Saszko Pandev i Akademija. Historyczny gol i puchar

Bracia Pandev faktycznie nigdy razem nie zagrali. Saszko na stałe osiadł w rodzinnej miejscowości, największą część kariery spędził w Horizoncie Turnovo. W pewnym momencie był nawet o krok od mistrzostwa kraju, jednak Horizont finiszował drugi, przegrywając tytuł o dwa punkty. W końcu drużyna spadła z ekstraklasy — o ironio w najlepszym sezonie Pandeva juniora w karierze. Saszko strzelił 17 bramek, zostając wicekrólem strzelców (zawsze drugi). Wtedy jednak zaczął się najpiękniejszy i poniekąd najbardziej szalony etap kariery napastnika. Akademija Pandev przebiła się bowiem do mainstreamu macedońskiej piłki, a Saszko dołączył do zespołu, którego właścicielem był jego starszy brat.

Goran Pandev najpierw założył akademię piłkarską. Rozwijała się ona jednak bardzo dobrze, wyszli z niej znakomici zawodnicy. Dlatego powstał obok niej również zawodowy klub. Coś tam naprawdę się dzieje. Uważam, że Goran robi tam bardzo dobrą robotę. Jeśli tak dalej pójdzie, Akademija Pandev na dobre stanie się czołowym klubem w kraju. On jest sponsorem tego klubu. Daje swoje pieniądze, z własnej kieszeni. To jest po prostu jego prywatny klub — wyjaśniał nam ostatnio Pance Kumbev.

Pance Kumbev o Akademiji Pandev

Akademija to prawdziwa rodzina na swoim. Saszko dołączył do klubu jako zawodnik, zakładał też opaskę kapitana zespołu. Dyrektorem i trenerem zespołu przez lata był Jugosław Trenchovski, długoletni znajomy Gorana. Z kolei Ilija Matenicharov, który był pierwszy trenerem legendy macedońskiej piłki, objął funkcję prezesa. Mało tego — w pewnym momencie w drużynie występował również Aco Stojkov, który lata temu razem z Goranem Pandevem przeniósł się z Macedonii do Interu Mediolan, ale nie zrobił tak dużej kariery. W ojczyźnie legendy wszyscy wiedzą jednak, że to Saszko ma kluczową rolę. Nie dlatego, że jest liderem drużyny, ale dlatego, że wszystkiego dogląda z bliska.

Jesteśmy w codziennym kontakcie, jego obecność w klubie i szatni bardzo mi pomaga — przyznawał Pandev senior.

Na boisku nie jest już tak kolorowo. Niektórzy sugerują nawet, że Saszko powinien pójść w gabinety, bo gdy gra, to raczej osłabia drużynę, niż jej pomaga. Brutalne? Odrobinę, ale gdy spojrzymy na cyfry młodszego Pandeva, to coś w tym jest. Maksymalnie siedem bramek i asyst w sezonie łącznie, ok. 1500 minut na boisku. Dziś Saszko ma już 35 lat, jednak nawet kilka wiosen temu napastnik nie robił furory. No, poza jednym momentem. Finał Pucharu Macedonii w 2019 roku. W 10. minucie spotkania Saszko Pandev otworzył wynik meczu kapitalnym trafieniem z dystansu.

Jak do tej pory jest to jedyne trofeum w historii Akademiji, ale zespół zdobył także brązowy oraz srebrny medal mistrzostw kraju. Teraz po raz drugi wystąpi w europejskich pucharach. Za pierwszym razem Macedończycy trafili na wymarzonego rywala Gorana — Zrinjski Mostar.Przy okazji był to jedyny przypadek, gdy klub należący do aktywnego zawodnika zagrał w europejskich pucharach, tak samo, jak i sam zawodnik. W każdym razie starszy z braci mówił, że to idealny przeciwnik dla jego drużyny, taki, z którym można realnie powalczyć, spróbować coś ugrać. Skończyło się jednak na dwukrotnym laniu 0:3 i zakończeniu wojaży po Starym Kontynencie.

Lechia Gdańsk także będzie wyraźnym faworytem w konfrontacji z ekipą Gorana i Saszki. Być może jednak los znów uśmiechnie się do młodszego z braci i znów pozwoli mu strzelić historycznego gola? Tym razem na międzynarodowych salonach.

WIĘCEJ O MACEDOŃSKIEJ PIŁCE:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
5
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Liga Konferencji

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
5
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

1 komentarz

Loading...