Reklama

Na kogo musi uważać Lech? Silne punkty Karabachu

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

04 lipca 2022, 20:14 • 8 min czytania 38 komentarzy

Już we wtorek Lech Poznań zmierzy się z Karabachem Agdam w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Azerski zespół jest faworytem dwumeczu, choć nie posiada tak wartościowych piłkarzy jak Kolejorz. Trener Qurban Qurbanow opiera grę na zespołowości, ale ma kilka ciekawych indywidualności.

Na kogo musi uważać Lech? Silne punkty Karabachu

Według transfermarkt.de wartość całej drużyny Karabachu Agdam jest przeszło dwa razy mniejsza niż Lecha Poznań. Niemniej jednak to azerski zespół może pochwalić się ośmioma z rzędu awansami do fazy grupowej europejskich pucharów. Kolejorz w całym XXI wieku ma ich o połowę mniej. Sukcesy pochodzącej z Górskiego Karabachu, a grającej w Baku ekipy, to w dużej mierze efekt wieloletniej skutecznej pracy trenera Qurbana Qurbanowa. Nie należy jednak umniejszać roli jego piłkarzy. Przyjrzeliśmy się składowi mistrzów Azerbejdżanu i wybraliśmy kilka nazwisk, na które szczególnie uważać musi Lech.

Kady

W zasadzie Kady Iuri Borges Malinowski (polskobrzmiące nazwisko odziedziczył po ojcu) występuje w Karabachu od lipca zeszłego roku. Z marszu został jednak nową gwiazdą ligi. A trzeba przyznać, że na papierze niewiele na to wskazywało. Trafił do ligi azerskiej z drugiej ligi portugalskiej. Nawet tam nie błyszczał, bowiem zdobył tylko pięć bramek. W Karabachu Qurbanow dał mu dużą swobodę i szybko się sprawdził. Szkoleniowiec wystawia go częściej na prawej stronie boiska, dzięki czemu często z powodzeniem schodzi do środka, gdzie może oddawać strzały swoją lepszą lewą nogą. O skuteczności tego typu zejść przekonała się w poprzednim sezonie Omonia Nikozja. W taki sposób Kady zdobył najpiękniejszą bramkę kolejki Ligi Konferencji Europy.

Również w lidze popisywał się pięknymi golami. Jedną bramkę zdobył nawet bezpośrednio z rzutu rożnego. Jest ich częstym egzekutorem. Podobnie dzieje się z rzutami karnymi i wolnymi. Dzieli się nimi z Filipem Ozdobiciem. Oprócz tego jest niebywale uzdolniony technicznie. Jak przystało na Brazylijczyka świetnie panuje nad piłką, dzięki czemu potrafi zarówno oddać groźny strzał, jak i celnie asystować kolegom. Jego wartość w ciągu roku wzrosła pięciokrotnie.

26-letni Brazylijczyk z 12 golami został królem strzelców ligi azerskiej. Ten tytuł w przeszłości zdobył m.in. Mahir Emreli. Wzbudza zainteresowanie zagranicznych klubów, ale nie spieszy mu się z ponowną zmianą otoczenia. W końcu otrzymał zaufanie i chce je w pełni wykorzystać, bowiem po raz pierwszy w karierze znajduje się na świeczniku. W ojczyźnie pozostaje anonimowy. Również w Portugalii jego występy przeszły bez echa. W Azerbejdżanie w końcu posiada status gwiazdy i może sprawić sporo kłopotów obronie Lecha.

Reklama

Wartość wg. transfermarkt.de – 1,2 mln euro

Abdellah Zoubir

Drugi ze skrzydłowych Karabacha. To po jego trafieniu Josip Juranović przez długi czas musiał odkopywać się z pola karnego Legii. Swoim dynamicznym dryblingiem Francuz wkręcił w ziemię Chorwata. Dynamika i drybling to jego największe atuty. Nauczył się ich dzięki uprawianiu futsalu. Na halę trafił już jako pięciolatek. Reprezentował młodzieżowe reprezentacje kraju w tej dyscyplinie. Jego kolegą z kadry był m.in. Wissam Ben Yedder. Na trawie w kraju nie szło mu już tak dobrze. Jako 22-latek wyjechał z Francji. Powrócił do ojczyzny, pomimo marokańskich korzeni urodził się w Lille, dopiero po trzech latach i epizodach w Szkocji oraz Rumunii.

W 2016 roku trafił do Lens. Jak sam później stwierdził transfer tam miał być tylko trampoliną do wielkiej kariery. Powiedział to jednak po klubowej aferze, której był jednym z członków. Jego i jeszcze czterech piłkarzy oskarżono o brak szacunku do Lens i jego kibiców. Właśnie dlatego w 2018 roku przeniósł się do Karabachu. W Azerbejdżanie wiedzie spokojne życie. Zdecydowanie wyróżnia się na tle zespołu, jest ulubieńcem trybun, głównie za sprawą swoich trafień w ważnych meczach europejskich pucharów, m.in tych ze Sportingiem Lizbona czy Sivassporem. Średnio bierze udział przy trafieniu Karabachu w co drugim meczu. Często popisuje się swoimi wysokimi technicznymi umiejętnościami.

Wartość wg. transfermarkt.de – 1 mln euro

Qara Qarajew

Kluczowa postać środka pola. Od lat jest łącznikiem między obroną, a atakiem. To wychowanek i twarz klubu. Uosabia wszystkie najważniejsze cechy, również te o charakterze propagandowym, bowiem nie należy zapominać, że taką rolę pełni również Karabach. Nie widać go często pod bramką rywali, ale to on jest pierwszym zawodnikiem, który niszczy i buduje. Wieloletni kapitan Karabachu, który widział całą metamorfozę klubu. Zdobył już osiem mistrzostw kraju.

Reklama

Nie bez przyczyny nosi nazwisko na cześć sławnego rosyjskiego kompozytora – Qary Qarajewa. Jest dyrygentem drugiej linii. Pomimo tego że jest niewysoki – mierzy jedynie 169 centymetrów wzrostu – bierze na siebie dużą odpowiedzialność. Nigdy nie spróbował swoich sił za granicą i pewnie tak pozostanie. Kolejnymi sukcesami chce się zbliżyć do statusu legendy klubu. A trzeba przyznać, że ma niełatwe zadanie, bo często podczas spotkań jest tym niewidocznym. Nie znajdzie się na okładkach gazet, bowiem nie strzela goli, ani nie asystuje. Wykonuje jednak czarną robotę, dzięki której osiem razy z rzędu Karabach wystąpił w fazie grupowej europejskich pucharów.

Wartość wg. transfermarkt.de – 0,9 mln euro

Filip Ozobić

Tak mocno zakorzenił się w Azerbejdżanie, że przyjął tamtejszy paszport. Jest odpowiedzialny za wiele elementów gry Karabachu: od kreowania akcji, przez wykonywanie stałych fragmentów gry, aż po strzelanie kluczowych goli i asystowanie. W przeciwieństwie do Kady’ego dużo lepiej operuje prawą nogą. Skończył już 31 lat i Karabach powoli przygotowuje się na jego wymianę. Niemniej jednak nadal odgrywa ważne role w zespole.

Gdy jest zdrowy, a trzeba podkreślić, że trzy lata temu nabawił się poważnej kontuzji kolana, pozostaje gwarantem bramek. W poprzednim sezonie zaliczył tzw. double-double goli i asyst. A nie przytrafiło mu się to po raz pierwszy w karierze, co świadczy o jego wysokiej powtarzalności i regularności. Nie boi się oddać groźnego strzału z dystansu, często też szuka penetrujących obronę rywali prostopadłych podań. Nie jest demonem szybkości, ale z piłką pozostaje dość dynamiczny, przez co w każdym momencie potrafi zrobić różnicę.

Urodził się w Chorwacji, ale bardzo wcześnie przesiąknął kulturą Wschodu. Już jako 17-latek trafił do Spartaka Moskwa. Tam również stawiał pierwsze seniorskie kroki. Jego droga do Karabachu prowadziła jednak przez ojczyźniane kluby, czyli Hajduk Split oraz Slaven Belupo. Od zeszłego roku występuje jednak w reprezentacji Azerbejdżanu.

Wartość wg. transfermarkt.de – 0,75 mln euro

Ibrahima Wadji

Nie można go nazwać klasyczną dziewiątką, ale bramki potrafi zdobywać. Nawet te głową, choć nie mierzy nawet 180 centymetrów. Przydarzyła mu się historia, w której strzelił gola w stylu Diego Maradony w meczu z Anglią na mistrzostwach świata w 1986 roku. Tak, chodzi o słynne trafienie ręką. Wadji strzelił w ten sposób przeciwko Marsylii w Lidze Konferencji, ale piłkarz po konsultacjach z trenerem Qurbanowem, postanowił przyznać się do nieczystego zagrania i bramkę anulowano.

Spotkanie z francuskim zespołem pokazało jednak jak trudnym do upilnowania napastnikiem jest Senegalczyk. W ataku pozostaje bardzo mobilny, dużo się porusza, dlatego nie należy do klasycznych dziewiątek. Często wychodzi ze swojej strefy, w którą wbiegają dwaj skrzydłowi. Również jemu zdarzało się grać w bocznych sektorach boiska. Szczególnie w tureckim Gaziantepie wystawiano go jako skrzydłowego. Po przejściu do Norwegii poznano się na nim jako napastniku i tam też pozostał.

Do Karabachu trafił latem zeszłego roku z Haugesund, czyli pół roku wcześniej niż Kristoffera Velde przeniósł się do Poznania. Azerski klub zapłacił tylko 0,6 mln euro, czyli pół miliona mniej niż wydał Lech. Na papierze wygląda jednak, że Kolejorz przepłacił, bowiem Wadji błyskawicznie wkomponował się do składu nowego zespołu. Dużo dla niego pracuje i odwzajemnia się bramkami, których zdobył aż 16 w poprzednim sezonie. Velde natomiast w Poznaniu zaprezentował niewiele. Dlatego kibice Lecha mają czemu utyskiwać. Skauting mógł się spisać nieco lepiej.

Wartość wg. transfermarkt.de – 0,65 mln euro

Marko Janković

Sprowadzony dopiero latem do Karabachu Agdam z Beitaru Jerozolima. Azerski klub zapłacił za niego 125 tys. euro. To niedoszły piłkarz Legii Warszawa. Stołeczny zespół chciał go ściągnąć zimą zeszłego roku. Przyjechał nawet do Polski, ale oblał testy medyczne. Postawił na niego izraelski Beitar i szybko powrócił do dobrej dyspozycji. W rok zapracował na transfer do wicemistrza kraju – Hapoelu Beer Szewa, skąd przeniósł się po pół roku do Azerbejdżanu.

W przeszłości uważano go za wielki talent. Już jako 17-latek wykupił go Olympiakos Pireus, podpisując z nim czteroletnią umowę. Nie spełnił jednak pokładanych w nim nadziei. Trzykrotnie go wypożyczano, aż ostatecznie pozyskał go ponownie Partizan Belgrad. W Serbii odbudował formę, unikał kontuzji, dzięki czemu zapracował na transfer do SPAL Ferrara. Włoski klub wydał na niego blisko dwa miliony euro. Na Półwyspie Apenińskim zupełnie się nie sprawdził. Jego grę storpedowały urazy i pandemia koronawirusa.

W Karabachu nie będzie pełnił pierwszoplanowej roli. Qurbanow, który stawia w głównej mierze na stabilność i niezmienność składu, raczej nie da mu szansy wejścia od samego początku. Niemniej jednak może okazać się wartościowym zmiennikiem. Tym bardziej, że prezentuje podobne warunki jak pozostali czołowi piłkarze Karabachu. Świetnie operuje lewą nogą, posiada wysokie umiejętności techniczne. Często i udanie potrafi również dryblować. Dużo gorzej radzi sobie w defensywie. Nie jest również zbyt szybki.

Wartość wg. transfermarkt.de – 0,35 mln euro

Punktem wspólnym zawodników Karabachu jest niewielki wzrost. Pod względem fizycznym Lech z pewnością będzie górował nad azerskimi piłkarzami. Na papierze ma również dużo lepszych graczy w defensywie, bowiem zarówno na lewej obronie, jak i bramce, ekipa Qurbanowa posiada swoje ograniczenia. Niemniej jednak w ofensywie ma ogromne możliwości. Najważniejsza pozostaje jednak gra zespołowa i stabilność składu. Karabach od lat występuje w takim samym zestawieniu i nawet w sparingach szkoleniowiec ogrywa ten sam skład. Wypracowane schematy to klucz ostatnich kilku lat sukcesów azerskiego zespołu. Jeśli Lechowi uda się zachwiać tę integralność, może znaleźć się na wygranej pozycji.

WIĘCEJ O LECH – KARABACH:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
1
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
4
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków
Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
4
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
1
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
Ekstraklasa

Kędziorek skomentował porażkę z Koroną. „W takim meczu nie ma pozytywów”

Bartosz Lodko
2
Kędziorek skomentował porażkę z Koroną. „W takim meczu nie ma pozytywów”

Komentarze

38 komentarzy

Loading...