Reklama

Malutki, ale z piłką unosił się nad boiskiem. Tak zaczęła się kariera Zalewskiego w naszych kadrach

Mateusz Janiak

Autor:Mateusz Janiak

09 czerwca 2022, 11:53 • 7 min czytania 15 komentarzy

Przyleciał malutki chłopiec z Rzymu. Z niedoborem centymetrów i kilogramów, za to z nadmiarem talentu. Ledwo go było widać, ale i tak wszyscy widzieli, że jest wyjątkowy. – Z piłką przy nodze wyglądał, jakby unosił się nad boiskiem – słyszymy. Sześć lat temu zaczęła się kariera Nicoli Zalewskiego w reprezentacjach Polski.

Malutki, ale z piłką unosił się nad boiskiem. Tak zaczęła się kariera Zalewskiego w naszych kadrach

Zaczęła tam, gdzie kiedyś toczyło się polskie życie jego rodziców – w dawnym województwie łomżyńskim. Stamtąd – ze wsi Stare Modzele – we wrześniu 1989 przed komunistycznym wojskiem do Włoch uciekał ojciec Krzysztof, do którego w lipcu 1990 dołączyła mama Ewa. Tam – w Łomży – w sierpniu 2016 zorganizowano pierwszą konsultację szkoleniową kadry narodowej U-15 dla chłopców urodzonych w 2002 roku.

Pan Krzysztof mi o tym mówił. Pierwszy wyjazd Nicoli na reprezentację Polski i od razu tak blisko ich domu rodzinnego! – wspomina Robert Wójcik, pierwszy selekcjoner tego zespołu.

Uśmiech losu? Trochę. A trochę uważne oko Dawida Ambrożego, ówczesnego skauta Polskiego Związku Piłki Nożnej, który dzielił czas między pracę w fabryce szkieł do okularów w Southampton i poszukiwania swojsko brzmiących nazwisk w zagranicznych drużynach. Podczas którejś z nocnych zmian wypatrzył w młodzieżówce AS Roma „Zalewski”, znalazł kontakt do rodziny i tak to się zaczęło. Później sprawę przejął kierownik sekcji skautingu zagranicznego PZPN Maciej Chorążyk.

Odbyliśmy z tatą Nicoli długą rozmowę telefoniczną. Opowiedział całą swoją historię. Co robią we Włoszech, jak się tam znaleźli, jak bardzo mu zależało, żeby syn występował dla Polski. Od razu mieliśmy jasną deklarację, że stawi się na zgrupowaniu, więc przekazałem tę informację dalej, do trenerów – wraca do przeszłości Chorążyk.

Reklama

Droga Nicoli Zalewskiego do reprezentacji Polski

Perspektywiczny, późno dojrzewający

I stawili się. Tak, w liczbie mnogiej, ponieważ bardzo długo, gdzie Nicola, tam tata Krzysztof.

Szczerze? Według mnie nie opuścił ani jednego naszego zgrupowania, bez względu na lokalizację. Pamiętam choćby wyjazd do Mołdawii. Jechaliśmy tam autokarem, krajobraz za oknem… No myślałem, że jesteśmy na końcu świata. Zajeżdżamy na stadion, a na trybunie z biało-czerwoną flagą już siedzi pan Krzysztof. Zawsze docierał na miejsce – opowiada Przemysław Małecki, który przejął po Wójciku reprezentację rocznika 2002 i prowadził Zalewskiego w zespole U-16 i U-17.

Zalewscy mieszkali w Poli, oddalonym od Rzymu o 60 kilometrów. Od stadionu miejscowego Spes dzieliła ich dom ulica Via Roma, więc odkąd tylko Nicola nauczył się chodzić, całe dnie spędzał na boisku. Spędzał nie równa się grał, bo trenerzy zwyczajnie bali się, że malec zostanie poturbowany przez większych chłopców. Początkowo występował na bramce, gdy kogoś brakowało, a dopiero z czasem dostał szansę w polu. Za to tam dzięki technice radził sobie na tyle dobrze, że po krótkim przystanku w USD Zagarolo trafił do Romy. Jednak jeszcze długo rówieśnicy dosłownie mogli patrzeć na niego z góry. Także kiedy jako 14-latek przyleciał na konsultację do Łomży.

Naprawdę bardzo dobry technicznie, ale malutki. Na tym etapie to robi różnicę. Pan Krzysztof prosił mnie o opinię po ich pierwszej wizycie i powiedziałem, że przyszłość będzie należeć do Nicoli, ale na razie odstaje od reszty. Na takich chłopców po prostu trzeba poczekać, w tym wieku warunki fizyczne to sprawa drugorzędna. Grupowaliśmy ich według różnych kryteriów i Nicolę zaklasyfikowaliśmy jako „perspektywiczny, późno dojrzewający” – tłumaczy Wójcik.

Kiedy przejmowaliśmy tę kadrę, dostaliśmy szeroką listę. Wszystkich chcieliśmy sprawdzić i faktycznie, Nicola wyglądał, jakby był od reszty o te dwa lata młodszy. Na treningach prezentował się świetnie, jednak nawet w starciu z Mołdawią, czyli żadnym potentatem, miał kłopoty. Zwyczajnie odbijał się od większych od siebie – wyjaśnia Małecki.

Reklama

Mój asystent w tamtym zespole Marcin Kardela pamiętał Piotra Zielińskiego z czasów Zagłębia Lubin i Nicola mu go cholernie przypominał. Chucherko z wielką swobodą w grze. Śmialiśmy się, że z piłką przy nodze wyglądał, jakby unosił się nad boiskiem. Taką miał lekkość w prowadzeniu futbolówki – dodaje.

Dlatego mimo wszystko Zalewski dostawał powołania. U Wójcika zagrał z Walią, w dwóch pierwszych spotkaniach rocznika 2002. U Małeckiego był od początku kadencji szkoleniowca – dwumeczu z Holandią.

Polecieliśmy tam mocno przetrzebieni, w mniejszym składzie niż planowaliśmy i w pierwszym spotkaniu dostaliśmy srogie lanie. 0:7. Tata Nicoli taki zrezygnowany do nas podszedł po wszystkim, że słabo to wyglądało, ale go zaskoczyliśmy. Oczywiście, patrząc przez pryzmat wyniku tak, słabo. Jednak rozpatrując indywidualnie to, co się działo na boisku, nie dało się nie dostrzec ogromnego potencjału jego syna – mówi Małecki.

A po zmianie kategorii z U-16 na U-17 gorsze warunki fizyczne przestały być problemem dla Zalewskiego. I wtedy się zaczęło.

Za zamkniętymi drzwiami stawał się wodzirejem

Razem z Filipem Marchwińskim i Jakubem Kamińskim byli liderami – twierdzi Małecki.

Kadra za jego kadencji mierzyła się z silnymi przeciwnikami – Holandią (trzykrotnie), Portugalią (dwukrotnie) czy Belgią i Francją (po razie). Czasem przydzielał ich los (el. EURO U-17), ale Małecki ze sztabem i tak świadomie celowali w sparingach właśnie w takich rywali.

Jeśli się sprawdzać, to na takim tle. To jest prawdziwa weryfikacja. Zdarzyło się, że mieliśmy dwa turnieje do wyboru. Jeden słabiej obsadzony i drugi mocniej, z Holandią. Gdy poszliśmy do dyrekcji, że chcielibyśmy jechać na ten drugi, patrzyli na nas jak na wariatów, bo dopiero co dostaliśmy 0:7 i 0:3. Ale w pewnym stopniu rewanż się udał. Zremisowaliśmy 3:3 – objaśnia szkoleniowiec.

Jak prezentował się Nicola? Żartowaliśmy, że gdyby przebrać go w koszulkę Holandii, Belgii czy Francji, to nikt by różnicy nie zauważył – dodaje.

Co prawda biało-czerwoni odpadli w II rundzie eliminacji mistrzostw Europy, ale Zalewski błyszczał na tle Rosji, Portugalii i Szkocji. W starciu z tym pierwszym rywalem – podjął 15 prób dryblingów i asystował. Z drugim – sześć, za to strzelił gola. Pod nieobecność Marchwińskiego, który w potyczce ze Sborną wyleciał z czerwoną kartką przy prowadzeniu 2:1 (skończyło się 2:3), ponieważ nie wytrzymał seryjnych fauli przeciwników i rzucił się na jednego z nich, wziął grę na siebie.

Razem z „Marchewą” byli niemiłosiernie kopani. Po czasie żałowaliśmy, że w tej konkretnej sytuacji nie padło na Nicolę, bo leżałby na murawie dobre kilka minut i to któryś z Rosjan by wyleciał. Zawsze tak robił, na spokojnie, „po włosku”. A Filip zagotował się „po polsku”, uniósł honorem i sam chciał wymierzyć sprawiedliwość – wspomina Małecki.

Psychika – kolejny po wyszkoleniu technicznym atut Zalewskiego. Zawsze wyluzowanego, swobodnego, odpornego na stres. Nie miało znaczenia, czy trzeba było mierzyć się z Mołdawią, czy z Holandią. Podchodził do tego tam samo.

Choć początkowo wydawał się szkoleniowcom skryty…

W pewnym momencie sprawiał wrażenie odizolowanego, więc wzięliśmy „Marchewę” z Michałem Rakoczym i mówimy, żeby się tym Nicolą zaopiekowali. Więcej z nim gadali, bardziej zaangażowali w życie grupy, bo chyba się trochę krępuje. Oni popatrzyli po sobie, uśmiechnęli się i słyszymy: „Trenerze, nie ma problemu, on tylko przy trenerach jest taki spokojny” – wyjaśnia Małecki.

I faktycznie, sztab szkoleniowy przekonał się, że chłopcy mówili prawdę, gdy pewnego dnia zjawił się w pokoju zawodników podczas turnieju w grę FIFA na konsoli Play Station.

Był w tym świetny, lał ich wszystkich równo, nabijał się z ich grania, był duszą towarzystwa. Za zamkniętymi drzwiami brylował – uzupełnia Małecki.

W kadrze spotkał idola

Po wspomnianej II rundzie eliminacji Jacek Magiera – wtedy przygotowujący kadrę U-20 do mistrzostw świata w Polsce – po konsultacji z Małeckim podjął decyzję, że odważnemu i kreatywnemu zawodnikowi warto bliżej się przyjrzeć. Selekcjoner pojechał do Włoch, piłkarza odwiedził też Paweł Kozub, trener przygotowania indywidualnego w sztabie tamtej drużyny. Mimo wszystko nieoczekiwanie dla postronnych kibiców Zalewski znalazł się w kadrze na turniej. Spośród wszystkich 504 piłkarzy powołanych tylko ośmiu było młodszych od niego: po trzech Tahitańczyków i Senegalczyków oraz dwóch Japończyków.

Ostatecznie Zalewski wystąpił raz – w wysoko wygranym starciu z Tahiti i zanotował asystę, ale zdążył pokazać potencjał, który wcześniej widzieli Wójcik z Małeckim, a później zobaczył także Paulo Sousa i wezwał na zgrupowanie dorosłej reprezentacji. Choć w Romie był jeszcze w głębokiej rezerwie, zadebiutował w seniorskiej kadrze we wrześniu 2021 z San Marino. Oczywiście na trybunie był tata Krzysztof, już poważnie chory. To był ich ostatni „wspólny” wyjazd zagraniczny. Kilka tygodni później głowa rodziny zmarła.

Niesamowita postać. Złapaliśmy świetny kontakt, rozmawialiśmy po meczach Nicoli, nawet kiedy te problemy zdrowotne były już bardzo poważne. Był wdzięczny, że dostrzegliśmy w synu talent – wspomina Małecki.

Zalewski dołączył do Zielińskiego w pierwszej reprezentacji, którego przypominał jako junior i którego grę podziwiał.

Mówił mi, że Piotrek jest jego idolem, ale nie może tego głośno mówić w Romie, bo przecież jest z Napoli – wraca do przeszłości ze śmiechem Małecki.

Co ciekawe, kiedy piłkarz Giallorossich zjawił się na zgrupowaniu za Sousy, to właśnie pomocnik ekipy z Neapolu zaopiekował się młodszym kolegą. Po sześciu latach od przyjazdu do Łomży na premierową konsultację rocznika 2002 Zalewski zaczyna grać ramię w ramię ze swoim idolem.

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:

foto. Newspix/FotoPyk

Rocznik 1990. Stargardzianin mieszkający w Warszawie. W latach 2014-22 w Przeglądzie Sportowym. Przede wszystkim Ekstraklasa i Serie A. Lubi kawę, włoskie jedzenie i Gwiezdne Wojny.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trener Cracovii: W Białymstoku zagraliśmy konsekwentnie, nie mówiłbym o szczęściu

Damian Popilowski
0
Trener Cracovii: W Białymstoku zagraliśmy konsekwentnie, nie mówiłbym o szczęściu
Niemcy

Oficjalnie: Julian Nagelsmann nie dla Bayernu. Niemiec zostaje w reprezentacji

Damian Popilowski
1
Oficjalnie: Julian Nagelsmann nie dla Bayernu. Niemiec zostaje w reprezentacji

Komentarze

15 komentarzy

Loading...