Reklama

W Suwałkach padało, w Rzymie było szybko. Kolejny udany występ Pii Skrzyszowskiej

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

09 czerwca 2022, 23:07 • 4 min czytania 4 komentarze

9 czerwca miał być wyjątkowym dniem w polskiej lekkoatletyce. Przede wszystkim czekały nas mistrzostwa Polski, które w tym roku zawitały do Suwałk. Po drugie, na ten termin zaplanowano mityng Diamentowej Ligi. Ostatecznie start naszego krajowego czempionatu został jednak przełożony – ze względu na silne opady deszczu. Choć Konrada Bukowieckiego czy Pię Skrzyszowską i tak dzisiaj widzieliśmy w akcji – bo oni akurat startowali w międzynarodowych zawodach.

W Suwałkach padało, w Rzymie było szybko. Kolejny udany występ Pii Skrzyszowskiej

Zanim przejdziemy do występu polskich lekkoatletów, wspomnijmy o tym, co miało miejsce w Suwałkach. Przede wszystkim – chmury od wczesnych godzin popołudniowych nie dawały optymistycznych znaków. Było po prostu pochmurnie, deszczu można było spodziewać się w każdej chwili. Organizatorzy robili jednak dobrą minę do złej gry – bo cała zabawa miała oficjalnie wystartować o 17:00 (choć przed rozpoczęciem transmisji telewizyjnej niektórzy zawodnicy zdążyli się zaprezentować, jak kulomiotki czy trójskoczkowie). Dosłownie o tej godzinie jednak… lunęło. Opady były tak intensywne, że po prostu nie widzieliśmy szans – mityng nie mógł się odbyć.

No i tu pojawia się element kontrowersji – Karol Zalewski, czołowy polski czterystumetrowiec, za pośrednictwem Instagram raz jeszcze wrócił do tematu nietypowego terminu rozgrywania mistrzostw Polski: „Deszcz zaczął lać w chwili, kiedy mistrzostwa oficjalnie zostały otwarte. Być może to sygnał, że zawody powinny odbyć się w terminie kiedy inne kraje europejskie organizują mistrzostwa kraju, czyli za dwa tygodnie” – napisał.

Oczywiście mówimy o uszczypliwym i żartobliwym komentarzu do zaistniałej sytuacji. Wiadomo, że pod koniec czerwca organizatorzy też nie mogliby zagwarantować perfekcyjnej aury. Inna sprawa, że fakt faktem – sami mamy wrażenie, że sezon dopiero niedawno rozkręcił się na dobre, a już mają miejsce zawody, które często wiązały się z jego momentem kulminacyjnym.

W każdym razie – Diamentowa Liga ocaliła ten dzień dla fanów polskiej lekkoatletyki.

Reklama

Pia, Bukowiecki oraz bardzo szybcy ludzie

Konrad Bukowiecki nie miał udanego sezonu 2021. Powiemy więcej – był on dla niego olbrzymim rozczarowaniem. Ale od kilku miesięcy forma polskiego kulomiota jest już nienajgorsza. Oczywiście – zarówno on, jak i Michał Haratyk, regularnie przegrywają z zawodnikami ze Stanów Zjednoczonych czy Australii – stąd nie mówimy o ich wyczynach za często. Ale pchnięcia, jakie notuje „Buko” są i tak solidne – po prostu nieco odstają od tych, które zapewniają niesamowici Ryan Crouser czy Tomas Walsh.

Dzisiaj Bukowiecki zanotował wynik 21.18. Pokonał tym samym Darlana Romaniego – jednego z najlepszych kulomiotów na świecie, halowego mistrza globu z tego roku. Od Polaka lepsi okazali się tylko Joe Kovacs (świetne 21.85), a także – minimalnie – Filip Mihaljević. Chorwat mógł poszczycić się odległością taką jak Konrad, ale wyprzedził go w klasyfikacji – bo jego druga najlepsza próba w zawodach była okazalsza. Haratyk – który też był obecny w Rzymie – zakończył natomiast zawody z wynikiem 20.23.

Orlen baner

Co natomiast pokazała w Rzymie Pia Skrzyszowska? Atomowy start (nie po raz pierwszy w tym sezonie). Z bloków wyszła zdecydowanie najlepiej ze wszystkich zawodniczek w stawce. Ale z racji, że ścigała się z czołowymi płotkarkami globu, te zdołały ją dogonić. Bieg na 100 metrów przez płotki wygrała Jasmine Camacho-Quinn (wynik 12.37, najlepszy w tym sezonie na świecie). Polka zanotowała solidne 12.74 (wystarczyło na czwartą pozycję) – i po raz kolejny wyróżniła się na tle mocnych rywalek. Choć trzeba przyznać, że w drugiej połowie dystansu nieco od nich odstaje – tu leży element, w którym Pia może się poprawiać.

Szybko było zatem na płotkach, ale nie tylko. Bo zawody w Rzymie miały niesamowitą obsadę biegu na 200 metrów pań. Na bieżni pojawiły się trzykrotna mistrzyni olimpijska z Tokio, czyli Elaine Thompson-Herah, a także Allyson Felix, Dina Asher-Smith, Shericka Jackson czy Shaunae Miller-Uibo, mistrzyni olimpijska na 400 metrów. Lekkoatletyczny gwiazdozbiór, co tu dużo gadać.

Ostatecznie – nieco niespodziewanie – zawody wygrała Jackson (21.91), przed Thompson-Herah (22.25) i Asher-Smith (22.27). Odnotować warto też siódme miejsce Felix, bo niewykluczone, że mówimy o ostatnim starcie w karierze na tym dystansie legendarnej Amerykanki.

Reklama

Na koniec wspomnijmy jeszcze o stojącej na niskim poziomie rywalizacji skoczków wzwyż. Żaden z obecnych w Rzymie zawodników nie pokonał większej wysokości niż 2.27 (nawet Gianmarco Tamberi, złoty medalista z igrzysk w Tokio). Dokładnie taki wynik wykręcił zresztą Norbert Kobielski. Polak zajął drugie miejsce w stawce – przegrywając tylko z JuVaughnem Harrisonem. To niezły występ Polaka, który na ten moment – trzeba przyznać – jest najlepszym skoczkiem wzwyż w naszym kraju.

Fot. Newspix.pl

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Vusković, czyli pieniądze w piłce nie grają [KOZACY I BADZIEWIACY]

Jakub Białek
0
Vusković, czyli pieniądze w piłce nie grają [KOZACY I BADZIEWIACY]
Inne kraje

Kluby z Arabii Saudyjskiej chcą Kevina De Bruyne. W grze 100 milionów euro

Patryk Fabisiak
0
Kluby z Arabii Saudyjskiej chcą Kevina De Bruyne. W grze 100 milionów euro

Inne sporty

Komentarze

4 komentarze

Loading...