Reklama

Drabina Jakubowa. Kamiński dotarł na szczebel reprezentacyjny

redakcja

Autor:redakcja

06 czerwca 2022, 18:55 • 5 min czytania 6 komentarzy

Jakub Kamiński od niedzieli ma 20 lat i trudno oprzeć się wrażeniu, że – zgodnie ze słowami pewnej piosenki – przed nim siódme niebo. Gol strzelony Walii to dopiero początek międzynarodowej kariery skrzydłowego, który już jest gotowy do występów w dorosłej reprezentacji.

Drabina Jakubowa. Kamiński dotarł na szczebel reprezentacyjny

W ostatnią środę Kamiński w mniej więcej pół godziny odmienił losy spotkania z Walią. Najpierw sam zdobył bramkę, następnie brał udział w akcji, po której z trafienia cieszył się Karol Świderski. Nie ma wątpliwości – bez nowego pomocnika VfL Wolfsburg kadra na inaugurację Ligi Narodów nie odniosłaby zwycięstwa 2:1 i nie zgarnęłaby kompletu punktów. Selekcjoner Czesław Michniewicz słusznie zatrzymał młodzieżowca w zespole, mimo że we wtorek reprezentacja U-21 zagra kluczowy w kontekście awansu do mistrzostw Europy mecz z Niemcami. Miejsce Kamińskiego jest w drużynie dorosłych.

Jakub Kamiński i czterogodzinne zgrupowanie

Przez dobre dwa lata skrzydłowy miał pecha do pierwszej kadry. Premierowe wezwanie dostał jeszcze za kadencji Jerzego Brzęczka w październiku 2020, w nagrodę za świetną wiosnę w ekstraklasie i bardzo dobre występy w eliminacjach Ligi Europy jesienią. Tyle że debiutanckie zgrupowanie trwało dla Kamińskiego… nie więcej niż cztery godziny.

Zanim ogłoszono listę powołanych, pomocnik Lecha odebrał telefon od Brzęczka. Po rozmowie z selekcjonerem nie odkładał komórki, tylko momentalnie obdzwonił bliskich – tatę, babcię, kolegów. Później wspominał, że w tamtej chwili czuł, że zmierza w odpowiednim kierunku. Wszystko się układało.

Niestety tylko do czasu, bo w spotkaniu ligowym Kolejorza Kamiński nabawił się urazu mięśnia dwugłowego uda. Przyjechał do Warszawy, punktualnie stawił się na kadrowej zbiórce w hotelu, tyle że zamiast rozpakowywać się w pokoju, sam zapakował się w auto i z doktorem Jackiem Jaroszewskim ruszył na badania. Z wynikami przed sobą usiedli z Brzęczkiem i wspólnie doszli do wniosku, że nie ma sensu ryzykować. Młodzieżowiec wrócił do domu. Później sam Kamiński żartował, że przeżył najszybszy obóz reprezentacji w życiu.

Reklama

Do dwóch razy sztuka

Wiosnę 2021 roku Jakub Kamiński miał słabszą, jak cały Lech, a następnie nadszedł czas Paulo Sousy. Portugalczyk szybciutko zraził się do naszej ligi, podczas zgrupowania w Opalenicy poprzedzającego EURO 2020 wściekał się na tempo myślenia zawodników z ekstraklasy. Potrafił przerywać zajęcia i pytać, na co właściwe czekał dany piłkarz i po co mu było tyle kontaktów z futbolówką.

Sousa już w 2015 roku jako szkoleniowiec Fiorentiny po pokonaniu Lecha w Poznaniu (2:0 w fazie grupowej Ligi Europy) rozmawiał z gospodarzami i wskazywał, że w polskiej ekstraklasie gracz po odebraniu podania ma mnóstwo czasu na reakcję. Nie ma agresywnego pressingu i presji czasu, można się dłużej zastanawiać nad rozwiązaniem akcji. A na najwyższym poziomie tak nie ma. W związku z tym, kiedy jako selekcjoner przekonał się, że przez te sześć lat wiele się nie zmieniło, niechętnie wzywał zawodników z naszej ligi. W Opalenicy można było usłyszeć, że za zamkniętymi drzwiami zawsze nazwę „ekstraklasa” poprzedza wulgarnym przymiotnikiem. Dlatego o ile nie musiał, nie powoływał jej przedstawicieli.

Kamiński na tym cierpiał, choć sam sobie nie pomógł postawą w debiucie z San Marino (7:1) we wrześniu 2021 roku. Co prawda początkowo w ogóle nie znalazł się w składzie na eliminacje mistrzostw świata, ale po czasie Sousa jednak zmienił zdanie, zaprosił skrzydłowego Kolejorza na kadrę. Tyle że młokos w Serravalle spisał się przeciętnie na tle miejscowych amatorów i tym samym Portugalczyk utwierdził się w przekonaniu, że nie ma sensu brać ludzi z ekstraklasy. Do końca jego kadencji Kamiński jeździł na młodzieżówkę Macieja Stolarczyka.

Kolejną szansę w reprezentacji seniorów Jakub Kamiński dostał już od Michniewicza i tym razem ją wykorzystał. Do dwóch razy sztuka.

Jakub Kamiński nadzieją na silne skrzydło

Kamiński prędko dojrzewa i systematycznie pokonuje kolejne szczeble kariery. W grudniu 2018 jako 16-latek nagle, bez choćby jednego występu na poziomie seniorów, prosto z zespołu Centralnej Ligi Juniorów pojechał z Lechem do Krakowa na potyczkę z Wisłą. Ostatecznie usiadł na trybunach, a z pierwszego razu w I zespole najbardziej zapamiętał niewyspanie. Autokar Kolejorza zajechał z powrotem do Poznania między 2 a 3 w nocy, a o 9 rano pomocnik musiał zaliczyć test progresywny przed zimowym obozem. Wówczas zestresowany siedział cichutko, ale już kilka miesięcy później publicznie zapowiadał, że chce być jednym z liderów. I ostatecznie dotrzymał słowa.

Reklama

Latem 2021 roku Kamiński wyjechał na wakacje, pierwsze w życiu, bo wcześniej jakoś się nie składało. Albo nie miał czasu ze względu na obozy czy turnieje, albo kasy. Odpoczął fizycznie i mentalnie po wymagającym sezonie 2020/2021 i ewidentnie odżył. Na trwające zgrupowanie przyjechał jako mistrz kraju, którego był bezapelacyjnie kluczową postacią. W ekstraklasie zdobył dziewięć bramek i zanotował osiem asyst, dzielnie sekundując Joao Amaralowi i Mikaelowi Ishakowi. Szefowie VfL Wolfsburg robili pod niego dwa podejścia i za drugim – w styczniu – udało im się dopiąć swego, choć musieli liczyć się z półrocznym wypożyczeniem.

Kamiński o swoje miejsce w stadzie „Wilków” zacznie walczyć za kilka tygodni, ale przygotowania do tego zaczął już pół roku temu. Przede wszystkim uczył się języka niemieckiego, by opanować go przynajmniej w stopniu komunikatywnym. Za powodzenie podboju miasta Volkswagena przez pomocnika powinni trzymać kciuki kibice reprezentacji, bo 20-latek wyrasta na główną nadzieję, że w najbliższej przyszłości kadra będzie mieć klasowe skrzydła. Odkąd upływ czasu odcisnął piętno na formie Jakuba Błaszczykowskiego oraz Kamila Grosickiego, kolejni selekcjonerzy mają problem z obsadą boków drugiej linii. W tym momencie Kamiński wydaje się najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem problemu z jedną z flanek.

A bez silnych skrzydeł nie ma co myśleć o wysokich lotach w Katarze.

MATEUSZ JANIAK

 

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI: 

Fot. Newspix

Najnowsze

Ekstraklasa

Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy

Piotr Rzepecki
0
Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy
Inne kraje

Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Szymon Janczyk
4
Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Komentarze

6 komentarzy

Loading...